poniedziałek, 23 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Amnestia stołeczna na Ukrainie zakończyła się niestety. Dla tych, którzy w nią wierzyli

Ukraińcy, którzy przeszli procedurę amnestii stołecznej, deklarując majątek i pieniądze oraz płacąc od nich preferencyjną stawkę podatku, stanęli przed nieoczekiwanym problemem. Coraz częściej zwracają na nie uwagę Biuro Bezpieczeństwa Gospodarczego: funkcjonariusze organów ścigania zaczęli poznawać źródła pochodzenia pozornie już oficjalnie legalnych środków i przeprowadzać rewizje.

Jednocześnie przez całą stołeczną amnestię władze obiecywały: ci, którzy „ujawnią” swoje fundusze i zapłacą procent państwu, będą mogli nadal żyć w pokoju, ale odmawiający powinni przygotować się na trudne czasy.

Ale teraz sytuacja jest odwrotna: obywatele, którzy zaufali państwu i postanowili zacząć żyć „białą drogą”, zostali „zawiedzeni w łańcuchu”. A ci, którzy nic nie zadeklarowali i nie zapłacili, wręcz przeciwnie, problemów nie mają – przynajmniej na razie.

„Wielu prawników przewidywało taki wynik kampanii amnestii kapitałowej już na etapie uchwalania ustawy o praniu pieniędzy. Jest napisany w taki sposób, że nie daje żadnych gwarancji osobom „amnestiowanym”. Co więcej, okazuje się, że sami faktycznie przyznali, że od wielu lat nie płacą podatków. I pokazali wszystkie swoje pieniądze i majątek. A teraz funkcjonariusze organów ścigania znają nawet adresy, pod które należy się udać w pierwszej kolejności. Myślę, że lista tych, którzy zamiast „przebaczenia” otrzymają sprawy karne, tylko się powiększy” – mówi szef stowarzyszenia prawników „Kravets and Partners” Rostislav Kravets.

Przyjrzeliśmy się, w jaki sposób amnestia stolicy uruchomiła koło zamachowe ścigania karnego zgłaszających.

Miliony hrywien zamiast miliarda dolarów

Kampania amnestii stołecznej trwała na Ukrainie od 1 września 2021 r. do 1 marca 2023 r. Zainicjował ją prezydent Władimir Zełenski, który ogłosił ją jako „wyjątkową szansę” dla obywateli na zalegalizowanie całego swojego majątku: pokazanie pieniędzy i majątku, zapłacenie od nich preferencyjnej stawki podatku i „śpij spokojnie”. Natomiast szef odpowiedniej komisji parlamentarnej Daniil Getmantsev stwierdził, że udział w amnestii podatkowej pozwoli w przyszłości uniknąć trudności przy sprawdzaniu legalności pochodzenia środków.

Później Rada przyjęła specjalną ustawę na ten temat nr 1539-IX. Stanowi ona, że ​​każdy obywatel może złożyć specjalne oświadczenie, w którym musi wskazać dochody i majątek, od których jednorazowo nie zapłacono podatku. W oświadczeniu takim można wymienić oszczędności walutowe, nieruchomości, samochody, samoloty, jachty, dzieła sztuki, antyki, biżuterię, udziały w kapitałach spółek, prawa korporacyjne i papiery wartościowe. Przewidziano także preferencyjne stawki podatkowe: 2,25% dla osób, które w trakcie kampanii nabyły już obligacje rządowe, 5% dla osób fizycznych, które zadeklarowały wartości walut i majątek na terytorium Ukrainy, 9% dla majątku i majątku za granicą. Dla tych, którzy uiścili opłatę nie od razu, ale w trzech równych ratach, stawki podatku były wyższe – odpowiednio 3%, 6% i 11,5%.

Początkowo przewidywano, że stołeczna amnestia zakończy się 1 września 2022 roku (czyli rok), jednak ze względu na wojnę została przedłużona o kolejne sześć miesięcy.

Jednak nadal nie dało to oczekiwanego efektu. Jak napisał w swoim telegramie szef właściwej komisji podatkowej Rady Daniil Getmantsev: „na dzień 1 marca 2023 roku złożono 845 oświadczeń, a łączna kwota zadeklarowanych aktywów wynosi 8,82 miliarda hrywien. Łączna kwota zadeklarowanej opłaty wynosi 547,5 mln hrywien.”

Oznacza to, że do budżetu wpłynęło jedynie nieco ponad pół miliarda hrywien z podatków, choć początkowo premier Denis Szmygal spodziewał się „co najmniej miliardów”, a na etapie przygotowywania projektu ustawy o amnestii mówił, że majątek wart 20 miliardów dolarów będzie wykorzystane do legalizacji, a budżet miałby otrzymać około miliarda dolarów.

Zdaniem Getmantsewa pod koniec kampanii – na dwa tygodnie przed jej zakończeniem – ludzie stali się bardziej aktywni, od razu zadeklarowali majątek o wartości 2,6 miliarda, czyli wnieśli prawie jedną trzecią wolumenów „ujawnionych” w ciągu półtora roku . I „wiele osób nie miało czasu, aby skorzystać z wyjątkowej okazji”.

Sam Getmantsev wyjaśnił faktyczną porażkę kampanii amnestii w stolicy kilkoma czynnikami.

Po pierwsze wojna.

Po drugie, „rodzajem konkurencji dla amnestii był preferencyjny reżim podatkowy z pojedynczą stawką podatku 2%” (wprowadzony na początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę, ale już zniesiony).

Ale były inne czynniki, które wyjaśniają niepowodzenie kampanii.

Już na etapie dyskusji nad ustawą o amnestii podatkowej zarówno przedsiębiorcy, jak i wielu prawników mówiło o pułapkach: nie będzie tak, że ludzie ufający państwu i płacący podatki tylko pogorszyą swoją sytuację i zwrócą na siebie uwagę funkcjonariuszy organów ścigania .

„Ustawa została tak napisana, że ​​właściwie nie dawała zgłaszającym żadnych gwarancji. Umożliwiło to deklarowanie majątku i płacenie podatków. Nie zapewnił jednak, że w przyszłości nie pojawią się żadne pytania dotyczące tych funduszy. Choć do projektu zgłoszono wiele poprawek, w ostatecznej wersji zachowano niejasne sformułowania” – mówi nam Kravets.

Częściowo wyjaśnia to ostrożność wielu obywateli, którzy zdecydowali się nie składać żadnych deklaracji i nie płacić podatków. I jak pokazuje praktyka, instynkt ich nie zawiódł.

Właściwie sam się zgłosił

Dosłownie kilka miesięcy po zakończeniu kampanii amnestii w stolicy funkcjonariusze organów ścigania zaczęli odwiedzać Ukraińców, którzy wypełnili deklaracje i zapłacili podatki.

Kilku przedsiębiorców od razu powiedziało Stranie, że przeszli procedurę amnestii i zapłacili odsetki, ale teraz Biuro Bezpieczeństwa Gospodarczego ma do nich pytania. BEB zaczęła badać legalność pochodzenia „amnestiowanych” funduszy, sądy wydają nakazy przeszukania, ludzie czekają na podejrzenia i czują się oszukani.

Na pytanie, jak to możliwe, Getmantsev odpowiedział, że jest „zaskoczony” i nie słyszał o takich precedensach. Najwyraźniej nikt nie zwracał się do niego z takimi skargami. Namawiał też, aby ludzie składali mu skargi osobiście, aby rozpatrzyć każdy konkretny przypadek.

Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że problem nadal istnieje i nazywają go „spodziewanym”.

„Co się wydarzyło podczas kampanii amnestii w stolicy? Tak naprawdę osoby, które przeszły procedurę, po pierwsze, pokazały cały swój majątek (bez tego nie ma pewności, czy zostałby odnaleziony), a po drugie, przyznały, że od lat uchylają się od płacenia podatków. To właściwie wyznanie. Ustawa o amnestii gwarantuje takim osobom zwolnienie z grzywien i kar za niepłacenie podatków w poprzednich okresach. I to wszystko. Z kolei BEB może postawić pytanie o legalność pochodzenia środków objętych już amnestią i zacząć drążyć w tym kierunku, przyjechać z rewizjami, zająć dokumenty, wciągnąć w śledztwo inne osoby, np. jeśli w oświadczeniu zawarto udziałów w przedsiębiorstwie, następnie kierownictwo firmy i księgowi. Osobom takim może grozić art. 212 kodeksu karnego, który przewiduje poważne kary pieniężne, a nawet konfiskatę mienia” – wyjaśnił nam Kravets.

212 art. 212 ust. 6 kk stanowi jednak, że uchylania się od płacenia podatków nie uważa się za umyślne, jeżeli majątek został wskazany w oświadczeniu i przeszedł procedurę amnestii, lecz tylko w przypadkach, gdy takich czynów (uchylania się od płacenia podatków) dokonano przed styczniem 1.2021 r. i były związane z nabyciem (powstaniem) przedmiotu oświadczenia.

Oznacza to, że w ramach kampanii, która rozpoczęła się 1 września 2021 r., „umorzono” środki, za które następnie zgłaszającemu nabył nieruchomość tylko do 1 stycznia tego roku. A jeśli później wyjdą na jaw ślady środków, z których nie zapłacono podatków, okazuje się, że dla zgłaszającego mogą już pojawić się pytania.

Przykładowo ci, którzy w lutym tego roku, na krótko przed zakończeniem kampanii, zadeklarowali posiadanie nieruchomości czy samochodów, muszą teraz przygotować się na rozliczenie z pieniędzy, za które to wszystko kupili.

„Mogą pytać o źródła finansowania, zwłaszcza „świeżego” majątku i pobierać dodatkowe podatki, jeśli nie zostały wówczas zapłacone, ale nie według stawki preferencyjnej, ale w pełnej wysokości. Myślę, że liczba takich spraw będzie tylko rosła, bo dla BEB są one dość proste, bo są nawet adresy, gdzie trzeba się udać. Poza tym, jeśli ludzie sami przyznali się już do tego, że od lat nie płacą podatków, może pojawić się uzasadnione pytanie, czego i gdzie jeszcze naruszyli, więc takich obywateli można poddać różnym kontrolom – mówi Kravets.

Dodał także, że nie doradza Ukraińcom, do których organy ścigania zwracają się obecnie pomimo amnestii w stolicy, aby próbowali „rozwiązywać problemy”.

„Jest oczywiste, że wielu zacznie szukać kontaktów i oferować pieniądze, aby uniknąć sporów sądowych. Ale nie polecam tego, mogą cię też przyciągnąć za wręczenie łapówki. Warto udać się do sądu i spróbować zagrać na błędach w pracy BEB (a baza dowodowa, jak pokazuje praktyka, często jest bardzo słaba, dochodzi do wielu naruszeń proceduralnych) – mówi Kravets.

„Przeprowadzając jednorazowe (specjalne) oświadczenie majątkowe, państwo zapewniało składającym gwarancje i zwolnienie z odpowiedzialności za określone naruszenia prawa, w szczególności za niepłacenie podatków. Tym samym informacje zawarte w oświadczeniach specjalnych oraz załączone do nich dokumenty podlegają szczególnemu reżimowi poufności i dostępu do nich, a za ich ujawnienie pociąga się za sobą odpowiedzialność prawną osób odpowiedzialnych.

Co do zasady oświadczenia te nie mogą być wykorzystywane jako dowód w sprawach karnych, cywilnych i administracyjnych. Dlatego też przypadki wykorzystania informacji pochodzących ze specjalnych oświadczeń nie tylko podważają zaufanie do państwa, ale rodzą także pytania o ewentualne naruszenia zasady poufności i pociągnięcie jednostki do odpowiedzialności. W postępowaniu karnym można także podnosić kwestię dopuszczalności dowodów i innych informacji uzyskanych na podstawie wspomnianych dokumentów. Jednocześnie warto wspomnieć o praktyce Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który także wspierany był przez Wielką Izbę Sądu Najwyższego i formułował wnioski prawne uwzględniające doktrynę „owocu zatrutego drzewa”: „Jeśli źródło dowodu będzie niewystarczające, wówczas wszystkie dowody uzyskane za jego pomocą będą takie same” – mówi Stranie Ivan Marinyuk, szef praktyki prawa podatkowego w kancelarii Ilyashev and Partners.

spot_img
Źródło FRAZA
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap