Czwartek, 4 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Anatolij Kurtev „chciał” ton pomocy humanitarnej, milionów za znaki, kawę i lotnisko: w rezultacie został wyrzucony z pracy

W kwietniu 2024 r. w Zaporożu doszło do skandalicznego wydarzenia: sekretarz rady miejskiej Anatolij Kurtew zwrócił się do prezydenta z prośbą o utworzenie w mieście administracji wojskowej. Dlaczego? Bo według niego szef obwodowej administracji wojskowej próbuje przejąć władzę w Zaporożu.

Zamiast jednak poprzeć Kurtiewa, radni jednogłośnie zagłosowali za jego rezygnacją. Wywołało to zamieszanie polityczne i nie bez powodu, ponieważ historia Kurteva to ten sam schemat przejęcia władzy, zaczynając od pracy na pół etatu w kostnicy, a kończąc na aktywnym rabowaniu miasta i ludzi.

Anatolij Kurtev, sekretarz rady miejskiej Zaporoża, na pierwszy rzut oka wydaje się być typowym urzędnikiem niczym bohater serialu „Sługa Narodu”. Jego deklaracja przypomina archetyp ukraińskiego małego urzędnika:

  • skromny dom w dzielnicy przemysłowej,
  • mieszkanie podarowane przez moją mamę,
  • kilka działek, które zostały odziedziczone w testamencie.

Na pierwszy rzut oka nic niezwykłego. Skąd wzięły się pieniądze, które detektywi z NABU znaleźli podczas przeszukania jego mieszkania? W wynajętym luksusowym apartamencie w centrum miasta.

To było prawdziwe znalezisko: ponad 9 milionów hrywien, 600 tysięcy hrywien, 230 tysięcy dolarów i 650 euro w gotówce – wszystko to leżało tuż pod nosem sekretarza miasta. Oczywiście w jego oświadczeniu nie było o tym ani słowa.

Sprawa stała się jeszcze ciekawsza, gdy okazało się, że pieniądze te można powiązać z pomocą humanitarną skierowaną do mieszkańców frontowego Zaporoża.

Według NABU urzędnicy pod przywództwem Anatolija byli zamieszani w kradzież na dużą skalę pomocy humanitarnej dostarczanej do regionu od partnerów międzynarodowych. Niemal natychmiast po rozpoczęciu rosyjskiej agresji zawłaszczyli całe kontenery i wagony z towarami humanitarnymi, a następnie sprzedali je swoimi kanałami.

  • 22 kontenery morskie,
  • 389 wagonów,
  • 220 ciężarówek z pomocą humanitarną z Europy.

Następnie tę konkretną pomoc humanitarną można było zobaczyć na półkach ukraińskich aptek i supermarketów.

Jak to możliwe, że Kurtewowi udało się pozostać na czele Zaporoża przez całe dwa lata, gdy wyszło na jaw jego udział w kradzieży pomocy humanitarnej? A jeszcze dziwniejsze jest to, dlaczego ani NABU, ani policja nie poinformowały go o podejrzeniach?

Co Anatolij Kurtev wydał na budżet miasta?

Po pierwsze, zniknęło 1,2 miliona hrywien, które Kurtev wydał na naprawę piwnic. Przetarg został tak przeprowadzony, że wygrała firma „Systemy Instalacyjne”, a gdy ta się nie powiodła, po prostu ją unieważniono i ogłoszono nowy, w którym wygrali już potrzebni im ludzie.

Po drugie, wydano milion hrywien na tabliczki „Schronienie”, zamówione u indywidualnego przedsiębiorcy, który zarejestrował się zaledwie trzy miesiące przed otrzymaniem tego zamówienia.

Równolegle wydano środki na brukowane chodniki, drogie ekspresy do kawy dla urzędników, a nawet na funkcjonowanie nieczynnego lotniska.

Po trzecie, pieniądze przeznaczono na odbudowę domów zniszczonych w wyniku ataków rakietowych. Jednak ceny materiałów i robocizny zostały zawyżone o miliony hrywien, a sam Kurtev argumentował, że renowacja jest droższa niż nowa konstrukcja.

I wreszcie utworzenie „Straży Miejskiej”, na którą wydano 10 milionów hrywien, ale nigdy nie otrzymali koncesji na działalność ochroniarską. Najwyraźniej głównym celem nie było bezpieczeństwo, ale wykorzystanie środków budżetowych.

Sytuacja powoduje jedynie irytację i dezorientację. Zamiast wykorzystywać budżet miasta do wspierania ludności w czasie wojny, Kurtev i jego zespół przeprowadzali wątpliwe transakcje, które tylko zwiększyły korupcję.

Część posłów na znak protestu przeciwko arbitralności Kurtiewa zdecydowała się nawet wcześniej opuścić swoje stanowiska.

Powiązania rodzinne Kurtevów

Wydaje się, że bracia Kurtev podzielają jego bardzo specyficzne poglądy. Jeden z braci, Wiktor, wyjechał na okupowany Krym i zaraz po aneksji przyjął obywatelstwo rosyjskie.

Inny brat, Aleksander, mieszka na Ukrainie, ale w jego mediach społecznościowych wyraźnie widać jego sympatię do byłego Związku Radzieckiego. Sam Anatolij Kurtev wielokrotnie wyrażał wdzięczność fundacji należącej do prorosyjskiego oligarchy i publicznie wspierał Rosjan.

Ostatecznie kara dla Anatolija w postaci zwykłej rezygnacji z urzędu w czasie wojny wydaje się zbyt łagodna.

spot_img
Źródło ZNAJ
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap