Niedziela, 22 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Atak OP na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych Ukrainy Walerego Załużnego. Co to było?

Wiadomość o rzekomej rezygnacji Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Walerego Załużnego wstrząsnęła ukraińskim społeczeństwem. I nawet gdy informacja została absurdalnie obalona, ​​pytania i irytacja pozostały.

Informacja o rzekomym zwolnieniu przez prezydenta Ukrainy Władimira Zełenskiego w poniedziałek 29 stycznia wieczorem Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Walerego Załużnego natychmiast rozeszła się po portalach społecznościowych i mediach. Poszczególni dziennikarze i politycy z różnych obozów natychmiast zaczęli to potwierdzać – zauważa Deutsche Welle.

Ukraiński dziennikarz Roman Tsymbalyuk bezpośrednio napisał na swojej stronie w serwisie społecznościowym Facebook: „Prezydent Ukrainy mianował Kirilla Budanowa zamiast Walerego Załużnego”. Natomiast zastępca ludowy opozycji „Solidarność Europejska” Aleksiej Gonczarenko poinformował na swoim kanale Telegram, że również otrzymał informację o dymisji Walerego Załużnego i że głównodowodzącemu Sił Zbrojnych Ukrainy rzekomo zaproponowano stanowisko ambasadora jednego z krajów europejskich, ale odmówił.

Wiadomość o rzekomym zwolnieniu Załużnego rozpowszechniła także koleżanka z frakcji Gonczarenko Wiktoria Siumar, były poseł ludowy Borisław Bereza, redaktor naczelny publikacji LB.ua Sonya Koshkina i inni. W publikacji ZN.UA, powołując się na źródła w OP i otoczeniu Załużnego, napisano, że Zełenski sugerował, aby naczelny wódz napisał raport o swoim zwolnieniu, nie zaproponował jednak innego znaczącego stanowiska, które mógłby objąć. „Tak, była taka propozycja. Ze swojej strony Załużny odpowiedział, że Naczelny Wódz ma prawo decydować, z kim współpracować” – cytuje źródła publikacja. Zgodnie z procedurą, aby odwołać Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych dekretem prezydenta, konieczne jest wystąpienie Ministra Obrony Narodowej Rustema Umerowa.

Ta informacja zaskoczyła wielu, ponieważ w poniedziałkowe popołudnie Zełenski i Załużny po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawili się publicznie razem przy grobie Askolda w Kijowie, aby uczcić pamięć Bohaterów Kruta. 29 stycznia Ukraina obchodzi Dzień Pamięci Bohaterów Kruta. Tego dnia 1918 roku oddziały ukraińskie, próbujące powstrzymać natarcie bolszewików na Kijów, wzięły udział w nierównej bitwie pod Krutami. Około 30 bojowników ukraińskiej setki studentów podczas próby ucieczki z okrążenia zostało schwytanych przez bolszewików i rozstrzelanych. Pochowano ich w pobliżu grobu Askolda w Kijowie.

Ministerstwo Obrony Ukrainy dość szybko, ale bardzo dziwnie i niejednoznacznie zareagowało na wiadomość o rezygnacji Załużnego, publikując na swoim kanale Telegram apel do dziennikarzy: „Drodzy dziennikarze, od razu wszystkim odpowiadamy: Nie, to nieprawda”. – oznajmił departament w wiadomości telegramowej. Później sekretarz prasowy głowy państwa Siergiej Nikiforow w komentarzu dla „Publicznego” również zaprzeczył rezygnacji Załużnego. „Nie ma tematu rozmowy, nie było żadnego zwolnienia, nic więcej nie mogę powiedzieć” – stwierdził w komentarzu dla „Publicznego”.

Późnym wieczorem sam Walerij Załużny zamieścił na swoim Facebooku wspólne zdjęcie z szefem Sztabu Generalnego Siergiejem Szaptałą bez podpisu. Subskrybenci udostępnili temu zdjęciu ponad 22 tysiące polubień i zostawili generałowi setki komentarzy ze wsparciem i wdzięcznością.

Napięcia między Zełenskim a Załużnym

Jednak o istnieniu sprzeczności pomiędzy prezydentem a naczelnym wodzem Sił Zbrojnych Ukrainy od dawna dyskutuje się na Ukrainie i za granicą. O możliwym konflikcie Załużnego z Kancelarią Prezydenta informowały w zeszłym roku liczne media, w szczególności Ukraińska Prawda i niektóre zachodnie publikacje.

Następnie przewidywano usunięcie Załużnego ze stanowiska, gdyż Bankową rzekomo zaniepokoił wysoki rating polityczny Załużnego. Mówią, że Ukraińcy utożsamiają armię nie z Naczelnym Wodzem Zełenskim, ale z generałem Załużnym.

Jednak zdaniem dziennikarzy Walerij Załużny martwi się zmianą kierownictwa Sił Zbrojnych Ukrainy bez jego wiedzy i strategicznymi nieporozumieniami w sprawie prowadzenia działań wojennych. Artykuł Załużnego, rozpowszechniany na początku listopada przez magazyn „The Economist”, skrytykowała także Kancelaria Prezydenta. Zauważył w nim, że na froncie panował impas i obu stronom brakowało już sił, aby pokonać wroga, dlatego Ukraina potrzebowała pewnego rodzaju przełomu technologicznego, aby wyjść z tego impasu.

Jednak wówczas zarówno prezydent, jak i naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy w każdy możliwy sposób zaprzeczali różnicom i zapewniali, że kierownictwo wojskowe i polityczne Ukrainy stanowi jeden zespół. Jednak w grudniu ubiegłego roku na stronie internetowej prezydenta zarejestrowano petycję, w której domagał się, aby politycy nie ingerowali w sprawy wojska. „Stałe ataki polityków na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych Ukrainy Walerija Fiodorowicza Załużnego podważają zaufanie do kierownictwa wojskowego nie tylko ludności Ukrainy, ale także samych członków Sił Zbrojnych Ukrainy” – mówi. pod petycją, pod którą zebrano ponad 28 tys. podpisów z wymaganych 25 tys. Prezydent jednak jeszcze nie rozważył tej kwestii.

Politolog Igor Reiterowicz z Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki uważa, że ​​doszło do kontrolowanego wycieku informacji na temat prawdopodobnej rezygnacji Załużnego, aby sprawdzić opinię publiczną na temat faktycznego dymisji naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy. Nie wyklucza, że ​​reakcja społeczna i niepubliczne stanowisko partnerów międzynarodowych powstrzymywały prezydenta od dymisji Załużnego.

„Kancelaria prezydenta prawdopodobnie zdecydowała się na razie zawiesić tę historię wraz z dymisją Załużnego, prawdopodobnie nie spodobało się to (sposób, w jaki opinia publiczna zareagowała na wiadomość – przyp. red.). Bo o tym wszystkim mówi się w sklepach, na ulicach, na portalach społecznościowych i nie ma ani jednej pozytywnej reakcji ani komentarza na temat takiej akcji. Wszyscy są temu kategorycznie przeciwni, wszyscy mają pytanie: jakie są podstawy zwolnienia? Kancelaria Prezydenta nie znalazła jeszcze żadnych argumentów” – powiedział DW Reiterowicz.

Jednak były główny prokurator wojskowy Ukrainy Wiktor Czumak uważa, że ​​odpowiedzialność za skutki decyzji wojskowo-politycznych i skutki wojny ponosi wyłącznie prezydent. Chumak sugeruje, że Zełenski ma własną wizję rozwoju sytuacji, w szczególności dotyczy to kadr. „Opinia publiczna” nie pozwoliła mu na to. Wszyscy jesteśmy mądrzy, ale odpowiedz mu. Historia pokaże, czy przyniesie to korzyść, czy zaszkodzi interesom kraju” – napisał na Facebooku Wiktor Chumak.

„Co wiemy na pewno” – BBC o spotkaniu w Bankova 29 stycznia

Jak podaje BBC Ukraine, w poniedziałek 29 stycznia po południu Walerij Załużny otrzymał informację, że prezydent chce się z nim spotkać: Władimir Zełenski rzekomo chciał omówić sytuację na froncie z naczelnym wodzem.

Natychmiast udał się do Bankowej. Spotkanie to zapowiadało się nietypowo. Mimo że Zełenski i Załużny regularnie widują się na spotkaniach sztabu naczelnego wodza, od dłuższego czasu nie porozumiewają się bez obecności szefa Kancelarii Prezydenta. Tego dnia Andrij Ermak przebywał w Użgorodzie na negocjacjach z szefem węgierskiego MSZ Peterem Szijjarto.

Według BBC w spotkaniu na Bankowej uczestniczyły trzy osoby: Władimir Zełenski, Walerij Załużny i minister obrony Rustem Umerow. Jak podają źródła BBC, spotkanie odbyło się w całkowicie spokojnym tonie. Dość szybko prezydent przeszedł do jej głównego tematu: oznajmił, że podjął decyzję o dymisji naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy. Zełenski dodał, że w najbliższej przyszłości zostanie podpisany dekret w tej sprawie.

Po szóstej wieczorem w sieciach społecznościowych zaczyna aktywnie rozprzestrzeniać się informacja o zwolnieniu Załużnego. Rozprzestrzenia się dwoma równoległymi kanałami.

Z jednej strony był aktywnie rozpowszechniany za pośrednictwem anonimowych kanałów telegramowych powiązanych z Kancelarią Prezydenta. Przedstawiciele Bankowej wielokrotnie zaprzeczali swojemu udziałowi w nich, jednak kanały te często jako pierwsze przekazują ekskluzywne informacje z wnętrzności administracji prezydenckiej, a ich przedstawiciele zapraszani są na nierejestrowane spotkania w Kancelarii Prezydenta.

W końcu nawet rozmówcy BBC na Bankova powiedzieli, że w komórce komunikacyjnej OP jest pewna grupa pracowników, którzy nadzorują anonimowe kanały telegramowe. Z drugiej strony o tym – także w odniesieniu do własnych źródeł – donosiły osoby i kanały, od których trudno było podejrzewać sympatię dla Zełenskiego.

Oczywiście ton tych wiadomości był zupełnie inny. Pierwsi zauważali, że w kraju nie dzieje się nic strasznego i nie ma powodu „zachwiać się” tą rezygnacją. Druga grupa narzekała i przewidywała różne problemy dla Kancelarii Prezydenta.

Po siódmej wieczorem wiele wpływowych ukraińskich mediów poinformowało o rezygnacji Załużnego jako o fakcie dokonanym, powołując się na własne źródła. O godzinie 19:41, około półtorej godziny po ukazaniu się doniesień na ten temat, agencja rządowa wydała pierwsze oświadczenie w tej sprawie. To była dziwna wiadomość od ukraińskiego Ministerstwa Obrony. Nieco wcześniej, o 19:23, szef wydziału prasowego i informacyjnego MON Illarion Pawluk w komentarzu dla BBC poinformował, że nie potwierdza rezygnacji Załużnego.

O 20:05 sekretarz prasowy Władimira Zełenskiego Siergiej Nikiforow powiedział Ukraińskiej Prawdzie, że „prezydent na pewno nie zwolnił naczelnego wodza”.

Wreszcie o godz. 20.20 Kancelaria Prezydenta opublikowała codzienne przemówienie Władimira Zełenskiego. Nie było w nim ani słowa o spotkaniu z naczelnym wodzem ani o jego rezygnacji. Dopiero w tym momencie stało się mniej więcej jasne, że 29 stycznia nie będzie ostatnim dniem pracy Walerego Załużnego.

Siły Powietrzne szukały także odpowiedzi na dwa pytania

  • Po pierwsze, dlaczego prezydent zdecydował się zwolnić Załużnego właśnie teraz?
  • Drugą rzeczą, której nie wiemy, jest to, co dokładnie spowodowało, że dekret prezydenta nie pojawił się po tym, jak ogłosił on Załużnemu swoją decyzję personalną.

Co do pierwszego, rozmówcy BBC na najwyższych szczeblach ukraińskiej władzy przyznają: problemy między władzą wojskową a polityczną zaczęły się w kwietniu 2022 roku, wraz z wycofaniem się wojsk rosyjskich z Kijowa.

Teraz Zełenski nie powstrzymuje się od ostrych, graniczących z pogardą wypowiedzi pod adresem Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych Ukrainy. Związana z Ermakiem posłanka prezydenckiej partii Maryana Bezuglaya otwarcie krytykuje go na portalach społecznościowych.

Część komentatorów uważa, że ​​mówimy o zazdrości Bankowej o niewiarygodnie wysoki poziom zaufania i wsparcia Walerego Załużnego, którego socjolodzy już nazywają jedynym realnym konkurentem Zełenskiego w hipotetycznych wyborach prezydenckich.

Inni zwracają uwagę, że od pewnego czasu Załużny i Zełenski mieli doskonałą wizję tego, w jaką fazę weszła wojna i jak powinna się ona dalej rozwijać.

Co do drugiego, rozmówcy BBC sprawujący władzę przedstawili dwie główne możliwości odpowiedzi na to pytanie (nie bierzemy pod uwagę wersji bronionej przez część obserwatorów, że Bankova obawiała się głośnej negatywnej reakcji użytkowników sieci społecznościowych).

Według pierwszego z nich w sytuację interweniowali zachodni partnerzy Kijowa, którzy wyrazili zdecydowany sprzeciw wobec rezygnacji Załużnego.

Tę wersję można dość łatwo uzasadnić. Ukraina jest obecnie całkowicie zależna od zachodniej pomocy wojskowej i finansowej. Co więcej, nadchodzące dni będą kluczowe w procesie zapewnienia Kijowowi wielomiliardowych transz wsparcia europejskiego i amerykańskiego.

Jednocześnie zagraniczne media donoszą, że zachodni przywódcy uparcie doradzają Kijowowi przejście na obronę strategiczną, czyli w istocie realizację strategii, której zwolennikiem jest Walerij Załużny.

Dymisja naczelnego wodza, nawet nieskoordynowana z Zachodem, mogła równie dobrze stać się powodem „weta” Zełenskiego wobec tej decyzji. A Zachód najwyraźniej ma wystarczający wpływ, aby upierać się przy swoim stanowisku w tej kwestii.

Drugim powodem, który mógłby uniemożliwić pojawienie się dekretu o rezygnacji Załużnego, jest problem z powołaniem nowego naczelnego wodza. Ukraińskie media wymieniają dwóch głównych pretendentów do tego stanowiska: mowa o obecnym szefie Głównego Zarządu Wywiadu Kirylu Budanowie i dowódcy Wojsk Lądowych Aleksandrze Syrskim.

Źródła Sił Powietrznych w kręgach wojskowych podają jednak, że obaj generałowie nie są chętni do objęcia fotela Załużnego i odmówili tej nominacji. Problem – mówią rozmówcy BBC – polega na tym, że każdy nowy naczelny wódz będzie automatycznie porównywany ze starym, niezwykle popularnym Walerym Załużnym.

Wyniki badania socjologicznego Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KIIS), przeprowadzonego w grudniu ubiegłego roku, wskazują, że zdecydowana większość Ukraińców – 72 proc. – miałaby negatywny stosunek do ewentualnej rezygnacji Walerego Załużnego ze stanowiska Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych. Załużnemu ufa 92% Ukraińców, Budanowowi 60%, Syrskiemu 33%

O możliwych konsekwencjach „wielkiej polityki telegramowej” PO

Skandal wokół masowego wycieku informacji o rzekomej rezygnacji Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Walerego Załużnego, choć niepotwierdzony, pozwolił ocenić pełną głębię polityki wielkiego telegramu Ukrainy obecnego rządu politycznego – pisze publikacja „Pasja”.

Od zeszłego tygodnia w tym samym telegramie krążą różne zestawienia przyszłych „dużych” zmian personalnych. Kanały kontrolowane przez OP rozpowszechniały wskazówki na temat głośnych wydarzeń i przygotowywały grunt informacyjny dla głośnych decyzji. Centralnym elementem tych aluzji i przecieków było pożądane przez Bankovą zwolnienie Załużnego z pracy.

Skala zazdrości o poziom zaufania społecznego do ogółu, bezwarunkowa wiara kierownictwa PO w polityczne ambicje generała i nocne koszmary w postaci tabel sondaży socjologicznych dotyczących przyszłych wyborów (które również nie są choć w ogóle oczekiwany) zamienił swoją rezygnację w sens życia mieszkańców Bankova.

Czasami, patrząc na to, jak gorliwie, ku uciesze rosyjskiej propagandy, sama OP potwierdzała wszystkie swoje wrogie narracje na temat konfliktu między naczelnym wodzem a prezydentem, narastało uporczywe przekonanie, że wojna zakończyła się już szczęśliwie. A polityka wewnętrzna znów stała się znaczeniem życia.

Problem w tym, że wojna nie minęła. A zwłaszcza front patrzy na te wiadomości i wywiady szeroko otwartymi oczami. A także strategiczni sojusznicy Ukrainy.

29 stycznia, sądząc po dynamice sytuacji, władze próbowały zbadać nastroje społeczne, ujawniając informację o zwolnieniu Załużnego. I oczywiście trochę zdenerwowany. Przecież w przestrzeni informacyjnej rozpętała się prawdziwa burza. Aby ugasić to, wysłali kogoś, komu wcale nie było przykro - sekretarza prasowego prezydenta Siergieja Nikiforowa. Kto powiedział ludziom, że nikt nikogo nie zwolnił.

Co więcej, wszystko to wydarzyło się w zasadzie tylko w sieciach społecznościowych.

Po czym zdenerwowany urząd wystrzelił kolejną salwę ze swoich ulubionych torped z badziewiem – zastępczyni Maryana Bezugla i bezpośrednio kontrolowane kanały telegramowe. Bezuglaya zachował się w stosunku do Załużnego w sposób absolutnie niegrzeczny, z nutą spożycia alkoholu.

A telegram zawierał wiadomość w języku rosyjskim: „Valera, nie bądź Prigożynem”. Następnie kurtynę można całkowicie opuścić. Bo taka jawna pogarda w szczególności dla naczelnego wodza i armii ukraińskiej w ogóle jest, szczerze mówiąc, szokująca

Próba dyskredytacji Załużnego w ten sposób budzi odrazę. Jak wszystko, co ostatnio produkuje ten zastępca. Ale kiedy polityczni stratedzy rządu posunęli się tak daleko, że porównali generała Załużnego ze złodziejami i zbrodniarzem wojennym Prigożynem, a armię ukraińską z bandą „Wagnera”, to wykracza to poza dobro i zło.

Oczywiście władze polityczne, delikatnie mówiąc, nie ryzykowały dymisji Załużnego po zobaczeniu reakcji społeczeństwa. A z rozczarowania i świadomości, że nie jest w stanie zrealizować tego, czego chce, głupio zaczęła pluć żółcią, pokazując swoje prawdziwe oblicze.

Nie oznacza to jednak, że zwolnienie jest niemożliwe. Przywódcy państw mogą przezwyciężyć własne lęki i położyć kres sytuacji. Ale tego, co zostało zrobione, nie da się cofnąć – wszyscy wszystko widzieli.

I chciałbym osobno zwrócić uwagę na fakt, że w ramach tej „akcji specjalnej” mającej na celu uwolnienie Załużnego wykorzystano na dużą skalę telegramy. Ten sam telegram, którego dzień wcześniej zakazano analitykom CIA otwierania na własnych komputerach. Bo rosyjska sieć oprócz tego, że jest czysto publiczna, niesie ze sobą także zagrożenia techniczne.

Ale to jest CIA. Co oni wiedzą o polityce? W naszych szerokościach geograficznych rosyjski „wózek”, który władze całkiem świadomie zastąpiły tradycyjne media i wykorzystuje je we własnych interesach, stał się niemal kluczowym elementem pola informacyjnego.

Różnorodność kanałów telewizyjnych została ugruntowana przez „teleton” wraz z samą telewizją jako fenomenem. Media elektroniczne przeniesione z Olimpu telegramem. A fakt, że jest to całkowicie rosyjska zabawka, której rosyjski Sztab Generalny nie pozwoli nikomu się tak bawić, został jakoś zapomniany.

Powiedzmy, że to dziwna historia.

spot_img
ARGUMENT źródłowy
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap