W Kijowie sytuacja awaryjna i remont tunelu w pobliżu stacji metra Łybidska wywołują nowe i ożywione dyskusje.
Według niektórych szacunków skutki zalania tunelu metra są znacznie bardziej złożone, niż oficjalnie podaje. Jak faktycznie unikają tematu konsekwencji chaotycznego zagospodarowania terenu nad linią metra i na terenach przyległych.
Redakcja zapytała architekta, działacza i prezesa Ukraińskiego Towarzystwa Ochrony Zabytków Historii i Kultury Anatolija Frolowa, jaka jest złożoność sytuacji awaryjnej na Łybidskiej i kiedy rozpocznie się ruch pociągów na tym problematycznym obszarze?
Zwracamy uwagę na pierwszą część wywiadu z ekspertem.
— W zeszłym tygodniu termin zakończenia prac remontowych na niebieskiej linii został wstępnie przedłużony do jesieni, choć wcześniej władze miasta mówiły o „sześciu miesiącach”. Czy jesień 2024 r. to realny termin uruchomienia pełnoprawnej komunikacji kolejowej na trasie Łybidska – Demiewskaja, czy też nadal istnieje ryzyko, że usuwanie skutków wypadku zostanie przesunięte na przyszły rok, czyli 2025 r.?
— Jeśli będą chcieli wykopać nowy tunel, to nie będzie to rok 2025, a raczej 2026, kiedy faktycznie uruchomią ruch na tym odcinku.
- Dlaczego?
- Bo jest tam poważny problem. Dziś wielu twierdzi, że to wina Janukowycza, bo za jego kadencji wybudowano ten odcinek i uruchomiono nowe stacje w kierunku osiedla Teremki.
Ale istnieje geologia i w tej sytuacji musimy znaleźć pierwotną przyczynę tego wypadku. Z mostu w pobliżu domu z „latającym spodkiem” (na Antonowiczy 180, gdzie znajduje się nadbudowa Ukraińskiego Instytutu Ekspertyzy Naukowo-Technicznej i Informacji. - Autor) widać, że budowany tam dzisiaj nowy budynek jest nielegalny. Dlaczego? Ponieważ budując domy czy budynki, nie powinny one przekraczać granic „czerwonych linii”.
To, co obecnie powstaje w miejscu, w którym stały lodówki (na terenie „Zakładu Chłodniczego nr 2” wyburzanego pod nowe centrum handlowe Ocean Mall. - Autor), kształt budynku zaczynał się od „czerwonej linii”, ale jest zbudowane pod kątem, a to już jest zabronione. Tego nie da się zrobić.
Architekt, który to zaprojektował, naruszył normy. W mieście nawet balkony nie mogą być na tyle duże, aby wystawały poza „czerwone linie”.
Ponadto na nowym placu budowy zainstalowano bardzo dużą liczbę pali. Aby mogły prawidłowo stać, muszą stać na solidnym podłożu. Pale tam są przeważnie pogłębione o 12-15 metrów, małe, więc kosztują mniej. Ale jeśli narysujemy analogie, zostaną one wbite w ziemię jak widelec w galarecie. To znaczy, że będą spędzać wolny czas. Jeśli pogłębisz go do solidnej podstawy (stół lub spód talerza), będzie stał stabilnie w pionie i nie będzie żadnego ruchu.
Myślę, że dzisiaj budowniczowie źle obliczyli długość tych pali do poziomu zwartego gruntu. Na tym obszarze wywierają pewien wpływ na wierzchnią warstwę gleby. Przeciwnie, pale powinny nadawać sztywność. A jeśli w galarecie lub pieczywie włożysz dużo elementów, staną się mocniejsze.
Od razu okazało się, że pod ziemią jest woda. Nie idzie się z góry tylko wzdłuż rzek na terenach otwartych. Co więcej, gdy rzeka przepływa po powierzchni ziemi, pod nią przepływają wody podziemne – także rodzaj podziemnej rzeki. Na terenie Łybidskiej budowniczowie zablokowali jej przejścia i woda rozlała się, podobnie jak na Podolu.
- Co masz na myśli?
— Kiedy na Podolu budowano metro, do kopalni zaczęła napływać woda z pobliskich gór. Przechodzi z wysokości pod domami, pod fundamentami, pod całym tym osiedlem mieszkaniowym. Po zakończeniu budowy metra woda zaczęła się zatrzymywać i podnosić z powodu tuneli. Następnie wykonano różne prace inżynieryjne, które umożliwiły obniżenie poziomu wód gruntowych.
Jeśli pamiętamy, na początku lat 80-tych zawalił się jeden z kościołów w pobliżu rynku w Żytnym. Tam zawaliła się część ołtarzowa i zniszczone zostały unikalne freski. Domy na Podolu od linii metra po góry stoją praktycznie bez podpiwniczeń: zalewano je betonem lub zasypywano tak, aby nie pojawiała się tam woda i nie niszczyła tych budynków.
Spojrzałem na ziemię na terenie dawnego rynku Demievsky'ego - i to samo wydarzyło się na Lybidskiej. Jednak po awarii badania geologiczne na tym odcinku przeprowadzono nieprawidłowo. Kilku młodych chłopaków przyniosło wiertarkę i przebiło się przez ziemię, żeby zobaczyć, co jest pod spodem. Nikt nie wie na pewno, ile takich dziur zrobili. Jednak woda zawsze wypełnia puste przestrzenie w ziemi. Myślę, że tam też woda wypełniła dziury.
Z tego powodu „lustro wodne” nawet wzrosło. Globalnie wszystko to powstało w wyniku nowego rozwoju na górze. Nikt tego teraz nie bierze pod uwagę. Wszyscy mówią, że wszystko kiedyś wydarzyło się za Janukowycza. Pamiętajmy jednak o księciu Włodzimierzu! Przypomnijmy sobie XII wiek. Od XII wieku istnieje już rynek Demievsky. To kronika.
Poszedłem do wydziału urbanistycznego Administracji Państwowej Miasta Kijowa i zadałem pytanie: „Czy uczyniliście już z tego strefę archeologiczną?” Jest tam archeologia, ludzie tam żyli. Trzeba to zbadać, odkopać, zbadać i wszystko inne. Nikogo to nie obchodzi.
Jeśli nie będziemy mieli podstaw historycznych, naszej historii, nie będziemy mieli przyszłości. Naród bez historii nie jest narodem.
- Wróćmy do metra. Jakie inne problematyczne obszary na niebieskiej linii i ryzyko zablokowania innych tuneli – na co powinni przygotować się obywatele?
— Woda płynie także w tunelu w pobliżu stacji metra Gołosiewskaja. Dzieje się tak dlatego, że po obu stronach stacji ponownie zbudowano wieżowce. W pobliżu hotelu Mir (aleja Gołosiewskiego, 70) wybudowano dom z mieszkaniami socjalnymi. Ale myślę, że nie zasiedlili go tylko dlatego, że tamtejsza gleba jest bardzo problematyczna. A oni (urzędnicy i wykonawcy - autorka) tak się boją, że jeśli ludzie się tam wprowadzą, to później przyjdą do nich ze skargami i wybuchnie skandal.
— Dlaczego nie są prowadzone prace inżynieryjno-architektoniczne mające na celu wzmocnienie gruntu w tym miejscu, biorąc pod uwagę potencjalne zagrożenie, w tym dla metra i pasażerów?
— Ponieważ istnieje problem systemowy. Po pierwsze, na Ukrainie nadal obowiązuje Kodeks mieszkaniowy, opracowany w 1984 roku w czasach ZSRR.
Po drugie, władze lokalne i zastępcy pracujący w terenie decydują, w jaki sposób zarządzać terytoriami i opracowują plan zagospodarowania przestrzennego. Jednak Plan Generalny w Kijowie jest niekompletny, a Administracja Państwowa Miasta Kijowa i Rada Miejska Kijowa nie kontrolują wymagań nawet tego przestarzałego Kodeksu mieszkaniowego. Przecież stwarzały okazję do korupcyjnych działań urzędników.
— Czy w kontekście rozwoju Gołosiewa budownictwo mieszkaniowe w pobliżu Centrum Dowżenki wpływa w jakiś sposób na odcinek niebieskiej linii?
— Sytuacja na odcinku Lybidskaya – Demievskaya była bardzo trudna, doszło tam do eksplozji. Dalej na Gołosiewskiej mogą przedostać się miny metra. Ponieważ Tkachenko (prawdopodobnie mówimy o byłym ministrze kultury – autorze) zmniejszył terytorium ośrodka kulturalno-oświatowego, aby oddać tereny deweloperom. Zbudowali tam już wieżowce - wzrosło ciśnienie na glebę. Ona nie będzie się tak łatwo opierać. A wodę podziemną skierowano do nieczynnej już sztolni.
Utworzono tam rów, którym odprowadzana była woda. Myślę, że obok zainstalowali pompę i wypompowali gdzieś tę wodę.
W kierunku z „Gołosiewskiej” na „Teremki” na tej linii metra nie ma już żadnych problemów.
— Jakie jeszcze są niebezpieczne punkty krytyczne na niebieskiej linii, skoro mówimy o tym tak szczegółowo?
- Po drugiej stronie jest problem. Odcinek od stacji Tarasa Szewczenki do stacji Poczajnaja jest rzeczywiście bardzo niebezpiecznym obszarem. Na przykład, jadąc metrem z centrum w kierunku Obolon, przyjrzyj się uważnie - na pewnym odcinku w kierunku „Pochaynaya” wagon zaczyna się kołysać. Dzieje się tak dlatego, że w tym rejonie kopalni nie obliczono wielkości tunelu i rotacji. Zawsze były problemy z kablami elektrycznymi. Problemy te pozostają do dziś. W tej części trzeba zrekonstruować, zmienić coś, zdebugować.
Ponadto linia ta zlokalizowana jest w pobliżu portu Dniepru. A jeśli nie zwrócicie uwagi na odcinek od stacji Tarasa Szewczenki do Poczajnej, to tam też może przebić się tunel, a wtedy Dniepr wpłynie do kopalni i całkowicie zaleje całą linię metra. To bardzo silny problem.
„Bohaterowie Dniepru” już w Oboloniu też niosą ze sobą ryzyko.
- Czym oni są?
— Ta stacja jest bardzo mała, niska, a na niej umieszczono centrum handlowe Oasis. I Miasto Marzeń też. Choć przed jego budową przez Obolon musiała przebiegać droga miejska, aby samochody mogły szybko przejeżdżać (i jechać z prędkością 60 km na godzinę, a nie jak obecnie tylko 20 km). Deweloperowi pozwolono jednak na budowę rynku typu kontenerowego. Podobnie jak wygląda słynny targ książek w Poczajnej. Ale deweloperzy zbudowali zupełnie inne centrum handlowe.
- Czy da się to zrobić?
- To jest zabronione. W drugim etapie, podczas budowy Dream Town-2, deweloperzy centrum handlowego wyposażyli także basen (najpierw stał tam park wodny Dream Island, później na jego miejscu otworzyli klub fitness Sport Life z trzema basenami - Autor). Musisz o tym pomyśleć - postaw basen nad metrem! Jeśli w budynku w trakcie warunkowej sytuacji awaryjnej nagle pojawi się jakikolwiek problem, należy pilnie spuścić wodę. Istnieje więc ryzyko, że dostanie się do metra i zaleje wszystko. Co to będzie? Katastrofa.