poniedziałek, 23 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką mogą zabrać Kołomojskiemu

W piątek zatrzymano majątek dwukrotnie podejrzanego oligarchy Igora Kołomojskiego. Przynajmniej NABU pośpieszyło zgłosić to po tym, jak wysunięto przeciwko niemu drugie podejrzenie. Jak wiadomo, podczas spotkania przywódców NABU w Waszyngtonie ich agencja wyprzedziła SBU i BEB, którym udało się umieścić Kołomojskiego w areszcie śledczym pod zarzutem oszustwa.

Kilka dni później detektywi NABU pobiegli do Igora Waleriewicza, który odpoczywał już w ośrodku SBU przy ulicy Askoldowa w Kijowie. I oskarżyli go o defraudację z PrivatBanku.

Po wydaniu komunikatu prasowego o zajęciu jego majątku w celu ewentualnej konfiskaty, ale z jakiegoś powodu tylko na 48 godzin. Które faktycznie wygasają dzisiaj. Jednocześnie BEB i SBU nie raportowały szczegółowo o majątku oligarchy.

Teorii na temat tej rasy jest całkiem sporo. Począwszy od próby ukrycia Igora Waleriewicza przed surowym, ale sprawiedliwym amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, który interesuje się nim od wielu lat, po niemal przystrojenie oligarchy w szatę Chodorkowskiego sprzed 20 lat.

Tak czy inaczej, ale jak pokazuje doświadczenie, należy przede wszystkim zwrócić uwagę na inną kwestię. Jakie cenne rzeczy pozostawił Igor Waleriewicz? Przeczucia sugerują, że niezależnie od tego, jak zakończą się jego liczne sprawy karne, majątek i tak będzie musiał zostać przekazany.

Chociaż, szczerze mówiąc, Kołomojski zaczął to robić już dawno temu.

Najpierw został odłączony od państwowego Centrenergo, gdzie kierownictwo „Privatu” zasiadało i kierowało firmą we właściwym kierunku. Przychodzili tam ludzie zorientowani na PO.

Następnie diamenty Imperium Kołomojskiego – Ukrnafta i Ukrtatnafta – zostały skonfiskowane pionowi prezydenckiemu reprezentowanemu przez Ministerstwo Obrony. Podstawą jest wojna.

Co pozostało niegdyś niezwykle wpływowemu oligarchowi?

Fabryki żelazostopów znajdują się w Nikopolu i Zaporożu. Wątpliwa sprawa w obecnych warunkach militarnych, a także biorąc pod uwagę ciepły stosunek do tych aktywów wieloletniego przyjaciela Kołomojskiego, Wiktora Pinczuka. W oblenergos istnieją mniejszościowe udziały. Nie mniej wątpliwy biznes z tych samych powodów. Wiele nieruchomości jest interesujących, ale nie jest to marzenie na całe życie.

Ale jest coś jeszcze, co przynajmniej w dawnych czasach przewyższało Ukrnaftę i żelazostopy razem wzięte.

To jest kanał telewizyjny 1+1. Dzięki licencjom, superpotężnej bazie produkcyjnej, promowanej marce, kanałom sieciowym z wielomilionową widownią i lojalnym personelem.

„Pros” to nie tylko fragment teletonu. Obejmuje to UNIAN, TSN i wiele innych. Super potężny mechanizm informacyjny, nawet w obecnych warunkach.

Pracujący jak zegar z ukochanej Szwajcarii Kołomojskiego, fabryki produkującej nowych polityków i innych mochiłowa.

Igora Waleriewicza nigdy nie cechowała zimna kalkulacja swojego kolegi Rinata Leonidowicza, który po ocenie ryzyka opuścił biznes medialny i przekazał bazę produkcyjną we właściwe miejsce. I ogólnie nie ma specjalnych problemów.

W Kijowie aktywnie krążą pogłoski, że to właśnie udziały w „plusach” to majątek, który Kołomojski będzie musiał oddać, że podróżą w jedną stronę do USA, że wyrokiem rodzimego ukraińskiego sądu, że z powrotem do Bukowela.

Zwłaszcza jeśli zwycięży chęć pójścia do urn w czasie wojny. Przynajmniej fabryka Kołomojskiego nie zwróci się przeciwko swoim ulubionym stworzeniom.

Nawiasem mówiąc, ze strukturą właścicielską „plusów” oraz relacjami z pracownikami i partnerami, nie wszystko jest proste dla Igora Valerievicha. Ostatnim razem, gdy bardzo martwił się o losy kanału telewizyjnego, w strukturę właścicielską wprowadzono zaufanych dziennikarzy. Niektórzy z nich zostali później zastępcami ludowymi „sługi”, jak Olga Wasilewska-Smagluk czy Aleksander Dubiński.

Część zadowolonych akcjonariuszy mniejszościowych pozostała w pracy, ale otwarcie migrowała do strefy wpływów OP, jak ulubiona rozmówczyni rządu Natalia Moseychuk.

Nie zapominajmy też o działaniach byłego Ministra Kultury w rządzie „sług” Aleksandra Tkaczenki, wieloletnich partnerów Kołomojskiego – Jurija Kipermana i braci Surkisów. Nie licząc upartych plotek o posiadaniu pewnej paczki przez rodzinę zdrajcy Ukrainy Wiktora Medwedczuka.

I jakoś nikt nie chroni swojego starszego partnera w branży medialnej. Trochę dziwne.

Opowiadając te myśli, dowcipnisie dodają nowy polityczny dowcip o skonfiskowaniu ulubionego samolotu papieża Carla.

Jednak właściwsze wydaje się tutaj przypomnienie klasyka literatury francuskiej, który wszystko napisał już w XVII wieku: „Sam tego chciałeś, Georges Dandin”.

spot_img
ARGUMENT źródłowy
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap