Niedziela, 22 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Co ukrywa krypto oszust Aleksander Orłowski (część I)

Pomimo tego, że nasza mała redakcja stara się monitorować pojawianie się nowych oszustów (zwłaszcza z przedrostkiem „krypto” ), ta wschodząca gwiazda „oszustwa” – Aleksander Orłowski, twórca fałszywej Akademii Wolności Finansowej – zrobiła to nie od razu zwróciły naszą uwagę. Andrey Karpinsky w swojej recenzji CRiME i [głośnych spraw] postanowił wypełnić tę lukę.

Aleksander Orłowski i ścieki powierzchniowe

Około dwa tygodnie temu zaczęły pojawiać się wiadomości z intrygującymi nagłówkami: „Czy Aleksander Orłowski jest tylko kolejnym Cyganem informacyjnym lub ekspertem od kryptografii? Recenzje i ekspozycja” , „Aleksander Orłowski – oszust i oszust? Recenzje i cała prawda o zarabianiu na kryptowalutach” i tym podobne.

„Rewelacje”, pisane jakby z kalki, sprowadzały się do tego, że w rzeczywistości Aleksander Orłowski wcale nie był „oszustem”, ale barankiem niosącym światło kryptooświecenia. Niemal w każdej tego typu publikacji pojawia się zdjęcie Orłowskiego w luksusowym otoczeniu (mówią, że taki bogaty człowiek nie będzie szukał drobniaków w kieszeni) oraz zawoalowana, ale natarczywa rada, aby zapisywać się na kursy tej postaci w trosce o osobisty rozwój finansowy .

Patrząc w przyszłość, chciałbym zauważyć, że Aleksander Orłowski i jego słudzy wcale nie skupiają się na drobiazgach - przetestowali to na sobie.

Wszystkie „rewelacje”, które rehabilitują Orłowskiego, odwołują się przede wszystkim do faktu, że w sieci WWW rzekomo dominują pozytywne recenzje na jego temat i jego kursów. Ale tu jest problem: tego typu publikacje o Orłowskim noszą rażące znamiona „wizerunku” (to znaczy są „uporządkowane”). Choćby dlatego, że w każdym z „rewelacji” epicko ukazują, jakim wspaniałym facetem jest Aleksander Ostrowski, ale ani słowa o tym, kto dokładnie oskarża tego świeżo upieczonego kryptoguru o co dokładnie.

Jest oczywiste, że pojawienie się tych opusów na różnych stronach internetowych nie jest w żadnym wypadku kampanią reklamową. To raczej kampania mająca na celu usunięcie negatywnych wzmianek o naszym młodym kryptomentorze z czołówki wyników wyszukiwania. A jednocześnie – próba ich dyskredytacji.

Na pierwszy rzut oka - tani, wesoły i mądry. Ale Aleksander Orłowski, przy tak prymitywnej działalności informacyjnej, najwyraźniej nie osiągnął pożądanego rezultatu. Jego pracowitość została zauważona i doceniona. I całe to gówno, które tak pilnie chował głębiej, znów spadło na niego.

W zeszłym tygodniu 360ua , powołując się na źródła w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, podał (wiadomość tę podchwyciło wiele innych zasobów Internetu), że „3 maja 2024 r. wszczęto sprawę karną przeciwko obywatelowi Ukrainy Aleksandrowi Aleksandrowiczowi Orłowskiemu, który mieszkał w Dubaju przez ostatni rok. W publikacji napisano, że „Aleksander Orłowski jest znany na Ukrainie, w Rosji, Polsce, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Turcji ze sprzedaży nieistniejącej kryptowaluty ze zniżką, kursów handlowych, a także tworzenia piramid przy użyciu schematu Ponzi”. Powołując się na anonimowe źródła, publikacja twierdzi, że Aleksander Orłowski jest winien inwestorom w swojej „kryptopiramidzie” ponad 4 miliony dolarów.

Co więcej, rzekomo „wszczęto sprawę karną przeciwko Aleksandrowi Orłowskiemu na podstawie zbiorowego oświadczenia oszukanych inwestorów, nabywców pseudokursów, a także zwykłych naiwnych obywateli, którzy przekazali Orłowskiemu pieniądze na zakup kryptowalut”.

Ze swojej strony przeprowadziliśmy kontr-sprawdzenie przedstawionych informacji i, szczerze mówiąc, nie znaleźliśmy potwierdzenia tego w „żelbetowym”. W szczególności nie możemy potwierdzić ani zaprzeczyć, że Aleksander Orłowski został oskarżonym w sprawie karnej - w publicznych bazach danych z jego nazwiskiem nie jest powiązany żaden odpowiedni dokument sądowy.

Mogą być dwa wyjaśnienia tej sytuacji.

Pierwsza , najprostsza, polega na tym, że nasi koledzy „trafili w poprzeczkę” informator „przepuścił” im fałszywe informacje.

Drugie jest trochę trudniejsze. Co do zasady postępowanie karne wszczyna się natychmiastowo wobec konkretnej osoby, jeśli – z grubsza rzecz ujmując – została ona złapana na gorącym uczynku na miejscu zbrodni. Z oświadczeń pokrzywdzonych, aczkolwiek zbiorowych, wynika, że ​​po złożeniu zeznań zostanie wszczęte postępowanie. Na początkowych etapach śledczy muszą sprawdzić to oświadczenie, aby ustalić, czy rzeczywiście doszło do przestępstwa (nie wspominając o ogłoszeniu komuś podejrzenia).

Nie wydaje się to takie trudne, ale sam proces może zająć wiele miesięcy. Jeżeli rzeczywiście skarga do Policji została złożona na Orłowskiego, to zresztą stosunkowo niedawno (w maju br.) śledczy mogli fizycznie nie mieć czasu na zebranie niezbędnych danych. Z jednego prostego powodu – braku śledczych i przeciążonych sądów. [I dlatego nie widzieliśmy w rejestrach żadnej wzmianki o Orłowskim w kontekście „karnego”].

Drugie założenie jest bardzo prawdziwe. W jednym z podcastów , nagranym, jak można sądzić, w maju tego roku (kiedy rzekomo istniało całkiem spore zainteresowanie organów ścigania osobą Orłowskiego) Aleksander Orłowski wprost przyznał, że otrzymał wiele roszczeń i groźby ścigania z powodu jego „nauczania”.

Ale potem Aleksander Orłowski podkreślił, że zdecydowana większość jego „pacjentów” była nieskończenie zadowolona z jego mentoringu. Mówią, że wodę mącą idiotyczni przegrani, którzy nawet pod jego ścisłym przewodnictwem nie są w stanie zanurzyć się w cudownym świecie kryptowalut.

Aleksander Orłowski i brakujące recenzje

Warto zauważyć, że niezwykle trudno jest znaleźć recenzje na żywo od tych „uczniów” kryptomentora Orłowskiego, którzy wydali dużo pieniędzy na jego lekcje i byli, delikatnie mówiąc, niezadowoleni. Na odpowiedniej stronie z recenzjami największej ukraińskiej witryny z recenzjami otzyvua.net na temat kursów Orłowskiego jest ciągła pozytywność. „Bardzo przydatne i interesujące”, „Bardzo się cieszę”, „Zarobiłem 3000 dolarów bez inwestycji”, „dziękuję Sashy Orłowskiemu za szczęśliwe dzieciństwo”.

Na potrzeby eksperymentu twój pokorny sługa rzucił trochę negatywizmu.

Jak widać nie minęło nawet 20 minut od chwili, gdy jakiś organ wrzucił w recenzje swoje pięć gwiazdek o nic. Chociaż między moim negatywnym komentarzem a poprzednim pozytywnym komentarzem upłynął tydzień. Oznacza to, że zespół Orłowskiego uważnie monitoruje największe witryny z recenzjami i topi całą negatywność na temat „guru” fałszywymi pozytywnymi recenzjami.

I nie tylko. Po przejrzeniu strony z recenzjami kursów naszego kryptomentora na tej samej stronie otzyvua.net nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ​​Aleksander Orłowski okresowo wpłaca pewną ilość ciasta do administracji witryny, aby usunąć komentarze niezadowolonych (jest całkiem możliwe, że mój wkrótce zostanie usunięty).

Przejrzałem wszystkie 133 recenzje (w momencie pisania tego artykułu) i poza moją nie znalazłem ani jednej, która byłaby wyłącznie negatywna. Jak to może być? Przecież nawet sam Aleksander Orłowski przyznaje, że wśród jego byłych „studentów” jest około pięćdziesięciu niezadowolonych, aż do złożenia pozwu i zgłoszenia na policję.

Jednak „sprzątacze” nie byli wystarczająco pedantyczni: przegapili komentarze do niektórych recenzji. Sam zobacz.

Zejdźmy niżej.

Jak widać, jeden z byłych uczniów Orłowskiego twierdzi, że kursy „kryptoguru”, mówiąc w przenośni, nie są do końca wysokiej jakości – żaden ze 120 „kolegów” autora nigdy nie odniósł kryptońskiego sukcesu.

Poniżej ta sama historia.

Istnieje kilka innych serwisów z recenzjami, do których Aleksander Orłowski nie wprowadził jeszcze swoich zmian. Na przykład tutaj .

Tutaj znajdziesz wystarczającą ilość informacji o tym, jak przebiegają „lekcje” tego kryptomentora i jakie wyniki zwykle osiągają „uczniowie” pod jego „mentorem”.

Cytuję Antona ze Lwowa (z pewnymi zmianami):

Jeśli jesteś osobą, która po prostu chce trochę usystematyzować swoją wiedzę na temat kryptowalut i dowiedzieć się, jakie obszary istnieją, to szkolenie podstawowe będzie dla Ciebie odpowiednie za minimalną cenę. Choć, szczerze mówiąc, struktura i prezentacja informacji tutaj to 3 na 10. Prezentacja materiału jest słaba, to sprawia wrażenie, jakby Alexander miał nieprofesjonalne podejście do nauczania i wyładowywał informacje prosto z głowy. Na YouTube są kanały o znacznie lepszej jakości (no, naprawdę dużo lepszej) i za darmo. Jeśli naprawdę chcesz zarabiać na kryptowalutach, zdecydowanie radzę Ci znaleźć tych, którzy są naprawdę zainteresowani tym, a nie tym kursem.

Argumenty są następujące:

1. Spotkania Zoom z konkretnymi odpowiedziami są regularnie przekładane i często są prowadzone nie przez tych, którzy zarabiają konkretnie na kryptowalutach, ale na nauczaniu kryptowalut.

2. Nieaktualne informacje podane na kursie (1-2 lata opóźnienia), które są już nieaktualne. Sasha nie chce aktualizować informacji, ponieważ ludzie i tak kupują jego kurs.

3. Deklaracja poparcia Aleksandra lub kuratorów (studentów – przyp. red.) odpowiada rzeczywistości w 5-7% temu, czym być powinna. W ciągu 90 dni kursu komunikacja ze strony kuratorów i Aleksandra była prawie zerowa. Nie interesuje ich, jak sobie radzi uczeń i czy udało mu się opanować cały materiał. Jeśli nie zrobiłeś testu, to nie ma znaczenia, najważniejsze, że za to zapłaciłeś. Prośbę pisałem mniej niż 5 razy (o konsultację – przyp. red.) – nie zależy mi na Tobie, najważniejsze, że za to zapłaciłem.

4. Nikt nie daje informacji zwrotnej na temat testów i wtedy pojawia się pytanie: po co te testy? (potwierdzą to ci, którzy ukończyli kurs).

5. Płacąc za kurs indywidualny, otrzymasz dokładnie jedną konsultację, która mogła zostać głupio podyktowana i nagrana, a następnie rozesłana do wszystkich, którzy zapłacili. Alexander Orłowski nie zagłębia się w niuanse, wszystkie porady są kopią. To bardzo zauważalne. Pod tym względem kurs jest po prostu podobny do fast foodu, nie należy za niego przepłacać. Nie polecam kupować.

6. Przeprowadziłem ankietę na naszym streamie, spośród 127 uczestników mniej niż 5% udało się choć trochę zarobić, a pozostali powiedziano, że masz po prostu pecha.

7. Jak rozumiesz, nikt nie odpowiedział na żądanie zwrotu środków, ponieważ zostały one już gdzieś wydane na reklamę kolejnego kursu :))

Orłowski ma prosty mechanizm zarabiania pieniędzy: sprzedał kurs, trochę zainwestował w kryptowaluty, trochę w marketing kolejnego kursu, kupił sobie trochę atrybutów milionera… potem zdemaskował tych, którzy przez przypadek zarobili pieniądze jak wielkie krypto, a na hossie, twoje środki, które zainwestował, są. Przynieśli mu pewne dowody... To taki prosty schemat.

Aleksander Orłowski i pijany „emeryt”

Jeśli nie kopać zbyt głęboko, można odnieść wrażenie, że Aleksander Orłowski jest typowym przedstawicielem tego typu oszustów zwanych „infocyganami”. Mówimy o oszustwie, w którym osoba podająca się za profesjonalistę odnoszącego sukcesy sprzedaje za wysoką cenę produkty informacyjne, które praktycznie nie mają żadnej wartości.

Ale nasz mały zespół redakcyjny zawsze sięga głębiej.

W ostatnią sobotę rano autor tych wierszy nudził się, dlatego postanowił nie odkładać analizy „sprawy Orłowskiego” do poniedziałku. Wypełniłem wniosek o bezpłatny próbny kurs mentora kryptowalut i szczerze mówiąc, do wieczora zupełnie o tym zapomniałem.

Wieczorem, gdy płaciłem za alkohol w kasie supermarketu, zadzwonił mój telefon.

„Zapomniałeś, że o 19:00 masz seminarium online na temat kryptowalut?” - zapytał przyjemny dziewczęcy głos.

„Oczywiście, że nie. To wydarzenie całego mojego życia!” - odpowiedziałem i spojrzałem na zegarek. Za piętnaście minut siódma.

Pokuśtykałem do domu, włączyłem laptopa i otworzyłem piwo. Uśmiechnięty Aleksander Orłowski już z mocą nauczał.

„Czy wiesz, że technologia Bitcoin jest tak stara jak iPhone? - powiedział Orłowski. „Kiedy pojawił się Bitcoin, nikt nie wierzył w tę technologię, ale teraz jeden Bitcoin kosztuje 70 tysięcy dolarów!”

W tym momencie podejrzewałem, że Aleksander Orłowski tak naprawdę nie odróżnia kryptowalut od technologii blockchain, na której one (i nie tylko) są zbudowane, i poszedł zapalić i wypić kieliszek koniaku.

Kiedy wróciłem, zauważyłem wiele podejrzanych szczegółów. Zegar za Orłowskim pokazywał za dziesięć dziesiąta, komentarze na czacie były wyraźnie pisane przez boty, wykładowca prawie nie odrywał wzroku od ekranu laptopa, jakby czytał z podpowiedzi.

Sam wykład dla uproszczenia podzieliłbym na trzy umowne części. Pierwsza z nich to „kryptowaluty są łatwe i proste”, kusząca odbiorców stwierdzeniami, że „nawet małe dzieci mogą zarabiać na kryptowalutach”. Drugie – „nawet jeśli jest to naprawdę trudne i długie, mam wiernego bota handlowego, który z powodzeniem wymieni dla Ciebie za niewielki procent mnie” – powinno oczywiście rozwiać wątpliwości potencjalnego „studenta” co do perspektyw łatwego, stresującego -darmowe zarobki.

Ten ostatni nazwałbym „Nie bądź przegranym!” Tutaj Aleksander Orłowski otwarcie naciska na chciwość, mówi „będziesz mógł kupić drogie rzeczy”, „zaopiekuj się swoimi bliskimi”, „zawsze będziesz miał zapas pieniędzy” itp. itp. Jednocześnie na monitorze obok twarzy mentora migają zdjęcia z drogimi „samochodami”, stosami dolarów, markowymi ubraniami i złotymi „kotłkami”. I dopiero gdy apetyt społeczeństwa i jego pragnienie łatwych pieniędzy pozornie w końcu się rozgrzeją, podaje się kwoty i linki do miejsc, gdzie można przelać pieniądze.

kliknąłem . Zostałem przekierowany na stronę kryptowaluty „rezerwacja studiów w Akademii Wolności Finansowej” usługi płatności elektronicznych Wayforpay.

Aby zarezerwować miejsce na upragnione bogactwo kryptowalut, trzeba zapłacić marne 390 UAH. Na Boga, nie mam nic przeciwko tego rodzaju pieniądzom, ale płacąc przez bramkę, nie widziałem, kto faktycznie otrzyma mój „wkład”. Że tak powiem, imiona, hasła i wyglądy.

Dałem sobie spokój z tą sprawą i poszedłem dokończyć koniak. Ale przerwano mi.

"Dobry wieczór! „Jestem z Akademii Wolności Finansowej” – zaćwierkał ten sam dziewczęcy głos. „Widzę, że nie zarezerwowałeś miejsca na dalsze studia…”

„Och, o to ci chodzi…” – odpowiedziałem i zacząłem kłamać. – Widzisz, o co chodzi. Tak naprawdę kryptowaluty nie są dla mnie nowością, nawet trochę handluję na Binance i Kukoinie. Chciałbym, że tak powiem, pogłębiać swoją wiedzę i umiejętności, a następnie je pogłębiać i poszerzać.

"O! – dziewczyna była zachwycona. „Mamy dla Ciebie kurs „Mentoring grupowy”, teraz wyślę Ci link do płatności...”

„Nie” – odpowiadam – „Rzecz w tym, że jestem staroświecką osobą i nie ufam tym wszystkim usługom płatniczym. Chciałbym to od ręki do ręki lub na dane bankowe za pośrednictwem Oschadbank lub Privat 24.

„Nie ma problemu, teraz wyślę Ci szczegóły telegramem… Gdzie pracujesz?”

„Nigdzie” (i wtedy Ostap dał się ponieść). - Jestem na emeryturze. Opuścił Cyberpolicję po tym, jak został ranny w strzelaninie z oszustami kryptowalutowymi.”

"Hihi! Ha ha! – dziewczyna po drugiej stronie albo doceniła żart, albo była zachwycona możliwością „oszukania” cybermentu na pieniądze. „Czy otrzymałeś szczegóły?”

„Tak…” Otworzyłem „wózek” i prawie zakrztusiłem się piwem, gdy zobaczyłem cenę 40 tysięcy hrywien.

„Musisz zapłacić teraz, miejsca na ten kurs wyprzedają się bardzo szybko!”

„Tak, właśnie teraz…” Spieszę się ze zrzutem ekranu korespondencji – już następnego ranka, po odgadnięciu haczyka, posprzątają.

„Musisz udać się na Privat 24...

„Dziewczyno, uspokój się, nic nie zapłacę” – nie mogłem tego znieść. „Czy w ogóle nie boi się pan więzienia za współudział w oszustwie?”

„Sho?”

– Dobranoc – powiedziałam, rozłączyłam się i poszłam spać.

Aleksander Orłowski, oferta i przedsiębiorcy frontowi

Następnego ranka zacząłem analizować dostępne informacje.

Tutaj najpierw trzeba zastanowić się nad „oficjalną” biografią Orłowskiego. To znaczy na faktach, które jego krąg krąży w Internecie w niestandardowych publikacjach. I są w nich dziwne niespójności.

Zacznijmy od dzieciństwa. Tutaj jest napisane , że wychował się w „małym miasteczku na Ukrainie”. I tu wspomina się, że Aleksander Orłowski ukończył szkołę średnią w Trojeszczynie w Kijowie, która jest nieco większa niż „małe miasto”. W większości publikacji zamawianych miejsce urodzenia i dzieciństwa młodego talentu jest pomijane.

Biografowie Orłowskiego (podobnie jak on sam) zapewniają, że gdzieś w 2014 roku, w wieku 16 lat, on sam bez rodziców przeprowadził się do Polski, rozpoczął naukę w liceum, a następnie na uniwersytecie. Jeśli wierzyć temu Cidułce , administracja polskiej szkoły, dowiedziawszy się, że Sasza jest bezdomny, wysłała go do mieszkania na strychu.

Po szkole i rozpoczęciu studiów Aleksander Orłowski był zmuszony zapłacić za pokój na poddaszu. Musiałem więc szukać pracy na pół etatu. „Dorobek” Mentora Orłowskiego obejmuje stację benzynową, kuchnię restauracyjną i bar.

To właśnie w barze odbyło się fatalne spotkanie Orłowskiego z tajemniczym krypto-biznesmenem.

Biografowie krypto-złodzieja Orłowskiego zauważają, że początkowo nie miał on szczęścia do kryptowalut. Pozwolił, aby jego osobiste oszczędności i pożyczone pieniądze poszły w błoto. Aż do czasu, gdy starsi mentorzy zabierali go na specjalistyczne wydarzenia, dzielili się swoimi doświadczeniami i dawali mu pewne sygnały. A potem Aleksander Orłowski zabrał kolczyki swojej matki (nie jest jasne, czy matka pojechała z nim do Polski, czy też syn ukradł biżuterię podczas długiej podróży), zabrał je do lombardu, a dochód ponownie zainwestował w kryptowaluty. A potem upił się tak bardzo, że nie przestał pić do dziś.

Jeśli głębiej zagłębisz się w notatki obrazkowe rozpowszechniane w Internecie przez popleczników tego mentora, możesz znaleźć jeszcze więcej niespójności. Na przykład, kiedy pojawiły się pierwsze pogłoski, że Orłowski miał sprawę „karną”, w związku z którą ukrywał się za granicą i groziła mu ekstradycja, w jego kręgu krążyła dementacja. Według którego Aleksander Orłowski nie ukrywa się przed nikim, mieszka i pracuje w Kijowie w swoim mieszkaniu przy ulicy Łesi Ukrainki, więc o ekstradycji nie może być mowy, dlatego najbardziej pogłoski o oszustwie Aleksandra i toczącej się przeciwko niemu sprawie karnej śmieszne podróbki.

Ale teraz otwieramy stosunkowo niedawne „zamówienie” w sprawie Sashy, pozornie opłacone przez samego Saszę, a w nim jest napisane czarno na białym: „Teraz mieszka ze swoją dziewczyną w Warszawie, ale powoli przeprowadza się do Dubaju: w zeszłym roku ekspert kupił elitarne mieszkanie – oczywiście z zysków z kryptowalut.”

Nawiasem mówiąc, ta klauzula „oczywiście z zysku z kryptowalut” sugeruje, że mieszkanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zostało faktycznie zakupione za pieniądze od frajerów, których Aleksander Orłowski na własną korzyść uczy otrzymywać „zysk z kryptowalut”.

Zaniedbania, manipulacje i drobne kłamstwa, jak drzewa, za którymi nie widać lasu, mogą ukryć wielkie oszustwo.

A zaczyna się od reklamy kursów edukacyjnych Orłowskiego i jego bezpłatnego seminarium.

Żaden normalny projekt edukacyjny ani instytucja nie obiecuje sukcesu finansowego w swojej reklamie. W reklamie Instytutu Medycznego nie zobaczycie chirurga w otoczeniu modelek na luksusowym jachcie; ani jedna uczelnia prawnicza nie kusi kandydatów wizerunkiem zadowolonej sędziny w porsche z walizką „Nala” na pasażerze. siedziba.

Zwykłe projekty edukacyjne i uniwersytety dają studentom dostęp do wiedzy, uczą, jak z niej korzystać, uczą zawodu. Nie uczą Cię, jak zarabiać pieniądze.

Aleksander Orłowski twierdzi, że będzie uczył. Aby jednak opanować zawód tradera kryptowalut, najpierw trzeba trochę przestudiować przynajmniej podstawy ekonomii i finansów. Aleksander Orłowski twierdzi, że już podczas nauki na jego kursach będziesz mógł zarobić „kosiarkę” tygodniowo.

Na oficjalnej stronie kursów Orłowskiego znajduje się sekcja, do której zwykły użytkownik raczej nie zajrzy, zanim nie skusi się na obietnice kryptomentora. Sekcje te są najczęściej odwiedzane przez prawników, funkcjonariuszy policji i dziennikarzy śledczych. Nazywa się to „Umową Ofertową” .

Zasadniczo jest to dokument prawny, który określa prawa i obowiązki stron; wskazuje, za co tak naprawdę „pacjent” płaci Saszy Orłowskiemu. I otrzyma jedynie „zestaw działań szkoleniowych z wykorzystaniem własnej metodologii”. Nie ma ani słowa o jakimkolwiek zysku, nie mówiąc już o „kosiarce tygodniowo”. Pomimo obietnic „mentora” w reklamie i na bezpłatnym seminarium kompetentni prawnicy spisali umowę ofertową w taki sposób, że po zapłaceniu pieniędzy Aleksander Orłowski de iure nie jest swoim studentom winien praktycznie nic. Ponieważ „zapłata za usługi oznacza akceptację niniejszej Oferty Publicznej”.

Jednak przebiegłość Sashy Orłowskiego i jego zespołu zrobiła mu okrutny żart. Przeczytajmy uważnie „Porozumienie Publiczne” od samego początku:

Przewiń w dół:

Domyślnie umowa ofertowa jest zawierana z „wykonawcą” - indywidualnym przedsiębiorcą Orłowskim Aleksandrem Aleksandrowiczem, a nie z kimś innym. Co jest całkiem logiczne. Ale nie jest do końca logiczne, na co tak naprawdę idą pieniądze „aplikantów”, którzy zapuścili się w kryptowaluty pod opieką tej osoby.

A potem wracamy do mojego sobotniego wieczoru. I przyglądamy się szczegółom, za które ludzie Orłowskiego chcieli ode mnie dostać 40 590 UAH 00 kopiejek. (około 1 tysiąc dolarów według kursu wymiany).

To indywidualny przedsiębiorca, Katerina Olegovna Sergutina.

Zobacz, co się dzieje. Gdyby na moim miejscu był jakiś naiwny „chomik”, zapłaciłby za szkolenie „kosiarki tygodniowo” u Orłowskiego, ale Sergutina wtedy, zdając sobie sprawę ze swojego błędu, nie byłby w stanie odzyskać nawet pieniędzy w sądzie. Ponieważ nic nie zapłacił Orłowskiemu i nie zgodził się na nic z Sergutiną.

Naturalnie zainteresowałem się tym, jaki to rodzaj „fopki”, Sergutina Katerina Olegovna.

Jak się okazało, ta jednoosobowa działalność gospodarcza jest całkiem nowa – została zarejestrowana niewiele ponad miesiąc temu – 30 czerwca 2024 roku. W chwili pisania tego artykułu nie pojawił się on jeszcze w większości publicznych baz danych.

Według Vкursi indywidualna przedsiębiorczyni Sergutina Katerina jest zarejestrowana w Kijowie na Lesnoy Prospect (dzielnica mieszkalna na lewym brzegu stolicy Ukrainy), a jej główną działalnością są „inne rodzaje edukacji”.

O ile nam wiadomo, Aleksander Orłowski prowadzi swój namiot Akademii Wolności Finansowej co najmniej od sierpnia ubiegłego roku (w tym samym czasie zarejestrował odpowiednią jednoosobową działalność gospodarczą). „Młodzież” jednoosobowej działalności Sergutiny sugeruje, że nie została ona zarejestrowana w celu zmniejszenia obciążeń podatkowych jednoosobowej działalności Orłowskiego (co samo w sobie jest przestępstwem - fikcyjna przedsiębiorczość i uchylanie się od płacenia podatków).

Nie trzeba też dodawać, że Katerina Sergutina jest podwykonawcą naszego krypto-kaznodziei, któremu na przykład Aleksander Orłowski zlecił szkolenie części studentów. W przeciwnym razie pieniądze na szkolenia trafiłyby od indywidualnego przedsiębiorcy Aleksandra Orłowskiego do Kateriny Sergutiny, a nie bezpośrednio z „matury” do Sergutiny (przynajmniej jeśli odbywałoby się to legalnie).

Aleksander Orłowski, grupa zorganizowana i perspektywy kary

Oczywisty wniosek jest taki, że celem rejestracji jednoosobowej działalności gospodarczej Sergutina jest pranie brudnych pieniędzy i zacieranie śladów. Naturalnie pojawia się założenie, że wokół oszustwa Orłowskiego zgromadziła się cała konstelacja takich fałszywych indywidualnych przedsiębiorców. Przecież, jak wynika z najnowszych wypowiedzi naszego kryptomentora, do tej pory przez tygiel jego oszustwa przeszło prawie 15 tysięcy „studentów”. Są to dziesiątki i dziesiątki milionów hrywien, które należy umyć i usunąć w bezpieczny sposób.

Co mamy w ostatecznym rozrachunku? Za ogromne pieniądze sprzedają ludziom zasadniczo bezużyteczny produkt informacyjno-edukacyjny, bezpodstawnie obiecując, że przy jego pomocy mogą osiągnąć sukces finansowy. Przypomina to przejmowanie cudzej własności poprzez oszustwo lub nadużycie zaufania. Oznacza to przestępstwo przewidziane w artykule 190 Kodeksu karnego Ukrainy. Mianowicie oszustwo.

A ponieważ wyraźnie zaangażowana jest tu więcej niż jedna osoba, najprawdopodobniej mamy do czynienia z częścią 5 art. 190 Kodeksu karnego Ukrainy – oszustwo popełnione na szczególnie dużą skalę i/lub przez zorganizowaną grupę. A to od pięciu do dwunastu lat w „strefie” z konfiskatą mienia.

I tutaj Aleksander Orłowski i spółka nie będą mogli ukryć się za umową o ofercie publicznej wymyśloną przez przebiegłych prawników. Nie tylko dlatego, że ten gang faktycznie narusza własną ofertę.

Sąd Najwyższy Ukrainy w swoim wyroku w sprawie nr 711/6944/14-k z dnia 06.03.2021 r. orzekł, co następuje (cytuję): przeznaczenie środków w ramach umowy przedwstępnej bez zamiaru zawarcia umowy głównej a wypełnianie wynikających z niej obowiązków kwalifikuje się jako oszustwo.

Pozwólcie, że przetłumaczę z sądowego na ludzkie: jeśli jesteście kłamcą i oszustem, wsadźcie sobie w tyłek swoją ofertę publiczną – i tak będziecie sądzeni za oszustwo.

Czy Aleksander Orłowski stanie przed sądem jako przywódca zorganizowanej grupy przestępczej oszustów? NIE. Ponieważ wątpię, aby Aleksander Orłowski to wszystko wymyślił, zorganizował i był ostatecznym beneficjentem oszukańczego programu. Mam duże podejrzenie, że pieniądze zebrane przez Sergutinę i tych samych fałszywych indywidualnych przedsiębiorców nie trafią do kieszeni Orłowskiego.

Zakładam, że Aleksander Orłowski jest „twarzą” oszustwa, wierzchołkiem góry lodowej, w pewnym stopniu równie fałszywym, jak indywidualni przedsiębiorcy okradający jego „studentów”.

Analizując „sprawę” Orłowskiego, natknąłem się na tropy prowadzące do bardziej doświadczonych oszustów, powiązanych z wielkimi oszustwami i skandalami korupcyjnymi.

A więc, moi przyjaciele...

spot_img
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap