Niedziela, 22 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Posłowie upadają w czasie wojny: dlaczego liczba posłów ludowych maleje?

Teraz w parlamencie zasiada już 403 posłów, co jest antyrekordem w całej historii niepodległej Ukrainy.

Jeszcze przed inwazją na pełną skalę 27 mandatów w Radzie było nieobsadzonych, gdyż zajęte były gminy posiadające większościowe okręgi wyborcze, w których należało wybrać 26 posłów. W innym okręgu planowanych wyborów uzupełniających w ogóle nie przeprowadzono – uniemożliwiła to inwazja na pełną skalę. Po 24 lutego 2022 r. liczba posłów ponownie zaczęła gwałtownie spadać. Tym razem powodów było wiele: niektórzy przeszli do służby publicznej, niektórzy stracili obywatelstwo ukraińskie, a duża liczba członków zdelegalizowanej już OPZZH opuściła Radę, rzekomo z własnej woli. Teraz w parlamencie zasiada już 403 posłów, co jest antyrekordem w całej historii niepodległej Ukrainy. Laboratorium Inicjatyw Legislacyjnych postanowiło przewidzieć, o ile więcej posłów może opuścić Radę Najwyższą i jakie może to mieć konsekwencje.

Większość i byli członkowie zakazanych partii znajdują się w „strefie ryzyka”

Jeśli posłowie zostaną pozbawieni mandatów, to dlaczego na ich miejsce nie zajmą nowi? Chodzi o to, jak dokładnie wybrano posła: jeśli zgodnie z listą partyjną, to mandat otrzymuje kolejna osoba na liście. Jak pokazuje praktyka, uzupełnienie posłów z list nie stanowi problemu. Tak właśnie stało się w szczególności w partii „Głos”: Maxim Chlapuk zastąpił Rustema Umerowa, który w 2022 r. został mianowany prezesem Funduszu Majątku Państwowego (od września 2023 r. Rustem Umerow piastuje stanowisko Ministra Obrony Narodowej Ukrainy. – Autor). Sytuacja z „większościami” jest znacznie bardziej skomplikowana. Jeżeli poseł takiego ludu utraci mandat, wybory należy przeprowadzić w okręgu, który utracił przedstawiciela. I tu pojawia się jedna z dwóch głównych technicznych przyczyn gwałtownego spadku liczby parlamentarzystów: wybory w stanie wojennym nie są przewidziane w Konstytucji. Dlatego większościowi parlamentarzyści ciągną ze sobą swoje miejsce w parlamencie do politycznego grobu.

Innym powodem jest to, że czasami lista partii, podobnie jak sama partia, już nie istnieje. Tak właśnie stało się z OPZH. Ponieważ jej działalność jest zakazana na terytorium Ukrainy, po prostu nie da się zastąpić deputowanych wybranych z jej listy. Dlatego też te dwie kategorie posłów – większość i byli członkowie OPZZH – są w centrum naszej uwagi.

Ale w jaki sposób posłowie mogą przedwcześnie stracić mandat? W art. 81 Konstytucji Ukrainy zawiera kilka powodów. W praktyce prawie cała utrata mandatów w ciągu ostatniego półtora roku nastąpiła formalnie z dwóch powodów: pozbawienia obywatelstwa oraz z powodu osobistego ubiegania się. Przyczyny utraty mandatów posłów z grupy ryzyka od początku inwazji na pełną skalę: 11 – na własną prośbę, 6 – utrata obywatelstwa, 1 – uzyskanie stanowiska rządowego, 2 – śmierć.

Ilu posłów ludowych może jeszcze stracić mandat?

Istnieje kilka głównych powodów, dla których posłowie wcześniej opuścili Radę. LZI obliczyło, ilu posłów może znajdować się obecnie w takich samych warunkach.

Ryzyko nr 1 to przynależność do prorosyjskich sił politycznych (-33).

Przede wszystkim nie możemy nie wspomnieć o zakazanym stylu życia przez całe życie. To właśnie ludzie z tej partii są pod szczególną obserwacją. Tym samym w czasie stanu wojennego powstał nie jeden projekt ustawy mający na celu odebranie uprawnień posłom tej frakcji. Wszystkie jednak zostały odrzucone jako „niekonstytucyjne”.

Tymczasem szeregi byłego OPZZH przerzedzają się nawet bez konkretnych decyzji „odgórnych”: np. Tatiana Plachkowa zrezygnowała z mandatu rzekomo „ze względów zdrowotnych”, a w niektórych przypadkach posłowie tracą mandaty w związku z procedurą pozbawienia obywatelstwa . Dlatego właśnie ci posłowie są szczególnie zagrożeni, a potencjalna „Rada Przyszłości” może liczyć o 33 parlamentarzystów mniej, jeśli wszyscy byli członkowie OPZZh stracą mandaty.

Ryzyko nr 2 – przejście na stanowiska kierownicze w Siłach Zbrojnych Ukrainy (-1).

Ponad sześć miesięcy temu generał broni Sił Zbrojnych Ukrainy Michaił Zabrodski złożył rezygnację ze stanowiska – postanowił skoncentrować się na współpracy ze Sztabem Generalnym. Wśród większości walczący jest jeden zastępca, a mianowicie podpułkownik Siergiej Rudik z grupy „Za przyszłość”. Dzięki dalszemu awansowi może, podobnie jak jego były kolega, bardziej skoncentrować się na sprawach wojskowych - w związku z tym liczba posłów może zmniejszyć się o jeszcze jednego.

Ryzyko nr 3 – wejście w życie wyroku skazującego (-16)

Jedną z możliwych przyczyn utraty mandatu może być uprawomocnienie się wyroku skazującego. Na podstawie informacji dostępnych w przestrzeni publicznej policzyliśmy, przeciwko którym w ostatnich latach wszczęto sprawy karne, a także przeciwko któremu z posłów ludowych wszczęto postępowanie przygotowawcze. Wśród większościowych parlamentarzystów (nie licząc posłów z OPZZH) zaliczyliśmy 16 takich parlamentarzystów.

LZI wielokrotnie kierowała wnioski do Prokuratury Generalnej w celu uzyskania oficjalnej informacji o liczbie zastępców osób, przeciwko którym wszczęto postępowanie karne. Niestety, odmówiono udzielenia informacji. Dlatego dane te zbierane są w oparciu o otwarte źródła.

Ryzyko nr 4 – pozbawienie obywatelstwa ukraińskiego.

W idealnym przypadku drugie obywatelstwo powinno być również wystarczającym warunkiem utraty mandatu. Ale, jak pokazuje doświadczenie, tę kartę zagrywa się tylko wtedy, gdy jest to wygodne - doskonałą ilustracją są historie Wadima Rabinowicza i Igora Wasilkowskiego. Nie uwzględniliśmy jednak tej kategorii w analizie: znalezienie tego rodzaju informacji w otwartych źródłach jest prawie niemożliwe, a sama Rada nie przywiązuje do tego dużej wagi.

Biorąc pod uwagę wszystkie te ryzyka, można zgadnąć, kto kolejny potencjalny poseł „odchodzi”. Pełną Izbę zebrał poseł ludowy Vadim Stolar. Należał do tzw. Batalion Monako ma na swoim koncie kilka postępowań karnych, SBU odwiedzała go z rewizją, należał do Opozycji Ochrony Życia. Co więcej: wcześniej krążyły pogłoski, że złoży on rezygnację z mandatu.

Czy zmniejszenie liczby posłów ludowych ma kluczowe znaczenie dla obecnej kadencji?

Po wprowadzeniu stanu wojennego nasiliło się żądanie oczyszczenia parlamentu ze zdrajców i skorumpowanych urzędników. Czasami jednak ich wymiana jest niemożliwa. Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione ryzyka, obecnie minimalna możliwa liczba posłów wynosi 353. Jednak w każdej chwili mogą pojawić się nowe postępowania karne i rotacje w rządzie. Dlaczego jest to niebezpieczne?

Istnieje kilka progów liczby głosów, które Rada musi uzyskać, aby w pełni wykonywać swoje prace. Jest to 1) 226 za uchwalenie ustaw, 2) 300 za zmianę Konstytucji i 3) 338 za impeachment prezydenta. Prawdopodobnie 9. kadencja nie spadnie do takich wskaźników i parlament będzie mógł nadal pracować.

Chociaż problemów nadal nie da się uniknąć: jak powiedział Pierwszy Zastępca Przewodniczącego Rady Najwyższej Aleksander Kornienko: „To pierwsza Rada, w której nie ma 10% deputowanych i trzeba też zrozumieć, że dotyczy to komisji, w których jest niewiele ludzie... Kworum jest tam teraz gorsze”. Z pewnością zatem zmniejszy się zdolność parlamentu do podejmowania decyzji, a im mniej będzie posłów, tym problem będzie bardziej oczywisty.

Ta historia ma jeszcze inny wymiar. Ważny jest los nie tylko poszczególnych posłów, ale także sił politycznych, do których należą. Aby utworzyć frakcję lub grupę w parlamencie, potrzeba minimum 17 posłów. Istnieją już trzy grupy posłów, których skład jest równy temu minimum: „Odbudowa Ukrainy”, „Za przyszłość” i „Zaufanie”. Jeśli jednak rozłożyć „ryzykownych” posłów na frakcje, to widać, że wszystkie cztery istniejące w Radzie grupy posłów mogą przestać istnieć.

W takim przypadku konfiguracja grup zastępczych może ulec zmianie: jeśli „ryzykowni posłowie” zostaną całkowicie usunięci, z byłych członków tych sił politycznych pozostanie jeszcze 33 posłów - to prawie wystarczy, aby utworzyć dwie kolejne grupy. Jednocześnie w parlamencie nadal będzie zasiadać 20 posłów bezfrakcyjnych, których można wykorzystać jako dodatkowe osoby na pokrycie ewentualnych braków.

Kolejnym ryzykiem, przed którym stoi Parlament, jest utrata monowiększości. „Sługa Narodu” w odpowiedzi na głośne skandale wśród członków koalicji po prostu wydala ich z szeregów frakcji. Tak właśnie stało się w sierpniu z Anatolijem Gunko i Bogdanem Torochtijem. Co znamienne, David Arakhamia, komentując wykluczenie Torokhtiyi, bezpośrednio stwierdził, że „podejmowane są tu pewne próby manipulowania sytuacją w celu dalszej redukcji naszej frakcji”.

Oznacza to, że niebezpieczeństwo, jeśli nie rozpadu, to przynajmniej krytycznej redukcji monowiększości, przewidział już sam szef frakcji. Teraz we frakcji rządzącej jest 235 posłów, ale jeśli odejmiemy przydzielonych przez nas sześciu kolejnych, pozostanie tylko 229, czyli kolejne cztery skandale oddzielą Sługę Narodu od konieczności tworzenia koalicji, zjednoczenia się inną frakcję lub poszukaj innych sposobów na uzupełnienie frakcji - „rekrutuj” zastępców niefrakcyjnych lub zwróć „byłych”.

Ciągłe zmniejszanie się liczby posłów ludowych najbardziej przypomina zugzwang – sytuację na szachownicy, gdy każdy kolejny ruch tylko pogarsza istniejącą sytuację. Społeczeństwo domaga się ostrej reakcji na skandale, w które angażują się przedstawiciele narodu. Jeśli nie będzie odpowiedzi, „napastnik” pozostanie z przywilejami, na które być może nie zasługuje. Jeśli straci mandat, problem (nie)zdobycia głosów będzie coraz bardziej oczywisty. Być może to właśnie niechęć do utraty kompetencji Rady jest przyczyną tak przedłużającego się opóźnienia w pozbawieniu mandatów posłów od dawna zakazanego OPZZH. Mimo to stali się wygodną dźwignią w rękach władzy, uczciwie grając swoją rolę pionków.

spot_img
Źródło UKRRUDPROM
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap