Niedziela, 22 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Dziesiątki miliardów: co jest teraz z płatnościami Ukrainy dla obywateli na okupowanych terytoriach

Miliony naszych rodaków pozostają na terytoriach czasowo okupowanych. Niektórzy z nich pogodzili się z obecną sytuacją i otrzymali obywatelstwo rosyjskie, inni wręcz przeciwnie, pomimo trudności z tym związanych, pozostają lojalni wobec Ukrainy. Jednocześnie obaj, a ściślej część z nich, w dalszym ciągu otrzymują świadczenia od państwa ukraińskiego w postaci emerytur i wynagrodzeń.

Od początku rosyjskiej inwazji około jedna czwarta terytorium Ukrainy znajduje się pod okupacją wroga. Jednocześnie niezwykle trudno jest oszacować liczbę obywateli Ukrainy, którzy pozostają na terytoriach czasowo okupowanych (TOT), przynajmniej w przypadku tych, którzy zostali schwytani po 24 lutego 2022 r.

Ocenę taką w dużym stopniu komplikuje fakt, że znaczna liczba osób opuściła swoje domy jeszcze przed okupacją i stała się osobami wewnętrznie przesiedlonymi (IDP) w innych regionach Ukrainy, a także uchodźcami w różnych krajach świata, głównie w Europie . Proces ten trwał po zajęciu tych terenów przez Rosjan i nie ustał do dziś. W tym samym czasie wiele osób przeniosło się do Rosji (choć część z nich zrobiła to, aby później przenieść się do jednego z krajów europejskich).

Rosja przeprowadza na okupowanych przez siebie terytoriach tzw. paszportyzację. Według władz rosyjskich do lutego 2024 r. wydano tam ponad 2 mln rosyjskich paszportów. Jednocześnie należy pamiętać, że ci, którzy po otrzymaniu obywatelstwa rosyjskiego zachowali obywatelstwo ukraińskie, domyślnie są uważani za obywateli Ukrainy na Ukrainie.

Tym samym, choć nie da się z całą pewnością stwierdzić, ilu naszych współobywateli pozostaje w BOT, można założyć, że mówimy o kilku milionach osób.

Emerytury w prawie

Znaczna część osób, które dziś pozostają na terenach okupowanych, to emeryci. Ale ilu ich jest, znowu nie można powiedzieć z całą pewnością. Rok temu Ministerstwo Polityki Społecznej Ukrainy informowało, że nie posiada danych na temat liczby emerytów i rencistów w VOT. Bardzo wątpliwe jest, czy ministerstwo pozyskało w tym czasie takie dane.

„Apostrof” z kolei postanowił dowiedzieć się, czy ukraińscy emeryci mieszkający w BOT otrzymują ukraińskie emerytury (rosyjskie są dla nich dostępne, jeśli mają rosyjski paszport) i skierował odpowiednie pytanie do Funduszu Emerytalnego Ukrainy. Niestety, PFU nie odpowiedziało dotychczas na prośbę naszej publikacji, pomimo upływu czasu przeznaczonego na taką odpowiedź.

Jednocześnie, zgodnie z uchwałą Rady Ministrów z dnia 16 kwietnia 2022 r. (nr 457), „w przypadku osób zamieszkujących osiedla objęte okupacją czasową..., naliczanie i opłacanie wszelkich odpowiednich świadczeń socjalnych (emerytury, pomoc społeczna, świadczenia i dotacje itp.) będą kontynuowane w całości.” O ile nam wiadomo, uchwała ta nie została dotychczas uchylona, ​​co oznacza, że ​​emerytury dla tej kategorii obywateli wypłacane są na dotychczasowych zasadach (wypłaty potwierdzają także emeryci mieszkający w BOT).

Jak jednak zauważono powyżej, nie wiadomo, ilu emerytów przebywa obecnie na terytoriach okupowanych. To samo dotyczy kwoty, jaką państwo ukraińskie płaci emerytom za głosowanie, z których wielu prawdopodobnie zostało już dziś obywatelami Federacji Rosyjskiej.

Bez oficjalnych informacji Apostrof zdecydował się jednak oszacować odpowiednie wydatki państwa ukraińskiego. Oczywiście takie szacunki są jedynie przybliżone, chociaż z pewnością dają wyobrażenie o kolejności liczb.

Załóżmy, że na okupowanych przez Rosję terytoriach Ukrainy pozostaje około miliona emerytów. Według statystyk w 2024 roku średnia ukraińska emerytura wyniesie 5385 hrywien miesięcznie. Jednak ponad połowa wszystkich emerytów otrzymuje emeryturę w wysokości 4000 hrywien lub mniej, więc tę kwotę wykorzystamy w naszych obliczeniach. Z prostej arytmetyki dowiadujemy się, że w 2024 roku na wypłatę emerytur i rent osób żyjących w BOT-ie należy przeznaczyć 48 miliardów hrywien (dla wygody zaokrąglimy w górę do 50 miliardów).

Jeśli liczyć od początku wielkiej wojny do dnia dzisiejszego, to na wypłatę emerytur emerytom mieszkającym na terenach okupowanych należało przeznaczyć ponad 120 miliardów hrywien.

Pod znakiem zapytania stoją wynagrodzenia

Trudniej jest z tymi, którzy pozostają na czasowo okupowanym terytorium i nadal tam pracują. Po pierwsze, wiele z tych osób pracuje na własny rachunek lub w prywatnych przedsiębiorstwach i prawdopodobnie zostały zmuszone do ponownej rejestracji na mocy rosyjskiego prawa.

Do tego istnieją agencje rządowe, których pracownicy otrzymują pensje od władz rosyjskich (i wobec których po okupacji najprawdopodobniej zostanie wszczęte postępowanie karne za kolaborację). Jednak oczywiście niektórzy nasi obywatele nadal otrzymują pensje od państwa ukraińskiego. Dlatego „Apostrof” zwrócił się do Ministerstwa Polityki Społecznej z pytaniem, ile osób mieszkających w BOT-ie otrzymuje pensje z Ukrainy i ile wydaje na ten miesięcznik.

Ministerstwo Polityki Społecznej przekazało tę kwestię Ministerstwu Gospodarki (jak podano w publikacji). Z kolei Ministerstwo Gospodarki nie było w stanie udzielić na nie konkretnej odpowiedzi.

„Minister Gospodarki w ramach swoich kompetencji informuje, że nie prowadzi obserwacji statystycznych i rejestrów wypłat wynagrodzeń pracownikom na terenach czasowo okupowanych przez Federację Rosyjską” – czytamy w oficjalnej odpowiedzi resortu na naszą prośbę.

Jednocześnie Ministerstwo Gospodarki nawiązało do ustawy z dnia 15 marca 2022 r. „O organizacji stosunków pracy w stanie wojennym”, która w szczególności przewiduje możliwość zawieszenia umowy o pracę w czasie stanu wojennego, jeżeli strony do stosunku pracy nie może spełniać warunków odpowiedniej umowy.

Ponadto Ministerstwo Gospodarki zauważyło, że zgodnie z prawem „podstawą rozwiązania umowy o pracę jest nieobecność pracownika w pracy oraz podanie informacji o przyczynach tej nieobecności przez okres dłuższy niż cztery miesiące z rzędu”.

Inną przyczyną zwolnienia ze strony pracodawcy jest „niemożność zapewnienia pracownikowi pracy określonej w umowie o pracę wskutek zniszczenia (braku) warunków produkcyjnych, organizacyjno-technicznych, środków produkcji lub mienia pracodawcy na skutek działania wojenne."

Wszystko to pośrednio wskazuje, że państwo ma wszelkie podstawy, aby zerwać lub przynajmniej zawiesić stosunki pracy z wieloma pracownikami, którzy pozostali na czasowo okupowanych terytoriach, i w związku z tym nie wypłacać im wynagrodzeń.

Dylemat Zaporoża

Jednakże na Ukrainie istnieje co najmniej jedna firma, która w dalszym ciągu wypłaca wynagrodzenia swoim pracownikom zlokalizowanym w BOT. Mówimy o państwowej spółce NAEK Energoatom i pracownikach elektrowni atomowej Zaporoże.

Przed okupacją w elektrowni atomowej Zaporoże pracowało około 11 tysięcy osób, ale po jej rozpoczęciu ich liczba zmniejszyła się prawie o połowę – do 6 tysięcy. Rok temu szef Energoatomu Petr Kotin powiedział, że około połowa, czyli około 3 tys. pracowników zakładów, podpisała kontrakty z Rosatomem i w związku z tym Ukraina przestała wypłacać im pensje.

Ci sami pracownicy ZNPP, którzy nie zdradzili kraju, zdaniem Energoatomu, w dalszym ciągu otrzymują od niego pieniądze – w wysokości dwóch trzecich ich pensji lub jednej oficjalnej pensji (pamiętajcie, zakład jest obecnie nieczynny).

„Apostrof” wysłał prośby do Ministerstwa Energii i „Energoatom”, w których prosili o informację, ilu pracowników ZNPP nadal otrzymuje wynagrodzenia i w jakiej wysokości.

W odpowiedzi na naszą prośbę Ministerstwo Energii poinformowało, że NNEGC Energoatom „nie przekazuje Ministerstwu sprawozdań finansowych i informacji dotyczących wskaźników pracy w kontekście elektrowni jądrowych”, w związku z czym „Ministerstwo Energii nie posiada informacji na temat wynagrodzeń płatności na rzecz pracowników Elektrowni Jądrowej Zaporoże.”

Jeśli chodzi o Energoatom, redakcja nigdy nie otrzymała od niego odpowiedzi.

Nie wiadomo zatem, ilu pracowników ZNPP otrzymuje obecnie ukraińskie pensje.

Jednak pod koniec maja Energoatom ogłosił, że zamierza zaprzestać wypłacania wynagrodzeń tym pracownikom stacji, którzy nie zgadzają się na zatrudnienie w innych pionach strukturalnych spółki. Wynika to z faktu, że zbyt długi okres bezczynności ZNPP wpływa negatywnie na kwalifikacje personelu.

„W przypadku odmowy obsadzenia wolnych stanowisk w spółce PKW będzie zmuszona dokonać przeglądu warunków zatrudnienia pracowników Elektrowni Jądrowej Zaporoże znajdujących się w przymusowych przestojach i rozważyć kwestię czasowego zawieszenia umów o pracę” – powiedział Energoatom w oświadczenie.

Wciąż trudno powiedzieć, kiedy dokładnie pracownicy EJ Zaporoże przestaną otrzymywać pensje z Ukrainy. Jednak według najbardziej konserwatywnych szacunków od początku okupacji stacji do chwili obecnej łączna kwota wynagrodzeń dla jej personelu mogła wynieść 2-3 miliardy hrywien.

Tym samym Ukraina, będąc w niezwykle trudnej sytuacji finansowej, przeznacza połowę swojego budżetu na obronę przed agresorem, w dalszym ciągu wydaje dziesiątki miliardów hrywien rocznie na płatności dla obywateli, którzy z tego czy innego powodu pozostają na terytoriach okupowane przez Rosję.

spot_img
Źródło : APOSTROF
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap