Kategorie: Artykuły

DWIE WOJNY albo PAŃSTWO SKRADZIONE

Tak naprawdę toczymy dwie wojny. Tradycyjny jest skierowany przeciwko wrogowi, który nas zaatakował, okupował nasze ziemie i ogłaszał plany wymazania Ukrainy z politycznej mapy świata.

Tutaj wszystko jest mniej więcej jasne: dopóki na polu bitwy nie udowodnimy hordzie, że dotykanie nas jest dla nas droższe, musimy zacisnąć zęby i walczyć. Nieważne, jak trudne to jest i nieważne, jak bardzo pragniesz pokoju. Do stołu negocjacyjnego można zasiąść jedynie zmuszając Rosję do przyznania się do faktu dokonanego: Ukraina istnieje i to ona będzie decydować, jak żyć, z kim się przyjaźnić, w jakim języku rozmawiać i tym podobne.

Wszystko, co możemy omówić z Rosją: reżim graniczny, powojenny handel, korytarze transportowe i tym podobne. Nawet powojenne granice. Ale!!! Rosja nie będzie miała żadnego prawa głosu, a tym bardziej weta, w sprawach ukraińskich. A ta formuła jest o wiele ważniejsza niż granice, a nawet (wciąż iluzoryczne) wejście do NATO czy (bardziej realistyczne) akcesja do UE. Ta wojna toczy się o ukraińską podmiotowość. Albo będziemy jej bronić (i to nie tylko w stosunku do Rosji), albo – pomimo wszystkich poświęceń i bohaterstwa – przegraliśmy wojnę. To naprawdę jest przypadek podmiotowości lub śmierci.

Druga wojna jest bardziej podstępna i niebezpieczna. Bo walczymy o powrót skradzionego państwa ukraińskiego. Niestety państwo ukraińskie nie jest republiką w pierwotnym znaczeniu, w jakim słowo to brzmi po łacinie: Res Publica – wspólna sprawa. Beneficjentami ukraińskiej państwowości są oczywiście Ukraińcy (zarówno etniczni, jak i polityczni). Przede wszystkim w kontekście odrębnej tożsamości.

Pomimo ingerencji państwa w tę subtelną, delikatną, powiedziałbym nawet „intymną” sprawę, prokrustowe łoże, które zdecydowało się zrobić z Ukraińców (i nie tylko) „narodu radzieckiego” bez rodziny i pamięci, już dawno wylądowało na śmietniku historii. Możemy i debatujemy, co to znaczy być Ukraińcem, jak inkluzywna powinna być kultura ukraińska i ukraiński panteon historyczny, ale to jest nasza dyskusja. I tylko my, Ukraińcy, musimy szukać i dawać odpowiedzi na te trudne pytania.

Ale z beneficjentami materialnych korzyści, jakie zapewnia państwowość ukraińska, wszystko jest znacznie smutniejsze. Wykorzystując ziemię, zasoby mineralne, podatki i „funkcjonariuszy bezpieczeństwa” (trudno ich nazwać stróżami prawa) państwo dokonuje redystrybucji majątku, który powinien należeć do wielu, na rzecz małej kliki rządzących. Co więcej, zmieniają się ich nazwiska: przedwczoraj był to Janukowycz i naród doniecki, przed nim - Kuczma z plemioną oligarchów, którzy faktycznie sprywatyzowali państwo, następnie - Poroszenko z Medwedczukiem i ich Kononienkami i Swinarczukami, dziś Zełenski - z „pięciu lub sześciu skutecznych menedżerów”. Główną oznaką skradzionego państwa jest to, że bardziej opłaca się być urzędnikiem niż biznesmenem. Bo władza w tak sprywatyzowanym państwie to towar najbardziej marginalny. Jej posiadacze aktywnie zamieniają je na pieniądze i inne aktywa. Ponadto, od przywódców AMCU, gubernatorów i prokuratorów po okręgowe urzędy rejestracji wojskowej i poboru. I tutaj jesteśmy dość podobni do Rosji, którą Karamzin określił kiedyś jednym słowem – „kradną”.

Istnieje jednak zasadnicza różnica pomiędzy państwowością rosyjską i ukraińską. Jedno staje się coraz bardziej dziedziczne (wyraźnym tego przykładem jest dynastia Patruszewów i idea „nieszlachty” promowana przez Patruszewa seniora), druga jest krótkotrwała. Bo tutaj każdy cykl wyborczy przypomina personalne trzęsienie ziemi, a nowi urzędnicy, zgodnie z najgorszymi tradycjami komunistycznymi, uważają, że od nich powinna zacząć się prawdziwa historia. Dlatego kradną prymitywnie, niesystematycznie, jak ostatniego dnia. Bo nikt w tym stanie nie myśli nawet o kilka lat do przodu: może przetrwać noc i przetrwać dzień. I przynajmniej trawa tam nie będzie rosła...

Nasza wojna jest o tyle złożona, że ​​musimy wyzwolić nie tylko okupowane terytoria, ale także reprywatyzację państwa, która powinna stać się „wspólną sprawą”, a nie narzędziem wzbogacania władzy i bliskich jej „biznesmenów” . Jeśli nie chcemy, aby efektem tej straszliwej wojny była realizacja zasady „Ukraina powinna zostać splądrowana przez Ukraińców” i przyzwolenie dla Rzeczypospolitej Obojga Narodów na posiadanie odrębnej tożsamości ukraińskiej, musimy zrozumieć, dlaczego Amerykanie nazywają swoją wojnę niepodległości Wojna o niepodległość. Bo wojna dotyczy wojny o niepodległość od Brytyjczyków, a rewolucyjna dotyczy zmian społecznych i politycznych, które w ciągu półtora wieku zamieniły odległe kolonie zamorskie, peryferie świata, w przywódcę wolnego świata.

Bo każde zwycięstwo na froncie, każda rewolucja technologiczna w zbrojeniu, jakikolwiek bohaterstwo na froncie i wolontariat na tyłach, każda ofensywa Kurska daje nam tylko szansę na inną Ukrainę. Reprywatyzować państwo i stworzyć prawdziwą Res Publicę – wspólną sprawę milionów Ukraińców. Państwa, które będzie służyć nam, a nie kascie ministrów, gubernatorów, generałów, prokuratorów i innych „skutecznych menedżerów”.

Już trzy razy, choć wygraliśmy, przegrywaliśmy, tracąc szansę na radykalne przemiany, jakie dały nam nasze powstania, które nazywamy „rewolucjami”. Bo gdy niepodległość jest celem, a nie szansą na utworzenie sprawnego państwa, to „tożsamość jest dla nas wszystkim”. Wystarczy zapytać Algierczyków. Dziś nikt już nie nazwie ich kolonią francuską. Ale także naród odnoszący sukcesy...

legenda

Ostatnie posty

W czasie wojny na pełną skalę Ukraińska Liga Studentów współpracowała z fundacją rosyjskiego oligarchy

W 2022 roku Ukraińska Liga Studentów (USL) nawiązała współpracę z Fundacją Rassvet, założoną przez rosyjskiego oligarchę Michaiła…

3 tygodnie temu

Pracownicy oszukańczej sieci call center zatrzymani w Rosji: szczegóły

W Rosji zdemaskowano menedżerów i pracowników „oddziału” międzynarodowej sieci call center. Poinformowała o tym RBC-Ukraina...

1 miesiąc temu

Dlaczego „niedoreformator” sądownictwa Michaił Żernakow zdecydował się na krytykę zawodu prawnika?

Michaił Żernakow to jedna z najbardziej publicznych postaci w dziedzinie reformy sądownictwa na Ukrainie, która...

1 miesiąc temu

Bezsensowny „klub książki” Ministerstwa Kultury

Ministerstwo wydało dziesiątki milionów na drukowanie niepotrzebnych książek w „swoich” wydawnictwach. Ministerstwo Kultury podczas...

2 miesiące temu

Więcej niż dwa budżety państwa. Jak wyprowadzane są pieniądze z Ukrainy

W ciągu ponad 30 lat niepodległości Ukrainy za granicę wycofano co najmniej 100 miliardów dolarów,...

2 miesiące temu

„Zdecydowany” przez urząd skarbowy Andriej Gmyrin zorganizował interes z Rosjanami i krewnymi sędziów

Pamiętajcie o byłym szefie Służby Podatkowej Ukrainy Romanie Nasirowie, który owinął się kocem, udając, że jest poważnie chory…

2 miesiące temu

Ta strona korzysta z plików cookies.