Azerbejdżan potwierdził, że otrzymał propozycję zostania mediatorem w procesie negocjacyjnym. Nie jest jednak jasne, kto dokładnie zdecydował się na negocjacje w sprawie przedłużenia tranzytu gazu przez Ukrainę.
Gabinet Ministrów wielokrotnie podkreślał: negocjacji z Gazpromem nie będzie, a podpisanie kontraktu z Rosją zbliża się wielkimi krokami w Sylwestra. Jednocześnie zasugerowali, że partnerzy europejscy mogliby samodzielnie zapewnić tranzyt, zawierając bezpośrednio umowy z Rosją, co jest możliwe zarówno pod względem prawnym, jak i technicznym.
Jednocześnie UE rozważa inną opcję: dostawy azerbejdżańskiego gazu ukraińskim systemem przesyłu gazu. I podstawowe pytanie brzmi: czy próbują w ten sposób maskować rosyjskie paliwo?
Wątpliwa korzyść dla Ukrainy
Tranzyt rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej przez Ukrainę zakończy się na początku przyszłego roku. Nie będzie już powodu pompować paliwa – 1 stycznia o północy wygaśnie pięcioletni kontrakt Naftohazu z Gazpromem.
Ukraina i Rosja podpisały ją pod koniec 2019 roku. Bardzo napięte negocjacje przeciągnęły się do końca grudnia. Do negocjacji musieli włączyć się przedstawiciele Komisji Europejskiej. Dokument mógłby zostać przedłużony na kolejne 10 lat. Jednak w wojnie na pełną skalę jest to niemożliwe.
W wciąż obowiązującym dokumencie zapisano zasadę „pobierz lub zapłać”. Oznacza to, że Ukraina miała otrzymać stałą kwotę za tranzyt, niezależnie od tego, ile Rosja przewiezie. W pierwszym roku kontaktu Gazprom zobowiązał się przepompować 65 miliardów metrów sześciennych gazu, a od 2020 roku – 40 miliardów.
Ale Rosja nie wypełnia swoich zobowiązań. W sumie za tranzyt gazu trzeba było zapłacić około 7 miliardów dolarów. Ukraina nie otrzymała co najmniej jednej trzeciej. Gazprom co roku ograniczał także dostawy gazu przez Ukrainę.
„Gazprom płaci za tranzyt około 800 milionów dolarów rocznie. Ale musimy zrozumieć, że za sprzedaż gazu do Europy otrzymują 5 miliardów dolarów. Kategorycznie jestem przeciwny kontynuacji tranzytu rosyjskiego gazu; dolary te wracają następnie do nas w postaci „męczenników” i „kaliberów”. Pomogliśmy naszym europejskim partnerom przygotować się na koniec tego tranzytu. Dostali trzy lata na zbudowanie logistyki i zawarcie nowych kontraktów – przekonuje były szef ukraińskiego operatora systemu przesyłowego gazu Siergiej Makogon.
I w ogóle stawka za transport rosyjskiego gazu nie jest zbyt wysoka. To tylko około 30 dolarów za tysiąc metrów sześciennych.
Od początku inwazji na pełną skalę rząd ukraiński zaprzeczał nawet możliwości nowych negocjacji z Rosjanami. Mówili o tym zarówno premier Denis Szmygal, jak i szef Naftohazu Aleksiej Czernyszew.
UE odmawia rosyjskiego gazu, ale są niuanse
Unia Europejska również obrała kurs na rezygnację z rosyjskiego gazu. I stało się to prawdziwą katastrofą dla Rosji. Przed inwazją na pełną skalę Gazprom sprzedał do UE ponad 150 miliardów metrów sześciennych paliwa. W tym czasie 40% całego rosyjskiego eksportu gazu. Teraz dostawy spadły dziesięciokrotnie.
Niemcy, które uzależniły się od tych surowców jeszcze przed 2022 rokiem, zdołały całkowicie zrezygnować z paliw z Rosji. Gazprom był stopniowo wypierany z europejskiego rynku gazu i obecnie największym dostawcą jest Norwegia.
Rosja również przyczyniła się do ograniczenia własnych dostaw. Po 2022 roku Gazprom samodzielnie zaprzestał pompowania paliwa m.in. do Finlandii i Polski. Moskwa chciała wpaść do tych krajów i wywrzeć na nie presję. Ale demonstracyjny szantaż rosyjski nie powiódł się: zarówno Finlandii, jak i Polsce udało się znaleźć alternatywnych dostawców.
Obecnie Rosja ma tylko dwie lądowe szlaki transportu gazu do UE: przez Ukrainę i Turcję. Łączny tranzyt rosyjskiego gazu do UE systemem ukraińskim w ubiegłym roku wyniósł około 12 miliardów metrów sześciennych gazu.
Kilka krajów UE w dalszym ciągu kupuje paliwo od Gazpromu. Załóżmy, że Austria nigdy nie znalazła alternatywy. Udział rosyjskiego gazu w całości importu od początku roku kształtuje się na poziomie około 90%.
Węgry kupują także gaz od Rosji. Rząd Wiktora Orbana zawarł z Moskwą kontrakt na 15 lat. Co więcej, Węgry otrzymują większość swojego paliwa nie przez Ukrainę, ale gazociągiem Turkish Stream. Nie wygląda na to, że Wiktor Orban zamierza zmniejszyć zależność swojego kraju od rosyjskich zasobów. Po inwazji na pełną skalę Węgry zawarły dodatkowe porozumienie z Gazpromem i znacznie rozszerzono dostawy paliwa. Ta polityka Budapesztu jest sprzeczna ze stanowiskiem Komisji Europejskiej.
„Wiedzieliśmy, że Rosja jest niewiarygodnym dostawcą gazu i wszystkie nasze oceny ryzyka zostały zaprojektowane w taki sposób, że w pewnym momencie Europa może zostać pozbawiona dostaw rosyjskiego gazu” – powiedziała podczas wizyty w Kijowie europejska komisarz ds. energii Kadri Simson.
Na początku tego roku przywódcy poszczególnych krajów UE otwarcie wzywali do kontynuacji tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Mówimy przede wszystkim o premierze Słowacji, który nawet nie próbuje ukrywać swoich sympatii do Rosji. Pod koniec stycznia spotkał się z szefem ukraińskiego rządu Denisem Szmygalem. Robert Fico powiedział, że Ukraina jest gotowa przedłużyć umowę gazową z Rosją. Zapewnił, że mówimy nie tylko o interesach Słowacji, ale także o interesach Włoch i Austrii, które również kupują paliwo od Gazpromu.
Ale ukraiński rząd kategorycznie zaprzeczył temu stwierdzeniu. Powiedzieli: nie będzie nowych negocjacji w sprawie tranzytu gazu z Rosją.
„Musimy zrozumieć, że gaz jest źródłem korupcji politycznej w Europie. Nie wiemy po jakich cenach kupuje go Słowacja z Rosji, to samo z Węgrami. Ale widzimy, jak zachowują się przywódcy tych państw, którzy zajmują wyraźnie antyukraińskie stanowisko i blokują dość ważne dla Ukrainy sprawy” – powiedział Siergiej Makogon.
Tranzyt azerbejdżańskiego gazu: dlaczego dla Rosji?
Azerbejdżan stał się mediatorem w procesie negocjacji w sprawie dalszego tranzytu gazu przez Ukrainę. Informację tę potwierdził doradca prezydenta Hikmet Hajiyev: z takim wnioskiem wystąpili urzędnicy z Unii Europejskiej i Ukrainy.
Gabinet Ministrów nie odpowiedział na takie oświadczenie. Jednak już w marcu premier Denis Szmygal informował, że Ukraina nie planuje przedłużenia kontraktu z Gazpromem. Jednak partnerzy europejscy mogą przejąć inicjatywę i wziąć na siebie odpowiedzialność za tranzyt gazu ukraińskim rurociągiem.
„W najbliższej przyszłości dowiemy się, czy istnieją podstawy, aby sądzić, że tranzyt będzie kontynuowany. Natomiast u Operatora Systemu Przesyłowego Gazu aukcje przepustowości na przyszły rok odbywają się w lipcu. Jeśli ktoś tam przyjedzie i zarezerwuje: wjazd z Rosji, wyjazd na zachodnią granicę – i pokaże umowy, to wtedy możemy o czymś rozmawiać. Wątpię jednak, czy tak się stanie” – powiedział Roman Nitsovich, dyrektor ds. badań w Centrum Analitycznym Grupy DiXi.
Nie wiadomo na pewno, jaka jest w tym rola Azerbejdżanu. Przecież ani Baku, ani Kijów, ani Bruksela nie będą oficjalnie publikować szczegółów negocjacji. Co więcej, Ukraina nawet nie potwierdziła, że takie negocjacje trwają.
Według Bloomberga, wśród opcji UE rozważa obecnie tranzyt ukraińskim systemem przesyłu gazu nie rosyjskiego, ale azerbejdżańskiego. Schemat wygląda następująco: europejskie firmy kupują paliwo z Azerbejdżanu i pompują je do rosyjskich sieci. Następnie gaz przesyłany jest tranzytem przez Ukrainę do UE.
„Czy będzie to gaz azerbejdżański czy rosyjski, który Azerbejdżan kupuje, a następnie odsprzedaje? Musimy pamiętać, że Rosja znajduje się w bardzo trudnej sytuacji jeśli chodzi o swój gaz. Nie ma rynku zbytu, poza tym, że zwiększono dostawy do Chin. A Kreml ma pytanie, co dalej: szukać pomocy międzynarodowej, podnieść cła czy szukać sposobów na powrót na europejski rynek” – powiedział Andrian Prokip, ekspert ds. energii w Ukraińskim Instytucie Przyszłości.
To nie pierwsza próba negocjacji Unii Europejskiej w sprawie nowych dostaw gazu z Azerbejdżanu. To prawda, że wcześniej nie było mowy o pompowaniu paliwa przez Ukrainę. Szczególnie Słowacja wyraziła zainteresowanie azerbejdżańskim gazem. Podczas wizyty w Baku premier Robert Fico podkreślił, że w przypadku zawarcia porozumienia jego kraj będzie mógł nie tylko kupować surowiec, ale także dostarczać go krajom sąsiadującym.
„Kiedy pojawił się pomysł dotyczący azerbejdżańskiego gazu, łatwo było odczytać rosyjskie uszy stojące za tym zamiarem. Po pierwsze, nie ma bezpośredniego rurociągu z Kaukazu Południowego w stronę Ukrainy. Dlatego w ten czy inny sposób mówimy o pewnym programie wymiany gazu. Oznacza to, że część azerbejdżańskiego gazu będzie mogła być dostarczana do Rosji na potrzeby regionu Północnego Kaukazu. Część rosyjskiego gazu można przesyłać tranzytem do europejskich odbiorców. Po drugie, Azerbejdżan nie posiada znacznych ilości nadwyżki gazu” – zauważył Michaił Gonchar, ekspert ds. międzynarodowego bezpieczeństwa energetycznego i prezes Centrum Studiów Globalnych Strategii XXI.
Po raz pierwszy od ćwierć wieku rosyjski Gazprom stał się nierentowny. Pod koniec 2023 roku firma poniosła straty na poziomie prawie 7 miliardów dolarów. Nie ostatni raz z powodu utraty rynku europejskiego.
„Rosja chce wrócić na rynek europejski, naprawdę tego potrzebuje. Zatrzymanie tranzytu nie będzie jednak miało żadnych konsekwencji dla Ukrainy. Czysto technicznie jesteśmy gotowi. Nie wpływa to na naszą zdolność do transportu gazu i jego dystrybucji na terenie całego kraju” – powiedział Andrian Prokip.
Rosji nie pomaga nawet ścisła współpraca z Chinami, gdzie dostawy gazu wzrosły w ubiegłym roku o 16 miliardów metrów sześciennych. Kreml stara się także promować ideę budowy kolejnego gazociągu – Siła Syberii-2. Ale chińscy partnerzy żądają od Rosjan preferencyjnych cen paliw.