Sytuacja ta przypomina egipski schemat z fotografią na wielbłądach, tylko w wersji ukraińskiej. Za zdjęcie na wielbłądzie zapłacicie e-hrywny, ale za samo wielbłąda trzeba będzie zapłacić gotówką – oczywiście 20 prawdziwych dolarów.
W swoim poprzednim materiale „proste, proste i proste”. Nazwałem „eCherga” warunkowo legalną. Natychmiast zaczęły pojawiać się pytania: dlaczego tak się dzieje? Bo ten państwowy portal nie określa jasno i jednoznacznie trybu pracy agencji rządowych i co najważniejsze ich odpowiedzialności za szkody wyrządzone biznesowi. Co na pewno stanie się, gdy „etatyści”, czyli urzędnicy „rządowi” zaczną pracować. Pomimo tego, że sponsorami i kuratorami e-Chergi jest ogromna część ministerstw i agencji rządowych, nie znalazłem instrukcji obsługi tego e-portalu przez urzędników.
Tylko przykład:
Jest tam kilka odniesień do służby celnej. Wśród których wskazano, że jest kolejka:
Ale jednocześnie nasi kierowcy ostatnio zablokowali międzynarodową autostradę, ponieważ z jakiegoś powodu służby celne na tej granicy z ECergą nie mają zsynchronizowanych działań. Oznacza to oczywiście, że kierowca zmuszony jest nawiązać osobisty kontakt z celnikiem i na pewno „rozwiązać sprawę po ukraińsku”. Czyli szybko i sprawnie dla celnika. Który nie ma jasno napisanej instrukcji, jak korzystać z eCherga w tym przypadku, ale istnieje możliwość „zastosowania zwykłego algorytmu do rozwiązania problemu”.
Czy eCherga wyeliminowała korupcję? Nie, dodała. To tylko przykład. Wygląda na to, że trzeba będzie poświęcić więcej uwagi temu cudownemu wynalazkowi korupcji w państwie ukraińskim. Patrzy na zdjęcie.
Ale dlaczego zamiast synchronizować dane pomiędzy eChergą a bazą celną UAIS, nadal wykorzystują kontakt kierowców z celnikami, staje się jasne po informacji z najnowszego pisma Stowarzyszenia Międzynarodowych Spedytorów Ukrainy do naszego głównego celnika:
„. kwestia wydłużenia terminu dostarczenia towaru do urzędu celnego przeznaczenia uzależniona jest od subiektywnej decyzji urzędnika, co jest czynnikiem sprzyjającym korupcji. Dlatego coraz częściej w celu przedłużenia tego okresu (w czasie pobytu w eCherzy) proponuje się uiszczenie nieoficjalnej i nieprzewidzianej przez prawo opłaty celnikom na punktach kontrolnych w wysokości od 200,00 UAH do 2000,00 UAH w gotówce. ”
Dlatego kierowca po kilkutygodniowym postoju w Echerdze musi jeszcze „skoordynować” taki „pobyt” z celnikiem „w kwocie od 200,00 UAH do 2000,00 UAH” – aby móc wyjechać z Echergi.
Oto orientacyjny schemat korupcji dla Ukrainy:
„Jest coś dla reklamy. W rzeczywistości sam szereg ciężarówek został po prostu zepchnięty na podwórze dla kierowców. Nie biorą pieniędzy za rejestrację w ECerga. Wtedy rzeczywiście trzeba stać w kolejce przez kilka tygodni. Za prawo do opuszczenia eChergi na granicy trzeba już zapłacić celnikowi od 200 do 2000 UAH.”
Ale to typowy egipski schemat z fotografią na wielbłądach w ukraińskim wcieleniu. Kiedy pobierają e-funt za zdjęcie na wielbłądzie, a za wypłatę z wielbłąda to już 20 realnych dolców, oczywiście w gotówce.
Krótko mówiąc, e-kamelizacja ukraińskiego transportu trwa pełną parą. Oczywiście korzystając z e-usług.
Na szczególną uwagę zasługuje portal „Droga”. Póki co władze głośno donoszą, że „w wyniku korzystania z e-portalu Szlach” wszczęto już blisko tysiąc spraw karnych, a w śledztwo zaangażowane są te same tysiące śledczych, prokuratorów i sędziów . Które zamiast szkolić i faktycznie wysyłać na front, grupy badają sprawy z państwowego e-portalu. Najważniejsze, że wszyscy zajmują się „ważnymi sprawami”.
Ale jeszcze 2 fakty z prasy dotyczące „Drogi” nie mogą pozostać niezauważone.
Po pierwsze, wiele prywatnych przedsiębiorstw transportowych jest faktycznie „zamkniętych”, wykorzystując „Shlyakh” do swojej głównej pracy, czyli transportu towarów. Znów pojawiły się jedynie zapowiedzi o czysto „Drogach”, czyli o uruchomieniu systemu. Ale o tym, że za pośrednictwem „Shlyakh” faktycznie zamkną pracę przedsiębiorstw i jak zostanie to zrobione legalnie. Nie ma informacji publicznej.
Na jakiej więc podstawie wstrzymuje się przedsiębiorstwa, odmawia się im dostępu do jedynej możliwości przekroczenia granicy własnym transportem? Kto podejmuje decyzję, jaki jest algorytm podejmowania takiej decyzji? Nie jest również jasne, ile będzie kosztować firmę wznowienie działalności w Shlyakh. Podobno będzie drogo. Czy podatek już powstał? Spróbuję dowiedzieć się od przewoźników.
Drugi. Wiele napisano także o tym, jak mężowie stanu i deputowani masowo korzystają z „Drog”. Poniżej kilka przykładów. W rzeczywistości nie jest ich tylko kilka, są ich tysiące.
31 stycznia tego roku 31-letni zastępca rady regionalnej Charkowa Witalij Abramow opuścił kraj. Udało mu się bez problemów przekroczyć granicę; Obwodowa Administracja Państwowa w Charkowie wpisała go do systemu „Szlach”.
Maxim Krivda, 35-letni zastępca rady powiatu nowomoskowskiego obwodu dniepropietrowskiego, opuścił kraj w grudniu 2022 roku. Wyjechał za zgodą OVA w Dniepropietrowsku przez system Shlyakh.
Zastępca Rady Okręgowej w Charkowie, 39-letni Stanisław Lebiediew. Opuścił Ukrainę w listopadzie 2022 r. Ministerstwo Rozwoju Gmin, Terytoriów i Infrastruktury Ukrainy dodało Stanisława Lebiediewa do systemu „Drogi”.
46-letni zastępca Rady Miejskiej Soledar Siergiej Pietrow w marcu tego roku wyjechał za granicę. Został dodany do systemu „Szlach” przez Wołyńską Obwodową Administrację Państwową.
36-letni zastępca Rady Miejskiej Dobropolskiego obwodu donieckiego Artem Sunduchnikov w marcu 2023 r. wyjechał za granicę na podstawie decyzji Żytomierskiej Obwodowej Administracji Państwowej. Został on umieszczony w portalu „Drogi” na prośbę katedry św. Michała w Żytomierzu.
w obwodzie tarnopolskim 36-letni zastępca Rady Miejskiej Czertkowa Nazarij Piptik przekroczył granicę jako wolontariusz. Nazariya Piptik została dodana do systemu „Droga” przez Kijowskie OVA.
37-letni zastępca Rady Miejskiej OPZZ Boryspol obwodu kijowskiego Siergiej Paszyn wyjechał za granicę systemem „Szlach”. Zarząd Obwodu Czerniowce dodał do systemu „Sposoby” lokalnego zastępcę z obwodu kijowskiego.
43-letni zastępca rady powiatu złoczewskiego obwodu lwowskiego Borys Dowbeta opuścił Ukrainę poprzez system „Szlach” już w kwietniu ubiegłego roku dzięki apelowi rady powiatu złoczewskiego do Lwowskiej Obwodowej Administracji Państwowej.
setki, tysiące przypadków wykorzystania systemu „Shlyakh” przez urzędników i organy rządowe. Tak, co??? Firmy się zamykają.
Czy zatem ktoś słyszał, że w wyniku bezprawnego stosowania systemu „Szlach” państwo zawiesiło działalność Charkowa, Kijowa, Żytomierza, Wołynia, Lwowa i innych OBA? A Ministerstwo Rozwoju Gmin, Terytoriów i Infrastruktury Ukrainy też „pracuje”, negocjując o pozwolenia na wyjazd?
Oznacza to, że urzędnicy zatrzymują dziesiątki prywatnych przedsiębiorstw, nie dając im dostępu do jednego (bardzo nielegalnego) portalu z ich pracą. Praca, która karmi rodziny pracowników tych przedsiębiorstw. Nawet jeśli pracownik przedsiębiorstwa na tej „Drodze” zrobi coś złego, zamyka całkowicie całe przedsiębiorstwo, zaprzestając działalności. A sami urzędnicy, targując się o dostęp do e-usług, otrzymując pensje, nawet nie myślą o zamknięciu tych wszystkich pułapek korupcyjnych, czyli licznych OBA i różnych agencji samorządowych?
Ponownie tysiące śledczych, pracowników biurowych, prokuratorów i innych osób zostanie wysłanych w celu koordynowania „nielegalnych korzyści” z systemu „Szlach”.
W jaki sposób Ministerstwo Sprawiedliwości koordynowało wprowadzenie systemu „Szlach”? A może oni też biorą udział, odgryzają też swoją część „ciasta”, dostojni synowie Ukrainy, odsyłając ich z frontu? Jak inaczej możesz odejść?
Jakiś cykl pieniędzy i korupcji w ukraińskiej naturze. Kamelizacja.
I na koniec 2 uwagi.
Pierwszy. Kto teraz zarabia wielkie pieniądze na polskiej granicy? Zgadza się, celnicy. Kiedy ciężarówki zmuszone tygodniami stać w ramach „programu paciorków” wychodzą z kolejek i „wchodzą w program czarnych paciorków” lub wjeżdżają na Ukrainę pod przykrywką pustych koralików, zarobki celników mierzone są w milionach dolarów i euro miesięcznie. Jeśli przed polskim kryzysem stawka sięgała 800-1000 euro za „lewy koralik”, to teraz o mniej niż 1500 euro już się nie mówi.
Drugi. W Radzie Najwyższej ostatecznie przegłosowano projekt ustawy przewidujący odpowiedzialność karną za nielegalny import towarów i/lub ich fałszywe zgłoszenie. Prawo przewiduje bardzo szeroki zakres kar dla sprawcy naruszenia - od „małej” grzywny w wysokości 17 tys. UAH po karę pozbawienia wolności do 11 lat.
Tak naprawdę po wejściu w życie ustawy każdy spór pomiędzy celnikami a przedsiębiorcami dotyczący wartości celnej towaru, nazwy, oznakowania, opakowania, kodowania itp. będzie można uznać za przemyt, do czasu niezwłocznego wszczęcia sprawy karnej.
Oznacza to, że odpowiedzialność karna powstanie nie tylko za umyślne oszustwo celne popełnione w celu uniknięcia należności celnych, ale po prostu za spór z funkcjonariuszem celnym lub zwykłą odmowę „wykrycia na miejscu”. Klasyczny przykład ze strony organów celnych w tej sytuacji jest następujący: w ukraińskim systemie kodowania celnego ładunek.
„Nasiona kolendry” mają jeden kod, a „nasiona kolendry” mają już inny kod kodowy dla organów celnych. Sprawa karna przeciwko przewoźnikowi (i stratom z powodu przestoju), zgłaszającemu i dyrektorom przedsiębiorstw posiadających te nasiona jest już zapewniona. I nie ma znaczenia, co nadawca lub zgłaszający napisze w dokumentach dla naszych celników. Celnik użyje innego kodu i będzie miał rację. W najlepszym przypadku firma zaoferuje łapówkę, w najgorszym przypadku sprawa karna. Nie ma trzeciej opcji. A takich sytuacji w „e-usługach od państwa” mamy tysiące.
Nasi ustawodawcy nie chcą tak przygotowywać prawa, aby całkowicie wykluczyć z nich dwa czynniki: osobisty kontakt biznesu z państwem w jakiejkolwiek formie oraz maksymalne ograniczenie rozstrzygania sporów w naszym systemie sądownictwa. Z jakiegoś powodu państwo nie jest gotowe ani na pierwsze, ani na drugie. W rezultacie cierpi tylko biznes, biznes nie może i nie chce płacić podatków, a przy takim podejściu do niego niszczone są nadzieje na uczciwą i godną drogę przedsiębiorcy w naszym kraju.
Jest to szczególnie obraźliwe dla branży transportowej. Zamiast uczynić z niej lokomotywę gospodarki, branża po raz kolejny popada w przestoje, tygodnie łamania szyfrów i korupcję. Krótko mówiąc, w kamelizacji.
Pozostaje tylko czekać na kolejnych ustawodawców i administratorów. Obecni w ogóle nie radzili sobie ze słowem.