Poniedziałek, 8 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Energia jest zagrożona. Jak Rosja może jesienią zaatakować Ukrainę i ile rakiet ma wróg

Rosja może jesienią ponownie rozpocząć ostrzał sektora energetycznego. Czy agresor ma możliwości przeprowadzenia zmasowanych ataków, ile rakiet i zamachowców-samobójców produkuje Federacja Rosyjska - poniżej w materiale RBC-Ukraina.

Przedstawiciele władz coraz częściej sugerują, że jesienią Rosjanie ponownie zaczną uderzać w sektor energetyczny. Poprzednia próba pogrążenia Ukraińców w ciemności i chłodzie w dużej mierze nie powiodła się. Po szczytowym okresie ataków w grudniu ubiegłego roku, mimo ciągłego ostrzału, w naszych domach było coraz więcej światła. Ostatecznie Rosjanie w marcu porzucili ten pomysł – ich arsenał rakietowy był na skraju wyczerpania.

Masowy ostrzał ustał na dwa miesiące. Jednak już w maju wróg rozpoczął nową kampanię powietrzną, obierając za priorytetowy cel lokalizacje personelu wojskowego i sprzętu przeznaczonego do ofensywy ukraińskiej. W pierwszym miesiącu, jak obliczyła RBC-Ukraina, Rosjanie zaatakowali Ukrainę 198 rakietami. A od połowy lipca zaczęli systematycznie niszczyć infrastrukturę portową.

Wydaje się, że kolejny plan jest mało skuteczny – nie wpływa znacząco na przebieg działań wojennych. Dlatego po niepowodzeniach na froncie wróg prawdopodobnie będzie próbował powtórzyć ubiegłoroczny plan, aby stłumić opór Ukraińców.

Zapasy i produkcja rosyjskich rakiet

Według danych przekazanych RBC-Ukraina przez przedstawiciela Głównego Zarządu Wywiadu, generała dywizji Wadima Skibickiego, Moskwa posiada obecnie około 585 rakiet wystrzeliwujących na odległość ponad 500 kilometrów, którymi wróg najczęściej atakuje różne regiony Ukrainy . Jest to około 270 sztuk rakiet balistycznych i manewrujących Iskander, około 75 rakiet Kinzhal, około 140 rakiet Caliber, a także około 100 rakiet Kh-101, Kh-555 i Kh-55 z głowicami bojowymi. Ponadto agresor może mieć na stanie około 150 starszych rakiet Kh-22.

Wbrew oczekiwaniom Ukraińców, od początku wiosny Rosji udało się nie tylko rozpocząć gromadzenie rakiet, ale także zwiększyć ich produkcję. Według stanu na połowę lata tego roku nieprzyjacielowi udało się już wyprodukować wielokrotnie więcej broni rakietowej niż w okresie przedwojennym. W sierpniu Rosjanie chcą wystrzelić łącznie 118 rakiet Kinzhal, Iskander-M, Iskander-K, Kalibr, Kh-101 i zmodyfikowanych Kh-22 (Kh-32).

„Oprócz sześciu Kinżali Rosjanie planowali w sierpniu wyprodukować łącznie 30 rakiet balistycznych Iskander-M, 12 rakiet manewrujących Iskander-K, 20 rakiet Caliber i około 40 rakiet Kh-101. Ponadto ulepszają rakiety manewrujące Kh-22, przeprojektowane próbki mają nowe oznaczenie - Kh-32. Według naszych danych Rosjanie mogą dostarczać nie więcej niż 10 sztuk takich zmodernizowanych rakiet miesięcznie” – powiedział Skibitski. Wyjaśnił jednak, że rzeczywista produkcja niektórych modeli rakiet opóźnia się w stosunku do planów.

Obecne wolumeny produkcji w dalszym ciągu nie pozwalają Rosjanom na utrzymanie intensywności ataków z maja i wystrzelenie 200 rakiet przez kilka miesięcy z rzędu. Prędzej czy później ich własny arsenał osiągnie zero. Skibitsky mówi, że ze względu na ograniczone dostawy i produkcję niektórych typów rakiet wróg był zmuszony dostosować taktykę ataku. Obejmuje to stosowanie naprzemiennie różnych klas rakiet, dokładniejszy wybór celów oraz znacznie dokładniejsze wyznaczanie tras przelotu rakiet i UAV w celu ominięcia naszego systemu obrony powietrznej. Co więcej, agresor zaczął szybciej podejmować decyzje o uderzeniu.

Skibitsky wyjaśnia: gdy wróg otrzymuje informację o konieczności pilnego trafienia w cel, wówczas stosuje się celniejsze rakiety szybkobieżne, które naszym jednostkom Obrony Powietrznej trudniej jest zestrzelić – jak to miało miejsce np. sierpnia 19 w Czernihowie. Następnie agresor wystrzelił rakietę manewrującą Iskander-K w centrum miasta, gdzie w tym czasie odbywała się wystawa dronów.

„Brygady rakietowe Iskander są rozmieszczone wzdłuż całej granicy – ​​w obwodzie rostowskim, kurskim, białogrodzkim, a także na naszych terytoriach okupowanych, w szczególności na Krymie. W związku z tym zagrożone są te nasze regiony i obszary, które znajdują się bliżej linii frontu i granicy ukraińsko-rosyjskiej, ponieważ czas dotarcia tych rakiet do celu to kwestia minut. Bardzo trudno jest szybko zareagować na ich użycie” – wyjaśnił Skibitsky.

Z tych samych powodów od maja agresor zaczął częściej używać sztyletów – gdy konieczne jest nagłe lub z większym prawdopodobieństwem trafienie w ważny dla Moskwy obiekt. To prawda, praktyka pokazuje: nawet jeśli ta „duma” rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego nie zostanie zestrzelona w locie, nadal nie gwarantuje dokładnego trafienia w konkretny cel.

Kolejną charakterystyczną cechą letnich ataków jest stosunkowo mniejsze użycie Kh-101. Tłumaczy się to przede wszystkim oszczędnościami – mówi Skibitski: Rosjanom trudno jest zrealizować plan produkcji tych rakiet – 40 sztuk miesięcznie – ze względu na brak zagranicznych komponentów, a ich zapasy są już dość małe. Drugim powodem jest to, że agresor próbuje zgromadzić te rakiety, ponieważ są one uważane za dokładniejsze i skuteczniejsze w porównaniu na przykład z rakietami manewrującymi Kh-555, Kh-22, a nawet Kalibra, które skutecznie zestrzeliliśmy.

Ostatecznie wszystkie te tendencje razem wzięte mogą wskazywać nie tylko na to, że wróg oszczędza rakiety, ale także na próbę ich gromadzenia na potrzeby kolejnej kampanii powietrznej, która może wycelować w nasz sektor energetyczny. Ataki te mogą rozpocząć się pod koniec września lub października.

Wróg przygotowuje się na jesień

Wersję tę może potwierdzać fakt, że Rosjanie prowadzą już poszukiwania naszych obiektów energetycznych. Według Skibitsky'ego wróg szuka obecnie swoich słabych punktów i lokalizacji systemów obrony powietrznej, aby stworzyć optymalne trasy startów.

Coś podobnego widzieliśmy podczas ataku od soboty do niedzieli 27 sierpnia: wystrzelenie kilku rakiet, które okrążyły prawie cały kraj, miało najprawdopodobniej na celu zbadanie przyszłych tras.

Główny Zarząd Wywiadu zakłada, że ​​taktyka i podejście wroga podczas ostrzału energetycznego będą zależeć od tego, jak poprawnie zidentyfikuje on dla nas najważniejsze obiekty. Może to być nawet 1-3 trafienia wycelowane w jeden obiekt, aby go całkowicie zniszczyć. Podobnie jest z masowym uderzeniem przy użyciu różnych rodzajów broni – dronów i rakiet.

„Jednak tak masowy ostrzał, jaki miał miejsce w październiku, listopadzie i grudniu ubiegłego roku, kiedy wystrzelili 70–100 rakiet jednocześnie, najprawdopodobniej już nie będzie miał miejsca. Rosjanie zdają sobie sprawę, że być może nie osiągną celu, a jedynie wyczerpią swoje rezerwy, tak jak to miało miejsce w zeszłym roku” – dodał Skibitski.

Innym prawdopodobnym schematem ostrzału może być salwa łączona – wystrzelenie 10–30 różnych rakiet i znacznie większej liczby zamachowców-samobójców. Jeden z ataków nieprzyjaciela przeprowadzony w sierpniu pokazuje, że taka taktyka niestety pozwala niektórym celom wroga ominąć naszą obronę powietrzną. W zeszłym sezonie na skutek działania dronów najbardziej ucierpiały podstacje, krytyczny element sieci energetycznej. Szef Dowództwa Sił Powietrznych płk Jurij Ignat również uważa, że ​​w przypadku ostrzału sektora energetycznego wróg skupi się na „męczennikach”.

„Wiemy, że Rosjanie zwiększają produkcję rakiet. To jednak wciąż za mało, aby utrzymać taką samą intensywność ataków, jak jesienią i zimą ubiegłego roku – co tydzień, co 10–14 dni, 70–100 rakiet przez pięć miesięcy. Dlatego moim zdaniem w przypadku nowych ataków na sektor energetyczny wróg będzie częściej używał bojowych samolotów bojowych” – powiedział Ignat.

Agresor rozpoczął już prace nad uruchomieniem potężnej produkcji takich dronów. W czerwcu Biały Dom ogłosił, że Rosja przy pomocy Iranu chce zbudować w Tatarstanie fabrykę produkującą bomby samobójcze, która powinna zacząć działać na początku przyszłego roku. Jednak według naszego wywiadu wojskowego Moskwa już używa przeciwko Ukrainie dronów kamikaze zgromadzonych w Rosji.

„Po ostatnich atakach zamachowców-samobójców znaleźliśmy w nich elementy wskazujące, że na terytorium Rosji odbywa się już ostatni etap montażu tych BSP. Świadczy o tym szczególnie wzrost liczby rosyjskich części w dronach. A poza tym mamy plany agresora, które przewidują zwiększenie produkcji „szahedów” na terytorium Federacji Rosyjskiej. Jednocześnie podczas jednej z wystaw rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego stwierdzono, że Moskwa chce do 2030 roku opanować około 60 BSP różnych modyfikacji” – powiedział Skibitski.

Ze wstępnych danych Głównego Zarządu Wywiadu wynika, że ​​w drugiej połowie tego roku wróg planował wyprodukować 1300 sztuk tzw. „Geranium-2”, czyli „męczenników”. Planuje się wykorzystać do nich komponenty produkcji zagranicznej i krajowej. Jednak w rzeczywistości Rosja nie jest dziś w stanie wyprodukować takiej liczby UAV, zauważył Skibitsky. Według niego Główny Zarząd Wywiadu zbiera obecnie dane na temat faktycznej wydajności produkcji rozmieszczonej przez wroga, gdzie dokładnie montują te drony i jakie przedsiębiorstwa na terytorium państwa agresora zajmują się dostawą części.

Wywiad wojskowy twierdzi, że powodzenie planów wroga będzie zależeć od skuteczności sankcji i „wpływu kinetycznego” na obiekty zajmujące się produkcją „szahidów” na terenie Federacji Rosyjskiej.

***
Obecnie w kręgach eksperckich toczą się już dyskusje na temat tego, jak będzie wyglądał ten sezon grzewczy – trudniejszy, łatwiejszy czy taki sam jak w roku ubiegłym. Nie ma jeszcze jasnej odpowiedzi.

Jesienią i latem próbowali aktywnie przywrócić nasz system energetyczny. Prawdopodobnie jednak ze względu na wyrządzone mu szkody, na początku sezonu grzewczego nadal będzie miał mniejszą moc niż na początku poprzedniego. Z drugiej strony nasi elektrycy mają już niechciane, ale udane doświadczenie w tym, jak dokonywać niesamowitych rzeczy i naprawiać uszkodzenia w ekstremalnych warunkach.

Kolejny ważny czynnik: z wycieku dokumentów Pentagonu dowiedział się o stopniowym wyczerpywaniu się rakiet przeciwlotniczych do S-300 i BUK-M1 – głównych systemów obrony powietrznej pokrywających ukraińskie niebo. Są one jednak zastępowane przez nowocześniejsze kompleksy zachodnie, z których część jest przekazywana niepublicznie. Dowódca Sił Powietrznych Nikołaj Oleszczuk powiedział, że jeden NASAMS składający się z 5–12 wyrzutni może zastąpić pięć systemów obrony powietrznej S-300.

Zachodni partnerzy zapowiedzieli także transfer na Ukrainę szeregu systemów, które pod względem taktycznym i technicznym mogą stać się dobrą alternatywą dla BUK-ów (w szczególności IRIS-T SLS). Ponadto na początku roku pojawiła się informacja, że ​​Ukraina planuje (lub już rozpoczęła) przystosowanie tych sowieckich kompleksów do obsługi obcych rakiet przeciwlotniczych. Oznacza to, że w ten czy inny sposób nasza obrona powietrzna będzie lepiej przygotowana na potencjalne masowe ataki.

spot_img
Źródło : RBC
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap