Lasy Ukrainy mogą przygotowywać się do prywatyzacji. Moim zdaniem grunt pod tę decyzję jest już przygotowany.
Po reformie Państwowej Agencji Leśnictwa i byłych przedsiębiorstw leśnych w 2022 roku, w naszym kraju działa jedno duże państwowe wyspecjalizowane przedsiębiorstwo gospodarcze „Lasy Ukrainy” (jeden z największych lasów w Europie pod względem powierzchni). Jak napisano na ich stronie internetowej, „przedsiębiorstwo zarządza 6,6 milionami hektarów gruntów z funduszu lasów państwowych”.
Reforma nie zamierza poprzestać na utworzeniu jednego, można powiedzieć niemal monopolistycznego, przedsiębiorstwa państwowego, które wycina około 15-18 mln metrów sześciennych drewna rocznie. Z informacji dostępnych w otwartych źródłach wiadomo, że istnieją dalsze plany przekształcenia tego przedsiębiorstwa państwowego w spółkę akcyjną. Powstał już odpowiedni projekt ustawy.
Chcą oczywiście zastrzec, że 100% akcji będzie należało do państwa.
Czy jednak wskazane jest robienie tego teraz, w warunkach wojennych? I czy nowo utworzona spółka akcyjna nie „upadnie” później, aby państwo mogło ją „uratować” i sprzedać jej akcje? Kwestie te coraz bardziej niepokoją społeczeństwo. Takie ilości drewna to łakomy kąsek dla oligarchów.
Można zaobserwować, jak coraz większą uwagę poświęca się zagadnieniu pozyskiwania drewna, czyli najprościej mówiąc, wycince lasów.
Jedna z ostatnich wiadomości na Facebooku dyrektora generalnego przedsiębiorstwa państwowego „Lasy Ukrainy” Jurija Bołochowca może moim zdaniem świadczyć o tym, że kierownictwo branży chce pokazać, jak dobrze prowadzona jest leśnictwo w prywatnych firmach. Zwracając uwagę na fakt, że sama ta firma w USA pozyskuje około 28 milionów metrów sześciennych drewna rocznie. A potem zauważono, że „w tym roku „Lasy Ukrainy” inwestują także w zakup sprzętu do pozyskiwania drewna”.
Uczenie się na podstawie doświadczeń jest oczywiście dobrą rzeczą. Ale ten przykład może być orientacyjny. Moim zdaniem Jurij Bołochowiec już zaczął przygotowywać społeczność leśną i opinię publiczną do prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego „Lasy Ukrainy”.
O możliwej szkodliwości obecnej reformy mówią także ekolodzy i organizacje ekologiczne.
Chcę tylko zacytować znanego i zawodowego ekologa Piotra Testowa: „Ale co z reformą, to co po reformie – zamiast ukarać przynajmniej jednego leśniczego za nielegalne wyręby sanitarne (cholera, przynajmniej jednego!!!), Przedsiębiorstwo Państwowe „Lasy Ukrainy” i Państwowa Agencja Leśnictwa zdecydowały się pójść drogą nacisku na zniesienie ograniczeń w zakresie pozyskiwania drewna sanitarnego. No cóż, bo fabryka o mocy miliona metrów sześciennych rocznie, którą buduje na Zakarpaciu oligarcha Juruszew, nie zapewni sobie drewna…”
Od dawna krążą pogłoski o reformie leśnictwa mającej na celu przekształcenie go z państwowego w prywatne. A także nazwisko oligarchy, który może stać za tym pomysłem. Czas pokaże, czy te pogłoski się spełnią. Ale ja osobiście bardzo nie chcę, żeby ukraińskie lasy stały się prywatną własnością wąskiego kręgu ludzi.
Przypomnę, że artykuł 13 Konstytucji Ukrainy stanowi: „Ziemia, jej podłoże, powietrze atmosferyczne, woda i inne zasoby naturalne, które znajdują się na terytorium Ukrainy… są przedmiotem własności narodu ukraińskiego”. Lasy są wspólnym dobrem, naszym ekosystemem, który musimy przekazać kolejnym pokoleniom Ukraińców. Należy ją chronić i powiększać, a nie niszczyć w celu wzbogacenia się poszczególnych oligarchów i urzędników.