Niedziela, 22 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Wybuchowa mieszanka monopolu i „głębokiego państwa” w Ministerstwie Obrony: kamizelka kuloodporna

Bardzo pouczająca historia wydarzyła się niedawno w Ministerstwie Obrony. Po raz pierwszy od rozpoczęcia wojny w 2014 roku ukraińscy żołnierze mogli za rządowe pieniądze kupić najlepsze zagraniczne kamizelki kuloodporne. Do tego historycznego wydarzenia doszło po rezygnacji jednego z wiceministrów obrony narodowej.

A więc wszystko zaczęło się w 2014 roku. W tym czasie ukraińska armia nie była zbytnio zaangażowana we własną produkcję obronną, wyprzedając głównie radzieckie rezerwy. Kiedy Putin zaatakował po raz pierwszy, zaczęli się poruszać, ale natychmiast „wymyślili koło na nowo”. Pod ścisłym kierownictwem doradcy ministra obrony Jurija Biriukowa sferę dostaw odzieży dla wojska podzielono na segmenty. A największe segmenty rozdzielono na jedną osobę.

Miliardy dolarów na zakupy kamizelek kuloodpornych zostały w całości przeznaczone na firmę Temp-3000. W 2018 roku „Nasze pieniądze” donosiły, że sprzedała wojsku swoje „korsarze” za 100 mln dolarów. I nawet nie wahała się przejść na program z bezpośrednią wypłatą środków za granicą. W 2020 roku Ministerstwo Obrony Narodowej zakupiło „korsarzy” od czeskiej firmy, natychmiast przeliczając hrywny na euro i wywożąc je za granicę, gdzie ukraińscy funkcjonariusze mają mniejsze możliwości zaglądania.

A wśród właścicieli Temp-3000 znalazł się nawet tak barwny współzałożyciel jak Stanisław Lesnikow, znany czytelnikom „Naszych pieniędzy”. Za czasów Poroszenki media dużo o nim mówiły w kontekście przepływów Ukrzaliznycji i zaliczały go do „obserwatorów” tych przepływów. A w lutym tego roku został zatrzymany przez detektywów NABU wraz z byłym dyrektorem UZ Jewgienijem Krawcowem.

Jednocześnie monopol Temp-3000 był, choć nieoficjalny, niezawodny dzięki połączeniu technicznych „doostrzeń” i… niskiej ceny.

Faktem jest, że w wyniku celowego wysysania pieniędzy do jednej ręki, tylko te ręce były w stanie pozyskać środki wystarczające na zbudowanie własnej produkcji płyt pancernych na Ukrainie. Wszyscy pozostali nadal importowali droższe płyty z zagranicy. A to bardzo znacząca różnica, która może sięgać 20% ceny kamizelki kuloodpornej.

A tańsza importowana zbroja nie mogła konkurować z „korsarzami” ze względu na wymagania techniczne. Przykładowo przy niskiej oczekiwanej cenie nikt nie był w stanie zaoferować produktów dorównujących odpornością elastycznego pakietu pancerza na temperaturę 180°C przez pięć minut (więcej w „Historii zakupionych „kamizelek kuloodpornych, które można przestrzelić” ” i nieoczekiwane materiały z „sprawy Marczenki”).

Oczywiście, że monopol korumpuje. Monopolista zawsze obniża wymagania co do swojej jakości, żądając jednak podwyżki ceny swoich towarów. Dlatego nawet funkcjonariusze organów ścigania mieli pytania dotyczące ich „zabójczej” jakości (czytaj więcej „O kamizelce kuloodpornej Corsair zdolnej wytrzymać strzał z broni przeciwpancernej, czyli co ma z tym wspólnego monopol”). A cena „korsarzy” stale rosła.

Ponadto żołnierze regularnie narzekali na niewygodę i kruchość nośników płyt tekstylnych, w których umieszczane są płyty pancerne. I jakimś cudem Ministerstwo Obrony przez lata brnęło przez trud relacji z monopolistą, nie potrafiąc nawet rozdzielić zakupu płyt i nośników płyt.

W tym roku pierwszy krok został zrobiony. Nowa jednostka zakupowa Ministerstwa Obrony Narodowej „Państwowy Operator Logistyczny” zorganizowała przetarg nieograniczony z udziałem trzech firm. I chociaż Temp-3000 ostatecznie zdobył dwa kontrakty o wartości 241 milionów hrywien. Ale w tym celu byłem zmuszony obniżyć cenę o 30% (!) przewidywanego kosztu - do 12 450 i 11 600 UAH za etui na modułową kamizelkę kuloodporną (typ 5, kompletność: 1-5).

Jednocześnie monopol krajowego producenta doprowadził do kolejnej bardzo złej konsekwencji. Kiedy nasza armia potrzebowała szybkiego i znaczącego odnowienia rezerw, monopolista po prostu nie mógł zwiększyć swoich zdolności. A zdarzyło się to co najmniej dwa razy w ciągu zaledwie dwóch lat: w zeszłym roku, kiedy trzeba było szybko założyć „gardę ofensywną” i wzmocnić pancerz, i teraz, kiedy trzeba było zastosować nową falę mobilizacji . Oto przykład z Prozorro, jak Temp-3000 w marcu osobiście odmówił kontraktu na dwie działki o wartości 600 mln hrywien i nikt inny, nawet teoretycznie, nie mógł przyjść na aukcję ze względu na niską cenę.

Dlatego DOT podniósł alarm i zwrócił się do Ministerstwa Obrony Narodowej o zgodę na podniesienie oczekiwanego kosztu kamizelek kuloodpornych, aby na aukcję mogli wejść producenci z droższymi płytami z importu.

W tym miejscu warto wyjaśnić biurokratyczną strukturę procesu zamówień publicznych w Ministerstwie Obrony Narodowej.

Ministerstwo określa zapotrzebowanie na konkretny produkt: ile i co dokładnie jest potrzebne. Te dane dotyczące ilości i parametrów technicznych wymaganych towarów są przekazywane do wiadomości „Państwowego Operatora Logistycznego” (tj. „DOT” nie może zmienić wymagań technicznych produktu; „zaostrzenia” techniczne są programowane w samym Ministerstwie ).

Wymagania te przekazywane są kupującym wraz z „ceną orientacyjną”.

Szacunkowa cena to w przybliżeniu pułap, górny próg środków budżetowych przewidzianych na konkretny produkt. „Państwowy operator tylny”, jako techniczny wykonawca postępowania sam może ustalić oczekiwaną cenę ofertową na poziomie ceny szacunkowej lub niższą od niej.

Jednak w warunkach, w których żołnierze muszą ubierać się na zakrwawione nosy, nie sposób czekać. Dlatego DOT, który zaoszczędził już miliardy na zakupie wielu innych towarów, zaproponował: „Przenieśmy zaoszczędzone budżety na zakup droższych, ale niezwykle potrzebnych pojazdów opancerzonych. Bo tych, którzy zostali zmobilizowani, po prostu nie ma w co ubrać”.

Zauważmy, że w Ministerstwie Obrony Narodowej miały miejsce ciekawe procesy. Jesienią ubiegłego roku nowy minister Rustem Umerow utworzył własny zespół zastępców zajmujących się kluczowymi obszarami. Jednak pułkownik Witalij Połowenko w jakiś sposób skierował się w stronę powstania potrzeby zaopatrzenia w broń UNARMED.

W ostatnich latach odpowiadał za wsparcie logistyczne Akademii Obrony Narodowej Ukrainy. Oznacza to, że bardzo dobrze rozumiał, jak działa system, jaką rolę odgrywają „wymagania techniczne” dotyczące towarów i poziom rygorystyczności przy przyjmowaniu towarów. I dosłownie po kilku miesiącach urzędowania Połowenko doprowadził do utworzenia w strukturze Ministerstwa Obrony nowego wydziału - Departamentu Planowania Logistyki, który zaczął „planować” zakupy. Na ten wydział powołano starego przyjaciela Połowenki Aleksandra Matsko, kierownika Instytutu Wsparcia Wojsk Akademii Obrony Narodowej.

Wróćmy teraz do prośby „DOT” o podwyższenie ceny zakupu kamizelek kuloodpornych. Oprócz zaspokojenia doraźnej potrzeby, żądanie to może mieć także konsekwencje długoterminowe - zniszczenie monopolu Temp-3000. Przecież ktoś inny otrzyma teraz duże kontrakty i być może w przyszłości znajdzie szansę na rozwój własnej produkcji.

I oto, co Departament „Polovenkovsky” odpowiedział „DOT”: „Nie, nie pozwalamy na podnoszenie cen kamizelek kuloodpornych, ponieważ nie udowodniliście, że wasze pragnienie jest podyktowane faktem, że Temp-3000 zgromadził kontrakty na same migdałki i nie mogą udźwignąć więcej.”

Dlatego DOT sięgnął po Temp-3000, a producent szczerze przyznał, że był naprawdę przytłoczony zamówieniami, przez co nie mógł przyjmować nowych. Ale i ten list nie miał żadnego wpływu na wydział „Polowenki” Matki.

Wszystko zmieniło się w zeszłym tygodniu, kiedy Połowenko został zwolniony ze stanowiska wiceministra. Zaraz po tym inny wydział Ministerstwa Obrony - Departament Polityki Zakupowej pod przewodnictwem Gleba Kanevsky'ego - odpowiedział „DOT”:

„Określenie przewidywanego kosztu pozycji zamówienia należy do wyłącznych kompetencji upoważnionej osoby z przedsiębiorstwa państwowego DOT i może różnić się w górę lub w dół od szacunkowej ceny za jednostkę towaru określonej w Wykazie i ilościach.”

Jak podaje „Nasze pieniądze”, już w przyszłym tygodniu zostaną zawarte umowy na dostawę kamizelek kuloodpornych z innymi producentami, a ukraińscy żołnierze otrzymają towar, który wcześniej musieli kupować za własne pieniądze krewni i ochotnicy, aby wojsko nie rozrywają sobie pleców, delikatnie mówiąc, nie najbardziej „korsarzy”, popularnych wśród żołnierzy.

To jedna z kart kroniki walki nowej armii ukraińskiej ze starym „głębokim państwem”, które od czasów sowieckich trzymało w biurokratycznych papierach przepływ Sił Zbrojnych Ukrainy.

spot_img
Źródło Nashigroshi.org
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap