Największa porażka w pozyskaniu „Państwowego Operatora Logistycznego” Ministerstwa Obrony Narodowej miała miejsce w przypadku największej potrzeby, która przechodzi przez departament Arsena Żumadiłowa – produktów dla wojska.
DOT nie udało się przekonać handlu detalicznego do zakupów na kwotę 45 miliardów hrywien rocznie. A potem starzy dostawcy chwycili wojsko za gardło i generalnie odmówili udziału w aukcji, na której otrzymali rygorystyczne warunki dostaw.
Na chwilę obecną sytuacja wygląda następująco. Obecne kontrakty na żywność dla wszystkich (!) Sił Zbrojnych Ukrainy wygasają 31 marca, czyli za dwa tygodnie. Na tych warunkach DOT zaczął zawierać bezpośrednie umowy (poza Prozorro) z członkami tego samego kartelu dostawców, którzy odrzucili przetargi nieograniczone. Szczegółowych informacji z bunkra spodziewamy się w piątek. Zobaczymy na jakich warunkach, z kim i po jakich cenach „DOT” będzie kontraktował. Zobaczymy także, czy DOT, przy woli politycznej MON, będzie w stanie stworzyć warunki do pojawienia się w przyszłości na swoich aukcjach dużego handlu detalicznego i czy pomoże to w wyprzedzeniu dotychczasowych monopolistów.
Główne programy korupcyjne dotyczące produktów Ministerstwa Obrony wyglądają następująco.
Zmniejszanie wagi porcji i zastępowanie dobrych produktów złymi
Dostawcy w porozumieniu z szefami zaopatrzenia jednostek wojskowych podają na fakturach, że przywieźli żołnierzom 1 tonę ziemniaków, choć w rzeczywistości dostarczają tylko pół tony. Ponadto zamiast produktów dobrej jakości przynoszą stare/zgniłe. Takie rzeczy można zobaczyć na tackach z warzywami, gdy w jednym pudełku jest normalny pomidor za 50 hrywien, a obok w pudełku są już zepsute za 20. Braki żywności rozwiązuje się po prostu zmniejszając porcje dla żołnierski.
Jest jeszcze inny sposób na zastąpienie drogiego tanim. Dzieje się tak wtedy, gdy w dokumentach widnieje kasza konserwowa „kasza gryczana z wołowiną” za 120 hrywien, a tak naprawdę karmią żołnierzy „owsianką pszenną z kurczakiem” za 80 hrywien. Szef żywności otrzymuje 5 hrywien za każdy kilogram zastąpionej żywności. W rezultacie powstają bardzo przyzwoite przepływy - miliony z każdej jednostki wojskowej. I to jest miesięcznie, a nie rocznie.
Katalog korupcji
NABU potwierdziła już korupcję w programie zakupów żywności, który zaczął być wdrażany w Ministerstwie Obrony Narodowej w 2016 roku. Chodzi o to, aby wykorzenić niechcianych uczestników rynku dzięki zmowie dostawców z głównymi producentami i dostarczaniu tanich towarów po wysokich cenach.
W katalogu znalazło się ponad 400 rodzajów produktów, w tym schłodzony jesiotr i oregano, które oczywiście nie są sprzedawane żołnierzom. Z całej tej listy lwią część, ponad 80% rzeczywistych dostaw, stanowią zaledwie trzy tuziny pozycji. Jednakże oferenci muszą uwzględnić ceny wszystkich 400 produktów w łącznej cenie oferty. I tylko ten uczestnik, który wie, że szef żywności jednostki wojskowej nigdy nie zamówi dla niego nasion jesiotra i lnu, w swojej propozycji zapisuje ceny tych setek produktów i zawyża ceny dziesiątek popularnych artykułów. Z kolei zwykły uczestnik podaje za wszystko realne ceny i tym samym przegrywa konkurencję cenową. Bo jego katalogowa wycena jest zdecydowanie droższa właśnie ze względu na realną cenę jesiotra oraz wszelkiego rodzaju oregano i lnu.
Skorumpowane relacje między szefami żywności a dostawcami
Łatwość takich spisków wynika z faktu, że żywiciele Sił Zbrojnych Ukrainy nawiązali powiązania ze średnim kierownictwem Ministerstwa Obrony. Na przykład w firmie „Aktiv Kompani” z grupy właściciela chorwackich hoteli Tatyana Glinjana pracowali byli szefowie regionalnego handlu zbrojeniowego. Oznacza to, że ci ludzie byli dobrze zorientowani w swoich powiązaniach z pułkownikami-majorami, którzy stanowią podstawę skorumpowanego głębokiego państwa Ministerstwa Obrony.
Zmieniają się prezydenci, premierzy, ministrowie, ale pozostają. Tylko czasami rynek jest podzielony pomiędzy różne grupy żywności. Za Eżeliego-Janukowycza rynek został podzielony na cztery, za Poroszenki-Biriukowa najpierw zawężono go do trzech, a następnie pozostawiono jeden „Wolontariat”.
Następnie za Zełenskiego pozwolono „Belotserkowitom” z Glinyanai wrócić do większości kontraktów. Udział w rynku odzyskała także drużyna z Dniepropietrowska. Byli nawet najróżniejsi bezdomni, jak lwowianie Grinkiewicz, którzy „w magiczny sposób” otrzymali miliardy na kamizelki kuloodporne i żywność dla wojska i pojawili się na planie „Kwartała-95”.
W rezultacie, gdy w czasie inwazji państwo pozwoliło wojsku ukrywać swoje zakupy, okazało się, że stopień chciwości wśród tych ludzi osiągnął niebotyczny poziom. I tak w umowie jednej ze spółek z grupy Glinyanaya pojawiły się jajka za 17 hrywien, sama Glinyanaya nabyła hotele w Chorwacji, a SBI podejrzewało, że szef działu żywności z Sił Logistycznych Sił Zbrojnych Ukrainy zgarniał łapówki, dzięki czemu jego rodzina opróżniała bankomaty w Chmielnickim na miliony hrywien.
Schematy te zaczęto łamać w 2023 roku
Po dochodzeniu Zerkalo Nedeli w sprawie jaj Reznikowa zakupy wojskowe zwrócono Prozorro, a ceny natychmiast spadły. Ale nie na poziomie rynkowym. Jeśli w sklepie na linii frontu jajka kosztują 6 hrywien, to w umowach z Ministerstwem Obrony kosztują 6,60 hrywien. W połączeniu z niedostateczną dostawą towaru i substytucją dobra na zło daje to rentowność na poziomie 30-40%. A skoro mówimy o kontraktach o wartości do 50 miliardów UAH rocznie, to mamy około 20 miliardów UAH marży, z czego pierwszą piątkę możemy przesunąć do wszystkich menedżerów sprzedaży, a nadzorcy organów ścigania noszą tyle, ile potrzeba, aby żeby nie przeszkadzać.
Nowe kierownictwo Ministerstwa Obrony poszło dalej. Uruchomiono „Państwowego Operatora Logistycznego” pod przewodnictwem Arsena Żumadiłowa, znanego reformatora zamówień medycznych. To był jego plan. Stopniowo przechodź na osobne zamawianie usług i produktów logistycznych dla poszczególnych grup produktowych. To logiczne. Ale aby to zrobić, trzeba całkowicie porzucić katalog, co przeraża praktycznie wszystkich w regionie moskiewskim.
Dlatego w czasie wojny łatwiej jest przejść na współpracę z dużymi detalistami, którzy mogą zarówno dostarczać, jak i sprzedawać produkty. Potrafi dać znacznie ciekawsze ceny hurtowe niż obecne firmy spożywcze, które podają ceny „detal+”. Sieci takie jak „ATB”, „Varus”, „Fora” robią dokładnie to na co dzień: dostarczają produkty do swoich sklepów w regionach pierwszej linii frontu.
Aby to zrobić, potrzebujemy kluczowych informacji z najwyższego łańcucha żywnościowego Sił Zbrojnych Ukrainy - ile ton jakiej żywności należy przewieźć do tego czy innego regionu. Ale nie dali. Padały najdziwniejsze wymówki – od faktu, że Rosjanie zhakowali system zarządzania dokumentami, po „po prostu nie mamy skonsolidowanego, ale jest mnóstwo oddzielnych kawałków papieru”. Tak było w przypadku Reznikowa-Załużnego i kontynuowano to za Umerowa-Sirskiego.
Całkiem logiczne jest, że Żumadiłow zainicjował przejście na nowy schemat gromadzenia tych informacji. Jeśli wcześniej szefowie żywności składali wnioski bezpośrednio do dostawców żywności, teraz „Państwowy Tylny Operator” zaczął żądać, aby szefowie żywności składali mu wnioski. A „DOT” przekazywałby zapytania do dostawców i kontrolowałby sytuację „co, ile, gdzie”. W ten sposób w ciągu zaledwie miesiąca lub dwóch DOT mógłby uzyskać bazę danych dotyczącą wielkości dostaw regionalnych dla zwykłych sprzedawców detalicznych.
Reakcja reakcyjna
I wtedy zaczęło się coś, co widziała już cała Ukraina. Po pierwsze, starzy dostawcy kwestionowali wymagania jakościowe dostawców w sądach. Nie podobało im się to, że DOT wymagał od dostawców posiadania magazynów z zatrutymi szczurami i działającymi zamrażarkami na łatwo psujące się towary. A potem znowu chcieli zaskarżyć wysokie kary za niedostarczenie przesyłek na drodze sądowej. A kiedy to się nie udało, po prostu opuścili aukcję, a przetargi na żywność wojskową z 1 kwietnia musiały zostać całkowicie unieważnione na trzy tygodnie przed tą datą.
W ten sposób mafia spożywcza upiekła stado ptaków na jednym ogniu. Ministerstwo Obrony (czytaj DOT) jest po prostu, ze skrajnej konieczności, zmuszone do negocjacji z terrorystami i zawierania z nimi bezpośrednich porozumień, z pominięciem procedur przetargowych. Oczywiście spowoduje to utrzymanie starych zasad dostaw przez kolejny kwartał. Zobaczymy, jak „DOT” uda się zebrać zamówienia od wojska.
Rozwiązanie
Aby rozwiązać problem głównej mafii żywnościowej, potrzebna jest decyzja polityczna wysokiej rangi – to parafia Sił Zbrojnych Ukrainy. Szefowie żywności będą zobowiązani do realizacji konkretnych zamówień Umerowa-Sirskiego, w tym do ograniczenia okrytego złą sławą katalogu produktów.
Do szybkich i wysokiej jakości negocjacji z dużymi detalistami (a są to firmy, których przychody w 2023 roku znajdowały się w pierwszej dziesiątce na Ukrainie) możesz potrzebować poziomu gwarancji nawet wyższego niż Ministerstwo Obrony Narodowej. Ponieważ konieczne jest, aby funkcjonariusze organów ścigania nie próbowali straszyć sprzedawców detalicznych i Ministerstwa Obrony przestępstwami za wycofywanie się z mafii żywnościowej. I to zdecydowanie jest nomenklatura Ermaka-Tatarova.
W przeciwnym razie pozostawimy skorumpowanych w jednym z największych przepływów pieniężnych na Ukrainie. I na pewno podniosą ceny jajek, gdy tylko zdyskredytują nabywców MON i bunkrów do poziomu „pieprzyć ich, nie żyli dobrze – nawet nie zaczynajmy”. Ludzie są zmęczeni zarówno wojną, jak i korupcją. Ludzie chcą sukienki i czegoś na ramiona. Dlatego teraz jest jedyna szansa na osiągnięcie prawdziwej zmiany.