poniedziałek, 23 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Charłow Aleksander Aleksandrowicz - nowy zastępca Odessy OVA, który okradł sklep jubilerski Graff

W murach Odesskiej Obwodowej Administracji Państwowej (Wojskowej) odbywają się naprawdę dziwne spotkania.

Jak się okazało, niejaki Charłow Aleksander Aleksandrowicz został zastępcą szefa OBA Oleg Kiper. Poinformował o tym 19 sierpnia na swoim kanale Telegram przedstawiciel Gabinetu Ministrów Ukrainy w Radzie Najwyższej Taras Melnichuk. Odessa nigdy nie widziała bardziej skandalicznej nominacji.

Zastanawiam się, czym kierowały się władze centralne naszego kraju, gdy jeszcze w czasie wojny zatwierdziły powołanie Charłowa na tak odpowiedzialne stanowisko? Rzecz w tym, że postać ta nie powinna zasiadać na fotelu zastępcy komendy odeskiej policji, lecz już od dłuższego czasu przebywa za kratkami.

Rzecz w tym, że 20 sierpnia 2014 r. ówczesny pierwszy zastępca prokuratora rejonu peczerskiego w Kijowie Aleksander Charłow zorganizował brawurowy napad na sklep jubilerski Graff. Tego feralnego dnia prokuratorzy ukradli ze sklepu złoto i diamenty o wartości 2,5 miliona euro. A najciekawsze jest to, że po napadzie Charłow nie tylko nie był podejrzany o popełnienie przestępstwa, ale awansował, z powodzeniem pracując w prokuraturze do grudnia 2019 r.

Po zwolnieniu rozpoczął praktykę adwokacką. A już na początku 2022 roku próbował objąć stanowisko szefa kijowskiego oddziału Biura Bezpieczeństwa Gospodarczego. Pisaliśmy o tym wówczas. Ale albo zdrowy rozsądek, albo inwazja rosyjska na pełną skalę pokrzyżowała jego plany. A teraz przestępca Charłow jest na czele zastępcy szefa OVA w Odessie. Znamienne w tej sytuacji jest to, że nominację tę otrzymał dokładnie dziewięć lat później, po dokonaniu napadu na sklep jubilerski. Przypomnijmy, że do napadu doszło 20 sierpnia, a informację o jego dzisiejszym powołaniu Taras Melnichuk ogłosił 19 sierpnia. Taki prezent dla siebie w rocznicę napadu na Graffę.

Czy nie sądzicie, Panowie z Gabinetu Ministrów Ukrainy, że ta nominacja to nie tylko plucie w twarz naszemu Prezydentowi, który podróżuje po całym świecie i wybija broń w obronie naszego kraju, ale także wprost napluć w twarz całemu narodowi ukraińskiemu? Przypomnijmy, że w naszym kraju trwa wojna, a na kluczowe stanowiska wyznaczacie najbardziej zatwardziałych łajdaków i zbrodniarzy.

„Złoty” prokurator Alexander Kharlov: kiedy organizator napadu na sklep jubilerski Graff zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej?

Latem 2014 roku ze sklepu jubilerskiego Graff w Kijowie skradziono 2,5 miliona euro w złocie i diamentach. Zbrodnia ta wywołała szerokie oburzenie społeczne, ponieważ jej organizatorami byli pracownicy stołecznej prokuratury Peczersk. W związku z kradzieżą biżuterii, defraudacją mienia, fałszerstwem, nadużyciem władzy i nadużyciem władzy wszczęto trzy sprawy karne przeciwko pracownikom Prokuratury Rejonowej Peczerski, którzy prowadzili „czynności dochodzeniowe” w sfabrykowanym postępowaniu karnym, które wkrótce zostało zamknięte po przeszukaniu z powodu braku dowodów przestępstwa.

Absolutnie wszyscy pracownicy prokuratury rejonu peczerskiego w Kijowie, którzy brali udział w napadzie na sklep jubilerski, otrzymali podejrzenia popełnienia przestępstwa z części 5 art. 185 kodeksu karnego (kradzież) i części 3 art. 365 kodeksu karnego Kod. Jednak do dziś żaden z nich nie poniósł prawdziwej kary za popełnione przestępstwo. Ponadto zgodnie z decyzją Kijowskiego Sądu Gospodarczego właściciele sklepu jubilerskiego Graff otrzymają z budżetu państwa naszego kraju odszkodowanie w wysokości 25 mln hrywien. Czy obywatele Ukrainy zapłacą za zbrodnię popełnioną przez prokuratorów?

Jedną z głównych ról w „napadzie stulecia” odegrał ówczesny pierwszy zastępca prokuratora rejonu peczerskiego w Kijowie Aleksander Charłow, na którego wniosek kijowski prokurator podpisał nakaz przeszukania. Później, najwyraźniej za „specjalne zasługi” dla państwa, Charłow awansował i otrzymał stanowisko szefa wydziału nadzoru w postępowaniu karnym kijowskiej prokuratury. I dopiero przed Nowym Rokiem, w grudniu 2019 r., Charłow z własnej woli napisał list rezygnacyjny, podążając za swoimi przełożonymi. Fakt ten potwierdza jego oświadczenie, które zostało opublikowane na stronie internetowej NAZK z dopiskiem „przed zwolnieniem”.

Okazuje się, że przez prawie 6 lat po zorganizowanym przez Charłowa napadzie na sklep jubilerski spokojnie i całkiem skutecznie, zgodnie ze swoim oświadczeniem, zajmował wysokie stanowiska w prokuraturze, zamiast ponieść karę, na jaką zasługiwał za popełnione przestępstwo . Jak stanowi Kodeks karny Ukrainy, kradzież dokonana na szczególnie dużą skalę lub przez zorganizowaną grupę podlega karze pozbawienia wolności od lat 7 do dwunastu z konfiskatą mienia. A Kharlov ma coś do skonfiskowania, nie bez powodu okradł sklep jubilerski.

Pokrzywdzony wielokrotnie zwracał się do ówczesnego Prokuratora Generalnego Jurija Łucenko z żądaniem przeprowadzenia obiektywnego śledztwa w sprawie brawurowego i cynicznego napadu na sklep jubilerski przez pracowników Prokuratury Rejonowej Peczerski. Nie doczekały się jednak żadnej reakcji ze strony Prokuratora Generalnego, a przestępcy w mundurach pozostali przy korycie władzy. I dopiero po zmianie władzy pojawiła się nadzieja, że ​​były prokurator Aleksander Aleksandrowicz Charłow i jego zorganizowana grupa przestępcza zostaną pociągnięci do odpowiedzialności z najszerszym zakresem prawa naszego kraju i otrzymają zasłużoną karę. Chciałbym wierzyć, że publikacja ta nie pozostanie niezauważona przez obecnego Prokuratora Generalnego Ukrainy Rusłana Ryaboszapki, który niestrudzenie opowiada o reformach prokuratury. My ze swojej strony sugerujemy, aby Prokurator Generalny zapoznał się z dwoma filmami i tekstem artykułu, który ukazał się rok po napadzie na sklep jubilerski na łamach strony internetowej jednego z autorytatywnych wydawnictw Ukrainy, z nazwiska wszystkich zaangażowanych funkcjonariuszy organów ścigania.

Funkcjonariusze podejrzani o okradzenie sklepu jubilerskiego w Kijowie podczas przeszukania nie zostali jeszcze ukarani

Sprawa napadu na sklep jubilerski Graff podczas przeszukania przez funkcjonariuszy organów ścigania nie została jeszcze zbadana. Prokuratura w Kijowie jest bierna: nie prowadzi się żadnych czynności dochodzeniowych ani tajnych, w związku z czym skradzionych przedmiotów nie odnaleziono. Przed sądem nie stanęli także żołnierze jednostki specjalnej „Sokół”, podejrzani o udział w napadzie.

W naszej publikacji przypominamy, że 20 sierpnia 2014 r. w sklepie „Graff”, a także w pomieszczeniach niezwiązanych ze sklepem, pracownicy prokuratury, policja rejonu peczerskiego w Kijowie oraz żołnierze oddziału specjalnego „Sokół” jednostka przeprowadziła nielegalną rewizję, podczas której skradziono pieniądze, zegarki, biżuterię na łączną kwotę przekraczającą 2,5 mln euro. To „przeszukanie” zostało zarejestrowane przez kamery CCTV.

Ówczesny prokurator generalny Witalij Jarema publicznie przeprosił właściciela sklepu, ale ze strony uczestników przeszukania posypały się groźby!

W dniu 25 sierpnia 2014 r. Wszczęto sprawę karną w sprawie podejrzeń pracowników prokuratury rejonu peczerskiego w Kijowie Kozlov P.B., Savchuk V.V., pracowników wydziału policji rejonu Pechersky Zabugi V.V., Zhdanov O.M., Artsyukh R.M. , Kobernik R.V., Tsegelnik V.I. w popełnieniu rabunku. Kozlov i Zabuga zostali aresztowani, ale nie na długo – obniżono im wysokość kaucji i wypuszczono na wolność. Ta sama historia przydarzyła się podejrzanym Artsyukhowi i Kobernikowi. Były policjant Tsegelnik, po otrzymaniu jedynie podejrzeń, natychmiast rozpoczął służbę w Siłach Zbrojnych Ukrainy.

Gwiazdy filmu - fałszywy świadek Władimir Filonenko, który umiejętnie ukrył diamenty w swoich majtkach, była pracownica obwodowego wydziału policji w Peczersku, Maria Wasilijewa, która skrupulatnie wybierała swoje zegarki i biżuterię, a także jej kolega Vitko Oleg, zniknęły. Koledzy z organów ścigania nie mogli ich znaleźć przez rok. Powód tego znany jest jedynie śledczemu prokuratury Wiktorowi Awdejewowi, który prowadził sprawę.

Tylko on potrafi też wyjaśnić, dlaczego nie przesłuchano świadków i podejrzanych, nie przeprowadzono przesłuchań i w jakim celu metodycznie rujnował sprawę. Można przypuszczać, że w ten sposób próbował uchronić podejrzanych przed karą. Nawiasem mówiąc, wielu z nich znał wcześniej, a z niektórymi przyjaźnił się na portalach społecznościowych w Internecie.

W toku śledztwa wyszło na jaw, że już w maju 2014 roku Kozlov w ciągu 3 dni sfałszował sprawę przeciwko sklepowi „Graff”, w którym grupa niezidentyfikowanych osób rzekomo sprzedawała podrabiane towary, w tym wykorzystujące surowce radioaktywne. Na tej podstawie, podpisanej przez sędzię Ekaterinę Seredę, Kozlov otrzymuje pozwolenie na przeszukanie.

W rezultacie sprawa „o podrabianych zegarkach” została zamknięta z powodu braku corpus delicti, ale nikt nie zaczął się zastanawiać, kto i dlaczego potrzebował przeszukania. Nie jest to zaskakujące, ponieważ patroni Kozłowa – ówczesny prokurator rejonu peczerskiego Oleg Wasiliew i jego zastępca Aleksander Charłow, którzy wydali Kozłowowi instrukcje dotyczące przeszukania – nie tylko nie byli zaangażowani w sprawę, ale nawet awansowali. Teraz zajmują wysokie stanowiska w kijowskiej prokuraturze. Zarówno ówczesny prokurator stolicy Siergiej Juldaszew, jak i najwyżsi funkcjonariusze policji okręgu peczerskiego: D.A. Bondarenko Litwin wyszli bez szwanku. (który dostarczył swojego kieszonkowego świadka Filonenko), Kravchenko R.M. - wszyscy są zamieszani w ukrywanie łupów.

„Prokuratura w Kijowie jest bierna: nie są prowadzone żadne czynności dochodzeniowe ani tajne, dlatego skradzionych rzeczy nie odnaleziono. Również bojownicy sił specjalnych „Sokół” nie ponoszą odpowiedzialności. Ale tu mamy do czynienia z całkowicie absurdalnym faktem: policjant R.V. Kobernik, który otrzymał podejrzenia i przebywał w więzieniu, nie został jeszcze zwolniony z pracy przez władze (?!)” – podkreśla publikacja.

Wynik rocznego śledztwa: łupów nie odnaleziono, wszyscy podejrzani są na wolności, proces jest stale odkładany. Zwolniony Paweł Kozłow i jego patroni – O. Wasilew, A. Kharłow, S. Juldaszew, posiadający wpływowe koneksje, wywierają presję na śledztwo, próbując odwrócić uwagę od popełnionych przez nich zbrodni, mimo że nadal istnieje co najmniej 10 zeznań ofiar z rąk P.B. Kozlova.

„Okazuje się zatem, że cała walka z korupcją, lustracjami, reformami organów ścigania to fikcja: prawdziwi przestępcy nadal siedzą bezpiecznie w swoich biurach i robią wszystko, aby utrzymać wygodny fotel. Jeśli ta potężna grupa przestępcza w organach ścigania nie zostanie ukarana, o jakich reformach w ogóle możemy mówić?! Ostateczne ujawnienie napadu na sklep Graffa, a następnie ukaranie wszystkich odpowiedzialnych za tę zbrodnię może i powinno stać się punktem zwrotnym dla całego kraju!” – napisano w artykule.

PS Swoją drogą Charłow nie należy do tych prokuratorów, którzy potrafią długo siedzieć bez „karmiciela”, co oznacza, że ​​wkrótce wyłoni się na nowym, bardziej „grubszym” stanowisku. A może usiądzie? Odpowiedź na to pytanie poznamy już w najbliższej przyszłości.

spot_img
Źródło ORD
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap