W ukraińskich portalach społecznościowych od kilku dni nie słabnie „boom memowy” wokół nowego „kandydata na prezydenta”.
Użytkownicy portali społecznościowych aktywnie rozpowszechniają memy nawołujące do wsparcia blogera Michaiła Lebiga w nadchodzących wyborach prezydenckich. Jednocześnie nie używają oryginalnego nazwiska Lebigy'ego, ale jego kombinację z Janukowyczem - Lebigovich.
W końcu kolejny ukraiński mem zaszedł tak daleko, że na ulicach zaczęły pojawiać się billboardy, a w sklepach zaczęły pojawiać się towary. Co więcej, Rada Najwyższa podpisała już mandat dla przyszłego posła ludowego. I dziwią się, że nie przychodzi na sesje.
Telegraph postanowił dowiedzieć się, kim jest Michaił Łebiga i czy rzeczywiście będzie kandydował na prezydenta Ukrainy? A może jest to po prostu społeczny sposób na znalezienie pocieszenia w humorze w niespokojnych czasach?
Kim jest Lebigowicz?
Michaił Lebiga to ukraiński streamer na Twitchu o pseudonimie Leb1ga. Przede wszystkim znany jest z regularnego zbierania rekordowych opłat na platformie na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy, Głównego Zarządu Wywiadu i innych jednostek, które obecnie bronią niepodległości Ukrainy.
Warto zauważyć, że w lipcu 2023 r. Łebiga w ciągu zaledwie jednej nocy zebrała rekordową sumę 8,35 mln hrywien. Wtedy jego telefon po prostu pękał z ilością darowizn, a maksymalna kwota darowizny na rzecz jego banku wyniosła 255 tysięcy hrywien.
Całość zebranej kwoty została przeznaczona na zakup trzech bezzałogowych statków powietrznych rozpoznawczych Sych dla Głównego Zarządu Wywiadu. Pozostałą część środków przeznaczono na zakup samochodu dla jednej z jednostek Wojsk Obronnych.
Od czego zaczął się mem o prezydenturze blogera?
Jednym z kierunków streamów Łebigi jest oglądanie ukraińskich programów, wywiadów i debat telewizyjnych. Niedawno bloger na streamie ponownie obejrzał starą debatę między Juszczenką a Janukowyczem, a widzom tak się spodobała, że okrzyknęli Michaiła kandydatem na prezydenta. Zaczęli pisać w komentarzach, że będą na niego głosować.
W końcu temat ten zaczął krążyć po wszystkich portalach społecznościowych i powstały memy, w których Łebigę nazywano kandydatem na prezydenta Lebigowiczem. Należy zauważyć, że jest on kandydatem albo z partii „Lebigon”, albo z partii „Słudzy Kalorii”.
W pewnym momencie pani wymknęła się spod kontroli i wszyscy, łącznie z zastępcami, podchwycili tę historię. Prawdopodobnie pod każdym dzisiejszym filmem na TikToku można znaleźć komentarze „dla Lebigovicha”.
Jak sam bloger komentuje tę sytuację?
Michaił w swoich filmach mówi, że to wszystko żarty i nie planuje nigdzie kandydować. „Jestem Łebiga i nie będę kandydował, nie będę żadnym posłem. Nie jestem na żadnych kartach do głosowania” – zauważa blogerka.
Ogólnie nalega, aby abonenci nie robili „kampanii politycznej” ani przynajmniej billboardów, ponieważ „babcie mogą wszystko traktować poważnie”. Na razie jednak wydaje się, że nie da się tego już zatrzymać. Ukraińcy mówią, że jeśli Łebiga nie będzie kandydował na prezydenta, stworzą petycję. Co więcej, nieznane osoby stworzyły już stronę internetową, na której opisywały program polityczny i wystąpienia „młodego polityka”. Nie wiadomo jeszcze, jak zakończy się ta sytuacja. Historia pokazuje, że w polityce wszystko może się zdarzyć.