poniedziałek, 23 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Z wnętrza GRU. Co kryje się pod znaczkiem „Sekret”.

Dziennikarze przeprowadzili śledztwo w sprawie tajnej działalności GRU.

Pomimo serii głośnych niepowodzeń i zdemaskowania setek agentów, GRU pozostaje jedną z najbardziej tajemniczych agencji bezpieczeństwa w Rosji. Nie wolno nam zapominać o błędzie ocalałego: znane są tylko niepowodzenia wywiadu, a opinia publiczna niewiele wie o jego pomyślnych działaniach i normalnym trybie życia. Ale Dossier uchyla zasłonę tajemnicy. Dysponujemy dokumentami roboczymi oficera GRU Denisa Smolaninowa, który specjalizuje się w operacjach psychologicznych. Jest pułkownikiem - nie najważniejszym przywódcą, ale też nie jakimś małym narybkiem. To właśnie ci pułkownicy stanowią trzon średniego kierownictwa wywiadu wojskowego. Na jego przykładzie możesz zanurzyć się w rutynę pracy GRU, dowiedzieć się, jakie zadania wykonują i jak żyją. Działalność Smolaninowa obejmuje szeroki zakres zadań: nadzoruje prywatne firmy wojskowe, wysyła agentów na Ukrainę w przededniu wojny, zarządza wojną informacyjną w kanałach telegramowych, a nawet próbuje kłócić się z krajami NATO. Wszystko to jest omawiane w nowym dochodzeniu.

Polowanie na „faszystowskiego Kazacha”

Na początku 2021 roku kazachski nacjonalista Kuat Achmetow i jego współpracownicy zaczęli dokumentować na wideo, jak pracownicy agencji rządowych, banków, aptek, szpitali, restauracji i sklepów odmawiali rozmowy z nimi po kazachsku. Na kanale YouTube Achmetowa publikowano filmy o tytułach takich jak „Astana Rosyjski faszyzm nie służy Kazachom; fundamentalnie ważne jest, aby mówili po rosyjsku” lub „Pracownik państwowy Ałmaty, Sława Nazi, odmawia obsługi konsumentów w języku państwowym Republiki Kazachstanu”. Tę historię chętnie podjęli drugorzędni rosyjscy propagandyści: telegram „Bezwzględny PR-man” narzekał na „faszystowskich Kazachów”, publikacja „Readovka” domagała się reakcji Dumy Państwowej, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zakazało Achmetowowi wstępu wkraczając do Rosji na 50 lat. W samym Kazachstanie wszczęto postępowanie karne przeciwko nacjonaliście, w związku z czym uciekł on na Ukrainę.

Skandal szybko przygasł, ale GRU o nim nie zapomniała. W lutym 2022 roku, w przededniu rozpoczęcia wojny na pełną skalę, wywiad wysłał na Ukrainę agenta w celu poszukiwania Achmetowa. Sporządził szczegółowy raport z wyników podróży, który trafił na stół pułkownika GRU Denisa Smolaninowa. Smolyaninov urodził się w 1976 roku w Czelabińsku, ukończył Wyższą Wojskową Szkołę Nawigatorów Lotniczych w Czelabińsku i służył w Smoleńsku. W połowie 2000 roku przeniósł się do Petersburga i rozpoczął pracę w 172. ośrodku dowodzenia i wywiadu GRU (jednostka wojskowa 64501). Informacje wywiadowcze napływają do takich ośrodków w celu dalszego przetwarzania i analizy. 172. RRC miał także jednostki w Pietrozawodsku i Murmańsku.

1
Dostępne dla redakcji zdjęcie Smolaninowa przedstawia na jego szelkach trzy gwiazdki, co odpowiada stopniowi pułkownika. Aby nie było wątpliwości co do przynależności do wydziału, Smolaninow do zdjęcia nosił odznakę z emblematem GRU.

O tej jednostce wojskowej dowiedzieli się dzięki temu, że Smolaninow zamówił dostawy na adres jednostki wojskowej KRC – ul. Mira, budynek 20A. Dwanaście minut stąd na ulicy Kronvekrskiej kupił mieszkanie o powierzchni 119 metrów kwadratowych. m. Teraz koszt mieszkań o podobnej wielkości w tej części Piotrogrodu zaczyna się od 20 milionów rubli. Dodatkowo zezwolenie na pobyt daje ściśle tajny funkcjonariusz wywiadu. W ostatnich latach dziennikarzom udało się zdemaskować setki funkcjonariuszy wywiadu wojskowego, którzy byli zarejestrowani w siedzibie GRU na Khoroshevskoye Shosse. Można było się spodziewać, że Ministerstwo Obrony wyciągnie wnioski ze swoich błędów i zmieni metody konspiracji. W przypadku Smolaninowa protokół rzeczywiście uległ zmianie, ale nie na lepsze. Do 2022 roku był zameldowany w swoim mieszkaniu w Petersburgu, jednak na miesiąc przed rozpoczęciem wojny „przeniósł się” do Moskwy, na ulicę Znamenka 19. To główny gmach Ministerstwa Obrony Narodowej.

Jak wynika z dokumentu sporządzonego dla Smolaninowa, planowano „złapać” kazachskiego nacjonalistę Kuata Achmetowa, prawdopodobnie w celu wywiezienia go do Rosji. W polowaniu na niechcianego Kazacha agentowi GRU powinny pomóc jego powiązania w ukraińskich organach ścigania. Ale coś poszło nie tak. Rosyjskiemu szpiegowi udało się zdobyć dane kontaktowe Achmetowa, poprosić o namierzenie jego telefonu komórkowego i dowiedzieć się, gdzie mieszka. Ale zaraz potem nacjonalista nagle wyjechał do Turcji.

W tym samym czasie rozpoczęło się polowanie na samego agenta – w recepcji hotelu dowiedział się, że o jego dane poprosiły służby wywiadowcze – czytamy w protokole z podróży. Musiał w pośpiechu opuścić Ukrainę i zapłacić łapówkę strażnikowi granicznemu, aby udał się do Naddniestrza. Inwazja rosyjska rozpoczęła się cztery dni po jego ucieczce.

2
Kuat Achmetow

Wizerunek nacjonalistyczny

Poszukiwanie mało znanego działacza z Kazachstanu w przededniu wojny na pełną skalę to dziwne zadanie dla wywiadu wojskowego. Ale to nie wszystko, co ten agent GRU zrobił na Ukrainie. Do jego zadań należało także werbowanie potencjalnych współpracowników i rozpytywanie o rosyjskich nacjonalistów wspierających Ukrainę. Agentowi pomogła w tym własna przeszłość.

Łowca kazachskiego nacjonalisty przybył na Ukrainę na zaproszenie urodzonego w 1985 roku Wiktora Aleksandrowicza Wasiliewa. Osoba posiadająca takie dane nie pozostawiła prawie żadnych śladów w bazach danych – odnaleziono jedynie numer jej paszportu i dwa postępowania egzekucyjne w sprawie uchylania się od płacenia podatków. Powód jest prosty: Wiktor Aleksandrowicz został „Wasiliewem” dopiero w 2018 roku, a wcześniej nosił nazwisko Łukowenko, jak wynika z wyciągu z Rospaszportu.

Wiktor Łukowenko jest byłym absolwentem Wydziału Ekonomii Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego i postacią dobrze znaną w środowisku neonazistowskim. Pod koniec lat 2000. był działaczem Rosyjskiego Werdyktu. Ta organizacja praw człowieka angażowała się w pomoc prawicowym radykałom, którzy byli sądzeni za morderstwo, napaść, chuligaństwo i ekstremizm. „Russian Verdict” był ściśle związany z ruchem i magazynem „Russian Image”, którego szef Ilja Goriaczow został następnie skazany na dożywocie za organizowanie morderstw i tworzenie neonazistowskiego gangu „BORN”. Lukovenko został wymieniony jako dyrektor utworzonej w 2010 roku spółki Obraz-M LLC, która zajmowała się handlem czasopismami.

Absolwent Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego nie jest daleko od swoich towarzyszy: w 2011 roku został skazany na 8 lat kolonii o zaostrzonym rygorze za morderstwo 58-letniego mieszkańca Sri Lanki w dniu „rosyjskiego marszu. ” Pięć lat później Łukowenko został zwolniony warunkowo. W rozmowie z „Takimem Delą” powiedział, że nie porzucił swoich przekonań, ale nie chciał „wrócić do starych nawyków” – bardziej cieszyło go normalne życie codzienne.

3
Wiktor Łukowenko (z prawej) w kolonii poprawczej

Teraz na Instagramie Wasiliewa-Łukowenki pojawił się podpis „podróżuję, buduję, cieszę się życiem”. Ale przeszłość wciąż daje o sobie znać. Z Paryża Łukowenko publikuje zdjęcia czarnych pasażerów metra, narzekających na „zanieczyszczenie” miasta. W innym poście z dwuznacznym hashtagiem „image” pozuje w czapce „Division 83” (cyfra 83 używana jest przez prawicowe grupy radykalne jako kod dla „Heil Christ”, podobnie jak 88 – „Heil Hitler”) . Łukowenko nie opowiedział swoim subskrybentom o swojej podróży do Kijowa, zamieszczając obecnie zdjęcia z Kirgistanu. Jak sam przyznaje, jego niepisaną zasadą jest odkładanie publikacji podróżniczych na później.

Ale szczegóły jego podróży służbowej opisano w raporcie, który został złożony na stole pułkownika GRU. W ciągu nieco ponad dwóch tygodni na Ukrainie Łukowenko odbył co najmniej pięć spotkań – choć większość z nich trudno nazwać sukcesem. Spotkał się na przykład z dziennikarzem Dmitrijem Dzhangirowem , „zdeklarowanym antyfaszystą, pochodzącym z Kijowa i Żydem (ze strony ojca)” – podkreśla dokument. Łukowenko zgodził się z Dzhangirowem w sprawie wsparcia informacyjnego i technologii politycznych, ale miesiąc później mieszkaniec Kijowa został aresztowany przez SBU. Nie ma oficjalnych informacji o losach Dzhangirowa. W maju 2023 roku jeden z jego znajomych poinformował, że Dzhangirov od dłuższego czasu jest na wolności, ale jest poważnie chory.

Z radarów zniknął także inny rozmówca agenta GRU, były narodowy bolszewik Igor Garkavenko, pochodzący z Charkowa. W latach 90. Garkavenko był gorącym zwolennikiem jedności Rosjan, Ukraińców i Białorusinów, założył ukraińską „narodową armię rewolucyjną” i otrzymał dziewięć lat za podpalenie biur organizacji proukraińskich i izraelskiego centrum kulturalnego. W więzieniu Garkavenko wstąpił do Partii Narodowo-Bolszewickiej. Jednak do czasu jego zwolnienia Narodowy Bank Polski wspierał „pomarańczową rewolucję” z 2004 r., której istota była sprzeczna z poglądami nowopowstałego narodowego bolszewika. Jednak 10 lat później sam Garkavenko zmienił swoje stanowisko i wygłaszał wykłady na temat walki zbrojnej dla działaczy Euromajdanu. Z raportu agenta GRU wynika, że ​​w lutym 2022 r. „będąc przekonanym rosyjskim nacjonalistą, Igor mimo to przygotowuje się do walki zbrojnej o swoją nową ojczyznę – Ukrainę”.

Jak legenda, Łukowenko opracował projekt „Rosyjsko-Ukraińska Radykalna Inicjatywa” (RURI), który miał zjednoczyć nacjonalistów obu krajów. Według raportu zgodził się z Garkavenką na utworzenie studia YouTube, zorganizowanie serii wykładów i utworzenie RURI. Plany te przerwała wojna: 24 lutego 2022 roku Garkavenko zerwał kontakt z Łukowenką, a 19 marca popełnił samobójstwo. Jego samobójstwo ogłoszono publicznie dopiero rok później, więc Łukowenko założył, że były przywódca narodowych bolszewików mógł zostać zabity przez byłego dowódcę Azowa Siergieja Korotkicha – właśnie za jego zgodę na udział w RURI.

Kolejna znajomość z pewnym działaczem z Krzemieńczuga o pseudonimie „Tyson” również zakończyła się niepowodzeniem dla GRU. W raporcie wskazano, że był on gotowy do bezpośredniego działania, kontrolował grupę dziesięciu bojowników i już następnego dnia po rozpoczęciu inwazji poprosił Łukowenkę o przydzielenie go na linię frontu lub do obrony cywilnej. Widać to na zrzucie ekranu korespondencji z „Tysonem” (dostępnym w raporcie agenta GRU), jednak nie jest z niego jasne, czy zrozumiał on, że porozumiewa się z przedstawicielem rosyjskich służb specjalnych. W każdym razie do sierpnia 2022 r., kiedy powstawał raport, Tyson „całkowicie uległ ukraińskiej propagandzie nacjonalistycznej” i wstąpił w szeregi obrony terrorystycznej – pisze Łukowenko.

„Gotowy do pełnej interakcji. Obecnie przekazuje informacje o nastrojach społecznych i możliwych prowokacjach ukraińskiej junty. Część danych udało się wykorzystać w bieżącej pracy informacyjnej” – czytamy w raporcie o innym Ukraińcu, Juriju Kleinosie. Na swoich portalach społecznościowych wspiera Ukrainę i zbiórki na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy, okresowo jednak krytykuje ukraińskich urzędników. Mógł zainteresować rosyjskie służby wywiadowcze już kilka lat wcześniej: w 2017 roku SBU zatrzymała Kleinosa za separatyzm i otrzymywanie pieniędzy od Rosji. Według śledczych za 100 hrywien za godzinę wynajmował studentów do udziału w protestach pod hasłami „Równej Republiki Ludowej”. Dwa lata później Kleinos został zwolniony z więzienia za kaucją. Centrum Dossier próbowało skontaktować się z Kleinosem za pośrednictwem sieci społecznościowych, ale nie otrzymało odpowiedzi.

„W wieku 19 lat Liza Simonova wygląda jak nastolatka, ale nie jak typowa towarzyszka tyrana z fanbojskimi cechami w postaci ubioru, niegrzecznych manier, gumy do żucia i „Co do cholery?” na ustach. Na korytarzu dworu Babuszkinów, otoczona przyjaciółmi, wygląda jak skromna studentka pierwszego roku z inteligentnej rodziny: w okularach, z teczką przyciśniętą do piersi, z niewinnym, dziecinnym uśmiechem i cichym głosem” – tak w publikacji Lenta.ru opisano młodego uczestnika gangu neonazistowskiego Maksyma Martsinkiewicza „Restrukt”. Jej pseudonim to Lisa Lyutaya. Podobnie jak Martsinkiewicz została aresztowana w związku z pobiciem i rabunkiem osób o niesłowiańskim wyglądzie. W 2018 roku Simonova została skazana na dwa i pół roku więzienia, a druga sprawa karna wkrótce została zamknięta ze względu na przedawnienie. Simonova wyszła rok później, a w 2021 roku przeprowadziła się na Ukrainę.

4
Liza Simonova (druga od lewej w pierwszym rzędzie) na sali sądowej

Z całej podróży służbowej Łukowenki jedynie spotkanie z Simonową można było uznać za przydatne dla rosyjskich służb wywiadowczych – do tego stopnia, że ​​sporządził dla niej osobne zaświadczenie. Z dokumentu wynika, że ​​Liza Łutaya była bliską sojuszniczką byłego dowódcy Azowa Siergieja Korotkicha, zwanego „Bosmanem”, utrzymywała wiele kontaktów z neonazistami w Rosji i opowiadała agentowi GRU o swoich bliskich powiązaniach ze słynną w wąskie kręgi. Jak napisali w Live Journal, na początku XXI wieku Bezhanova szkoliła się z członkami Partii Narodowo-Bolszewickiej, a następnie została zwerbowana przez Dyrekcję Ochrony Systemu Konstytucyjnego FSB i zaczęła nadzorować prawicę i lewicę- radykalne ruchy skrzydeł.

Według Łukowenko Simonowa i jej otoczenie otrzymały fundusze od oligarchy Igora Kołomojskiego , a prezydenta Ukrainy Władimira Zełenskiego nazywano po prostu klaunem. Przed rozpoczęciem wojny na pełną skalę rzekomo przygotowywali zamach stanu i byli gotowi współpracować z dowolnymi sojusznikami w celu zmiany „lewicowo-liberalnego kursu” ukraińskiego rządu. Jeśli takie plany były, to inwazja rosyjska je pokrzyżowała. Teraz, jak widać z sieci społecznościowych, Liza Lyutaya rozprowadza pomoc humanitarną w Chersoniu i pozuje z ukraińskimi dronami.

Możliwe jednak, że informacje od Simonowej pomogły służbom wywiadowczym po rozpoczęciu wojny. Na zakończenie podróży służbowej Łukowenko wspomina, że ​​członkowie jednej z grup ekstremistycznych, dla której sporządził zaświadczenie, zostali zatrzymani podczas organizowania zamachu na osobistości rosyjskich mediów. W okresie objętym raportem media doniosły tylko o jednym takim zamachu na propagandystę Władimira Sołowjowa. Jego nieudanymi zabójcami byli neonaziści, których śledczy nazywają członkami gangu NS/WP.

Kolejnym epizodem pasującym do tego opisu był morderstwo członków Restruktu w obwodzie wołgogradzkim, którzy rzekomo próbowali wysadzić gazociąg zamówiony przez SBU. Choć w wiadomościach nie było mowy o zamachach na znane osoby, media nazywały Andrieja Czuenkowa, przezwionego Ded88, „kustosza” likwidowanych nazistów. W akcie oskarżenia Łukowenki przeciwko Simonowej figurował jako jej bliski współpracownik.

Simonova powiedziała Centrum Dossier, że nie zna osoby o nazwisku Wiktor Wasiliew ani Łukowenko. Po tym jak wysłaliśmy jej zdjęcie agenta GRU i zrzut ekranu jej korespondencji z nim z raportu, przestała odpowiadać na wiadomości.

Jakie znaki wskazują, że więziony neonazista Wiktor Łukowenko wykonywał zadania GRU na Ukrainie? Po pierwsze, w jego raporcie używany jest typowy żargon wywiadowczy: na przykład otrzymywanie zaproszeń na Ukrainę nazywa się „legendowaniem”. Po drugie, do raportu dołączony jest także budżet projektu, czyli nie jest to prywatna inicjatywa Łukowenki. On sam, jak wynika z dokumentu, oczekiwał za swoją pracę miesięcznego wynagrodzenia w wysokości 2000 funtów w bliżej nieokreślonej walucie (prawdopodobnie dolarów).

Wreszcie fakt, że Wasiliew-Łukowenko działał w interesie GRU, potwierdził jego kurator Denis Smolaninow. Korespondent Dossier zadzwonił do oficera wywiadu wojskowego, przedstawiając się jako śledczy policji w Kostromie. Pułkownik GRU nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, więc powiedzieliśmy, że w naszej policji zatrzymany został niejaki Wasiliew, który twierdzi, że pracuje dla… „No jasne, rozumiem, dla jakiej organizacji” – Smolaninow chętnie potwierdził nasze domysły. Dla pewności wyjaśniliśmy, że mówimy o GRU. – To już jest joint – westchnął pułkownik.

Z rozmowy wynikało, że Smolaninow rzeczywiście był świadomy działalności Łukowenki, jednak zdziwił się, że agent znał jego nazwisko i numer. Początkowo oficer wywiadu nie pamiętał takiej osoby, ale „oficer śledczy” przypomniał mu kilka szczegółów – agent przed inwazją przebywał na Ukrainie i spotykał się z nacjonalistami. Pułkownik odpowiedział, że rozumie, o kim mowa, i obiecał oddzwonić. Po 5 minutach poinformował nas, że prawdziwego Wasiliewa nie może spotkać w naszym komisariacie.

„Ta osoba nie może tam teraz przebywać, pod nazwiskiem, które wzywa. I bądź tam, gdzie masz teraz. Jest to albo jakiś rodzaj konfiguracji. Lub lewicowca, który go zna, ale nazywa siebie cudzym [imięm]. Ta osoba jest teraz bardzo daleko. Dlatego jest to na ogół lewicowe. Ale jeśli wszystko jest na poważnie, jeśli nic tam nie ma... W zasadzie jest mi to teraz obojętne, po prostu bardzo mnie ciekawi, skąd ten precel tyle wie. Widzisz, nawet ta osoba nie powinna znać mojego numeru telefonu. Tylko tyle ci powiem... [niesłyszalne] nie ma problemu, nadal masz telefon. Jeśli będzie mógł tam być, w Twojej Kostromie, to oddzwonię i rozwiążemy ten problem. Jeśli nie, to wcale nie jest to ta sama osoba i najprawdopodobniej jest to jakiś kapelusz” – trafnie odgadł pułkownik.

Centrum Dossier skontaktowało się także z samym Wasiljewem-Łukowenką. Osoba, która nam odpowiedziała, powiedziała, że ​​nie był na Ukrainie, nie znał Smolaninowa i w ogóle nie był to Wiktor, a dokładniej Wiktor, ale nie Aleksandrowicz.

Wojna telegramowa

„No dalej, Moskale), wszyscy znajdą i wsadzą do więzienia” – komentuje telegram Insha Kraina wiadomość o sprawie karnej wszczętej w Kirgistanie przeciwko członkowi tzw. SVO. Z wyglądu jest to zwykły mały proukraiński kanał telegramowy. Autorzy piszą, że każdy krytyk Władimira Zełenskiego jest „potencjalnym agentem Moskwy” i popierają ostrzał Biełgorodu przez wojska ukraińskie. Ale diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. Jednym z ostatnich oryginalnych wpisów na kanale jest link do kampanii „Stop Erdoganowi”. Po trzęsieniu ziemi w Turcji, które pochłonęło życie 60 tysięcy ludzi, w Paryżu pojawił się baner z ukraińską flagą i napisem „Erdogan, trzęsienie ziemi jest odwetem dla rosyjskich turystów!” Alanya jest następna”, a w całym mieście namalowano 105 graffiti z napisami: „Stop islamowi”, „Stop Erdoganowi” i „Alanya jest następna”. Celem wydarzenia jest pokazanie niewdzięczności Ukraińców i dolanie oliwy do ognia konfliktu pomiędzy Turcją a krajami NATO. Tam, wśród dokumentów roboczych Denisa Smolaninowa, odnaleziono sprawozdania z tej akcji.

5
Zdjęcia z wiecu „Stop Erdoganowi”.

Na zdjęciu z wiecu mężczyzna stoi przy sztandarze z ukraińską flagą. Twarz ma zakrytą kominiarką, ale na koszulce widnieje znajomy napis „RURI”. To nawiązanie do samego projektu „Inicjatywa Rosyjsko-Ukraińska”, który Wiktor Łukowenko uruchomił pod nadzorem GRU. A kanał telegramowy „Insha Kraina” jest częścią multidyscyplinarnej sieci służb specjalnych. Obejmuje zarówno kanały proukraińskie, jak i prorosyjskie, a każdy z nich ma swoje własne zadanie. Przykładowo za pośrednictwem „Inszy Krainy” organizowano zbiórki rzekomo na potrzeby armii ukraińskiej, z których pieniądze faktycznie trafiały do ​​wojska z samozwańczej LPR i DPR. Listę kanałów i raporty z takich działań podaje ten sam raport Wiktora Łukowenki.

6
Raport wydajności sieci

Po opublikowaniu śledztwa Centrum Dossier w sprawie kampanii „Stop Erdoganowi” niemal porzucono „Insha Kraina” – od kwietnia do grudnia 2023 r. ukazały się tam jedynie cztery posty. Ale drugi kanał – „iniy” – jest nadal aktywny. Autorzy obiecują poprowadzić czytelników „po cienkim lodzie ukraińskiej polityki”. Kanał w jednym ze swoich postów podaje swoje hasło: „Trzymaj suchy proch i bezpieczną broń”. Lirycznym bohaterem kanału jest rozczarowany ukraiński emigrant o antysemickim nastawieniu. Główną treścią jest krytyka władz ukraińskich i nastroje dekadenckie.

„Ukraińska rzeczywistość jest obecnie tak skonfigurowana przez nazistów i oligarchów, że Mokszę zadowoli jedynie całkowita militarna porażka Kijowa. A po nim zostaną trzy miliony naszych herbów. Reszta okaże się separatystami z podziemnym certyfikatem od 2014 roku i będzie nas aktywnie pieprzyć. Niektórzy z nas widzieli podobne bzdury podczas upadku Unii. Ale! Herby będą prześladowane, a winni będą Żydzi” – „iniy” maluje ponury obraz. Trudno prześledzić logikę tego stwierdzenia, ale kanał subskrybuje ponad 50 tysięcy osób.

Jak wynika z raportu Łukowenki, to właśnie „inij” było najaktywniej wykorzystywane do zastrzyków informacyjnych po rozpoczęciu inwazji. Kanał publikował informacje o mordach na ukraińskiej ludności cywilnej w związku z dystrybucją broni wśród ludności, krytykował obronę terytorialną i Siły Zbrojne Ukrainy, a także nazwał ówczesnego doradcę prezydenta Aleksieja Areszowicza „nagą pizdą”. Wszystko to zgodnie z planem miało podważyć morale Ukraińców. Kanał naśmiewał się także z byłego dowódcy Azowa Siergieja Korotkicha („Bosman”) – oczywiście albo sam Łukowenko, albo GRU mieli z nim specjalne porachunki. Nieco mniej kłamstw pojawiło się w „drugim kraju”: m.in. oczekiwano zajęcia Ukrainy przez Polskę, sugerowano kradzież pomocy humanitarnej przez władze ukraińskie i oskarżano rosyjskiego neonazistę Aleksieja Baranowskiego, który wyjechał na Ukrainę, szpiegostwa na rzecz Rosji (był koordynatorem „Rosyjskiego Werdyktu”, z którym w latach 2000. współpracował organizator siatki Łukowenko). Obydwa kanały powstały w przededniu wojny – jeden w grudniu 2021 r., drugi w styczniu 2022 r. Jak wynika z dokumentów pułkownika GRU, administratorzy kanałów otrzymali po 1500 dolarów. e. miesięcznie.

Ostatnim „ukraińskim” kanałem tej samej sieci są „Opowieści Parku Dyukowskiego”. Autor kreuje się na rodowitego mieszkańca Odessy z przemytniczą przeszłością. Podobnie jak dwa pozostałe, kanał ten powstał na krótko przed inwazją. Pierwszy post miał charakter wprowadzenia do czytelników, drugi rozpoczął się od wyznania miłości do Odessy, a zakończył krytyką „kijowskiej ragulii”, która wypełniła miasto.

„Mieszkaniec Odessy” spędził styczeń 2022 r. na obrażaniu ukraińskich prezydentów, krytykowaniu SBU i narzekaniu na „białych dżentelmenów-amerów”, którzy rządzą Ukrainą z zagranicy. Warto zauważyć, że jeszcze przed 24 lutego kanał przekonał abonentów, że po pierwsze rosyjskiej inwazji nie będzie, a po drugie nastąpi, ale z winy samej Ukrainy.

„Erefia nie chce walczyć, a Putin chce po prostu pompować gaz do Europy i dać sobie spokój – temu emerytowi nic więcej nie potrzeba. Ale tutaj jest, możesz dać się przejebać. Tak długo krzyczałeś i prowokowałeś, że Putin atakuje, że przestałeś w to wierzyć. Ale widzę, że nie od razu uwierzyli w Federację Rosyjską, ale teraz… myślą o tym. Dlaczego nie".

Pierwszą rzeczą po rozpoczęciu inwazji było to, że autor kanału zaprosił Ukraińców do poddania się, aby na Odessę nie spadł ani jeden pocisk, a następnie wezwał mieszkańców miasta do wypędzenia ukraińskiego wojska z pozycji w mieście. W marcu kanał ogłosił utworzenie w Odessie trzeciego frontu – przeciwko ukraińskim wojskom, które według niego ukrywają się za miastem, a następnie opuszczą je, pozostawiając na miejscu ruiny. W kwietniu, po miesięcznej przerwie, autor obiecał opowiedzieć, co robi i dlaczego „Raguli będą pieprzeni, ale Odessa przeżyje”, ale potem zamilkł na zawsze. Jest prawdopodobne, że autorem był prawdziwy mieszkaniec Odessy: szef sieci Łukowenko wspomniał w swoim raporcie, że spędził w Odessie kilka dni. Z dokumentów nie wynika jasno, co się z nim stało, ale z raportu wynika, że ​​w lutym–sierpniu 2022 r. zginęło dwóch „kluczowych wykonawców”. Jednym z „zabitych” był były narodowy bolszewik Garkavenko (który faktycznie popełnił samobójstwo), a drugim mógł być wulgarny mieszkaniec Odessy.

Kolejny uczestnik projektu RURI zmarł sześć miesięcy po sporządzeniu raportu. To strateg polityczny i patriota Z Igor Mangushev - nazywano go jednym z założycieli prywatnej firmy wojskowej „E.N.O.T”. „Trochę specjalista od PR, trochę strateg polityczny, trochę wojskowy. Oszust i najemnik” – sam Manguszew opisał siebie w swoim kanale telegramowym „Notatki poszukiwacza przygód”.

„Oszust i najemnik” zasłynął występem w okupowanym Doniecku w sierpniu 2022 roku, podczas którego trzymał w rękach czaszkę jego zdaniem obrońcy Mariupola. Manguszew powiedział, że Rosja jest w stanie wojny „z ideą Ukrainy jako państwa antyrosyjskiego” i „należy zniszczyć wszystkich nosicieli tej idei”. Sześć miesięcy później nieznana osoba postrzeliła go w czaszkę, a Manguszew zmarł w szpitalu w Ługańsku.

7
Igor Mangushev z czaszką

Kanał telegramowy „Notatki awanturnika” był głównym aktywem w skrzydle Z sieci pod kontrolą Denisa Smolyaninova. Za jego pośrednictwem pułkownik GRU wdał się w prawdziwą wojnę informacyjną: Manguszew organizował ataki spamowe na ukraińskie służby pierwszej pomocy i oficjalne czaty oraz masowo wykonywał fałszywe telefony w sprawie szkół i szpitali górniczych.

„Zrób zdjęcie bezdomnemu na podwórku i rozpowszechniaj jego zdjęcie na ukraińskich czatach i grupach, zaznaczając, że jest obserwatorem. Wymyślaj i publikuj fałszywe historie o samochodach, w których dokonywane są poprawki. Stwórz panikę i chaos” – radził abonentom Manguszew.

Z raportu Łukowenki wynika, że ​​w pierwszych miesiącach wojny „w ten sposób «zaminowano» ponad sto obiektów i wysłano około 10 000 depesz o «sabotażystach» i «zwiadowcach»”. To za pośrednictwem Manguszewa pomoc humanitarna zbierana w pseudoukraińskich kanałach telegramowych „inij” i „insza kraina” docierała do „LDPR”.

Jak wynika z dokumentów, Manguszew, jako najbardziej medialna osoba w zespole, miał zostać przywódcą politycznym „Rosyjsko-Ukraińskiej Inicjatywy Radykalnej” – przysługiwały mu za to 4 tysiące dolarów. e. miesięcznie. Na przykład wraz z Wasiliewem-Łukowenką brał udział w programie analitycznym „Krąg opinii” na YouTube.

Program, pompatycznie nazywany „klubem ekspertów”, wspierany informacyjnie przez publikację „Reedus”, jest w rzeczywistości pokojem audio dla autorów prokremlowskich kanałów telegramowych. „Krąg Opinii” prowadzi nawet spotkania na miejscu (np. w Kazachstanie). Pomimo wsparcia Reedusa i GRU każdego odcinka słucha kilkaset osób. Tylko dwa z siedemdziesięciu dwóch filmów uzyskały ponad tysiąc wyświetleń. Jednak w raporcie Smolianinowa statystyki te taktownie przemilcza się.

Głównym organizatorem tego programu jest kanał telegramowy „Dyplomacja” - kolejny zasób sieci Z Łukowenki. Przyjmuje znacznie bardziej neutralny ton i obejmuje kwestie polityki międzynarodowej, ale nadal koncentruje się na Ukrainie.

Wreszcie ostatni kanał uwzględniony w raporcie to „say palyanitsya” z dwoma tysiącami subskrybentów. Powstał w celu przeciwdziałania ukraińskiej propagandzie wojskowej i można go uznać za odpowiedź Rosji na NAFO. Większość oryginalnych treści to memy niskiej jakości.

10

Łukowenko nie uwzględnił w raporcie swojego osobistego kanału telegramowego „Smile & Wave”, który ma 8 tys. subskrybentów. W roli eksperta ds. Afryki występuje w nim neonazista, który odsiedział wyrok za morderstwo czarnego mężczyzny. Ton postów jest analityczny – prawie nie ma w nich przekleństw ani obelg, w przeciwieństwie do innych platform. Prawdopodobnie dzięki swojemu kanałowi Wiktor Wasiljew-Łukowenko w lutym 2023 roku znalazł się pod ukraińskimi sankcjami. W projekcie All Eyes On Wagner nazwano go częścią Prigożyna w Afryce i wskazano, że Łukowenko zna pracowników „fabryki trolli”. Wielu z nich zostało objętych tym samym pakietem sankcji, co on. Pułkownik Smolaninow, próbując sobie przypomnieć Łukowenkę, powiedział także, że zajmował się pracą informacyjną „z Wagnerami”.

To było w inteligencji

Pościg za kazachskim nacjonalistą, wycieki informacji i w większości nieudane werbowanie współpracowników na Ukrainie – praca pod przewodnictwem Denisa Smolaninowa nie ogranicza się do tego. Z kierunkiem ukraińskim związany jest co najmniej od 2014 roku. Już w sierpniu 2014 roku przechodziły przez niego listy najemników, którzy mieli zostać wysłani do Donbasu – szukano osób z wykształceniem wojskowym, choć niektórzy mieli problemy z prawem. W tym samym czasie sam Smolaninow kilkakrotnie poleciał do Rostowa nad Donem, lotniska położonego najbliżej granicy z Ukrainą.

Zaangażował się w podważanie międzynarodowego wizerunku Ukrainy na arenie międzynarodowej jeszcze przed rozpoczęciem inwazji na pełną skalę. Przykładowo latem 2021 r. za jego pośrednictwem pojawiła się propozycja zorganizowania we Włoszech konferencji online „Ukraina jako państwo upadłe – zagrożenie dla Europy”. Za prelegentów uznawano członków obecnie rządzącej partii Bracia Włoch – na przykład Maurizio Marrone, znany ze swojego publicznego poparcia dla LDNR.

8
Maurizio Marrone z flagami „DPR” i „Noworosji”

Tezy konferencji miały być typową kremlowską propagandą: Ukrainą rządzą Amerykanie, a Rosja i Europa na tym cierpią. „Włochy muszą wyrwać się spod kontroli zewnętrznej i prowadzić „realistyczną” politykę w stosunkach z polityką zagraniczną” – taki miał być motyw przewodni wydarzenia. Niezidentyfikowany autor propozycji zażądał 5 000 dolarów na pokrycie opłat dla uczestników i kolejnych 17 500 dolarów za zamieszczanie informacji o konferencji w mediach i włoskich kanałach YouTube. Poprosił o skromne 3000. Centrum Dossier nie było jednak w stanie znaleźć dowodów na to, że konferencja faktycznie się odbyła.

Wśród dokumentów Smolaninowa znajduje się także raport o włamaniach do przedsiębiorstw obronnych na Ukrainie z lata 2022 roku. Hakerzy znaleźli w Wikipedii listę ukraińskich fabryk rozpoczynającą się na literę „a” i pobrali niektóre dokumenty z fabryki instrumentów Arsenal. Przeprowadzili także testowe ataki DDoS na różne ukraińskie instytucje – od Ministerstwa Kultury po Centrum Antywirusowej Ochrony Informacji – i poprosili o zgodę na kontynuację „niszczycielskiej pracy”. „Dostarczono Państwu informację. Dalsze działania muszą zostać przez Ciebie uzgodnione. Współpracownicy czekają na uwagi” – relacjonują włamywacze.

Raport o cyberatakach przekazał pułkownikowi GRU Dmitrij Jurczenko, szef 1200-osobowego oddziału Gwardii Kozackiej w Petersburgu i absolwent akademii baletowej. Korespondent „Dossier” zadzwonił do Jurczenki, przedstawiając się jako funkcjonariusz FSB, który chce porozmawiać o „działalności informacyjnej” Smolaninowa na temat ukraińskich przedsiębiorstw. Jurczenko odpowiedział, że ostatni raz rozmawiał z pułkownikiem tego samego dnia, ale stwierdził, że nie czuje się komfortowo rozmawiając na takie tematy przez telefon.

9
Dmitrij Jurczenko

Wreszcie Smolaninow angażował się także w działalność bliższą profilowi ​​Ministerstwa Obrony Narodowej (departament ten podlega GRU). To on najwyraźniej był kuratorem dwóch PMC związanych z Ministerstwem Obrony Narodowej. Pierwsza to Longifolia, wojskowa kompania władz kryminalnych z lat 90., za pośrednictwem której nawiązały one kontakty z zachodnimi PKW. Współpraca ta zakończyła się, gdy założyciele Longifolii ponownie wrócili na dok w celu korporacyjnego najazdu. Ale drugi PKW, pod patronatem Smolianinowa, „wystartował”: kompania wojskowo-bezpieczeństwa „Konwój” pod dowództwem miłośnika kozactwa Konstantina Pikalowa .

Operacje psychologiczne do tej pory pozostawały jedną z najbardziej tajnych działalności rosyjskiego wywiadu wojskowego – nieliczne publicznie dostępne dowody i dokumenty dotyczyły jedynie wydarzeń sprzed 20, a nawet 40 lat. Dokumenty Denisa Smolaninowa pozwalają zajrzeć w samo serce wojny informacyjnej – i zobaczyć, jak pod nadzorem GRU uruchamiane są niskiej jakości kanały telegramowe z kilkoma tysiącami abonentów, szerzona jest niezdarna propaganda, a „akcje publiczne” podczas których migranci zmuszani są do portretowania niewdzięcznych Ukraińców. Czy odpowiada to tajemniczemu wizerunkowi oficera wywiadu wojskowego z popularnych powieści, czytelnik musi ocenić, ale na tle Smolaninowa przygody Pietrowa i Boszirowa nie są niczym niezwykłym.

spot_img
Źródło : Kryminał
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap