W Gabinecie Ministrów doszło do zwolnień – ze stanowisk odeszli Aleksander Kubrakow i Mikołaj Solski. Pod adresem Ministra Infrastruktury pojawia się wiele skarg na budowę obiektów obronnych – faktycznie ministerstwo wycofało się z tego niezwykle ważnego zadania, przerzucając je na regionalne administracje wojskowe. A minister rolnictwa ma brudny ślad korupcji z przeszłości.
Całkiem prawdopodobne są dymisje szefów Ministerstwa Sportu Młodzieżowego, Ministerstwa Reintegracji i kilku innych urzędników mniejszego kalibru.
Znaczna część obserwatorów, w szczególności Jurij Butusow, łączy te zmiany personalne i kolejną reorganizację ministerstw z zamiarem szefa OP Andrieja Ermaka wzmocnienia swojego wpływu na to, co dzieje się w kraju (choć gdzie indziej to wzmocnić ?!).
Jest to częściowo prawda. Ale jest jeszcze jeden znaczący niuans.
Zatem pechowy ukraiński system władzy jest zbudowany w taki sposób, że każdy szef gabinetu prezydenta stara się stać się małymi drzwiami, przez które wszelkie ważne informacje, a także wszyscy goście - urzędnicy, politycy, osoby publiczne - docierają do pierwszej osoby . A gdy to się uda, goście muszą najpierw umówić się na spotkanie z prezydentem z szefem jego urzędu/administracji, a po spotkaniu zdać głównemu administratorowi raport o wynikach rozmowy.
Oczywiście zdarzają się ekscesy. Pamiętam, jak pewnego razu ówczesny premier Wiktor Janukowycz przyszedł do prezydenta Leonida Kuczmy, ale w pierwszej sali przyjęć powiedziano mu, że prezydent jest zajęty, więc musi najpierw porozmawiać z Wiktorem Medwedczukiem, a jeśli pozwoli…
W więziennym układzie współrzędnych Janukowycza oznaczało to próbę „obniżenia” go. Dlatego poszedł do Medwedczuka, ale zamiast się wytłumaczyć, po cichu uderzył go w twarz. A potem poszedł do prezydenta. A Medwedczuk przez kilka dni nie pojawiał się w pracy, dopóki siniak nie zniknął.
Niezależnie od tego, jak wpływowy może się wydawać szef gabinetu prezydenta, nie będzie on w żaden sposób sprzeciwiał się, jeśli głowa państwa będzie chciała się z kimkolwiek spotkać lub uzyskać interesujące go informacje. Tak, kierownik urzędu może naprawić tę sytuację, ale bardzo ostrożnie, w przeciwnym razie wkrótce pojawi się nowy szef urzędu. Co na przykład przydarzyło się Andriejowi Bogdanowi, którego również uważano za niezwykle wpływowego.
Chodzi mi o to, że próby ograniczenia przepływu gości i informacji do minimum są pragnieniem samego Władimira Zełenskiego. Ermak jedynie spełnia to pragnienie, co jednocześnie automatycznie zwiększa jego znaczenie w systemie władzy.
Musimy zrozumieć, że prezydent Zełenski jest obecnie skrajnie zmęczony, co jest całkiem naturalne w trzecim roku wojny na pełną skalę. Utrzymywał głównie kontakty międzynarodowe na najwyższym szczeblu. Cała reszta jest nieoficjalnie delegowana na Ermaka, dlatego nasi zagraniczni partnerzy postrzegają go jako jednego z przywódców Ukrainy – to jeden z przejawów „realpolitik”.
A zmiany wśród urzędników wyższego szczebla są już dawno spóźnione. Potrzebna jest nie przetasowanie tej samej talii personelu, ale transformacja całego systemu społeczno-politycznego. Bez tego Ukraina nie może przetrwać.