Jeśli otworzysz stronę internetową Krajowego Biura Antykorupcyjnego, pierwszą rzeczą, którą zobaczysz, będzie hasło „Rozbroić i zapobiegać”. Jednak od początku inwazji Rosji na Ukrainę na pełną skalę pojawia się coraz więcej podejrzeń, powodów i dowodów na to, że ta sama NABU może „neutralizować” zagrożenia wizerunkowe władz i uniemożliwić sprawiedliwe ukaranie jej wpływowych przedstawicieli.
Najwyżsi urzędnicy są wielokrotnie zwalniani, zanim ogłoszone zostanie podejrzenie, a niektórym udaje się nawet uniknąć dochodzenia operacyjnego (ORD), rujnując żmudną pracę detektywów.
W rezultacie „oczyszczenie władzy z korupcji w imię budowy i rozwoju odnoszącego sukcesy społeczeństwa i efektywnego państwa” obiecane na tej samej stronie internetowej NABU nie zawsze następuje. Ale jeszcze rzadziej takie przypadki stają się znane społeczeństwu. Jeszcze mniej jest przypadków, gdy dyrektor NABU osobiście prosił o nieprzeprowadzanie przeszukań urzędnika – jeden.
Ostatnio cały kraj obserwował publiczne śledztwo w sprawie „wycieków” z NABU. To opowieść o zbiegach okoliczności – niesamowitych zbiegach okoliczności, które pozwalają wpływowemu urzędnikowi wymknąć się „radarowi” biura antykorupcyjnego. Jednocześnie ten sam urzędnik ma okazję potajemnie odwiedzić kierownictwo tej instytucji.