Stróże prawa uznają sprawę braci Dubnevich dotyczącą kradzieży gazu w elektrociepłowni za jedną z najtrudniejszych w sferze gospodarczej.
Energia zawsze była smacznym kąskiem dla potencjalnych programów korupcyjnych. „Sprawa gazowa Oniszczenki”, sprawa „Rotterdam+”, sprawa „Centrenergo” – wszystkie te historie, zdaniem NABU i SAP, wyrządziły krajowi ogromne szkody.
Takie przypadki wyglądają szczególnie haniebnie, biorąc pod uwagę aktualne problemy Ukrainy w tym obszarze: zamiast rozwijać przemysł, od lat stał się on źródłem nadużyć korupcyjnych.
Stróże prawa uznają sprawę braci Dubnevich dotyczącą kradzieży gazu z elektrociepłowni za jedną z najbardziej skomplikowanych w sferze gospodarczej. I nie ma w tym nic dziwnego, skoro mówimy o 2 miliardach hrywien rzekomo skradzionych środków publicznych, zaangażowaniu byłego posła ludowego i ciągłych próbach opóźniania rozpatrzenia sprawy.
Jaka jest istota tego schematu i jak taka historia może znaleźć odzwierciedlenie w naszej teraźniejszości - omówimy dalej.
Gdzie to wszystko się zaczęło?
W 2016 roku Komisja Krajowa (NKREKU) zwróciła uwagę na zakupy gazu dla elektrociepłowni Nowojaworowska i Noworozdolskaja w obwodzie lwowskim. NEURC zdecydowało się na nieplanowaną kontrolę działalności tych elektrociepłowni – okazało się, że przedsiębiorstwa energetyczne zarządzające elektrowniami cieplnymi wykorzystywały preferencyjny gaz zakupiony od Naftohazu do innych celów.
Prokuratura argumentowała, że kupując gaz dla elektrociepłowni, te przedsiębiorstwa energetyczne stwarzały pozory, że surowiec jest potrzebny do produkcji ciepła dla mieszkańców Nowojaworowska i Nowego Rozdola. Przecież chcąc obniżyć ceny w rachunkach dla ludności, Naftogaz sprzedawał gaz po cenach preferencyjnych – czasami trzykrotnie tańszych niż innym odbiorcom. Spółki te wykorzystywały jednak gaz do sprzedaży wytworzonej energii elektrycznej państwowemu przedsiębiorstwu Energorynok, a nie do produkcji ciepła dla ludności.
W rezultacie opłacalność produkcji energii elektrycznej w elektrowniach cieplnych przekroczyła 60% (wobec 3-5% uwzględnionych w taryfie Krajowej Komisji Regulacji Energetyki i Energetyki).
Śledztwo wszczęto w grudniu 2016 r., niemal natychmiast po przeprowadzeniu niezaplanowanych kontroli w elektrociepłowni. Według detektywów NABU gaz z elektrociepłowni kradnięto w dwóch okresach – w latach 2013-2015 i 2016-2017.
Główną osobą zamieszaną w sprawę jest jeden z braci i były poseł ludowy Jarosław Dubniewicz. Ostatecznymi właścicielami przedsiębiorstw zarządzających elektrownią cieplną byli wówczas Jarosław i Bogdan Dubnevich – LLC Energia, LLC Energia-Novy Razdel i LLC NPP Energia-Novoyavorovsk. W latach 2019-2020 przekazali spółki swoim synom. Nawiasem mówiąc, w sprawę nielegalnego wydobycia piasku o wartości 21 mln hrywien zamieszana jest inna ich firma.
W latach 2013-2015 przedsiębiorstwa te zawarły szereg umów na zakup gazu ziemnego od NJSC Naftogaz w celu produkcji energii cieplnej dla ludności. Wolumen dostaw gazu w tych latach wyniósł ponad 300 mln metrów sześciennych. m o wartości ponad 1,4 miliarda hrywien.
Podczas drugiego odcinka, w latach 2016-2017, zawarto także umowy z NJSC Naftogaz na kwotę ponad 700 mln UAH na zakup ponad 150 mln metrów sześciennych. m gazu do zaopatrzenia w ciepło miast obwodu lwowskiego.
Zamiast tego elektrownie cieplne wytwarzały energię elektryczną i sprzedawały ją Przedsiębiorstwu Państwowemu Energorynok. W wyniku tego oszustwa Naftogaz poniósł łącznie straty w wysokości około 2,1 miliarda hrywien, natomiast kontrolowane przez Dubnewiczów elektrownie cieplne uzyskały nadmierne zyski.
Kto jest w to zamieszany oprócz Dubnevicha
Zdaniem prokuratury kierownictwo tych spółek pod przewodnictwem Jarosława Dubniewicza włączyło się w przestępczy spisek. Oskarżeni to: były dyrektor Energia LLC Igor Kuchma, szef Energia-Novy Razdel LLC Igor Artimko, jego zastępca Igor Ilkiv, dyrektor finansowy Energy-New Razdel Oleg Pavlishin, były dyrektor EJ Energia-Novy Razdel LLC „Aleksander Oleksyuk.
O podejrzeniach w związku z pierwszym epizodem w 2018 r. i drugim w 2020 r. poinformowano pięć osób zaangażowanych w sprawę.
Sam Jarosław Dubniewicz otrzymał podejrzenia dopiero 10 października 2023 r., stając się szóstą osobą zamieszaną w tę sprawę. Nigdy nie stawił się w NABU, dlatego 17 października został wpisany na listę osób poszukiwanych, a 13 listopada został aresztowany zaocznie przez Naczelny Sąd Antykorupcyjny. Tymczasem Bogdan Dubnevich w ogóle nie pojawia się w sprawie – nie został nawet poinformowany o podejrzeniu.
Przedstawiciele spółki i Dubnevich oskarżeni są o sprzeniewierzenie gazu o wartości ponad 2,1 miliarda hrywien oraz pranie nielegalnie uzyskanych zysków ze sprzedaży energii elektrycznej. Według prokuratury Jarosławowi Dubnewiczowi udało się wyprać ponad 450 mln hrywien. Najpierw przekazał te środki spółkom offshore, a następnie pieniądze zamaskowano i przekazano z powrotem na Ukrainę – jak w przypadku zagranicznych inwestycji w zieloną energię.
Co ciekawe, w październiku 2018 roku były szef SAP Nazar Chołodnycki twierdził, że bracia Dubnevich nie brali udziału w oszustwach gazowych w elektrociepłowni na obwodzie lwowskim.
Sprawa ma już ponad osiem lat. Dlaczego tak długo?
Od kontroli Krajowej Komisji Regulacyjnej do aktu oskarżenia w sądzie minęły trzy lata, a proces toczy się już pięć lat. TI Ukraina śledzi tę sprawę od chwili przedstawienia podejrzeń: odnotowujemy częste nieobecności uczestników sprawy, odmowę łączenia odcinków, a nawet zamykanie postępowań w związku z „nowelizacją Łozowoja”.
NABU uważa sprawę za jedną z najtrudniejszych w sferze gospodarczej, gdyż w ramach dochodzenia przedprocesowego konieczne było skontaktowanie się z dziewięcioma krajami, w tym ze Szwajcarią, USA, Cyprem, Łotwą, Słowacją, Kanadą i Wyspami Marshalla.
Podjęto także kilka prób oddalenia sprawy od HACS, lecz Izba Apelacyjna odmówiła. Po trzeciej kontroli jurysdykcji z inicjatywy samych sędziów Izby Apelacyjnej HACS stwierdził, że wszystkie te próby oznaczały brak zgody na wcześniejsze odmowy. A kiedy w sierpniu 2022 r. zamknięto pierwszy etap sprawy i wznowiono ją na nowo, poczyniony postęp został utracony, ponieważ konieczne było ponowne rozpoznanie sprawy.
Połączenie dwóch odcinków w jeden, który w styczniu 2023 roku został przekazany do VAKS-u, nie przyspieszyło rozpoznania sprawy. Teraz od ponad roku postępowanie znajduje się na etapie przygotowawczym, a od 2016 roku funkcjonariusze zgromadzili 300 tomów materiałów, które sąd musi zapoznać przed wydaniem postanowienia.
Co się teraz dzieje z elektrociepłownią?
Spółki Dubnewiczów „Novorozdolskaja CHPP” i „Novoyavorovskaya CHPP” warte 800 mln UAH są nadal aresztowane. Zatrzymano także 2,3 mln euro należące do bliskiego kręgu byłego deputowanego ludowego Jarosława Dubniewicza.
W czerwcu 2018 r. SAPO wystąpiło z wnioskiem o przekazanie obu elektrociepłowni w zarząd ARiMR. Następnie sędzia śledczy Sądu Rejonowego Solomensky w Kijowie zgodził się z tym – i w ciągu czterech miesięcy Agencja znalazła tymczasowego menadżera dla Garant Energo M.
Jednak po tym kierownik Garant Energo M spotkał się z sabotażem właścicieli elektrociepłowni: załoga odmówiła pójścia do pracy, właściciele zdemontowali urządzenia, zniszczyli dokumentację techniczną i nieustannie próbowali na drodze sądowej odzyskać kontrolę aktywów.
We wrześniu 2019 roku wygasła umowa o zarządzanie aktywami z menadżerem Garant Energo M, w związku z czym ogłoszono nowy konkurs. Komisja przetargowa podjęła decyzję o pozostawieniu starego zarządcy wytwarzania energii i wyborze nowego zarządcy dystrybucji energii (Altenativa-T-XXI LLC). Aby móc dalej zarządzać elektrociepłownią, Garant Energo M musiał spełnić szereg warunków, w szczególności złożyć raport z przygotowań do rozpoczęcia sezonu grzewczego, a także spłacić zaległe pensje. Nie było to jednak możliwe: spółka była winna Naftogazowi pieniądze i nie zwracała wynagrodzeń.
Ostatecznie w zarząd Naftogaz Teplo LLC bez konkursu przekazano dwie elektrociepłownie, jak mówią, właśnie z powodu zaległości płacowych. Niedawno z tego samego powodu zniesiono zajęcie środków od Energy-New Sekcja LLC.
To właśnie ta sprawa stała się jedną z przesłanek wprowadzenia procedury „wyłącznego” zarządu zajętym majątkiem, określonej w art. 21-1 ustawy ARiMR. Pozwoliło to rządowi przekazać w zarząd przejęte obiekty infrastruktury krytycznej, takie jak elektrownie cieplne, aby uniknąć problemów z ich funkcjonowaniem.
Co dalej?
Sprawa powinna wkrótce przejść do etapu rozpoznania merytorycznego. TI Ukraine uważa, że uczciwe i bezstronne rozpatrzenie tej sprawy jest niezwykle ważne. W końcu mówimy o wpływie na dobrobyt mieszkańców ukraińskich miast, a sprawa dotyczy byłego posła ludowego prowadzącego wielomilionowe skomplikowane programy.
Nie należy się spodziewać decyzji zbyt szybko, gdyż materiały sprawy rozrosły się już do ponad 300 woluminów. Chyba że poszczególni oskarżeni zawrą porozumienie z prokuratorami, a HACS je zatwierdzi. W przypadku wyroku skazującego oskarżonym w sprawie grożą poważne wyroki – za całość wszystkich zarzucanych im przestępstw kara może sięgać nawet 15 lat więzienia.
Jarosław Dubnewicz jest jednocześnie oskarżony o defraudację 93 mln hrywien z Ukrzaliznyci. Tym samym zdaniem prokuratury grupa urzędników Ukrzaliznycji wraz z kontrolowanymi przedsiębiorstwami zorganizowała przetarg nieograniczony na zakup rozjazdów.
Dubnevich rzekomo osobiście lobbował za przyznaniem środków niektórym przedsiębiorstwom, co doprowadziło do nadpłat. Sprawa ta także jest jeszcze na etapie spotkania przygotowawczego w HACC.
Wyniki kontroli sądowej tej sprawy zapowiadają się interesująco zarówno z punktu widzenia procesu gromadzenia materiału dowodowego, jak i z punktu widzenia prawa materialnego. Może to mieć efekt mrożący na tych, którzy również chcą czerpać korzyści z rządowej polityki taryfowej.