środa, 3 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Jak posłowie ludowi i „akademicy” przez lata zarabiali na gruntach państwowych dziesiątki milionów hrywien

Kto kontroluje i użytkuje „po omacku” setki tysięcy hektarów gruntów państwowych, które rzekomo użytkuje Narodowa Akademia Nauk Rolniczych, i w jaki sposób są one przekazywane na własność prywatną.

Zacznijmy od krótkiej wycieczki. W rękach państwa pozostaje jeszcze kilkaset tysięcy hektarów gruntów – około 800 tys. To oczywiście nie jest te 10 milionów, które oficjalne statystyki „wykreślały” w bilansie państwa przed 2020 rokiem, kiedy połowa tych gruntów była już w posiadaniu. przeszło na własność prywatną. Jednak nadal jest to ogromny zasób

Co to jest 1 ha? Mniej więcej na jednym boisku piłkarskim. Oznacza to, że państwo jest nominalnym właścicielem 800 tysięcy boisk piłkarskich i ogólnie jest to terytorium obwodu czerniowieckiego.

Tereny te są w ciągłym użytkowaniu różnych instytucji państwowych. Największą z nich jest Narodowa Akademia Nauk Rolniczych (NAAS). Pod względem skali jest to „państwo w państwie”, które do niedawna kontrolowało prawie 500 tys. hektarów.

Ziemie te były regularnie zamieszane w afery korupcyjne. Rok temu państwo zaczęło wycofywać część gruntów spod jurysdykcji naukowców i obecnie przekazuje je Funduszowi Majątku Państwowego (SPF). Rząd przekazał już ponad 210 tys. hektarów z Akademii Narodowej do tej ostatniej, ponad 270 tys. ha pozostaje w Narodowej Akademii Nauk. Proces transferu trwa.

Po pierwsze, część ziem NAAN jest obecnie okupowana. Przed przeniesieniem do Funduszu Majątku Państwowego liczba ta sięgała 97 tysięcy hektarów, z czego 25 tysięcy hektarów znajdowało się na Krymie.

Po drugie, posłowie, funkcjonariusze organów ścigania i inni biznesmeni pobierają skorumpowany czynsz z gruntów uczelni. Dochodzi do absurdu. Pod koniec 2022 roku w parlamencie utworzono tymczasową komisję śledczą (TCI), która miała przywrócić porządek na ziemi NAAN. Wszystko zakończyło się zatrzymaniem szefa tego VSK, zastępcy Sługi Narodu Anatolija Gunki. Przyłapano go na braniu łapówki w sprawie dotyczącej gruntów akademii.

Po trzecie, do 100 tys. hektarów, dokładna liczba nie jest znana, można by okrężnymi drogami odebrać państwu. Wcześniej PE pisał o tym, jak byli „prywatnicy” próbują przywłaszczyć sobie ziemię jednego z gospodarstw NAAN niedaleko Dniepru. Takich historii jest dużo więcej.

Przygotowując materiał, PE przeprowadził aż 20 wywiadów publicznych i rozmów niejawnych. Część posłów parlamentarnej Komisji Rolnej, w tym jej przewodniczący Alexander Gaidu, oraz Kancelaria Prezydenta zignorowali sprawę PE.

Gospodarstwo rolne dla pracowników naukowych. Z czego składa się NAAN?

NAAN jest następcą podobnej instytucji, która narodziła się sto lat temu w dziczy ZSRR. Po jego upadku ukraińscy badacze rolnictwa zaczęli torować niezależną ścieżkę i otrzymali status samorządnej organizacji naukowej.

Co oznacza ten stan? Najwyższym organem NAAS jest walne zgromadzenie naukowców. Wybiera członków prezydium i prezesa akademii, którzy zarządzają aparatem i siecią setek gospodarstw na terenie całego kraju.

NAAN podlega Radzie Ministrów i podlega jej. Kierownictwo Akademii samodzielnie ustala jej strukturę, rozwiązuje kwestie naukowe i organizacyjne, a przede wszystkim kontroluje wszelkie kwestie kadrowe w podległych mu gospodarstwach rolnych, które posiadają w ciągłym użytkowaniu setki tysięcy hektarów gruntów. To jest właśnie źródło nieograniczonych możliwości, które zamieniło NAAN w „bagno korupcji”.

„Skąd wzięły się te historie? W Związku Radzieckim nie chcieli za bardzo się tym przejmować i po prostu dali ziemię wszystkim wydziałom, jakie mogły istnieć. Wojsko, służba penitencjarna, uczelnie rolnicze. To samo z NAANem. Aby móc się sfinansować, otrzymała ziemię do zagospodarowania komercyjnego. Wszyscy wiedzieli, że to przesada” – wyjaśnia poseł Sługi Narodu Marian Zabłocki.

Aby maksymalnie uprościć, gospodarstwa NAAS dzieli się na dwa typy: przedsiębiorstwa państwowe i instytucje naukowe. Ci pierwsi prowadzą działalność gospodarczą i utrzymują się na utrzymaniu. Ci drudzy za pośrednictwem uczelni otrzymują przede wszystkim środki z budżetu państwa. Obie grupy posiadają grunty, jednak większość z nich jest użytkowana przez przedsiębiorstwa państwowe. Instytucje naukowe mają zaledwie kilkadziesiąt tysięcy hektarów.

Przed przekazaniem gospodarstw do Funduszu Majątku Państwowego, które rozpoczęło się w 2023 r., w NAAN funkcjonowało około 270 gospodarstw, w tym ponad 170 przedsiębiorstw państwowych, z których każde dysponowało od 2 tys. do 20 tys. ha gruntów.

Odniesienie. Prawo użytkowania stałego to wieczyste prawo do posiadania i użytkowania działki gruntu stanowiącej własność państwową lub komunalną. Użytkownicy (głównie przedsiębiorstwa państwowe) płacą symboliczny podatek do lokalnych budżetów: 1% normatywnej wyceny pieniężnej (NMV) terenu. Ci, którzy dzierżawią grunty na warunkach rynkowych, płacą średnio około 8% KCMNN.

Programy „nieakademickie”: jak i kto korzysta z terenów publicznych

W latach 90. i na początku XXI wieku, kiedy sektor rolniczy na Ukrainie dopiero podnosił się z kolan i gruntami Akademii Narodowej nikt nie przejmował się, gospodarstwami tymi rządzili przede wszystkim dyrektorzy i liderzy Narodowej Akademii Nauk.

Jedna z pierwszych śmiałych prób wkroczenia na ziemie „akademicków” miała miejsce za prezydentury Janukowycza. Następnie firma córki biznesmena i polityka Siergieja Taruty, Dom Handlowy Ukragroprom, otrzymała w długoterminowej dzierżawie ponad 110 tys. Hektarów ziemi NAAN. Po zmianie władzy i kierownictwa uczelni rząd uchylił tę decyzję. Ziemię zwrócono, ale nie zmieniło to ogólnego obrazu.

Z biegiem czasu ziemie NAAN stały się stabilnym źródłem korupcyjnej renty dla urzędników państwowych, którzy potrafili „przekonać” naukowców do współpracy, przejęcia kontroli nad ziemią i korzystania z niej „w ciemności”. NAAN niepublicznie nazywa tych administratorów „inwestorami”, a funkcjonariusze organów ścigania nazywają ich „kuratorami”.

Jak to działa? Aby uzyskać dostęp do ziemi, trzeba mieć kontrolę nad przedsiębiorstwem państwowym Akademii Narodowej, czyli nad dyrektorem, ale to on jest powoływany i odwoływany przez kierownictwo Narodowej Akademii Nauk. W konsekwencji, aby przejąć kontrolę, „inwestor”-„kurator” musi wejść w spisek z kierownictwem akademii. Zdaniem dyrektora jednego z gospodarstw NAAN, najczęściej używa się w tym celu argumentu siły.

„Jak wchodzi „inwestor”? Przeciwko prezesowi NAAN zostaje wszczęte postępowanie karne, w związku z czym wywiera się na niego presję, usuwa się dyrektora pożądanego przedsiębiorstwa i mianuje szefa „inwestora”. Nieoficjalnie przyciąga tam określone środki, a po zbiorach żniwa je pomnaża. Wtedy też większość zbiorów jest odbierana nieoficjalnie i przedsiębiorstwo popada w długi. Następnie podaje spółkę do sądu, aby dalej z nią współpracować i kontrolować ją – wyjaśnia rozmówca PE.

„Inwestor” może pozyskać własne środki lub negocjować z określoną spółką rolniczą, która zapłaci mu za użytkowanie gruntów akademików. W zamian protegowany dyrektor zaniży zyski przedsiębiorstwa państwowego i odnotuje straty.

Według źródeł ED z rynku rolnego, średnia cena za możliwość uprawy gruntów państwowych w systemie NAAN wynosi 100–150 dolarów za hektar.

Według jednego z urzędników rządowych kierownictwo NAAN kontroluje 30–35% gospodarstw. Inne przedsiębiorstwa mają „kuratorów”, którzy korzystają z gruntów według własnego uznania i dzielą się rentą korupcyjną z Akademią Narodową.

„W większości przypadków deputowani ludowi, obecni i byli, próbują się w to zaangażować. Przychodzą funkcjonariusze organów ścigania, zaczynając od SBU, a kończąc na Policji Krajowej. Często są po prostu „trybami” dla posłów. Do prezydium wkracza każdy, kto może w jakiś sposób wywrzeć presję na prezesa NAAN, do prezydium” – zauważa kierownik jednego z gospodarstw NAAN.

Były kierownik jednego z gospodarstw, który przez około 15 lat pracował w strukturach PAN, twierdzi, że część dyrektorów PAN, która ma już ponad 50-60 lat, jest chętna do współpracy z nowymi właścicielami.

„Mam kilku znajomych, do których dzwoniono (od kierownictwa NAAN – EP) i pytano, czy chcą nadal być dyrektorami gospodarstw. Jeśli chce, to mu mówią: „Przyjdzie do ciebie człowiek, ty «proszę», przeznacz 1000 lub 1500 hektarów ziemi pod uprawę i wszystko będzie u nas dobrze” – mówi.

„Przyjeżdża mały człowieczek z jakiejś firmy z transportem, kombajnami, wszystkim na świecie, zostaje sporządzona umowa na świadczenie usług z nasionami, siewem, wszystkim. A pod koniec sezonu te 1000 hektarów ziemi „wylatuje w powietrze”. Jak? Słoneczniki były za 30 centów (plon - EP), zabrali ponad połowę, pozostawiając z tych pól 8 centów. Na przykład przyszła komisja z NAAN i nic nie widziała, czyli wszystko w porządku, jesteś swoim „facetem” – dodaje rozmówca.

Szefowie przedsiębiorstw państwowych ponoszą osobistą odpowiedzialność i zarówno szefowie NAAN, jak i funkcjonariusze organów ścigania mogą ich „zawiesić”.

Zastępca szefa wydziału SBU Anatolij Loif interesuje się płodozmianem, który miał miejsce na ziemiach NAAN. Jak podaje Slidstvo.Info, Loif zastąpił Artema Shilo, byłego szefa tzw. działu ekonomicznego serwisu. Dziennikarze odkryli, że matka Loifa, nauczycielka języków obcych, kupiła luksusowe nieruchomości w Kijowie i na przedmieściach.

NAAN otrzymał takie pisma od zawieszonego w czynnościach szefa wydziału ekonomicznego SBU Artema Sziły, obecnie podejrzanego o zorganizowanie planu mającego na celu kradzież prawie 100 mln hrywien z zakupów w Ukrzaliznycji.

Straciliśmy 100 tysięcy boisk piłkarskich

Aby wzbogacić się na ziemiach NAAN, nie musisz ich posiadać. Części dalekowzrocznych „inwestorów” to jednak nie wystarczyło i przekazali działki w ręce prywatne. NABU prowadzi obecnie dochodzenie w sprawie dwóch takich publicznych spraw.

Pierwsza historia dotyczy wycofania prawie 1 tysiąca hektarów ziemi z gospodarstwa badawczego Narodowej Akademii Nauk „Dmitrovka” w obwodzie kijowskim. W wyniku wątpliwych transakcji tereny te przekazano w latach 2018-2019 spółce rolniczej Svitanok, której właścicielem jest była posłanka Partii Regionów Tatiana Zasukha. To nie wszystkie grunty, które straciło państwowe przedsiębiorstwo, a PE szczegółowo opisze tę historię w osobnym materiale.

Druga historia dotyczy zajęcia 2,5 tys. hektarów w obwodzie sumskim, które były w użytkowaniu przedsiębiorstwa państwowego „OKh „Iskra” i przedsiębiorstwa państwowego „OKh „Nadieżda”. Jednym z oskarżonych w sprawie jest były minister rolnictwa Nikołaj Solski. Według NABU w obu przypadkach wykorzystano program bezpłatnej prywatyzacji gruntów przez funkcjonariuszy ATO przy wsparciu Państwowego GeoKadastru.

Innym przypadkiem są próby przejęcia przez byłych „prywatników” 15 tys. hektarów ziemi w Dniepropietrowskim Przedsiębiorstwie Państwowym „Nauchnaja”, które zostało przekazane w zarząd Funduszu Majątku Państwowego. Przypadki te nie oddają jednak prawdziwej skali katastrofy.

„Duża część gruntów branych pod uwagę w NAAN i część „wycieknięta” do Funduszu Majątku Państwowego to „puste grunty”. Akademia ukrywa tę informację. My (dyrektorzy gospodarstw – EP) nie możemy tej ziemi spisać na straty. Jest on wyszczególniony w naszym bilansie, a korzysta z niego inna firma posiadająca dokumenty własności. Państwowy GeoKadaster przez te lata zrobił wiele – zauważa kierownik jednego z gospodarstw NAAN.

Według jego szacunków państwo straciło już aż 100 tys. hektarów użytkowanych przez naukowców. Agencje rządowe i NAAN wolą nie ujawniać danych liczbowych.

„Organy egzekwowania prawa zajmują się faktami dotyczącymi nielegalnego zajęcia i bezpodstawnego przekazywania gruntów przedsiębiorstw i instytucji podlegających jurysdykcji NAAN. Po zapadnięciu ostatecznych decyzji sądu możliwe będzie dokładne obliczenie powierzchni spornych działek” – zanotowano w pisemnej odpowiedzi Prezesa Narodowej Akademii Nauk Jarosława Gadzala skierowanej do PE. Zauważył, że gospodarstwa zarządzane przez NAAN są jedynie użytkownikami, a państwo jest właścicielem tych gruntów za pośrednictwem państwowego GeoKadastru.

Podczas jednego z posiedzeń wspomnianego VSK, które miało zbadać działalność Narodowej Akademii Nauk, wiceprzewodniczący Państwowego GeoKadastru Jarosław Sztyker poinformował posłów, że w katastrze gruntów nie uwzględniono danych o powierzchni 38 tys. ha gruntów Akademii Narodowej.

„Głównymi przyczynami braku (danych – ES) są zajęcie, wygaśnięcie prawa stałego użytkowania i prawdopodobnie bezpodstawne przekazanie części terenu władzom samorządowym i wykonawczym” – przyznał.

O istnieniu wielu obszarów spornych świadczy pośrednio prezentacja Funduszu Mienia Państwowego, który zawiera dane z najnowszej inwentaryzacji gruntów państwowych. Fundusz przedstawił ten dokument posłom komisji rolnej w marcu. Jest ono do dyspozycji PE.

Na jednym ze slajdów prezentacji zauważono, że spośród wszystkich gruntów państwowych zarządzanych przez fundusz na 98 tys. hektarów toczą się „sądy i postępowania karne”. Fundusz Majątku Państwowego dysponuje obecnie 386 tys. ha gruntów, z czego jedynie 210 tys. ha to gospodarstwa przekazane NAAN.

Delegaci Ludowi

„Pod stołem była paczka. Nawet nie wiedziałam, co było w tej paczce, nawet mnie to nie interesowało. I zobaczyłem, że są tam pieniądze, kiedy zacząłem je spisywać” – tak poseł frakcji Sługa Narodu Anatolij Gunko podczas wybierania dla niego środka zapobiegawczego w VAKS próbował wyjaśnić naturę prawdopodobną łapówkę, która leżała u jego stóp w momencie aresztowania pracowników NABU i SBU.

To z inicjatywy Gunki pod koniec 2022 roku w Radzie Najwyższej utworzono tymczasową komisję śledczą, która ma zbadać korupcję w NAAN. Kierował nim, lecz nie na długo to zadziałało. W sierpniu 2023 r. poseł został zatrzymany ze wspomnianą paczką o wartości 85 tys. dolarów, którą – jak wynika ze śledztwa – otrzymał od spółki Agro-flor 2019 LLC.

„To znaczy 100 (prawdopodobnie dolarów za hektar – EP) dla przedsiębiorstwa oficjalnie i 150 dla nas i sił bezpieczeństwa. No, może 130. Zwykle jak już przejdziemy do obróbki to zostaje 50-30% (chyba zaliczka - EP). Może 30, 50 za hektar (chyba dolary – EP). A potem oddam go siłom bezpieczeństwa, żeby mniej biegali” – tak Gunko wyjaśnił przedstawicielowi firmy, co jest potrzebne, aby otrzymać ziemie NAAN pod uprawę. Dialogi z materiałów sprawy można znaleźć w orzeczeniach sądów i materiałach wideo NABU.

„Rzeczywiście były rozmowy z tą osobą, to jest fakt, nie zaprzeczam. Ale to, co powiedzieliśmy, jeszcze zbadamy... Nikt nie powiedział, ani jeden film nie pokazuje, że są pieniądze, o które proszę. Nie ma tego nawet w napisach końcowych” – zauważa sam Gunko w komentarzu PE.

Jak wynika z dochodzenia, zastępca ludowy zaproponował firmie dzierżawę 1700 hektarów państwowych gruntów rolnych z systemu NAAN - SE „DG” Tuchinskoe ”w obwodzie rówieńskim. Z materiałów sprawy wiadomo, że obiecał on w tym państwowym przedsiębiorstwie powołanie własnego kierownika i musiał zawrzeć z przedsiębiorstwem rolniczym umowę o „zalegalizowanie” uprawy gruntów państwowych – umowę o świadczenie usług lub dostaw produktów rolnych.

Z materiałów sprawy sądowej wynika, że ​​łączna kwota łapówki Gunko wyniosła 221 tys. dolarów – 50 dolarów na hektar w formie zaliczki przed przetworzeniem gruntów ornych (85 tys. dolarów za 1700 hektarów), reszta – 80 dolarów na hektar - po zbiorach. Otrzymane pieniądze, jak Gunko wyjaśnił przedstawicielowi rolniczej spółki, zostaną podzielone pomiędzy niego, prezesa NAAN, pracowników Policji Państwowej i szefa rówieńskiego obwodowego zarządu państwowego – zauważa śledztwo.

Rozmówcy publikacji w NAAN i parlamencie mówią, że podobne schematy „służebne” stosowano w innych państwowych przedsiębiorstwach prowadzonych przez uczelnię. Potwierdzają to nagrania rozmów, którymi dysponują detektywi: zastępca wraz z asystentami przekonał firmy rolne, że mogą udostępnić dowolne działki w dowolnym regionie do wyboru i po określonej cenie. Chwalili się też, że takie płatności już otrzymali i że Gunko wraz ze swoim wspólnikiem sami uprawiają ziemie przedsiębiorstw państwowych w obwodach czerkaskim, winnickim i czernihowskim.

„VSK powstał właśnie po to, żeby zebrać więcej brudów na prezydium, a potem przejąć dla siebie kolejne przedsiębiorstwa” – mówi dyrektor jednego z państwowych przedsiębiorstw NAAN.

„Gunko jest po prostu „szalony” i bezczelny. To tylko buldożer. Wezwał dyrektorów do VSK i przed zastępcami chłopców i dziewcząt w wieku 28–30 lat skrzyżował nogi i zarzucił: „Dlaczego masz tak małe zbiory? Rujnujecie kraj.” A potem idą za kulisy, Gunko mówi: „Słuchaj, Vasya, jeśli nie zrobisz tego i tamtego, stracisz pracę. A kto w wieku 50–60 lat tego chce?” – mówi ze wzruszeniem jeden z byłych kierowników farmy ze struktury NAAN.

Sam Gunko obala wszystko, co znajduje się w komentarzu PE. „Twierdzenie, że mógłbym wpłynąć na dyrektora lub kogoś, nie jest zbyt realne… Wydawać im jakieś polecenia i tak dalej – przynajmniej nie miałem do tego uprawnień ani jako prezes VSK, ani jako zastępca ludowy... Zajmowali się ciemną uprawą ziemi... Dyrektorzy to na miejscu swego rodzaju biznesmeni... Służby bezpieczeństwa z nimi pracują, ktoś inny tam pracuje. Nie ma podatków, wszystko jest zasiane – mówi poseł.

Podkreślił, że za straty w przedsiębiorstwach Akademii Narodowej odpowiada jej prezes. „To on powołuje dyrektorów, tylko on ma swój podpis... Tak, kierownictwo NAAN nie ma wpływu na samo gospodarstwo, ale prezydent otrzymuje sprawozdanie finansowe za rok, zatwierdza je. Dlaczego firma od trzech lat wykazuje straty, a jej dyrektor dalej pracuje?” – pyta Gunko.

Ogólnie rzecz biorąc, udostępnianie gruntów pracownikom naukowym w ramach dzierżawy cienia jest popularną usługą na rynku. Wolne grunty na Ukrainie, zwłaszcza na pojedynczych obszarach, są trudne do znalezienia, dlatego zawsze istnieje zapotrzebowanie ze strony firm rolniczych, które posiadają zaplecze techniczne do ich przetworzenia. „Wielu posłów martwi się przeniesieniem gruntów do Funduszu Majątku Państwowego. Wzięli „zaliczkę” od rolników, ale nie mogą zagwarantować, że zbiorą plony. Musimy przystąpić do negocjacji z funduszem” – wyjaśnia EP właściciel jednej ze spółek rolnych.

Lista przedsiębiorstw zarządzanych przez NAAS, nad którymi kierownictwo uczelni nie ma kontroli. Bank ziemi – 93,5 tys. ha. Rząd nie przekazał jeszcze tych gospodarstw do Funduszu Majątku Państwowego.

Akademicy 

Wdrożenie większości wymienionych programów bez wiedzy kierownictwa NAAN jest prawie niemożliwe.

W lipcu 2023 r. SBU zwróciła się z przeszukaniami do obecnego prezesa akademii Jarosława Gadzala. Powodem jest podejrzenie przekazania pod uprawę 150 tys. hektarów gruntów akademickich osobom prywatnym, co stanowiło jedną trzecią ówczesnego banku ziemi NAAS. Według SBU takie programy mogłyby przynieść uczestnikom zysk do 20 milionów dolarów rocznie. Oznacza to, że średnia „cena” jednego hektara mogłaby wynieść około 130 dolarów, co jest zgodne z szacunkami rozmówców PE.

Wydaje się jednak, że ta historia nie doczekała się kontynuacji w formie spraw karnych. Przynajmniej dziennikarzom nie udało się ich znaleźć w domenie publicznej. W Jednolitym Rejestrze Orzeczeń Sądowych ED odnalazł dwa postępowania karne, w których Gadzalo występował w charakterze podejrzanego i oskarżonego. Obydwa dotyczą ewentualnego udzielenia nienależnych świadczeń na rzecz obecnego prezesa NAAN.

Pierwszym z nich jest oskarżenie Prezydenta o przyjmowanie bezprawnych korzyści w postaci samochodu otrzymanego do użytku od jednego z dyrektorów przedsiębiorstw państwowych, rzekomo za pomoc w nadaniu statusu naukowca PAN dyrektor.

Drugie dotyczyło przekazania ewentualnych niezgodnych z prawem korzyści w postaci środków pieniężnych od przedsiębiorstwa rolniczego z obwodu czernihowskiego – Batkivshchyna JLLC.

Według śledczych Policji Krajowej w latach 2016–2020 Batkiwszczyna JLLC uprawiała grunty przedsiębiorstwa państwowego „DG Tawria” w obwodzie zaporoskim. W związku z tym spółce rzekomo przysługiwało prawo pierwszeństwa w zakupie uprawianych roślin. Z ustaleń śledztwa wynika, że ​​Batkivshchyna JLLC była kontrolowana przez byłego posła Bloku Petra Poroszenki Olega Dmitrenkę, który po wyborze do parlamentu w 2014 roku przekazał firmę rodzicom.

Zgodnie z orzeczeniem sądu w lutym 2020 r. Gadzało rzekomo zwrócił się do Dmitrenki i oświadczył, że aby móc dalej uprawiać grunty przedsiębiorstwa państwowego „DG Tavria”, spółka musi mu przekazać 4 mln hrywien. Następnie Gadzalo rzekomo „podał numer telefonu i osobę kontaktową w celu przekazania środków na rachunek bankowy prywatnego przedsiębiorstwa kontrolowanego przez prezesa NAAN”.

Tym kontrolowanym przedsiębiorstwem okazała się prywatna firma rolnicza „Nauchnaja” z obwodu lwowskiego. W dniu 20 lutego 2020 r. na konto PA Naukova przekazano kwotę 4 mln UAH z Batkivshchyna JLLC. Firmy tej naprawdę nie można nazwać obcą prezesowi NAAN.

Dyrektorem i właścicielem tej firmy jest Bogdan Grebenko z miasta Gorodok. Żona Jarosława Gadzala, Galina, od wielu lat pracuje w tej samej firmie, co wynika z deklaracji Prezesa NAAN. Żona Gadzala ma także wspólną firmę z Grebenkiem – „Przedsiębiorstwo produkcyjno-handlowe „Ukragroimpeks”. PA „Nauchnaja” dysponuje także ponad 3,7 tys. działek na terenie obwodu lwowskiego.

Jednak w żadnym przypadku wina Gadzala nie została udowodniona. Połączono je, a następnie zamknięto ze względu na niedotrzymanie przez funkcjonariuszy organów ścigania terminów na złożenie aktu oskarżenia do sądu.

PE zwrócił się do Prezesa NAAN z prośbą o komentarz na temat wpływu posłów na dyrektorów i działalność gospodarstw rolnych, a także o wyjaśnienie szczegółów zakończonych spraw karnych, jednak w ciągu dziesięciu dni nie otrzymał odpowiedzi. Po opublikowaniu materiału PE otrzymał pisemne odpowiedzi od służby prasowej Jarosława Gadzala

A co z nauką?

Do czego w ogóle służy NAAN? Nauki rolnicze w kraju, w którym lwia część eksportu pochodzi z produktów rolnych, uznawane są za sektor strategiczny. Głównym zadaniem Akademii Narodowej jest selekcja nowych odmian roślin, ras zwierząt, testowanie rozwoju, zachowanie biblioteki odmian i ras do przyszłych badań.

W sektorze prywatnym to działa tak, wyjaśnia EP, pracownik naukowy Narodowej Akademii Nauk, a obecnie dyrektor jednej z firm działających na rynku nasion: następuje zasadniczy rozwój, który jest analizowany pod kątem zastosowań użytkowych, a następnie występują badania stosowane. Rezultatem jest konkretny produkt, taki jak nasiona, który można skapitalizować i tym samym zwrócić środki na badania.

W przypadku NAAN nie ma możliwości kapitalizacji produktu, czyli sprzedaży nasion rozwiniętej odmiany w wymaganych ilościach. Potrzebujemy zdolności do produkcji nasion i współpracy z rynkiem. Jednak budżet uczelni ledwo pokrywa pensje pracowników, a o sprzęcie i marketingu w ogóle nie ma mowy. Dlatego sprzedają głównie odmiany, a nie nasiona.

„Państwo wydaje środki na nierentowne badania naukowe. Tę „kopalnię” kładziono od 1990 r. – pieniędzy na badania nie zwrócono – podsumowuje akademik.

W NAAS brakuje specjalistów. Z powodu niskich wynagrodzeń większość naukowców jest pozbawiona motywacji. Ci, którzy przychodzą do akademii, zdobywają doświadczenie i trafiają do prywatnych struktur. Na czele wielu prywatnych firm zajmujących się selekcją i sprzedażą nasion na Ukrainie stoją ludzie z NAAS.

W rezultacie w branży hodowlanej na Ukrainie dominują firmy zagraniczne. Na przykład do uprawy słonecznika prawie w całości wykorzystuje się odmiany zagranicznych firm. Podobnie jest w przypadku soi, kukurydzy i pszenicy. Choć produkty te stanowią podstawę ukraińskiego eksportu, jedynie jedna trzecia odmian znajdujących się na rynku ukraińskim to produkty NAAN. Mówimy głównie o odmianach odpornych na niestabilny i suchy klimat, przede wszystkim na południu kraju.

Według rozmówców rynku, z którymi rozmawiał ED, cenna część rozwoju akademii opiera się głównie na entuzjazmie kilkunastu naukowców z instytutów NAAS.

Inne państwowe spółki prowadzące działalność gospodarczą ulegają korporatyzacji, mają rady nadzorcze i konkursy na czołowe stanowiska. Jednak NAAN to struktura o niepewnym statusie, wybiera sobie przywództwo i użytkuje setki tysięcy hektarów ziemi, która w ciągu ostatnich 10–20 lat generowała głównie korupcyjny czynsz dla nielicznych wybranych.

Nie wiadomo jeszcze dokładnie, ile gruntów pozostanie w NAAN, a ile trafi do Funduszu Majątku Państwowego. Fundusz obiecuje w najbliższej przyszłości utworzyć pierwsze kompleksy gruntów i rozpocząć ich dzierżawę przedsiębiorstwom w drodze aukcji. Istnieją jednak uzasadnione pytania. Kiedy to będzie? Czy fundusz uzyska realną kontrolę nad tymi gospodarstwami? Czy proces ten nie zostanie opóźniony w interesie kuratorów przedsiębiorstw państwowych NAAN i czy w trakcie przekazania nie zostanie utracona część gruntów?

spot_img
ARGUMENT źródłowy
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap