Sobota, 6 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Jak oszukać licznik DTEK, czyli czy można wygrać pozew przeciwko oligarchowi

I nie robi tego niezdyscyplinowany konsument, ale cała firma-dostawca. A sąd w imieniu Ukrainy i na podstawie prawa błogosławi temu oszustwu.

Gdzie się udać ze skargą do osoby, której zadłużono się na sto tysięcy hrywien, skoro po prostu nie ma takich pieniędzy? Nie mówiąc już o poczuciu całkowitej niesprawiedliwości, jakie dało mu państwo w czasie wojny.

Poniżej historia walki małego człowieka z dużą firmą.

Zakupy w nowy sposób

1 stycznia 2019 roku na Ukrainie rozpoczęła się nowa era w relacjach przedsiębiorstw elektroenergetycznych z ich abonentami – dostawy energii elektrycznej zostały podzielone na dwa procesy: dystrybucję i… ponownie dostawy. Dystrybucję przekazano tzw. operatorom systemów dystrybucyjnych (OSD) – są to te same regionalne przedsiębiorstwa energetyczne, co wcześniej, jednak tzw. przedsiębiorstwa energetyczne (ES) zaczęły zajmować się dostawami „w nowy sposób”. Co prawda nie dostarczają prądu w dosłownym tego słowa znaczeniu (jak to robiły wcześniej oblenergos), formalnie kupują go na rynku i formalnie sprzedają abonentom, ale w rzeczywistości zbierają tylko pieniądze za prąd.

Jednocześnie lwia część trafia do operatorów systemów dystrybucyjnych, np. w obwodzie kijowskim Regionalne Sieci Elektroenergetyczne DTEK Kijów otrzymały w styczniu tego roku 81% kwoty płatności. (No cóż, 19% prowizji za energię elektryczną jest bardzo dobre!) Jednocześnie przedsiębiorstwa energetyczne nie kontrolują, a nawet nie dokonują odczytów liczników, nie drukują i nie wysyłają paragonów, abonent musi to zrobić sam - pobrać i przesłać odczyty jego licznika. Jeśli nagle tego nie zrobił, wskaźnik określa się na podstawie „obliczeń”, które zostaną szczegółowo omówione poniżej.

Warto zauważyć, że np. w USA jeden kabel idzie do domu lub mieszkania, ale aż trzy firmy mogą dostarczać prąd na różnych warunkach i konkurują o abonenta. Dlaczego tego nie mamy? Odpowiedź jest prosta: na Ukrainie nie ma detalicznego rynku energii elektrycznej. Choć firm zaopatrujących jest sporo, to ze względu na regulowaną (stała) cenę nie można mówić o jakiejkolwiek konkurencji. Można napisać i zatwierdzić Regulamin detalicznego rynku energii elektrycznej (który Komisja Krajowa, wykonująca regulacje państwowe w zakresie energetyki i mediów, skopiowała z UE), ale nie tworzy to automatycznie rynku.

Dlaczego NEURC poprzez cały szereg rozporządzeń stworzył instytut przedsiębiorstw energetycznych, bardzo podobny, szczerze mówiąc, do „uszczelki”?

Oczywiste jest, że kiedy zwykłe regionalne przedsiębiorstwa energetyczne zamieniły się w OSR, przeniosły wszystkich swoich abonentów do KE. Przeniesienie to odbyło się po cichu i bez niepotrzebnej ceremonii: nowi dostawcy opublikowali na swoich stronach standardową umowę i oświadczyli, że jest to umowa adhezyjna, czyli nie można od niej odstąpić ani dokonać zmian. Jedyne, co możesz zrobić, to wziąć dostawcę z innego obszaru, ale po co? Cena jest w tym czasie taka sama dla wszystkich – 0,90/1,68 UAH. Tak więc wszystkie wiejskie babcie i dziadkowie z miasta, po przeczytaniu porozumienia na swoich komputerach i smartfonach, jednomyślnie przyłączyły się i „przeszły” od jednego pana do drugiego. Jak poddani.

Wszystko byłoby dobrze, ale sztuczka jest inna: logiczne byłoby rejestrowanie odczytów liczników od 1 stycznia 2019 r. Jednak dla firm dostarczających byłby to niepotrzebny kłopot, a oni tego nie zrobili (najwyraźniej mieli inne powody), a jeśli chodzi o abonentów, to oczywiście nikt nie mógł o tym nawet pomyśleć. Ale na próżno. Z czasem okazało się, że część z nich miała ogromne długi wobec nowych dostawców. Skąd oni przyszli?

Jak działają mierniki DTEK

Abonent A (nazwisko ukryte, ale przypadek prawdziwy), przyjeżdżając zimą do wiejskiego domu, znalazł w bramie kartkę papieru (patrz dodatek 1) - grzbiet nakazu wyłączenia i przeciął przewody elektryczne. Dług widniał na grzbiecie - 96.084 UAH i data - 22.01.2020. Nie trzeba dodawać, że nie otrzymał żadnych ostrzeżeń o zadłużeniu ani o możliwym zamknięciu, choć przewiduje to Regulamin detalicznego rynku energii elektrycznej ustanowiony przez NEURC. Abonent wywołał skandal, przywrócono zasilanie, ale dług nie zniknął, a wręcz wzrósł!

Dowód wpłaty na dzień 31 stycznia 2020 r. (patrz dodatek 2) wskazywał dług w wysokości 102 427 UAH – w ciągu kilku dni (bez przelewów!) w cudowny sposób „wpłynęło” kolejne 6 tys. UAH. To jednak nie wszystkie cuda; na zrzucie ekranu ze strony internetowej dostawcy PrJSC Kyivoblenergo (patrz dodatek 3) następnie podkreślono, że w styczniu poprzedniego roku 2019 abonent A zużył 19 tys. kWh, w lutym – 18 tys. kW-h, a w marcu – ponad 7 tys. kWh. Było to bezpośrednio sprzeczne ze znanymi ze szkoły prawami fizyki - licznik po prostu nie jest w stanie zwiększyć takich wskaźników nawet przy maksymalnym zużyciu przez całą dobę.

Abonent A skontaktował się z regionalną siecią elektroenergetyczną DTEK Kijów w celu sprawdzenia licznika. Być może był on uszkodzony, ale okazało się, że działa. Następnie abonent napisał oświadczenie do DTEK z prośbą o anulowanie tych fantastycznych wskaźników i zgodził się spłacić resztę. Wniosek rozpatrzyła specjalna komisja złożona z przedstawicieli NEURC, Państwowego Dozoru Energetycznego i innych specjalistów. W dniu posiedzenia zniknęły wskaźniki zużycia energii elektrycznej na stronie internetowej „Kijowskiego Regionalnego Przedsiębiorstwa Zaopatrzenia w Energię” (KOEC), a komisja odnotowała w swoim protokole (patrz dodatek 4) całkiem „przyzwoite” wskaźniki: za styczeń - 536 kWh, w lutym - 425 kWh, ale w marcu - „nieprzyzwoite” 51 904 kWh! Bardzo szanowana i wysoko wykwalifikowana komisja stwierdziła, że ​​wszystko jest w porządku. Innymi słowy licznik może naliczyć jeśli nie 19 tys. to 51,9 tys.

Przypięty okolicznościami „do słupa elektrycznego” abonent A postanowił zgodnie z zaleceniem komisji DTEK zawrzeć umowę restrukturyzacji zadłużenia i jednocześnie rozwiązać kwestię wysokości zadłużenia. Dlaczego? Ponieważ bał się, że zostanie „odcięty” i zaufał słowu towarzystwa. Złożył wniosek do Kijowskiego Obwodowego Przedsiębiorstwa Zaopatrzenia w Energię z odpowiednim wnioskiem o restrukturyzację na okres 60 miesięcy (który został zaproponowany w formie umowy KOEC) i na żądanie KOEC złożył także zaświadczenie o dochodach. Ale firma się nad tym zastanowiła i... odmówiła. Abonent złożył drugi wniosek – na 36 miesięcy. Firma się nad tym zastanowiła i... ponownie odmówiła. Kiedy abonent złożył trzeci wniosek, przedstawiciel firmy odpowiedział: „Kijów zgodził się na siedem miesięcy dla ciebie”. I bezpośrednio napomknęła o przecinakach drutu. Choć miesięczna wpłata siedmiokrotnie (!) przewyższała wysokość emerytury abonenta, to… podpisał umowę, ale następnego dnia poszedł do sądu. W pozwie zwrócił się do sądu o umorzenie ewidentnie niezgodnej z prawem części długu i wyznaczenie realnego terminu restrukturyzacji.

Jak działa sąd rejonowy w Kijowie-Swiatoszyńskim?

Wiara abonenta A, niedoświadczonego w sporach sądowych, w prawa fizyki, zdrowy rozsądek i elementarną sprawiedliwość, okazała się, jak pokazały wydarzenia, naiwna. Sąd Rejonowy Kijów-Swiatoszynski, reprezentowany przez swoją prezes Tatianę Dubas, po długich posiedzeniach podjął „logiczną” decyzję: jeśli abonent A podpisał umowę restrukturyzacyjną, oznacza to, że uznał kwotę długu. Kropka. A z tego wynika, że ​​licznik może jeszcze wygenerować 51,9 tys. kWh miesięcznie!

W desperacji abonent A zwrócił się do tego samego sądu rejonowego w Kijowie-Swiatoszyńskim z żądaniem rozwiązania tej niefortunnej umowy. A powodów tego było wiele, przewidzianych w Kodeksie cywilnym Ukrainy - brak swobodnego wyrażania woli stron, nieprzestrzeganie przez umowę wymogów racjonalności i uczciwości, obecność nacisku, czyli , groźba przerwy w dostawie prądu. Sędzia Natalya Pinkevich wydała godne przytoczenia orzeczenie: „Swoboda umów przejawia się także w możliwości przyznania stronom możliwości ustalenia warunków takiej umowy” oraz „Wzmianka powoda o tym, że umowa restrukturyzacyjna została przez niego zawarta” pod przymusem i presją w postaci groźby przerwy w dostawie prądu... sąd nie bierze tego pod uwagę. Czy sędzia Pinkevich mógł rozstrzygnąć sprawę wbrew wcześniejszej decyzji prezesa tego właśnie sądu? Oto jest pytanie.

Tymczasem Kijowskie Regionalne Przedsiębiorstwo Zaopatrzenia w Energię nie pozostało bezczynne. Podczas gdy pierwsza sprawa toczyła się w Sądzie Rejonowym Kijów-Swiatoszynski, KOEC przygotowała pozew o windykację od abonenta A i złożyła go w miejscu rejestracji abonenta A – do Sądu Swiatoszynskiego w Kijowie. Jednocześnie dyrektor firmy Swietłana Sokhatyuk, podpisując pozew, zwróciła się do sądu o rozpatrzenie sprawy „bez wzywania stron”, czyli potajemnie, aby abonent A nie wiedział o tym prawo. A potem, oto, służba wykonawcza po prostu aresztuje i sprzeda jego samochód lub mieszkanie oraz zwróci sporny dług. Na szczęście dla abonenta A sąd postanowił rozpatrzyć sprawę w zwykłym trybie, a gdy dowiedział się, że w tej sprawie toczy się w tym samym czasie inna rozprawa, wstrzymał rozprawę do jej zakończenia.

Jak DTEK oblicza długi

Kiedy pierwsza batalia prawna dotarła do Sądu Apelacyjnego w Kijowie, stała się jasna jedna okoliczność, na którą nikt wcześniej nie zwrócił uwagi. W protokole komisji DTEK na stronie 3 (patrz dodatek 4) napisano czarno na białym: „W dniu 27 października 2018 r. przedstawiciel Spółki (PJSC Kyivoblenergo. - A.S.) zarejestrował pokaz 32 000, na W dniu 10 grudnia 2018 r. przedstawiciel Spółki odnotował wyświetlacz wynoszący 42 253.” I dalej: „Według stanu na 31.12.2018 r. odbiorca nie podał faktycznego wskaźnika urządzenia pomiarowego, w związku z czym wyznaczenie końcowego wskazania 14052 na dzień 31.12.2018 r. zostało przeprowadzone zgodnie z przepisami art. PRREE i KKO.” Czy czujesz logikę myślenia DTEK? Licznik pokazywał najpierw 32 tys., potem 42 tys., a w końcu... 14 tys. kWh. Jednak ta „logika” nie budziła wątpliwości wśród panelu sędziowskiego, w skład którego weszli Yashchuk T.I., Malakhai L.D. i Nemirovskaya O.V. i zdecydowała, że ​​dług został naliczony prawidłowo. Otóż ​​absurdalne ciągi są logiczne tylko w jednym przypadku – kiedy sam sąd jest w stanie absurdu.

Czym są te magiczne skróty PRREE i KKO, przed którymi kłaniały się szaty czcigodnych sędziów? Są to Regulamin Detalicznego Rynku Energii elektrycznej oraz Kodeks Handlowego Pomiaru Energii Energii elektrycznej, które określają sposób kalkulacji ustalania wskaźnika licznika. Jak? Podobnie jak w szkole – różnicę pomiędzy dwoma faktycznie ustalonymi wskaźnikami dzielą przez liczbę dni pomiędzy nimi i w ten sposób określają średnie dzienne zużycie energii elektrycznej. Następnie na jego podstawie określa się wskaźnik żądanej daty. Jeśli przeprowadzimy te proste obliczenia na wskaźnikach z 27 października i 10 grudnia 2018 r., okaże się, że na dzień 31 grudnia 2018 r. (czyli na dzień 1 stycznia 2019 r.) stan licznika wyniósł 47 146 kWh. W efekcie roszczenia DTEK i KOEC zostały zawyżone o 47 146 – 14 052 = 33 094 kWh, a jeśli chodzi o pieniądze (1,68 UAH za sztukę), to jest to 55 597,92 UAH. Okazuje się, że DTEK może zostać oszukany przez licznik, a sąd podtrzyma legalność tego oszustwa.

Czy można wygrać proces przeciwko Achmetowowi?

Największym problemem starych oblenergosów było to, że zgodnie z prawem nie mogli ściągać długów dłużej niż trzy lata. Poza tym byli obciążeni różnymi złymi długami - upadłymi, likwidowanymi przedsiębiorstwami i innymi. Ale jeśli przeniesiesz je masowo do nowych firm „dostawczych”, takich jak KOEC, które nie rejestrują ani warunków, ani pochodzenia długów, a jedynie ich wielkość, możesz je rozproszyć „sam i na innych”, jak chcesz - komputer jest pod ręką! Teraz staje się jasne, dlaczego firmy dostawcze nie chciały rejestrować stanów liczników od 1 stycznia 2019 r. Oczywiście zdecydowana większość abonentów skrupulatnie monitoruje odczyty, ale straszliwa wojna rosyjsko-ukraińska wyrwała miliony ludzi z domów i metrów, więc po powrocie (daj Boże!) do domu incydent z abonentem A zamiast egzotyki może stać się codziennością. Ponieważ cały ukraiński system relacji między konsumentami i dostawcami – czy to dostawy energii elektrycznej, czy to mediów, czy postępowania sądowe – zbudowany jest na „nowoczesnej zasadzie Ala Capone”: ludzi można okraść bez broni – za pomocą „ miłe słowo". Zawieszenie sprawy w niekończących się apelacjach.

spot_img
Źródło UKRRUDPROM
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap