Piątek, 5 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Jak zatrzymać nową falę blokad na granicy Ukrainy i Polski

Blokada zachodniej granicy Ukrainy dobiegła końca, ale nie na długo. Polscy rolnicy ogłosili nową blokadę granicy z Ukrainą.

Jego start zaplanowano na 9 lutego. Jednocześnie zablokowane zostaną wszystkie drogi z Ukrainy do Polski, a także przejścia na wszystkich punktach kontrolnych. Do blokady planują także Węgrzy. „Apostrof” zorientował się, jaka jest istota żądań, czy wpływają one na interesy naszego kraju i czy można obejść się bez protestów.

Audyt „ruchu bezwizowego transportowego”

Zachodnie granice Ukrainy, które przez kilka miesięcy znajdowały się pod blokadą, są nadal wolne. 17 stycznia polscy przewoźnicy drogowi ogłosili zawieszenie swoich działań. Wkrótce w ich ślady poszli słowaccy, węgierscy i rumuńscy protestujący, co umożliwiło przywrócenie normalnego ruchu towarowego przez granicę. Według Ministra Rozwoju Gmin, Terytoriów i Infrastruktury Aleksandra Kubrakowa po zakończeniu blokady Ukrainę opuściło już ponad 5 tysięcy ciężarówek.

Jednak muzyka nie grała długo. W Polsce rolnicy znów zaczęli się buntować. Blokadę granic organizuje Związek Rolników „Solidarność”, nawołując do powszechnego strajku rolników i blokady wszystkich szlaków komunikacyjnych z Ukrainą. Promocja rozpocznie się 9 lutego o godzinie 10:00.

Rolnicy twierdzą, że do tak bezprecedensowego działania zmusiło ich niepewne stanowisko polskiego rządu, a także stanowisko Komisji Europejskiej w sprawie importu produktów rolnych z Ukrainy.

Przeczytaj: To zaraźliwe: dlaczego ludzie na Węgrzech i w Rumunii zaczęli mówić o zajmowaniu ziem ukraińskich

„Nasza cierpliwość się skończyła. Stanowisko Brukseli z ostatniego dnia stycznia 2024 r. jest nie do przyjęcia dla całej naszej społeczności rolniczej” – mówią polscy rolnicy.

Wypowiedź polskich rolników poprzedziła informacja, że ​​31 stycznia Komisja Europejska zaproponowała przedłużenie na kolejny rok zawieszenia ceł i kontyngentów importowych dla ukraińskiego eksportu do Unii Europejskiej, wzmacniając ochronę wrażliwych produktów rolnych. W oświadczeniu Komisji Europejskiej podkreślono, że propozycja przedłużenia zawieszenia ograniczeń została złożona w zgodzie z zobowiązaniem UE do wspierania Ukrainy tak długo, jak będzie to konieczne.

Jednak, jak widzimy, rolnicy nie tylko w Polsce, ale i na Węgrzech nie zgadzają się z tym pomysłem. I to pomimo tego, że w Warszawie po wizycie premiera Donalda Tuska w Kijowie zależało na znalezieniu opcji kompromisowej.

„Strona polska pracuje już nad propozycjami takich zmian i skontaktowała się z Ukrainą, abyśmy te zmiany poparli” – mówi Apostrophe Władimir Balin, wiceprezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Ukrainy (AsMAP). „Jednak dziś ani AsMAP, ani, o ile wiem, rząd nie znają dokładnej treści tych propozycji. Jest niemal pewne, że nie będą przewidywały powrotu do systemu zezwoleń, któremu ukraińscy przewoźnicy zdecydowanie się sprzeciwiają, ale mogą pojawić się inne warunki, które są dla nas nie do przyjęcia. Dlatego zanim poprzemy jakiekolwiek propozycje, chcielibyśmy zapoznać się z ich treścią.”

Nowa fala protestów może zostać wykorzystana przez Warszawę do zwiększenia presji na Ukrainę i wyciągnięcia dla siebie preferencji.

Kwoty wracają

Sytuację pogarsza fakt, że granicę ukraińską aktywnie blokowali także rolnicy z sąsiednich państw. Są szczególnie niezadowoleni z przenikania na ich rynki ukraińskich produktów rolnych, tańszych od ich własnego. Jednak większość zagadnień, które dotyczą rolników, podobnie jak w przypadku kierowców, nie jest w żaden sposób bezpośrednio związana z naszym krajem.

„Jeśli spojrzymy na ostatnie działania polskich rolników, ich główne żądania dotyczyły dostępności kredytów, odmowy podwyżki podatków, dopłat do niektórych rodzajów produktów itp.” – powiedział Denis Marchuk, wiceprzewodniczący Ogólnoukraińskiej Rady Rolnej . – Najbardziej zaniepokojony wzrostem cen paliw byli rumuńscy rolnicy, którzy blokowali punkty kontrolne. I dopiero po zadaniu tych pytań wspomnieli, że z Ukrainy pochodzą produkty, które konkurują z ich własnymi.”

W związku z tym główne pytania protestujących nie są kierowane do Ukrainy, ale do jej własnych rządów i Komisji Europejskiej. Jednak w krajach sąsiednich wykształcił się już dość poważny nawyk: bez względu na to, jakie pytania i do kogo masz, blokuj granicę z Ukrainą. To niezawodny sposób na dostanie się do wiadomości i przyciągnięcie uwagi polityków.

„Niestety takie przypadki mogą się nadal zdarzać” – mówi Denis Marchuk. „Ponadto nie zdziwiłbym się, gdyby w tych działaniach ostatecznie odnaleziono ślad Rosji, która jest bardzo zainteresowana takimi blokadami”.

W międzyczasie Ukraina pracuje nad zaproponowaniem swoim sąsiadom takiej procedury dostaw produktów rolnych, która zadowoliłaby wszystkie strony. W szczególności proponuje się wprowadzenie systemu weryfikacji importu.

„Ten system już obowiązuje w Rumunii i Bułgarii” – mówi Denis Marchuk. – Chodzi o to, że w ogóle produkty ukraińskie nie są swobodnie eksportowane do tych krajów. Jeśli jednak lokalni rolnicy nadal muszą zakupić na Ukrainie określony rodzaj zboża, składają odpowiedni wniosek i mogą otrzymać ten produkt w potrzebnej ilości. Tym samym produkty ukraińskie importowane są do tych krajów jedynie w takich ilościach, jakich potrzebuje ich gospodarka”.

Premier Ukrainy Denis Szmigal zaproponował wprowadzenie takiej samej procedury swojemu polskiemu odpowiednikowi Donaldowi Tuskowi podczas wizyty w Kijowie. Zdaniem strony ukraińskiej umożliwi to wycofanie roszczeń polskich rolników, przynajmniej w zakresie handlu dwustronnego.

Nasz rząd ma bardzo mało czasu na rozwiązanie wszystkich kontrowersyjnych kwestii z sąsiadującymi państwami członkowskimi UE. A jeśli istniejące sprzeczności nie zostaną wyeliminowane, to już wkrótce grozi nam ponowne pogrążenie się w chaosie granicznym, gdy na zachodnich granicach naszego kraju tysiące ciężarówek ustawiają się w kilometrowe kolejki.

spot_img
Źródło : APOSTROF
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap