środa, 3 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Jak prokuratura i Sąd Najwyższy blokują krajowy rynek energii – śledztwo

Nowe orzeczenie Sądu Najwyższego zagraża wszelkim przetargom na rynku energetycznym Ukrainy: mówimy o umowach wartych dziesiątki miliardów hrywien

Totalne blackouty czy terapia szokowa dla krajowego rynku energii ze strony lokalnych prokuratorów i sędziów? Pod koniec stycznia Wielka Izba Sądu Najwyższego przychyliła się do żądań prokuratury i wydała uchwałę, która może zablokować dostawy energii elektrycznej niemal wszystkim organizacjom i instytucjom budżetowym Ukrainy. Cały system handlu energią jest zagrożony, mówimy o potencjalnych transakcjach o wartości co najmniej 20 miliardów hrywien.

Kto i dlaczego w czasie wojny zagraża bezpieczeństwu energetycznemu kraju, co będzie teraz z przetargami na dostawy energii elektrycznej i przez kogo ukraińscy „pracownicy państwowi” mogą zostać bez prądu?

24 stycznia Sąd Najwyższy Ukrainy przyjął postanowienie w sprawie 922/2321/22. Podsumowała przebieg procesu Prokuratury Okręgowej w Czernihowie przeciwko spółce Century Technology i uznała za nielegalne dodatkowe umowy na energię elektryczną o łącznej wartości ponad 400 tys. hrywien, które dostawca zawarł z Oddziałem Specjalnym Państwowej Służby Pogotowia Ratunkowego w roku 2021.

O czym to jest?

Jak zauważa specjalista ds. zakupów Andriej Kostenko, faktycznie Siły Zbrojne Ukrainy ustaliły, że w ramach zawartych kontraktów nie da się podnieść ceny jednostkowej towaru w oparciu o wyniki zamówień publicznych łącznie o więcej niż 10%.

„To znaczy, że nawet jeśli cena jednostkowa wzrasta wielokrotnie, to wszystkie te podwyżki nie mogą łącznie przekroczyć 10%. Problem w tym, że zdecydowana większość klientów i uczestników rynku zamówień publicznych postrzegała tę normę w ten sposób, że cenę jednostkową towaru można było kilkukrotnie podnieść. Jednak każdy z tych czasów z osobna nie może być większy niż 10%, a w sumie wiadomo, że wzrost może wynieść więcej niż 10%” – komentuje.

Innymi słowy, od wiosny 2020 roku na Ukrainie obowiązują przepisy prawa zamówień publicznych. Za ich pomocą możesz w trakcie transakcji podnieść cenę produktu o próg 10%, w zależności od wahań rynkowych. Ale prawo nie ma dokładnej interpretacji - ogólnie lub dla jednej dodatkowej umowy. I to było podstawą problemu.

Inny ekspert ds. zakupów, Walentin Pietrow, zwraca uwagę, że Ministerstwo Gospodarki udzieliło wyjaśnień, w których stwierdził, że cenę można podnieść kilkukrotnie, ale nie więcej niż o 10%. Prawnicy interpretowali prawo w ten sam sposób. Jednym z ich argumentów było ograniczenie zakazujące podwyżek cen częściej niż raz na kwartał.

Czy prokuratura swoimi żądaniami wypacza wizję prawa?

Okazuje się, że pozew z „Vek Technology” nie jest pierwszą tego typu próbą. Jednak wcześniej ten sam Sąd Najwyższy stanął po stronie dostawców. Jednak jego ostatnie orzeczenie zagraża tysiącom umów zawartych od wiosny 2020 r. do października 2022 r., kiedy to ze względu na wojnę ustawa zawiesiła wprowadzenie specjalnego postępowania o udzielenie zamówienia.

„Prokuratura uzna teraz, że wszyscy ci klienci i wszyscy dostawcy, którzy w ramach dodatkowych umów podnieśli cenę o ponad 10%, są w rzeczywistości szkodą dla państwa. I zwróci się do takich dostawców towarów, aby, mówiąc relatywnie, zrekompensować wszystkie te warunkowo poniesione straty” – mówi Andriej Kostenko.

Eksperci są przekonani, że na tej logice najbardziej ucierpią dostawcy energii elektrycznej. Bo zawarli umowy z urzędnikami państwowymi na rok, ale same kilowaty trzeba było co miesiąc kupować po dotychczasowych kosztach.

„Na Ukrainie nie mamy długich kontraktów na zakup energii elektrycznej. Oznacza to, że najdłuższy kontrakt to, mówiąc relatywnie, miesiąc. Nie ma umów kwartalnych ani rocznych. Czyli wyobraźcie sobie, że już dziś musicie przewidzieć, jaka będzie cena energii elektrycznej za rok. Jeszcze przed inwazją na pełną skalę był to „problem z gwiazdką”. Dodatkowo na naszym rynku obowiązują ograniczenia cenowe, tzw. pułapy cenowe. Kiedy pułapy cenowe zostaną skorygowane w górę, cena automatycznie wzrośnie” – komentuje Alexander Vizir, szef Stowarzyszenia na rzecz Efektywności Energetycznej i Oszczędności Energii.

Według Andrieja Kostenko, jeśli kierować się logiką prokuratury i Sądu Najwyższego, okazuje się, że państwo jest gotowe pokryć dostawców 10% ze 100, a pozostałe 90% spada na barki dostawcy. Jednocześnie ci drudzy muszą w jakiś sposób kupować prąd i dalej dostarczać go klientom.

Jak to wszystko wpływa na rynek energii elektrycznej?

Tylko w 2021 r., dzięki błogosławieństwu państwa, koszt energii elektrycznej wzrósł ponad dwukrotnie. Dlatego setki traderów zawarło tysiące dodatkowych umów, próbując dogonić tę „eksplozję cen”. Co więcej, wielu z nich i tak znalazło się na minusie. A teraz oznacza to, że prokuratura dzięki decyzji Sądu Najwyższego może zażądać zwrotu różnicy, mimo faktycznej podwyżki ceny za kilowat.

„Od 2020 roku, kiedy weszła w życie ta norma, o której mowa w Sądzie Najwyższym, odpowiednio od 20 maja, wszystkie umowy, które zostały już zawarte w wyniku przetargów prowadzonych w tej wersji ustawy, są obarczone tym wiszącym nad nimi zagrożeniem ”, podkreśla Walentin Pietrow.

I mówimy nie tylko o energii elektrycznej, ale także o każdym innym produkcie: gazie, wodzie, paliwie, żywności itp. W przypadku samej energii elektrycznej eksperci policzyli dodatkowe umowy na okres od wiosny 2020 r. do jesieni 2022 r. na łączną kwotę około 20 miliardów hrywien.

Zatem ogólne dostawy światła dla pracowników sektora publicznego będą zagrożone.

„Kim jest dostawca energii elektrycznej? To jest stół, krzesło, telefon, sekretarka, strona internetowa i tyle. To znaczy, gdy firma ma pytanie: zwrócić miliardy hrywien lub po prostu ponownie zarejestrować nową spółkę – z rynkowego punktu widzenia jasne jest, że po prostu ponownie zarejestruje nowe firmy” – zauważa Alexander Vizir.

W rezultacie firmy, które mają aktualne umowy ze szpitalami, szkołami, tą samą prokuraturą, Sądem Najwyższym i innymi tysiącami instytucji budżetowych, po przegranej w sądzie, niewypłacalności i upadłości automatycznie rozwiążą te umowy. A wtedy „pracownicy sektora publicznego” zostaną automatycznie przeniesieni do tzw. PPN – dostawcy ostatniej instancji, którego cena jest tradycyjnie znacznie wyższa od ceny rynkowej. Oznacza to, że budżet poniesie nowe straty.

A po PPP – mówi Alexander – będziemy musieli pilnie przeprowadzić nowe przetargi i wybrać nowych dostawców. Ale warunki będą zupełnie inne.

„Jeśli tej sytuacji nie uda się rozwiązać na płaszczyźnie regulacyjnej, czyli nie znajdą sposobu na zapewnienie dostaw dla dostawcy, wówczas podmioty użyteczności publicznej oraz podmioty finansowane z budżetu państwa otrzymają energię elektryczną po znacznie droższej cenie. Bo dostawcy w ten sposób zabezpieczą swoje ryzyko – podkreśla ekspert.

Jak to wszystko będzie wyglądało w skali kraju?

„Obecnie w różnych obszarach toczą się dziesiątki takich spraw przeciwko handlarzom energią elektryczną, a liczba ta stopniowo rośnie. Co więcej, jedna z firm, która utraciła wszelkie powiązania, złożyła już pozew do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Oznacza to, że sytuacja ta wykracza poza granice kraju” – zauważa dziennikarz Igor Chmury.

Jednocześnie zaczyna się opór samych dostawców. Traderzy zbierają się i organizują konferencje online, podczas których przygotowywane są zbiorowe komunikaty.

I jeszcze jedna ważna kwestia: umowy na dostawę energii elektrycznej mają dwa podpisy. Z jednej strony firma, z drugiej przedstawiciel klienta. A jeśli sąd uzna, że ​​dostawca wyrządził szkodę dodatkowymi umowami, które należy naprawić, to co z sygnatariuszem z sektora publicznego?

Czy mówimy o artykule „zaniedbanie”, czy o czymś poważniejszym?

Zespół StopCor znalazł w tym okresie szereg ofert złożonych przez Sąd Najwyższy, Prokuraturę Czernigowa, Biuro Prokuratora Generalnego, Ministerstwo Gospodarki i Państwową Służbę Audytu. W nich wszyscy podpisali dodatkowe umowy, co wiązało się ze znacznym skumulowanym wzrostem kosztów. Bo jak już wspomniano, praktycznie wszyscy pracownicy państwowi podejmowali takie kroki ze względu na realia rynkowe.

Następnie redakcja przygotowała odpowiednie wnioski, w których prosiła o ocenę działań urzędników, którzy podpisali te dodatkowe umowy. Czy właściwe władze dostrzegają nadużycia, a nawet przestępstwa w działaniu podwładnych, biorąc pod uwagę nowe orzeczenie Sądu Najwyższego? Odpowiedzi okazały się odkrywcze.

Biuro Prokuratora Generalnego stwierdziło, że odpowiedzi na nasze pytania „nie są już ukształtowaną informacją”. Nie ma więc gotowej odpowiedzi na tę prośbę. Jeśli chodzi o komentarze, prawo nie nakłada obowiązku komentowania czegokolwiek prasie.

Ministerstwo Gospodarki odpowiedziało e-mailem. Zaznaczyli też, że odpowiedzi na nasze pytania nie są informacją gotową, więc nie odpowiedzą w ciągu 5 dni, jak na media, ale rozpatrzą to jako apel zwykłego obywatela.

Państwowa Służba Audytu odpowiedziała nieco pełniej. Potwierdzili, że Sąd Najwyższy wydał już wcześniej kilka sprzecznych ze sobą orzeczeń. A nowe orzeczenie ich zdaniem dotyczy właśnie sprawy, w której zostało wydane. W związku z tym SASU nie widzi żadnych naruszeń w działaniach swoich sygnatariuszy.

A najciekawsza była odpowiedź bezpośrednio z Sądu Najwyższego. Słudzy Temidy ogólnie stwierdzili, że ich koledzy zawarli dodatkowe umowy zgodnie z własnymi, istotnymi w tamtym czasie decyzjami, więc nie było o czym rozmawiać.

„Sytuacja jest więc dość absurdalna. Sąd Najwyższy twierdzi, że zawarł nowe umowy i przepłacił za prąd, bo takie były wówczas zasady. A jednocześnie wydaje uchwałę, dzięki której prokuratura „wyrzuca” pieniądze z podobnych umów, bo tak stwierdził Sąd Najwyższy. Aby zrozumieć surrealizm sytuacji - żywy przykład. Teraz w jednym z regionów sprawę przeciwko dostawcy energii elektrycznej toczy prokurator, który sam podpisał wcześniej dodatkowe umowy, które łącznie przekraczały 10%. Nic więc dziwnego, że UCP odmówił komentarza w jakiejkolwiek sprawie – podsumowuje śledczy.

Przypomnijmy, że Przewodniczący Komisji Rozwoju Infrastruktury Federacji Pracodawców Ukrainy i właściciel firmy budowlanej Autostrada Maksym Szkil po niedawnym komunikacie, w którym zarzucił rządowi brak ochrony Elektrociepłowni Trypola i innych obiektów energetycznych, wyjaśnił, dlaczego ochrona obiektów energetycznych na Ukrainie została pokonana.

spot_img
Źródło STOPCOR
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap