Na ile skuteczny jest format jednego posiedzenia Rady Najwyższej, który trwa już ponad dwa lata?
Rada Najwyższa pracuje od ponad dwóch lat na jednym posiedzeniu plenarnym, którego czas trwania wynosi obecnie ponad 336 godzin.
Oczywiście w tym czasie posłowie robili wiele przerw, a także wielokrotnie omawiali konstytucyjność tej formy pracy. Osobną kwestią są podstawy ogłaszania przerw w obradach. Czasem są one przewidywalne, jak np. sytuacja, gdy wszystkie punkty porządku obrad zostały rozpatrzone.
Najczęściej przyczyny przerw w posiedzeniach Rady Najwyższej w tym okresie były nieoczekiwane, a nawet przypadkowe. W szczególności podczas kilku posiedzeń podstawą ogłoszenia przerwy, zdaniem przewodniczącego, był „brak potencjału”, a jeszcze kilkakrotnie działalność Rady „niszczyła ostrzeżenie o nalocie”.
Czasami jednak posłowie znajdują siłę i motywację do pracy bez przerwy przez 12-13 godzin bez przerwy. Na jednym z takich posiedzeń posłowie ludowi poprosili nawet o krótką przerwę, aby „obecni na sali posłowie odpowiedzialni ludowi mogli zaspokoić swoje naturalne potrzeby”.
Czym jest „bieżąca sesja plenarna” i czy ta formuła pomaga posłom ludowym efektywnie pracować, przeczytajcie materiały Ruchu „Uczciwie”.
Spotkanie wieloletnie
23 lutego 2022 r. około godziny 22.00 przewodniczący Rady Najwyższej Rusłan Stefanczuk ogłosił zamknięcie nadzwyczajnego posiedzenia parlamentu. I już rano rozpoczęło się nowe posiedzenie, podczas którego posłowie niemal konstytucyjną większością głosów poparli propozycję przewodniczącego, aby go nie zamykać, ale kontynuować. Jednocześnie posłowie przyznali przewodniczącemu prawo do określenia czasu, miejsca i sposobu głosowania w dalszej części posiedzenia. To głosowanie było jedynym, jakie odbyło się pierwszego dnia inwazji na pełną skalę, poza głosowaniem za wprowadzeniem stanu wojennego.
Od tego czasu posłowie zebrali się do pracy na sali sesyjnej 104 razy i za każdym razem przewodniczący ogłaszał przerwę w obradach po zakończeniu rozpatrywania spraw. Od początku 2022 r. do kwietnia 2024 r. deputowani ludowi przepracowali w sali obrad Rady Najwyższej ponad 336 godzin.
Ten format pracy jest obecnie zapisany w odrębnej uchwale parlamentu. Określa także zasady ustalania projektu porządku obrad na dzień po przerwie w bieżącym posiedzeniu oraz czas rozpatrywania spraw.
Uchwała stanowi także, że osoby obecne na posiedzeniu kontynuowanym następnego dnia po przerwie nie powinny rozpowszechniać informacji o jego rozpoczęciu, przebiegu i decyzjach podjętych wcześniej niż godzinę po ogłoszeniu przerwy. Jednak, jak wiemy, nie wszyscy posłowie ludowi spełniają te wymagania.
Legislacja i rzeczywistość
Zgodnie z tą samą uchwałą szczegóły przebiegu posiedzenia parlamentu przed odroczeniem obrad ustala rada pojednawcza, która wyznacza czas na rozpatrzenie spraw objętych porządkiem obrad. Jeżeli jednak alarm nalotowy trwa dłużej niż trzy godziny, posiedzenie zostaje odroczone bez rozpatrywania spraw zaplanowanych i wyczerpania czasu. Jednak w praktyce, jak wynika z protokołów, lista przesłanek do ogłoszenia przerwy w toczącym się posiedzeniu jest znacznie szersza.
Czasem na takim posiedzeniu ogłasza się przerwę, gdy posłom udaje się rozpatrzyć wszystkie sprawy zawarte w porządku obrad, nawet jeśli nie mogłyby one zostać przyjęte. Tym samym na jednym z tych posiedzeń ostatni punkt porządku obrad uzyskał jedynie 223 głosy. Po czym przewodniczący podkreślił, że „próbował”.
Czasem spotkanie kończy się nawet wtedy, gdy nie udało się uwzględnić wszystkich inicjatyw, ale zaplanowany czas został wyczerpany. W takich przypadkach rozpatrywanie punktów porządku obrad może zostać przełożone ze względu na brak kalendarza posiedzeń. Na rozpatrzenie tej czy innej decyzji społeczeństwo musi czekać w nieskończoność, aż posłowie ogłoszą na swoich portalach społecznościowych, że po przerwie wrócą na salę sesyjną na posiedzenie.
„Potencjał” zastępców ludowych lub jego brak również często staje się podstawą do ogłoszenia przerwy w posiedzeniu. Zwykle dzieje się tak, jeśli na sali nie ma wystarczającej liczby posłów do podejmowania decyzji. Przerwy takie można ogłosić, jeżeli na sali jest mniej niż dziesięciu posłów lub gdy obecnych jest więcej niż dwustu posłów. W obu przypadkach parlament nie będzie mógł podjąć jednej decyzji.
Jednocześnie, jeśli parlament rozpatruje poprawki do ustaw, co często zajmuje kilkadziesiąt godzin, przewodniczący nie spieszy się z ogłoszeniem przerwy. I tak przy omawianiu nowelizacji ustawy o mobilizacji (nr 10449), choć parlament pracował do nocy, w rzeczywistości na sali sesyjnej pracowało jedynie około trzydziestu posłów. Podobny obraz na sali sesyjnej bardzo często można zaobserwować w przypadku tzw. spamu korygującego.
Najczęściej rozpatrywanie poprawek odbywa się w prawie pustej sali sesyjnej. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że deputowani ludowi nie przywiązują wagi do ich rozważań i świadomie ignorują takie spotkania. Dlatego posłowie ludowi nie nalegają na rozpatrywanie wszystkich planowanych poprawek, bo nie ma szans na ich przyjęcie.
Spotkanie podczas nalotów
W ostatnich miesiącach coraz częstsze są przypadki zakłócania posiedzeń Rady Najwyższej z powodu ostrzeżeń o nalotach. Dekret regulujący zasady ich odbycia w czasie stanu wojennego przewiduje, że posłowie mają obowiązek powrócić na salę obrad w ciągu 15 minut od chwili ogłoszenia alarmu. Czasem jednak nie da się tego dnia kontynuować pracy.
Nie wszyscy posłowie wracają na salę, w związku z czym nie można już głosować nad decyzjami. Aby uniknąć niepowodzenia w ważnych głosowaniach przewodniczący ocenia liczbę obecnych posłów ludowych i może podjąć decyzję o zarządzeniu przerwy.
Ze względu na tę praktykę zdarza się, że przewodniczący po rozpoczęciu nalotu, nie czekając na jego zakończenie, ogłasza przerwę w obradach. Od razu zauważa, że po zakończeniu alarmu posłowie nie będą już mogli się zebrać, dlatego na tym etapie prace wstrzymują się. W takich warunkach nawet sprawy zaplanowane do rozpatrzenia trzeba odłożyć na później.
Spotkanie ciągłe ma wprawdzie zalety, jeśli chodzi o szybkość gromadzenia się posłów w celu omówienia spraw na sali sesyjnej, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale jednocześnie uniemożliwia jasne planowanie, stwarza podstawę do odroczenia decyzji i jest doskonałą formą uzasadnienia pracy zamkniętej.
Jaka jest perspektywa?
Od początku tego roku w Radzie Najwyższej zachodzą pewne zmiany w formacie pracy, o które wielokrotnie postulowali zarówno przedstawiciele społeczeństwa, jak i sami deputowani ludowi. Dlatego też niedawno w Radzie zarejestrowano projekt uchwały, w której deputowani ludowi żądają zakończenia reżimu jednej sesji plenarnej i powrotu do formatu klasycznych sesji plenarnych obejmujących dwa tygodnie plenarne, radę pojednawczą i godzinę pytań do rządu , które określają przepisy. Jednak opinie deputowanych ludowych w tej sprawie są różne.
Pierwszy wiceprzewodniczący parlamentu Aleksander Kornienko w komentarzu „Szczerze” zauważa, że format ten, stworzony w dniu rozpoczęcia inwazji na pełną skalę, jest bardzo elastyczny i pozwala zebrać się w dowolnym momencie. Ale plan kalendarza nie daje takich możliwości, choć ustawa przewiduje narzędzia zwoływania posiedzeń nadzwyczajnych: „Format trwającego posiedzenia nie jest kaprysem szefa parlamentu. Przesądza o tym uchwała, która wielokrotnie była wspierana przez posłów. W czasie stanu wojennego prace w tym formacie będą kontynuowane. A jednak każdy, kto śledzi prace parlamentu, wie, że liczba posiedzeń i godziny pracy są zbliżone do okresu 2020-2021. Teraz harmonogram spotkań wraca do poprzedniego poziomu, a ostatnie spotkania odbywały się z reguły przez trzy dni z rzędu, a czwartego mieliśmy godzinę pytań do rządu. To pełna zgodność z formatem pracy, jaki mieliśmy przed inwazją na pełną skalę”.
Stanowisko kierownictwa parlamentu podzielają posłowie innych osób. W szczególności przewodniczący Komisji Wolności Słowa Jarosław Jurczyszyn zauważa, że ciągłość obrad umożliwia szybkie, w ciągu 24 godzin, zgromadzenie posłów na sali obrad. Na początku inwazji na pełną skalę ten format pracy był niezwykle potrzebny, aby szybko zwołać zastępców w celu rozwiązania pilnych problemów, których nie można było zaplanować z wyprzedzeniem.
„Teraz, wraz ze wzmocnieniem bezpieczeństwa w Kijowie i obrony powietrznej, zniknęła potrzeba krótkich spotkań i powrót do harmonogramu prac jest całkiem realny. Ostatnie spotkanie odbyło się już w tym formacie i pokazało, że jest to dość wyważona i adekwatna decyzja. O ile rozumiem, w maju odbędzie się eksperyment mający na celu powrót do tradycyjnego formatu pracy. Potem prawdopodobnie wrócimy do kalendarzowego trybu działania, ale z możliwością szybkiego gromadzenia się na spotkania” – zauważa Yurchyshyn.
Przypomnijmy, że ruch „Uczciwie” przeanalizował wszystkie posiedzenia Rady Najwyższej od początku 2022 roku do chwili obecnej, a także obliczył, jak długo deputowani ludowi pracowali w sali posiedzeń Rady. Jak wynika z analizy posiedzeń parlamentarnych i godzin pracy, posłowie ludowi stopniowo zwiększają liczbę i czas trwania posiedzeń.
W takich warunkach możliwy jest powrót do harmonogramu prac Rady Najwyższej, a także przywrócenie dziennikarzom dostępu do ścian parlamentu i transmisji posiedzeń. Takie warunki pracy z pewnością odbiją się na dyscyplinie posłów ludowych, bo będziemy mówić o reputacji każdego z nich.
W Rosji zdemaskowano menedżerów i pracowników „oddziału” międzynarodowej sieci call center. Poinformowała o tym RBC-Ukraina...
Michaił Żernakow to jedna z najbardziej publicznych postaci w dziedzinie reformy sądownictwa na Ukrainie, która...
Ministerstwo wydało dziesiątki milionów na drukowanie niepotrzebnych książek w „swoich” wydawnictwach. Ministerstwo Kultury podczas...
W ciągu ponad 30 lat niepodległości Ukrainy za granicę wycofano co najmniej 100 miliardów dolarów,...
Pamiętajcie o byłym szefie Służby Podatkowej Ukrainy Romanie Nasirowie, który owinął się kocem, udając, że jest poważnie chory…
Słynny najeźdźca Wasilij Astion celowo niszczy słynne przedsiębiorstwo rolnicze Complex Agromars LLC w interesie właściciela...
Ta strona korzysta z plików cookies.