poniedziałek, 23 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

W jaki sposób na Bankowej tworzy się obecnie nowa grupa władzy politycznej, podobna do poprzedniej administracji Zełenskiego?

W tym tygodniu ma się odbyć zjazd partii Sługa Narodu, na którym zostaną wybrane nowe władze partii. Główną intrygą jest jednak to, jaki projekt polityczny Bankova planuje przedstawić jako alternatywę dla Sług i kto zostanie liderem tej nowej partii.

Zła socjologia władzy

Najpierw trochę socjologii, żeby zrozumieć nastroje na Bankova. Miesiąc temu grupa socjologiczna „Rating” przeprowadziła badanie nastrojów społeczno-politycznych Ukraińców. Wyniki były tak szokujące, że socjolodzy bali się opublikować je na swojej stronie internetowej. Ale pojawiły się w Internecie .

W rywalizacji indywidualnej liderem wyścigu pozostaje Władimir Zełenski. Gdyby w najbliższej przyszłości odbyły się wybory prezydenckie, oddałoby na niego głos 41,5% ankietowanych. Na drugim miejscu znajduje się Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Walerij Załużny. Jego kandydaturę na stanowisko głowy państwa poparłoby 26,9%. Wśród tych, którzy głosowali i dokonali wyboru, 47,4% jest za Zełenskim, a 30,7% za Załużnym. Poziom poparcia dla któregokolwiek z pozostałych potencjalnych pretendentów jest niższy niż 5%.

Gdyby dwóch liderów wyścigu przeszło do drugiej tury, Zełenski pokonałby Załużnego z wynikiem 42% do 40%. Oznacza to 51% w porównaniu z 49%, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko tych, którzy będą głosować i dokonali wyboru.

Oczywiste jest, że są to smutne liczby dla Bankovej. Ale nie najsmutniejsze, bo są też wyniki partyjnego wyścigu, w którym pierwsze miejsce zajęła hipotetyczna partia Walerego Załużnego. Gdyby w najbliższej przyszłości odbyły się wybory parlamentarne, oddałoby na nią głos 30,3% ankietowanych.

Prowadząc badanie, socjolodzy wzięli pod uwagę plany strategów politycznych Bankowej dotyczące zmiany ulubionej partii: partia Sługa Narodu powinna zniknąć w tle, a na rząd zostanie sprowadzona nowa partia pod roboczą nazwą „Blok Zełenskiego”. czoło. Obie opcje znalazły się na liście. I tak się stało: 22,4% głosowałoby na Blok Zełenskiego, a kolejne 4,6% na partię Sługa Narodu, co daje łącznie 27%.

Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko tych, którzy będą głosować i dokonali wyboru, to barierę pięciu procent pokona sześć partii: partia Walerego Załużnego – 36%, Blok Zełenskiego – 26,7%, partia Siergieja Prituli – 7,6%, partia „Azow” – 5,8%, „Sługa Narodu” – 5,5%, „Solidarność Europejska” – 5,4%.

Prowadzi to dla Bankovej do dwóch wniosków: 1) pomysł nowej partii ma sens; 2) nowa partia nie wystarczy, aby wyprzedzić partię Walerego Załużnego.

Gdyby na Bankowej siedzieli głupi ludzie, postawiliby sobie destrukcyjne zadanie: usunąć Załużnego ze stanowiska naczelnego wodza i maksymalnie go zdyskredytować. Mądrzy ludzie skupiliby się na konstruktywnym zadaniu – naprawieniu błędów, które zmieniły „sług ludu” we wczorajszą partię. Cóż, sprytni zrobiliby dwie rzeczy na raz.

planach Bankowej dotyczących zastąpienia Załużnego i o tym, jak „słudzy ludu” i SBI starają się go zdyskredytować już rozmawialiśmy . Ale dla Bankowej ważny jest także drugi, konstruktywny problem – co zrobić z partią Sługa Narodu i jak podnieść rating hipotetycznego Bloku Zełenskiego.

Trzy opcje dla „sług ludu”

W najbliższych dniach (około 14-15 grudnia) spodziewany jest zjazd partii Sługa Narodu, który powinien zająć się kwestią personalną. Zgodnie ze statutem partii zjazd wybiera przewodniczącego partii „na okres nie dłuższy niż dwa lata . Od 15 listopada 2021 r. na czele partii stoi posłanka Ludowa Elena Szulak (przewodnicząca komisji ds. organizacji władzy państwowej, samorządu terytorialnego, rozwoju regionalnego i urbanistyki), czyli jej dwuletnia kadencja dobiegła już końca. Przed nią głównym „sługą ludu” przez dwa lata był poseł ludowy Aleksander Kornienko, który obecnie zasiada na czele pierwszego wicemarszałka parlamentu.

Można przypuszczać, że o stanowisko przewodniczącego partii rozwinie się walka między politycznymi tytanami. Jednak to właśnie ta postać będzie musiała poprowadzić „sługi ludu” do walki o mandaty parlamentarne, jeśli wybory odbędą się nie później niż jesienią 2025 roku.

W mediach omawia się pół tuzina możliwych kandydatów. Są wśród nich wiceminister edukacji i nauki Andriej Witrenko (szef komisji budżetowej Rady Miejskiej Kijowa), deputowani ludowi Jegor Czerniew (zastępca szefa komisji bezpieczeństwa narodowego, obrony i wywiadu), Maria Mezentseva (zastępca szefa komisji ds. Komisja ds. integracji z Unią Europejską), Michaił Radutski (naczelna Komisja Zdrowia Narodowego, Opieki Medycznej i Ubezpieczeń Medycznych), Łesja Zaburanna (członek komisji budżetowej), Aleksander Kachura (zastępca szefa komisji, na której czele stoi Elena Szulak). Wszystkie te nazwiska raczej nie zainspirują milionów Ukraińców.

Wydaje się jednak, że nowy przywódca partii nie stanie przed zadaniem przywrócenia „służącym” dawnej popularności. Tu nie pomoże ani zmiana lidera, ani rebranding. Spadek notowań to efekt wspólnych wysiłków „sług ludu” w parlamencie, radach regionalnych i miejskich. Nawet jeśli zainstalujemy jakiegoś super obiecującego przywódcę i wymyślimy superpotężną nazwę, taką jak „Nezlamna Peremoga”, to obecni posłowie i tak będą ciągnąć tę partię w dół.

Zadaniem nowego kierownictwa „sług Narodu” będzie zapewnienie funkcjonowania partii do przyszłych wyborów parlamentarnych. Jest to konieczne ze względów technicznych: aby powołać swoich ludzi do komisji wyborczych. Zgodnie z Kodeksem wyborczym każda partia posiadająca w Radzie Najwyższej własną frakcję deleguje po dwóch swoich przedstawicieli do każdej okręgowej komisji wyborczej i po jednym do każdej okręgowej komisji wyborczej.

Od ocen będą zależeć dalsze losy partii. Możliwe, że Bankowa w ogóle nie dopuści jej do udziału w wyborach, aby nie doszło do fragmentacji elektoratu warunkowego „Bloku Zełenskiego”. Druga opcja jest taka, że ​​„słudzy” wezmą udział w wyborach i poniosą porażkę. W obu przypadkach partia po wyborach po cichu przestanie działać, a jej kierownictwo będzie faktycznie pełnić funkcję komisji likwidacyjnej.

Jeżeli partia mimo to pójdzie do urn i przekroczy pięcioprocentową barierę, będzie młodszym partnerem Bloku Zełenskiego. Jeśli oczywiście nowa partia wykaże lepsze wyniki.

Korekcja błędów

Pogłoski o przygotowaniu przez Bankovą nowego projektu politycznego pojawiły się pół roku temu. Ponadto na stanowisko lidera ogłoszono „cyfrowego” wicepremiera Michaiła Fiodorowa. Mówiono, że otrzyma stanowisko premiera, a następnie stanie na czele partii o nazwie „Diya”. To ta sama nazwa, co ulubione dzieło Fiodorowa - pojedynczy portal usług publicznych (i aplikacja na smartfony).

Rzeczywiście istnieje taka partia polityczna „Diya” , zarejestrowana 21 grudnia 2021 r. Jej szefową jest Elena Basok, która zrealizowała już jeden ciekawy projekt. W 2016 roku utworzyła Partię Harmonijnego Rozwoju, która w 2017 roku przekształciła się w „Rukh Nowych Sił Michaiła Saakaszwilego” .

Być może było tak, że Bankova poważnie planowała mianować Fiodorowa premierem i promować swoją partię.

Wcześniej stratedzy polityczni Bankowej przesadzili, przypisując wszystkie osiągnięcia władzy wyłącznie Zełenskiemu. Jednocześnie premierowi Denisowi Szmygalowi powierzono nie do pozazdroszczenia rolę wykonywania poleceń Kancelarii Prezydenta. Ale z takim wizerunkiem nie da się prowadzić listy partii rządzącej w wyborach parlamentarnych. Partię sprawującą władzę musi poprowadzić do zwycięstwa w wyborach osoba, której osiągnięcia są znane i oczywiste dla wszystkich.

Fiodorow jest jednak w tej kwestii zbyt szczegółowy. Transformacja cyfrowa jest oczywiście cudowna, ale na pewno nie należy do pięciu najważniejszych problemów, które Ukraińcy uważają obecnie za priorytetowe. Najważniejszą rzeczą dla ludzi jest teraz wojna z Rosją. Nawiasem mówiąc, Fiodorow kieruje projektem „Armia dronów”. Ale teraz może mieć problemy w związku ze skandalem korupcyjnym wokół Państwowej Służby Łączności Specjalnej , która realizuje ten projekt.

Wygląda na to, że w Bankova znaleźli bardziej odpowiedniego kandydata. Wniosek ten nasuwa się sam ze względu na fakt, że ostatnio w przestrzeni informacyjnej pojawiła się nienormalnie duża liczba Andrieja Ermaka. Całkowicie zastąpił całe Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Odpowiada także za wiele innych kwestii, przyćmiewając zarówno rząd, jak i parlament.

Oczywiście Ermak ma swoje wady - na przykład anty-rating. Jest to przede wszystkim konsekwencja wizerunku szarej eminencji. Albo „zielony kardynał Kijowa ”, jak go określiło Politico, umieszczając go na czwartym miejscu na liście najbardziej wpływowych Europejczyków.

Każdą osobę wpływową, a niepubliczną, łatwo jest zdemonizować. Ermak przystąpił więc do systematycznego poprawiania swojego wizerunku – oczywiście nie poprzez ograniczanie swoich wpływów, ale poprzez zwiększanie rozgłosu.

Logiczne jest poczekanie na kolejne dwa kroki. Po pierwsze, zmienić stanowisko szefa Kancelarii Prezydenta na stanowisko Premiera, na którym zdecydowanie nie mógłby stracić wpływów, a jedynie zwiększyć swój rozgłos. Po drugie, poprowadzić partię, która skupiałaby najskuteczniejszych przedstawicieli władzy wykonawczej, w tym niektórych szefów administracji regionalnej.

To, czy partia Diya zostanie do tego wykorzystana, jest kwestią drugorzędną. I nie jest najważniejsze to, czy nowa partia otrzyma nazwę „Blok Zełenskiego”.

A dla Zełenskiego, i dla Ermaka, i dla rządu, i dla monowiększości parlamentarnej najważniejsze jest to, jaki wynik swoich rządów mogą przedstawić społeczeństwu przed wyborami, kiedy w końcu nadejdzie czas wyborów. Teraz widzimy Ermaka, który opanowuje rolę sprzedawcy doskonałych wyników. Pozostała tylko mała rzecz, aby uzyskać wyniki, które można by sprzedać jako doskonałe.

spot_img
Źródło DSnews.ua
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap