Sobota, 6 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Jakie ryzyko stwarza ustawa nr 5655, na co nalegają członkowie partii Sługa Narodu?

Dyskusja wokół kontrowersyjnego projektu „reformy” urbanistycznej nr 5655 toczy się już od ponad roku. Przyjęty przez Radę Najwyższą projekt ustawy oczekuje na podpis prezydenta od grudnia 2022 roku, spotykając się z silnym sprzeciwem społecznym na Ukrainie. Unia Europejska dwukrotnie wzywała do nie wspierania tej inicjatywy.

Jednocześnie Rada kontynuuje prace nad Kodeksem urbanistycznym, który powinien całościowo usystematyzować prawo budowlane, zauważa ZN.ua. Grupie roboczej przewodniczy Anna Bondar, członkini sejmowej Komisji ds. organizacji władzy państwowej i samorządu lokalnego przy Słudze Narodu, przewodnicząca podkomisji ds. urbanistyki, modernizacji i zagospodarowania przestrzennego. Jeden z nielicznych parlamentarzystów, którzy głosowali przeciwko inicjatywie nr 5655. Aktywnie opowiada się także za jakościową reformą branży urbanistycznej.

Ruch UCZCIWIE rozmawiał z posłanką i architektką Anną Bondar, aby dowiedzieć się, co należy zmienić w Kodeksie urbanistycznym i na jakim etapie jest obecnie jego rozwój, jakie zagrożenia niesie dla państwa skandaliczna ustawa nr 5655, jaki los ją czeka i jakie na czym w ogóle powinna opierać się powojenna odbudowa Ukrainy.

 © Facebook Ganni Bondar

O problemach urbanistycznych, aspekcie regionalnym i przyszłości zniszczonych miast:

– Pani Anno, co Pani zdaniem leży u podstaw tak intensywnej walki o reformę urbanistyczną? Jaki jest główny problem branży i co tak naprawdę rząd musi zmienić w swoim podejściu, aby wprowadzić uczciwe zasady gry dla wszystkich uczestników rynku budowlanego?

– Po pierwsze musimy zharmonizować nasze prawodawstwo z unijnym. Zbadaliśmy szczegółowo tę kwestię, wysłuchaliśmy obcokrajowców i zdałem sobie sprawę, że wciąż żyjemy w świecie mitów i legend. UE prowadzi politykę budowlaną i regionalną. W UE nie ma polityki planowania przestrzennego miast. Istnieją zasady, których się przestrzega. Na przykład polityka dotycząca budynków uwzględnia efektywność energetyczną. Tutaj wszystko jest w porządku, obowiązuje prawo. Europejczycy przeprowadzają strategiczną ocenę oddziaływania na środowisko podczas opracowywania dokumentacji planistycznej. Mamy również odpowiednie prawo i ten wymóg został spełniony.

Osobną kwestią jest przetwarzanie odpadów budowlanych. UE planuje do 2030 r. przetworzyć 70% odpadów budowlanych na materiały budowlane. Nie mamy jeszcze żadnych rozporządzeń ani przepisów dotyczących tej kwestii. Ponadto nadal nie przeszliśmy na Eurokody. Mamy Państwowe Standardy Budowlane (GSN), mamy Państwowe Standardy Ukrainy (DSTU), ale nie ma żadnych kodeksów. Taka jest polityka budowlana.

Ale. Unia Europejska ma politykę spójności - politykę spójności - teraz dużo o tym piszą eksperci ze sfery regionalnej i to właśnie ta polityka została określona w Ustawie Ukrainy „O podstawach polityki regionalnej państwa”, z późniejszymi zmianami latem 2022 r. oraz Strategii Regionalnej Państwa do 2027 r. Co oczywiście również wymaga korekty, biorąc pod uwagę wojnę. Jednak polityka spójności opiera się na konkurencji. Na przykład gmina potrzebuje mostu, szpitala lub nasypu, ale nie ma pieniędzy na budowę.

Należy złożyć wniosek o dotację unijną. Gmina tworzy wniosek i składa go. W efekcie gminy konkurują ze sobą o środki na budowę. Zwycięzcą zostaje ten, kto ma dokumentację urbanistyczną, strategię rozwoju, przeprowadzono dyskusję publiczną, przydzielono działkę, a samorząd ma możliwość złożenia wniosku z budżetem, terminami i wykonawcami. To zachęca do rozwoju.

Lokalni mieszkańcy wybrali burmistrza, który nic nie robi i nie ma pieniędzy? Wybierają innego. Wiedza i jakość samorządności stopniowo się kumulują. Wszystkie społeczności UE konkurują obecnie o populację. Nikt w Europie nie mówi, że plany generalne są konieczne, ale bez nich szanse na rozwój są mniejsze. To było dla mnie objawienie. Spodziewałem się, że strona internetowa UE będzie jasno określać, jakie powinny być miasta, ale tak nie jest. Żyj tak jak chcesz. To naprawdę mnie zadziwiło. Jeszcze tak nie myślimy.

– Czy w związku z wojną na pełną skalę miasta na Ukrainie również zaczęły konkurować o liczbę mieszkańców?

– Tak, mamy miasta, które konkurują o populację, a burmistrzowie robią to świadomie. Na przykład burmistrz Nikołajewa Aleksander Senkiewicz. Zawsze daję mu przykład. Rozumie, że miasto może podupadać. Dlatego swoją działalnością przyciąga ludzi, bo ludzie to podstawa.

Niestety w wyniku wojny liczba ludności stałej na Ukrainie może się zmniejszyć, przez co zagospodarowanie tak dużego terytorium stanie się trudniejsze. I jest bardzo niejednorodny - terytoria na linii frontu, obszary na tyłach, obszary okupowane i tym podobne. Dlatego polityka regionalna jest dla nas bardzo istotna, biorąc pod uwagę odnowę kraju. Na tym należy oprzeć przyszłą odnowę gospodarczą. Budowa jest tutaj jednak kluczowym narzędziem.

Ponadto wszyscy zagraniczni eksperci zwrócili uwagę na dwie zasady tej pracy: decentralizację i udział społeczeństwa. Będzie to ruch w kierunku harmonizacji z UE. Wojna jest bardzo ważnym wyzwaniem, jest całkowitym zniszczeniem. Nikt nie wie, jak prawidłowo na to zareagować. Wprowadziliśmy rozwój kompleksowych programów naprawczych. Programy w toku. Dla społeczności jest to trudne, bo nie wiadomo, na jaką część populacji można liczyć, a sytuacja ciągle się zmienia. Dodano zniszczenie, migracja ludności, ewakuacja, powrót – teraz wszystko jest bardzo trudne.

– Ale po wprowadzeniu latem 2022 r. kompleksowych programów rewitalizacji, o których pan mówi, doszło do powielenia dokumentacji planistycznej. Ponieważ na poziomie regionalnym istnieją strategie regionalne i regionalne plany naprawy. Budownictwo, chcąc bezpośrednio uczestniczyć w podziale pieniędzy na renowację, wkroczyło na obszar polityki regionalnej. 5655 później tylko skonsolidował tę strategię zasilania. Teraz mamy chaos w planowaniu odbudowy i rozwoju społeczności.

- Tak, ten problem istnieje. W komisji istnieje odrębna grupa robocza, która pod przewodnictwem przewodniczącego komisji zajmuje się kompleksowymi programami odtwarzania terraform. Na ostatnim posiedzeniu tej grupy kwestia ta została ponownie podniesiona. Międzynarodowi partnerzy USAID sugerowali włączenie tych programów do ustawy „O podstawach polityki regionalnej państwa”, ale otrzymaliśmy informację, że odrębna grupa robocza pod przewodnictwem wiceministra pani Azarkhiny pracuje nad kwestią powielania programów i plany naprawcze w Ministerstwie Odbudowy. Ministerstwo nie poinformowało jeszcze o wynikach swoich prac.

– Na szczeblu instytucji rządowych mówi się o celowości przywracania zniszczonych miast? Kto podejmie trudne decyzje o przywróceniu Bachmuta, Awdijewki...?

– Są pojedyncze stwierdzenia. Nie ma jeszcze polityki w tym zakresie. Mam nadzieję, że Ministerstwo Odbudowy go opracuje i powinno rozpocząć się odpowiednia dyskusja. Ale niestety kwestie regionalne nie są dla Ministerstwa Odbudowy priorytetem.

Osobną kwestią jest opracowanie Systemu Rozliczeń Generalnych dla Ukrainy. Działaliśmy przez 20 lat, począwszy od 2000 roku. Zakończyła swoje istnienie w 2021 roku. W tym samym roku toczyła się dyskusja, czy jest to w ogóle potrzebne. Uważam, że jest to konieczne, zwłaszcza w obecnej sytuacji, jaką mamy. W wyniku wojny profil naszych regionów znacznie się zmienił. Musimy ponownie przemyśleć, co się robi w poszczególnych regionach i jak to dokładnie się dzieje. Na podstawie diagramu będziemy mogli przedyskutować, czy przywrócić konkretną osadę, czy nie.

– Jakie są główne wyzwania stojące przed ustawodawcami w zakresie renowacji?

– Nie ma tutaj konkretnej odpowiedzi. Przecież odbudowę należy lepiej odbudować, w przeciwnym razie Europa nie będzie jej wspierać finansowo. To, co budujemy, musi być najlepsze. Jednocześnie budowa musi być niedroga, szybka i wysokiej jakości. Ale sposób rozwiązania tego trójkąta jest decyzją indywidualną.

– Czego brakuje w procesie „lepszego odbudowy”?

– Brakuje wdrożenia Europejskiej Dyrektywy o zamówieniach publicznych w zakresie projektowania architektonicznego i procedur przyspieszonych. Jestem ostrożny, jeśli chodzi o deregulację, ale mimo to pewne rzeczy można uprościć.

O zagrożeniach, technologiach PR i nieprzejrzystości ustawy nr 5655
- Autorzy ustawy nr 5655 zapewnili, że ich ustawa rozwiąże wszystkie problemy branży i przyszłe ożywienie gospodarcze. Ale co, Twoim zdaniem, faktycznie spowodowało jego pojawienie się?

– Nie wiem, kto wpadł na „genialny” pomysł na tę inwestycję. Jak każda ustawa, i ta ma dobre i złe strony. Z drugiej strony przewidywał utworzenie funduszu ubezpieczeniowego dokumentacji projektowej. Oznacza to, że wszystkie projekty opracowane ze środków budżetowych muszą zostać zarchiwizowane. Nastąpił także postęp w zakresie cyfryzacji. Naprawiono prawo do uzyskania warunków i ograniczeń urbanistycznych przed przeprowadzeniem konkursu architektonicznego.

Problem z tą ustawą polega jednak na czymś innym – na błędnej ogólnej koncepcji. Autorzy nigdy nie wyjaśnili, co tak naprawdę chcą zmienić. Nawet zastępcy komisji nigdy nie dowiedzieli się, jakie są prawdziwe intencje autorów. A kiedy już dokonano wszystkich poprawek, okazało się, że tekst jest napisany wbrew oczekiwaniom ludzi. To jest główny problem.

– O problemach projektu napisano i powiedziano już sporo przez głównych interesariuszy. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?

- Krótko mówiąc, mamy pięć głównych partii w temacie urbanistyki: obywateli, specjalistów w dziedzinie urbanistyki, dużych deweloperów, samorządy lokalne i rząd centralny. Jeśli wyjdziecie na ulicę i zapytacie Ukraińców, którego z tych zawodników chcieliby wzmocnić, odpowiedź będzie jednoznaczna: obywateli, bo to oni mieszkają w tych miastach i chodzą po ulicach. Pozostała część respondentów z pewnością zwróci uwagę na jakość, co oznacza, że ​​będziemy mówić o wzmocnieniu specjalistów.

Czy przeciętny Ukrainiec będzie pamiętał wzmocnienie dużego rynku kapitałowego? Bardzo w to wątpię. Jeśli wybierzesz między samorządami lokalnymi a agencjami rządowymi, obywatele nadal będą wybierać władze lokalne. Bo tutaj jest kogo zapytać, wystarczy przyjechać do rady.

– Ale przeciwnicy powiedzą, że dobrze funkcjonujący rynek budowlany to miejsca pracy, pensje i pieniądze dla budżetu. Czyli, jak rozumiemy, zadaniem państwa nie jest niszczenie dużych deweloperów, ale ustalenie dla wszystkich uczciwych i przejrzystych reguł gry?

– Ale 5655 proponuje wzmocnienie dużego rynku kapitałowego, który jest w istocie partnerem biznesowym ministerstwa. Projekt jest napisany w innym paradygmacie. Nie mówimy o żadnych przejrzystych zasadach. Jest to sprzeczne z poglądami ludzi na temat reformy planowania przestrzennego. Dlatego też petycja o weto prezydenta uzyskała 42 tys. głosów. Był to przejaw powszechnego gniewu z powodu niesprawiedliwości.

– A nieprzejrzystość akceptacji?

- Tak. Rachunek liczył 348 stron i przyszedł bardzo późno. Na posiedzeniu komisji autorom poprawek nie udzielono głosu. Zmiany w zasadzie nie zostały uwzględnione. Osobiście zgłosiłem 348 poprawek do tej ustawy. Sam je napisałem. Dwa miały charakter techniczny, ale 346 zasadniczo. I każdą poprawkę przedstawiałem podkomisji. Wszystkie 346 zostały odrzucone, dwa zostały technicznie wzięte pod uwagę. Ale tu nie chodzi o mnie, ale o podejście.

Model debaty był niesprawiedliwy i niedemokratyczny. Pojawia się moja edycja – zgłaszam. Przewodniczący podkomisji pyta, czy ktoś chce dyskutować, ale wszyscy milczą. Milczą, ale nie wspierają. Poprawka została odrzucona. Następna edycja Bondara. I tak 346 razy. Nikt nie chciał tego rozgryźć. I nie zgadzam się z takim podejściem do działalności legislacyjnej. W związku z tym głosowałem przeciw. To oczywiste.

„Wtedy stenogramy tych spotkań zniknęły.

- Tak.

– Myśli pan, że prezydent to podpisze?

- Trudno mi powiedzieć. Ale wiem dokładnie, co możemy teraz zrobić: wyciągnąć dobro z różnych ustaw i wdrożyć je.

Jeśli ustawa nie zostanie podpisana 19 kwietnia 2022 r., przepadnie

– Jak ocenia Pan próby „realizacji” biernego projektu ze strony jego lobbystów i odpowiedniego ministerstwa, mimo ostrzeżeń z Unii Europejskiej?

– To jest metoda promocji. Dlaczego nie powiedzieć „zróbmy to w nowy sposób”, nie wiem.

– Elena Shulyak na jednym z wydarzeń wyraziła opinię, że posłowie nie będą już wspierać żadnej inicjatywy w temacie urbanistyki, bo obawiają się publicznego potępienia. Jak odbierasz tę tezę?

– To jest technologia PR, nic więcej. Pamiętam, że wcześniej zaczęli pokazywać w telewizji pewną piosenkarkę popową i od razu nazwali ją „ukraińską gwiazdą popu”. Z biegiem czasu tak po prostu zakorzeniła się w ludzkiej wyobraźni. To jest pewna technologia – systematyczne mówienie o tym samym jako o fakcie dokonanym.

– Ale ta technologia PR źle wpływa na naszą reputację w oczach naszych partnerów. Okazuje się przecież, że okłamuje się ich prosto w twarz, o czym później się dowiadują.

– To ma złe konsekwencje. Rozumiem, że partnerzy zajmują pozycję obserwatorów i nie wtrącają się ani nie narzucają swojego zdania. Tak na nas patrzy Europa, jak bardzo dojrzeliśmy.

Jeśli mówimy o mentalności narodowej, to moim zdaniem Rosjanie to małe dzieci, które żywią urazę i próbują wyrządzić krzywdę. Ukraińcy to nastolatkowie, porywczy i namiętni, ale niezbyt dojrzali. Często przeszkadzamy sobie nawzajem, zachowujemy się niewłaściwie i oszukujemy naszych partnerów. Europejczycy są dorośli, rozumieją, że nie mogą nam narzucać swojego poziomu i poglądów. Musimy do tego dorosnąć. Ale dość powściągliwie, ale jasno przedstawili swoje stanowisko w sprawie 5655.

– Dlaczego Twoim zdaniem NAPC nie zajął jasnego stanowiska podczas rozpatrywania projektu ustawy nr 5655?

„Nie wiem, dlaczego tak się stało, ale wyglądało to bardzo dziwnie”. Najpierw otrzymujemy pismo od zastępcy szefa NAPC, w którym stwierdzamy, że istnieją pewne niespójności. Następnie widzimy wywiad z szefem NAPC Aleksandrem Nowikowem, w którym mówi, że wszystko jest w porządku. Został zaproszony na posiedzenie komisji, ale nie przyszedł, a posłowie nie mieli możliwości zapytać go, co to było.

Wysłałem zastępczą prośbę do Aleksandra Nowikowa z prośbą o wyjaśnienie stanowiska instytucji i po raz kolejny oficjalne wyjaśnienie, czy uwzględniono wszystkie uwagi z badania antykorupcyjnego. Nowikow w zasadzie nie odpowiedział, ale potwierdził dwie bardzo ważne kwestie: projekt ustawy został przygotowany i przyjęty w sposób nieprzejrzysty i jedynie Kodeks urbanistyczny może rozwiązać problem.

Globalne są także kwestie związane z przepisami dotyczącymi przeprowadzania badań antykorupcyjnych KPD. Formalnie specjaliści agencji mają prawo do przyłączenia się na pewnym etapie legislacyjnym. Zaprosiłem ich do grupy roboczej ds. opracowania Kodeksu urbanistycznego, ale powiedziano mi, że NAPC nie ma uprawnień do przyłączenia się do grup roboczych ds. opracowywania ustaw. Mają prawo przystąpić dopiero po pierwszym czytaniu.

A to moim zdaniem błędna historia. Bo zamiast doradzać na etapie rozwoju i zapobiegać bezużytecznej pracy wielu osób, widzimy rejestrację inicjatyw z kolejnymi skandalami. Jeśli koncepcja zostanie skonstruowana nieprawidłowo, nie da się już niczego zmienić. Zawsze popieram konsultacje wstępne. Im szybciej zaangażujesz różnych ekspertów, tym trwalszy będzie wynik. Jednak NAPC jest ograniczona przepisami i jestem pewien, że należy to zmienić.

O Kodeksie urbanistycznym, czasach politycznych i nieuchronności prawdziwych reform:

– Dlaczego Ukraina potrzebuje kodeksu urbanistycznego?

– Musimy usystematyzować ustawodawstwo i stworzyć gałąź prawa, taką jak prawo budowlane czy urbanistyczne. Mamy teraz sferę public relations, ale nie mamy gałęzi prawa. Dziś nie pojawiło się sformułowanie „Kodeks urbanistyczny”. Od 30 lat ukraińscy prawnicy spierają się o jej konieczność. To wielka debata prawna. Mamy 22 przepisy, które regulują tę branżę w określony sposób. Zostały napisane w różnym czasie i niosą ze sobą różne ideologie. Niektórzy z nich zostali wykastrowani, niestety, w szczególności przez nasze zgromadzenie.

Musi istnieć koncepcja i holistyczna ideologia, regulacja branży jako jeden duży dokument. I nie „ustawa o nowelizacji ustawy o nowelizacji”, bo to wszystko jest bardzo trudne do odczytania i niemożliwe do wyjaśnienia. Kodeks to systematyzacja, harmonizacja z Europą, jednolite ramy ideologiczne i tworzenie zasad branżowych.

– Czy pomysł opracowania Kodeksu urbanistycznego powstał jako alternatywa dla ustawy nr 5655?

- NIE. Nawiasem mówiąc, grupę roboczą zaproponowała szefowa komisji Elena Shulyak. To było nieoczekiwane, szczerze mówiąc. 26 lutego 2023 roku zaproponowała, że ​​go rozwinie.

– Jednak utworzenie grupy roboczej ds. opracowania Kodeksu urbanistycznego nie obyło się bez skandali. Na posiedzeniu komisji dokonali przeglądu organizacji wchodzących w skład grupy roboczej i zażądali, aby głosowali na każdą z osobna. Czy ten problem został już rozwiązany?

„Zrozumiałem: jeśli zaprosisz tych, których uważam za ekspertów, zawsze będzie temu towarzyszyła krytyka. Bo dla każdego eksperta jest przeciwnik, którego być może nie znam. W związku z tym napisaliśmy do wszystkich podmiotów zajmujących się urbanistyką w instytucjach - cechach, stowarzyszeniach, związkach i związkach zawodowych, władzach planowania przestrzennego, ministerstwach, organizacjach społecznych i izbach budowlanych. Poprosili nas o delegowanie przedstawicieli, których uważają za ekspertów, nawet jeśli ich nie znaliśmy. Zebraliśmy dużą grupę roboczą składającą się ze 189 osób, ale w dyskusji uczestniczy ponad 300 osób.

Mamy europejskie tradycje umiaru, można komunikować się z ludźmi, proces jest bardzo żywy, ale możliwy do opanowania. Przewodnicząca komisji wyraziła zgodę na utworzenie grupy roboczej, jednak pojawiły się uwagi krytyczne dotyczące dwóch osób, których nie zaprosiłam specjalnie, ale które zostały zaproszone przez instytucję.

– Jakie były ostrzeżenia?

– Co zostało wyrażone na komisji: jeden z nich jest deweloperem Lasu Gołosiewskiego, a drugi skorumpowanym biznesmenem z Państwowego Inspektoratu Samochodowego. Chociaż my po prostu wysłaliśmy zaproszenia do instytucji, a one przysłały ludzi do nas. Potem informacja się rozeszła i wiele osób zaczęło do mnie pisać i dzwonić. Otworzyliśmy nasze drzwi dla wszystkich.

Obecnie w prace zaangażowanych jest około 300 osób. Prowadziłem statystyki, kto idzie, a kto nie. Są tacy, którzy zapisali się do grupy roboczej i nigdy w niej nie uczestniczyli. Są niezależni eksperci, którzy naprawdę chcieli, ale nie przychodzą. W każdym spotkaniu uczestniczą niezależni eksperci.

Nie mamy na to wpływu. Trzeba tylko zrozumieć: jeśli członek grupy roboczej lub niezależny ekspert nie przedstawi swojej propozycji, nie zostanie ona uwzględniona. Wszystko zależy od motywacji samych ludzi. Uważam, że ten kod powinien napisać rynek. Rynek w rozumieniu pięciu podmiotów urbanistyki: społeczności, specjalistów, otoczenia biznesu, władz lokalnych i ministerstwa.

- No cóż, w takim razie po pierwsze nie rynek - sam powiedziałeś na początku rozmowy, że kamieniem węgielnym powinna być osoba, która otrzymuje usługę. Po drugie, 300-osobowa grupa robocza, w której każdy ma swoje interesy, jest bardzo ryzykowna. Być może dlatego niektórzy krytycy Twojej inicjatywy mówią, że nigdy nie napiszesz ani nie zaakceptujesz tego kodu. Wystarczy zainteresować się obowiązkowymi ubezpieczycielami zdrowotnymi, które oczywiście są zainteresowane uzyskaniem większego wpływu na budownictwo. To znaczy, jak zamierzasz to wszystko rozwiązać? A jaka powinna być rola państwa? Przecież tylko ona może/powinna chronić przede wszystkim interesy obywateli. A oprócz uporządkowania sytuacji na szczeblu lokalnym – aby posłowie w końcu zaakceptowali dokumentację urbanistyczną i przestali zarabiać na działkach – na Ukrainie musi zacząć działać cywilizowany rynek budowlany. Z przejrzystymi zasadami gry, z bankami, ubezpieczycielami i gwarancjami dla obywateli.

– Marzę o konsensusie, który uda się osiągnąć zbiorowym umysłem. Staramy się wyciągać ludzi z ich własnej bańki zawodowej, mającej osobiste zainteresowania i stwarzać im środowisko, w którym mogą myśleć o szerszej perspektywie. Dlatego duża grupa nie stanowi ryzyka. To zmniejszenie ryzyka, że ​​czyjeś „życzenie”, mające na celu osiągnięcie interesu osobistego, sprzecznego z interesem ogólnym, przeminie.

Co widzimy obecnie na podstawie wyników doświadczeń międzynarodowych? Wiodącą rolę w procesach urbanistycznych odgrywają samorządy i specjaliści. Zakłady obowiązkowych ubezpieczeń zdrowotnych wybierane są przez mieszkańców, w związku z czym zmuszone są do zaspokajania ich interesów, a specjaliści (architekci, inżynierowie, projektanci, archeolodzy, geodeci, geodeci i inni) ryzykują swoją reputację i utratę certyfikatów. Dlatego ich praca jest wysokiej jakości.

Mieszkańcy biorą także czynny udział w procesie planowania urbanistycznego. Władze lokalne stwarzają wszelkie warunki, aby mieszkańcy byli zadowoleni, nie chcą podejmować ryzyka politycznego. Tak to działa w rozwiniętych krajach świata. Co to oznacza dla nas? Wzmocnienie własności publicznej (np. rozszerzenie uprawnień DOS-u w zakresie urbanistyki), poszerzenie typów partycypacji publicznej i decentralizacja w zakresie urbanistyki, która została rozpoczęta, ale nie została ukończona. Wzmocnienie genius loci każdego miasta poprzez możliwość ustalenia indywidualnych reguł gry.

Rozwój samorządu zawodowego jest podstawą podnoszenia jakości w budownictwie. Instrumenty zachęty i zachęty do przestrzegania prawa, zmiana paradygmatu urbanistyki – musi opierać się na zdrowym rozsądku. Ogromna liczba miast na Ukrainie (wojna tylko pogorszyła sytuację) kurczy się. Z 23 aglomeracji, które wykazały wzrost liczby ludności i ożywienie gospodarcze, w wyniku wojny pozostało 12, 10 na terytoriach okupowanych, jedna (Kramatorsk) została zniszczona w 70%.

– Jak sobie poradzić z tym wyzwaniem?

„Nawet nie prowadzimy na ten temat dyskusji”. Przy okazji zaprosiliśmy amerykańskich planistów – pionierów w tej kwestii – na spotkanie grupy roboczej 30 listopada, którzy podzielili się swoimi doświadczeniami w planowaniu kurczących się miast. Widzieliśmy, że rolą państwa w Europie jest kształtowanie polityk narodowych, kontrola nad najbardziej niebezpiecznymi lub tajnymi obiektami oraz skuteczny nadzór nad samorządami lokalnymi.

Oczywiście potrzebujemy także skutecznego systemu sądowniczego, który gwarantuje obywatelom ochronę ich praw.

– I pewnie stróże prawa, którzy w porę pomogą miejscowym, a nie będą z nimi w zmowie.

- Z pewnością. Ale w naszej branży są to przede wszystkim władze lokalne, potem regionalne, a dopiero potem państwowe. Oczywiście zasady te należy teraz zastosować w ukraińskich realiach. Uwzględnij „rosnące problemy”, ryzyko i nabytą przez wielu zdolność do „rozwiązywania problemów”. Być może niektóre reformy należy przeprowadzić w kilku etapach, biorąc pod uwagę ryzyko.

Problemy można rozwiązać na różne sposoby. Jeden kraj wynalazł specjalny długopis dla astronautów na orbicie, ponieważ zwykłe długopisy nie działają w nieważkości, a inny dał astronautom ołówki. Jest zbyt wcześnie, aby dokładnie określić, jakie mechanizmy zostaną zastosowane. Zajmą się tym specjaliści w podgrupach.

Nic nie można teraz zagwarantować. Ale wszyscy są zgodni, że należy to zmienić. W przeciwnym razie problem nie zostanie rozwiązany. Ale teraz mogę powiedzieć, że nikt nie będzie mógł „winić” kogoś za dokonanie niezbędnych zmian. Podkreśliłem to komisji, gdy przedstawialiśmy orientacyjny plan działania. Idealnie, jeśli jest to konsensus. Jeżeli w danej kwestii nie ma konsensusu, głosuje grupa robocza. Jeśli i tam nie ma porozumienia, zwróćmy się do Europy. Jeśli Europa mówi inaczej, to w koncepcji możemy napisać dwie hipotezy. Następnie będzie rozpatrywanie przez posłów w komisji, a następnie głosowanie na sali. Mechanizmy demokracji bezpośredniej.

– Na jakim etapie są obecnie te grupy robocze? A kiedy planujecie zaprezentować koncepcję kodu?

– Zakończono już prace bloku międzynarodowego, w którym rozważano różne systemy regulacyjne. Teraz przeszliśmy do tematów wysoce specjalistycznych. Mamy strukturę koncepcji, zostały już do niej zgłoszone poprawki. Wkrótce opublikujemy je na stronie internetowej komisji, a na Facebooku pojawi się newsletter. Będzie można zobaczyć, kto przesłał jakie zmiany.

Następnie przedstawimy strukturę i koncepcję, a wiosną otrzymamy wstępny tekst koncepcji. A latem przedstawimy to komisji. Ponieważ projekt będzie musiał zostać pokazany dużej liczbie osób. Będziemy mieć okrągłe stoły. Być może znów będziemy podróżować po Ukrainie.

– Jaki jest stosunek do inicjatywy posłów komisji? Czy istnieje ryzyko, że zmiany w programie uwzględnią kwestie korupcyjne?

– Nie widzę tego. Życzę większej aktywności ze strony posłów. Ale to wciąż maraton i długa gra.

– Czy ktoś na szczeblu komisji ci pomaga?

- Nie, nie przyłączają się.

- I dlaczego? Czy uważają to za twoją osobistą inicjatywę?

- Nie wiem. Wszystko jest tam indywidualne. Ktoś początkowo stał na pozycji 5655 i uważa, że ​​kod nie ma perspektyw. Ktoś w zasadzie jest mało aktywny, czeka na pojawienie się tekstu. Spotkania grup roboczych to dodatkowa strata czasu, średnio 3,5 godziny tygodniowo. To dużo jak na posła.

– Co dzieje się po koncepcji?

– Przedstawmy koncepcję, zdobądźmy informację zwrotną i weźmy ją pod uwagę. Po zatwierdzeniu przez grupę roboczą koncepcja zostanie przedstawiona komisji. Wysłuchamy posłów komisji, bo oni też mogą mieć uwagi. Następnie musisz napisać kod. Koncepcję piszą specjaliści, a kod piszą prawnicy.

Każdy chce, żeby tekst był krótki, piękny i zrozumiały. Ale prawnicy zapewniają, że tak się nie dzieje. Głównym zadaniem kodeksu jest osądzanie. Kodeks działa w sądzie. Jak myślicie, czy kod jest dla Was, specjaliści? Nie, kodeks jest dla sędziów, ale tam jest zupełnie inny język.

– Czy istnieje ryzyko, że inicjatywa ta nie zostanie zrealizowana przed końcem kadencji?

- To duże ryzyko. Każdy projekt ustawy ma „kalendarz polityczny” - to sformułowanie wewnętrzne. Przecież na szczeblu państwowym zawsze w grę wchodzi polityka, kadencja i wybory. Ze względu na wojnę nie mogę zrobić kalendarza dla tego projektu. Postanowiliśmy w sumie dwa lata pracy, co na kod nie wystarczy. Potrzebujesz co najmniej czterech.

– Jeżeli kodeks nie zostanie przyjęty na tej zwołaniu, zostanie odziedziczony na następnej, ale czy mogą być inne pomysły na urbanistykę?

- Może tak być. Podchodzę do tego filozoficznie. Jeśli pojawia się nowe myślenie, jest to normalne, ponieważ na Ukrainie wszystko zmienia się bardzo szybko. Kodeks musi patrzeć w przyszłość na dziesięciolecia. Ale niestety nikt nie jest w stanie zrealizować tego super zadania w warunkach wojennych.

Oczywiście, jeśli kodeks zostanie przyjęty, zostaniemy skrytykowani za to, że nie patrzymy 10 lat do przodu. Rozumiem to. Jeśli jednak nowi posłowie odczują zmiany i szybko je wdrożą, to świetnie. Nawet jeśli istnieje szereg przepisów, które będą opierać się na koncepcji kodeksu z właściwą ideologią, to też nie jest to straszne.

Co więcej, wszystkie rzeczywiste reformy podążają tą drogą. Ale grono ludzi wspierających branżę nie zniknie po zakończeniu kadencji tego parlamentu. W każdym razie będziemy kontynuować prace nad kodeksem i szukać argumentów dla nowych zespołów politycznych.

spot_img
Argument źródłowy
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap