Sobota, 6 lipca 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Jak trzech deputowanych Rady Najwyższej uciekło z Ukrainy?

W niedawnym badaniu list mężczyzn, którzy opuścili Ukrainę po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę i nie wrócili, NGL.media ustaliła, że ​​było wśród nich trzech byłych deputowanych Rady Najwyższej.

Łączy ich to, że udało im się przekroczyć granicę poprzez system Szlach pod przykrywką ochotników udających się po pomoc humanitarną. Jednak każdy miał inny sposób na zdobycie dokumentów potrzebnych do wyjazdu – niektórzy po prostu kupowali fałszywe, a niektórzy oszukiwali prawdziwych wolontariuszy.

Wolontariusz premium

W środę 6 lipca 2022 roku nowiutki Mercedes-Benz GLE 350D z tablicami rejestracyjnymi KI0001РІ przejechał przez przejście graniczne Ugrinov na granicy ukraińsko-polskiej. Tę niezwykłą kombinację cyfr 0001 można nazwać „numerami rodzinnymi” rodziny Katsub – od co najmniej dziesięciu lat widnieją na wszystkich samochodach tej rodziny.

Nazwisko to było dość znane za czasów Janukowycza – bracia Siergiej i Aleksander Katsuba na przemian zajmowali stanowiska kierownicze w Naftohazie Ukrainy, a Siergiej Katsuba został także wybrany na posła ludowego z obecnie zdelegalizowanej Partii Regionów. Po Rewolucji Godności obaj bracia wdali się w liczne sprawy karne dotyczące kradzieży w Naftohazie, m.in. w związku z osławioną aferą „Wieże Bojko”.

W tę środę starszy brat Siergiej Katsuba opuścił Ukrainę Mercedes-Benz GLE 350D. Według NGL.media nigdy nie wrócił do ojczyzny. 44-letni były zastępca ludowy mógł wyjechać dzięki temu, że dwa tygodnie wcześniej Ministerstwo Rozwoju Gmin, Terytoriów i Infrastruktury wprowadziło do systemu Szlach jego dane osobowe jako kierowcy-przewoźnika ładunku humanitarnego.

Co ciekawe, jak wynika z odpowiedzi Ministerstwa Infrastruktury na prośbę NGL.media, o zgodę na podróż Siergieja Katsuby nie ubiegała się, jak to zwykle bywa, fundacja charytatywna czy organizacja publiczna, ale prywatna firma komercyjna spółka z siedzibą w Kijowie LLC Mix Travel Group LTD.

Według YouControl główną działalnością tej firmy jest świadczenie usług informacyjnych, jednak istota jej pracy była inna. W lipcu 2023 roku dyrektor Mix Travel Siergiej Bojko został skazany na 5 lat więzienia w zawieszeniu za udział w programie nielegalnego wyjazdu uchylających się od poboru pociągów za granicę. Jak wynika z rejestru orzeczeń sądowych, napastnicy poszukiwali klientów zarówno osobiście, jak i za pośrednictwem Internetu – publikując ogłoszenia dotyczące „udzielania konsultacji i wsparcia prawnego w celu uzyskania oficjalnego zezwolenia na wyjazd”.

Te „oficjalne pozwolenia” polegały na wejściu każdego do systemu „Shlyakh” jako ochotnicy. Po otrzymaniu pieniędzy Siergiej Bojko przygotował i podpisał pisma od Mix Travel Group LTD LLC do Ministerstwa Infrastruktury z prośbą o przyznanie mężczyznom prawa do podróżowania w charakterze przewoźników ładunków humanitarnych. A po ich akceptacji wysyłał dokumenty do klientów za pośrednictwem komunikatorów internetowych. Takie „usługi” kosztują od 1500 do ponad 4000 dolarów.

Teraz z nieznanych przyczyn wyrok wydany na Siergieja Bojkę został usunięty z publicznej części państwowego rejestru orzeczeń sądowych, ale został zachowany w platformie analitycznej YouControl. Skazany na karę w zawieszeniu Siergiej Bojko odmówił rozmowy z NGL.media na temat swojego udziału w ucieczce z kraju Siergieja Katsuby.

Jak jednak powiedziała NGL.media osoba związana z tym schematem pod warunkiem zachowania anonimowości, w rzeczywistości Bojko nie był jego głównym organizatorem, a jedynie małym trybikiem. Znał jedynie nazwiska niewielkiej liczby uciekinierów, których osobiście znalazł. Większość odwołań do Ministerstwa Infrastruktury została przygotowana i podpisana w jego imieniu, ale nasz rozmówca nie wie, kto dokładnie.

„Siergiej tak naprawdę nie wiedział, co było na tych listach. Znał tylko ludzi, którzy przez niego podróżowali i to wszystko. A list, jak się domyślam, było znacznie więcej i robili to zupełnie inni ludzie” – mówi rozmówca NGL.media. – Siergiej nie miał z tym nic wspólnego. No cóż, miał, ale warunkowo odeszło przez niego 5 osób, a w sumie odeszło ich 155, a o pozostałych 150 nie wie”.

Potwierdzają to materiały sprawy – śledczy zdołali wykazać udział Bojki w zorganizowaniu wyjazdu zaledwie siedmiu mężczyzn, koordynował on jednak swoje działania za pośrednictwem innych „niezidentyfikowanych osób”. Przekazał im także lwią część pieniędzy, zostawiając sobie i wspólnikowi po zaledwie 200-500 dolarów. Śledztwo w sprawie tego postępowania karnego wciąż trwa – SBU nadal poszukuje zarówno głównych organizatorów, jak i sprawdza kilka organizacji publicznych i fundacji charytatywnych.

Nie udało się ustalić obecnego miejsca zamieszkania Siergieja Katsuby. Wcześniej lubił pokazywać się na Instagramie zdjęciami z zagranicznych wakacji z rodziną, jednak od dwóch lat panuje tam cisza informacyjna. Siergiej Katsuba nie odpowiedział na wysłaną za pośrednictwem komunikatora prośbę NGL.media o komentarz w sprawie okoliczności jego wyjazdu z kraju.

„Nie ma sensu rozmawiać”

Jednak inny były poseł, 53-letni Aleksander Tretiakow, jest nadal aktywny na Facebooku. Wcześniej Tretiakow czterokrotnie był wybierany do Rady Najwyższej z ramienia Naszej Ukrainy i Bloku Petra Poroszenki, ale w ostatnich wyborach parlamentarnych w 2019 roku przegrał ze „sługą ludu” Nikołajem Tiszczenką.

Już na przełomie marca i kwietnia ubiegłego roku Tretiakow informował, że dla Sił Zbrojnych Ukrainy importuje samochody z zagranicy i zaopatruje obrońców w kamizelki kuloodporne, hełmy i walkie-talkie. Ale po kilku tygodniach jego publikacje zmieniły się w powtórki wiadomości, życzenia świąteczne i mantrę „dzięki Siłom Zbrojnym Ukrainy!” Z tych wiadomości trudno było zrozumieć, co robi i gdzie przebywa, aż jesienią dziennikarz Ukraińskiej Prawdy Michaił Tkach opublikował zdjęcie Tretiakowa z Paryża.

Aleksander Tretiakow na Polach Elizejskich pod Paryżem (fot. Michaił Tkach)

Według źródła NGL.media w Państwowej Służbie Granicznej Aleksander Tretiakow opuścił Ukrainę 19 kwietnia 2022 roku. W odpowiedzi na prośbę Ukrtransbezopasnost poinformował, że Lwowska Obwodowa Administracja Wojskowa wprowadziła go do systemu Szlach. Jednak w ciągu tego roku sama LOVA dwukrotnie zaprzeczyła nam temu faktowi i dopiero za trzecim razem znalazła niezbędne dokumenty.

Mówiąc ściślej, przez pierwsze dwa miesiące wojny Lwowski OVA otrzymywał wnioski od organizacji publicznych, a następnie wysyłał prośby o przekroczenie granicy przez kierowców do Państwowej Służby Granicznej. Dopiero w maju administracja zaczęła wydawać zezwolenia na wyjazd w odrębnych zarządzeniach i bezpośrednio wprowadzać ludzi do systemu Szlach.

Jak się okazało, Ludowa Samoobrona Obwodu Lwowskiego, dość znana organizacja społeczna, która pomaga wojsku od 2014 roku, zwróciła się do LOVA o pomoc Tretiakowowi w przekroczeniu granicy. Według przewodniczącego „Ludowej Samoobrony Obwodu Lwowskiego” Artema Chmyza sam Aleksander Tretiakow zwrócił się do nich i poprosił o pomoc w dostarczeniu ładunku dla Sił Zbrojnych Ukrainy.

„Powiedział, że ma kontakty i przywiezie sprzęt ochronny, który zostanie przekazany naszemu personelowi wojskowemu. Prosił, żebyśmy mu pomogli w tym wyjeździe, musiał jechać […], możemy pomóc. Cóż, oczywiście, przyglądamy się sytuacji ludzi” – mówi Artem Khmyz w rozmowie z NGL.media.

Ale według Chmyza Aleksander Tretiakow w końcu po prostu oszukał lwowskich ochotników i nie wrócił. „Rozmawiałem z nim. Wyjaśniłem mu, że swoim odejściem stworzył problemy dla naszej organizacji, która wcześniej nie miała takich problemów i że jego status nie pozwala mu na coś takiego. Na co powiedział mi, że nadal robi dobre rzeczy, tylko ze względu na pewne okoliczności rodzinne i pewne problemy zdrowotne, musi teraz być tam [za granicą]. Ale na pewno wróci i jest gotowy wyjaśnić swoje stanowisko dziennikarzom, władzom i wszystkim” – powiedział Artem Khmyz.

Jednak wydaje się, że przez ponad półtora roku Aleksander Tretiakow nie miał czasu na rozwiązanie swoich problemów. Nie wyjaśnił swojego stanowiska NGL.media. Udało nam się skontaktować z nim za pośrednictwem WhatsApp, ale po usłyszeniu pytania odniósł się do tego, że jest zajęty i poprosił o oddzwonienie wieczorem. Ale potem już nie odebrał telefonu i po prostu odpisał, że „nie ma sensu rozmawiać”.

Później Tretiakow wyjaśnił jednak na piśmie, że tak naprawdę nie mieszkał na Ukrainie na długo przed wybuchem wojny, ale wrócił w marcu i ponownie wyjechał w kwietniu – i że „Pomagałem, pomagam i nadal będę pomagać Ukrainie niezależnie od tego, gdzie mieszkam.” . Jednak w odpowiedzi na doprecyzowujące pytanie były wieloletni poseł ludowy nie podał ani jednego przykładu swojej pomocy po 19 kwietnia 2022 r.

Na pierwszym miejscu jest tenis stołowy

Po wkroczeniu Rosji na ochotnika zgłosił się rzekomo inny były regionalny deputowany ludowy Aleksander Zać. W czerwcu 2022 r. Chersonska Obwodowa Administracja Państwowa dwukrotnie wprowadziła go do systemu „Szlach” jako wolontariusza, choć nie potrzebował drugiego zezwolenia – 27 czerwca Aleksander Zats opuścił kraj przez przejście graniczne Łużanka na granicy z Węgrami i nigdy nie wrócił.

Były poseł ludowy, a obecnie szef Federacji Tenisa Stołowego Ukrainy (FNTU) miał ważniejsze sprawy na głowie niż niesienie pomocy humanitarnej. Już 20 sierpnia brał udział w Kongresie Europejskiej Unii Tenisa Stołowego, który w tym roku odbył się w Monachium w Niemczech.

Oleksandr Zatz (pierwszy leworęczny) pod Krakowem (zdjęcie na Facebooku)

Choć sam Alexander Zats jest nieaktywny na portalach społecznościowych, jego przemieszczanie się po Europie można śledzić na podstawie komunikatów federacji, której nadal przewodniczy, oraz jego zastępców. W marcu 2023 roku kibicował ukraińskim tenisistom na zawodach w Berlinie, a w czerwcu w Krakowie. W komentarzach subskrybenci są nawet oburzeni tym, czy szef FNTU pamięta, kiedy ostatni raz był w swojej ojczyźnie.

Organizacja społeczna „Ukraińska Narodowa Młodzież Patriotyczna” pomogła 47-letniemu Aleksandrowi Zacowi w opuszczeniu Lwowa. To właśnie ta organizacja dwukrotnie skierowała apel do Obwodowej Administracji Państwowej w Chersoniu z prośbą o wydanie mu pozwolenia na przekroczenie granicy. W rozmowach telefonicznych z NGL.media jej prezes Petr Rapita wspominał współpracę z Zatzem dopiero przy drugiej próbie. Według niego tak naprawdę ich opuścił, ale rzekomo wrócił i przyniósł wojsku trochę rzeczy taktycznych.

spot_img
Źródło : Ngl.media
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap