Rolnicy mogą także przyłączyć się do blokowania granicy z Ukrainą przez polskich truckerów. Problemu nie da się rozwiązać w drodze negocjacji. I wygląda na to, że władze ukraińskie, we współpracy z polskimi, są gotowe pozwać tych, którzy blokują samochodowe przejścia graniczne. Eksperci przeanalizowali, co się dzieje
Demokracja w warunkach rynkowych opiera się na konkurencji, a nie na totalitaryzmie – Deputowany Ludowy VIII kadencji, Prezydent Ukraińskiej Konfederacji Agrarnej (UAK) Leonid Kozaczenko wyjaśnia:
„Od dwóch tygodni polscy przewoźnicy blokują ukraińskie samochody, których tysiące zgromadziły się na trzech punktach kontrolnych (Korchowa – Krakowiec, Grebnoje – Rawa-Ruska i Dorogusk – Jagodin). Stworzyło to ogromne problemy finansowe dla naszych firm. Wiadomo, że zdarzały się już przypadki śmiertelne – jeden z kierowców zmarł w takiej kolejce, nie mając możliwości otrzymania niezbędnej opieki medycznej.”
Ekspert zauważa, że ludzie mają trudności z jedzeniem, ogrzewaniem i tankowaniem. Teraz pojawiła się informacja, że przedstawiciele Związku Przewoźników Polskich, który faktycznie zorganizował blokadę, zamierzają dołączyć do rolników ze Stowarzyszenia „Zdradziona Wieś”. Oni – zauważa Leonid Kozaczenko – wspierają skrajnie prawicową partię Konfederacja, znaną z nastrojów prorosyjskich (odpowiednio antyukraińskich). I nie chodzi tu tyle o ekonomię, co o politykę.
„Niektórzy w Polsce otwarcie żałują utraty rosyjskiego rynku – logistyki transportu i wzajemnych dostaw. I nie mniej otwarcie narzekają na niemożność konkurowania z Ukrainą, która oferuje korzystniejsze warunki dla niektórych przewozów (i działa bez kwot, które zostały nam odebrane decyzją UE po masowej agresji rosyjskiej). Problemy z pewnością wymagają rozwiązania.
Szukaj kompromisów. Jednak sposób, w jaki postępują obecnie poszczególni polscy przedsiębiorcy, jest nie tylko sprzeczny z pewnymi wartościami moralnymi (biorąc pod uwagę trudną sytuację, w jakiej znajduje się obecnie Ukraina), ale także stoi w sprzeczności z decyzjami UE, a także polskim ustawodawstwem – podkreśla ekspert.
Przypomina, że demokracja w warunkach rynkowych opiera się na konkurencji, a nie na totalitaryzmie. Członkowie UE nie mogą ignorować decyzji podjętych przez przywódców UE. Tu nie chodzi o dialog, tu chodzi o szantaż – podkreśla Leonid Kozaczenko.
„Polskę uważamy za partnera strategicznego” – zauważa. „Mamy nadzieję, że polscy przywódcy zainterweniują w tym konflikcie, nie doprowadzając do jeszcze większej eskalacji”.
Polska i inne kraje z nami graniczące korzystają z takiego nielegalnego blokowania
Ekspert gospodarczy Daniil Monin podkreśla, że zamknięcie korytarza morskiego gwałtownie zwiększyło zapotrzebowanie na eksport z Ukrainy innymi możliwymi szlakami. W tym transport drogowy.
„Europa zawsze była nieprzyjazna graczom zewnętrznym, wykorzystując środki i standardy regulacyjne w celu ochrony swojego rynku, co powinno ograniczać dostawy z zewnątrz na rynki UE. Ale Ukraina po prostu nie ma teraz innego wyjścia” – wyjaśnia ekspert.
A jednak mamy osoby nielegalnie blokujące granicę, które częściowo tracą dochody ze względu na dużą liczbę tranzytów ze strony ukraińskiej.
„Jednocześnie Polska i inne graniczące z nami kraje czerpią korzyści z takiego nielegalnego blokowania” – zauważa Daniil Monin. – Trudno powiedzieć, jak Ukraina może na to wpłynąć. Przecież straszenie ludzi zadośćuczynieniem za szkody nie jest zbyt mocnym argumentem. Najprawdopodobniej ukraiński biznes będzie próbował skierować się na inne drogi, które nie są jeszcze zablokowane. Mamy nadzieję, że strajk kiedyś się zakończy i znów będzie można podróżować tradycyjnymi trasami. Ale dopóki morze jest niedostępne, sytuacja ta może się powtarzać w różnych miejscach tranzytowych.”