Ukraiński biznes odchodzi. Nie z powodu wojny, ale z powodu korupcji. Niestety, potwierdzają to badania ankietowe i analityczne.
Dlaczego następuje odpływ talentów, środków inwestycyjnych, aktywności przedsiębiorczej i kto jest za to winien?
Te pytania słyszę cały czas w transmisjach i spotkaniach. Przede wszystkim dlatego, że dla wielu Ukraińców korupcja w czasie wojny stała się swego rodzaju wyrokiem śmierci na istniejący ustrój poradziecki i dowodem częściowej porażki Majdanu.
Przecież korupcja istniała już wcześniej, dopiero teraz dzieje się najbardziej cynicznie i bezczelnie na tle dziesiątek tysięcy zabitych i rannych na froncie i w całym kraju. Jest to coś, co nawet dla wielu Ukraińców, przyzwyczajonych do arogancji i bezkarności krajowych skorumpowanych urzędników, wykracza poza dobro i zło. Najważniejsze, że wielu z nas w końcu zdało sobie sprawę, że to droga donikąd. Nie tylko dla całego kraju, ale także dla poszczególnych Ukraińców, ich rodzin i dzieci.
Ale najważniejsze jest to, że ludzie chcą usłyszeć odpowiedź na pytanie: kiedy to wszystko się skończy? Niestety muszę przyznać, że to się nie skończy. Sami musimy to zatrzymać. Jeśli nie zajmiemy subiektywnego stanowiska – jako biznes, jako społeczeństwo obywatelskie, to skorumpowani urzędnicy sami się nie poddadzą.
Dlaczego? Tak, choćby dlatego, że w naszym kraju korupcja przynosi rocznie około 500-600 miliardów hrywien „czynszu”. Zarabiają więcej niż wszystkie przychody przedsiębiorców razem wzięte – są silniejsi i w przeciwieństwie do nas nie rezygnują ze swoich stanowisk. Znowu mają solidarność klanową, w przeciwieństwie do nas. Zbudowali połączenia pionowe i poziome.
A sytuacja niestety się pogarsza. Na przykład wzrosła liczba ataków rabusiów, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy ponad 45% przedsiębiorców znalazło się pod presją organów regulacyjnych lub organów ścigania. Około 30% wskazuje, że ciśnienie wzrosło w porównaniu do tego, co było. To jest zdjęcie.
Obecnie istnieje bardzo wysokie ryzyko, że biznes może zostać krytycznie „wyparty” z Ukrainy. Straciliśmy już 12% wartości dodanej w wyniku migracji przedsiębiorstw, a możemy stracić jeszcze więcej. Być może w ten czy inny sposób uda nam się zatrzymać istniejące w kraju projekty inwestycyjne.
Kto jest winny i co robić?
Kluczowe pytanie brzmi: co z tym zrobić? Przede wszystkim nie poddawaj się. Założyliśmy na przykład Manifest 42, stowarzyszenie stowarzyszeń biznesowych. Stworzyliśmy „Koalicję Ukraińskich Środowisk Biznesowych na rzecz Modernizacji Ukrainy” i mam zaszczyt przewodniczyć Radzie tej koalicji.
Obecnie szukamy sposobów instrumentalnego budowania oporu wobec potęgi takich struktur władzy. Ale z drugiej strony pracujemy też systematycznie. Tym samym udało nam się pokonać pecha i wypromować najlepszą ustawę o ponownym uruchomieniu Biura Bezpieczeństwa Gospodarczego.
Obecnie pracujemy nad ponownym uruchomieniem Kodeksu postępowania karnego i organów celnych, aby organy nadzorcze i regulacyjne przestały być organami nacisku. Aby wprowadzić domniemanie niewinności biznesu, aby przestępstwa gospodarcze zostały zdekryminalizowane. Tak aby jedynie jurysdykcja gospodarcza miała jurysdykcję gospodarczą, którą musimy teraz wspólnie zrestartować.
Najważniejsze, żeby sam biznes najpierw zaczął działać zgodnie z przepisami i zaczął płacić podatki. Po drugie, gdy firma zostanie poproszona o łapówkę, powinna w tym momencie skontaktować się z NABU, czyli „Koalicją Ukraińskich Środowisk Biznesowych”, czyli „Manifestem 42”.
Są tam już przeszkoleni ludzie, którzy pomogą biznesowi zadbać o to, aby nie tylko ten podatnik, ale także wszyscy, którzy później staną w jego obronie, już nigdy nie trafili do agencji rządowych. I żeby z całą pewnością trafili na śledztwo i za kratki za swoje nielegalne czyny. Musimy się opierać. Nie ma innego sposobu.
Biznes się jednak boi. Biznes mówi zwykłym tekstem: „OK, mogę tam zeznawać przed organami podatkowymi, ale oni mają krewnych w prokuraturze, w miejscowej SBU lub w Państwowym Biurze Śledczym. Możliwe, że zamkniemy nawet fiskusa, ale wtedy i mnie zamkną. Przywiążą mnie do powiązań z Rosją, albo do czegoś innego, albo nawet wymyślą coś zupełnie, a ja znajdę się w innej sprawie”.
Musimy więc zachować ostrożność. Ale razem na pewno przez to przejdziemy. Obecnie pracujemy nad tą infrastrukturą, aby wspierać tego typu firmy.
Rzeczywiście, biznes boi się finansować think tanki, projekty medialne i partie polityczne. Boi się, bo ma nadzieję, że „no cóż, jakimś cudem przeżyjemy i przetrwamy to wszystko”. Ale to przetrwanie niestety czyni nas bardzo, bardzo kruchymi i daje siłę tym, którzy utrzymują ten skorumpowany i już nawet nie oligarchiczny, ale po prostu system gangsterski, który po prostu toczy wojnę z biznesem.
Nie jest to oczywiście wyczerpujący opis stanu. W państwie i jego instytucjach jest naprawdę wielu rozsądnych ludzi, z którymi można i należy rozmawiać. Ci ludzie są w Prokuraturze Generalnej, w NABU, w NAPC, w Ministerstwie Gospodarki, w Ministerstwie Finansów, w Kancelarii Prezydenta.
Możemy się chronić tylko wtedy, gdy przestaniemy bać się prowadzenia z nimi trudnych rozmów na temat korupcji. Tylko wtedy skorumpowany system nie będzie miał władzy. Nie boimy się Putina, nie boimy się broni nuklearnej, więc dlaczego boimy się domorosłych złodziei? Im też trzeba się przeciwstawić. Są tymi samymi wrogami Ukrainy, co żołnierze Putina.
Dobrymi przykładami są Jurij Zozulia i Aleksander Sokołowski. Nie boją się wyjść i mówić publicznie o wszystkim, co robi to czy tamto ciało. Jeśli oni mogą, inni też mogą.
Jednocześnie moim zdaniem karanie skorumpowanych urzędników stanowi niewielki element walki z korupcją. Walka z korupcją polega przede wszystkim na budowaniu innego systemu. Koncentrujemy się na nowym urzędzie celnym, nowym systemie bezpieczeństwa ekonomicznego, nowym kodeksie postępowania karnego, nowej prokuraturze, nowym urzędzie skarbowym i pracujemy nad tym. I myślę, że w 2025 roku na pewno to osiągniemy.
„Po Majdanie nie można się rozchodzić”
Niedawno spotkałem się z redaktorką naczelną jednego z najsłynniejszych ukraińskich wydawnictw społeczno-politycznych, a ona wśród setek bardzo fajnych zwrotów i znaczeń powiedziała mi jedno bardzo ważne zdanie: „Społeczeństwo nie rozumie, że nie można się rozproszyć po Majdanie, - po Majdanie nie wolno wyjeżdżać i żeby zrobić to, co robiłeś wcześniej, musisz stać się władzą.
Bycie rządem oznacza, że biznes musi finansować think tanki, finansować niezależne media, współfinansować edukację obywatelską, finansować partie polityczne, delegować swoich przedstawicieli do parlamentu, do sił politycznych, delegować swoich przywódców do zarządzania systemem państwowym, szkolić menedżerów rządowych, pomagać w profesjonalizacji służba publiczna.
Jeśli chcemy prawdziwej modernizacji kraju, musimy w nią inwestować. Co więcej, zainwestuj zasoby organizacyjne, zasoby finansowe i zasoby semantyczne. A podejmowanie działań powinno być jednym z naszych codziennych zadań. Dopóki tego nie zrobimy, skorumpowani urzędnicy będą silniejsi. Oni na przykład ponownie zgromadzili środki finansowe.
I znowu musimy przeskoczyć nad głowami, aby pokonać skorumpowanych urzędników w wyborach. I najprawdopodobniej ci, których ponownie wybierzemy w wyborach, również będą skorumpowani, ponieważ ich znaczenia pozostaną niezmienione. A typologia władzy pozostanie niezmieniona, jeśli nie weźmiemy władzy w swoje ręce.
Właściwie tytuł mojego felietonu na ZN.UA jest dokładnie taki: Jak społeczeństwo obywatelskie może przejąć władzę w kraju. Mamy wizję tego, jakiego rodzaju kraj chcemy zbudować. Chcemy zbudować kraj szans, w którym państwo będzie skoncentrowane na ludziach, z odpowiedzialnymi obywatelami i bezpiecznym środowiskiem. Kraj, który będzie podmiotem globalnym. Mamy też jasny pomysł, jak to zrobić. Opracowaliśmy wiele polityk, ale nie mamy masy krytycznej ludzi, którzy chcą to robić każdego dnia. Niestety środków jest za mało, dlatego naszym zadaniem na najbliższą przyszłość jest zgromadzenie środków, a następnie delegowanie ludzi.
Ukraina wypycha Ukraińców, którzy znaleźli się za granicą
Kolejne pytanie wymagające refleksji: jaka powinna być polityka państwa wobec Ukraińców mieszkających obecnie za granicą?
Moim zdaniem państwo obecnie wypycha Ukraińców. W dalszym ciągu wypiera talenty i przedsiębiorców z Ukrainy. Próbuje zastraszyć tych, którzy są już poza Ukrainą.
Jest to kategorycznie niedopuszczalne. Ukraińcy powrócą, gdy Ukraina będzie najlepszym miejscem do posiadania dzieci, do tworzenia pomysłów, do realizacji aspiracji biznesowych, do inwestowania. Trzeba nie zastraszać Ukraińców na całym świecie, ale pracować nad atrakcyjnością środowiska.
Tak naprawdę głównym problemem Ukrainy nie jest bezpieczeństwo – problemem jest daremność, brak jasności. Kiedy największym problemem państwa w czasie wojny są nieprzewidywalne działania samego państwa, które np. w każdej chwili mogą pogorszyć warunki krajowego biznesu, jest to nonsens. Ponieważ to biznes finansuje naszą obronę ze swoich podatków.
Państwo musi stworzyć wszelkie warunki do normalnego życia Ukraińców poza Ukrainą – zadbać o to, aby Ukraińcy urzeczywistnili swoją chęć pomocy swojemu krajowi tak, jak potrafią, przekazując darowizny, poprzez częściowe płacenie podatków na Ukrainie, poprzez instytucję podwójne miejsce zamieszkania i tym podobne.
Większość z tych osób znalazła się za granicą nie ze względu na dobre życie, ale po części w wyniku krótkowzrocznych działań samego państwa. Zrozumienie, że państwo troszczy się o nich, że państwo pozostaje skupione na człowieku, niezależnie od tego, gdzie jest Ukrainiec, znacznie zwiększa szanse na powrót tych osób.