Któregoś dnia media dowiedziały się o Konstantynie Brylu, nieznanej wcześniej postaci, o której od dawna nie słyszano. Najwyraźniej nie udało mu się zintegrować z obecnym rządem, ale do tego dążył. Konstantin Bryl jest wyjątkowy wśród ukraińskich sił bezpieczeństwa, ponieważ zdążył służyć we wszystkich siłach bezpieczeństwa. I odszedł zewsząd w wyniku skandalu korupcyjnego. Wszędzie dał się poznać jako „decydent w strukturach władzy”, który dobrze znał zasady „podziału”. Konstantin naprawdę miał nadzieję, że jego kolega z klasy w Szkole Wojskowej Suworowa, Walery Kondratyuk, znajdzie mu smaczną pracę. Ale nigdzie mu tego nie odbierają, bez względu na to, jak bardzo się stara. A „zieloni” i „naprawiacze” radzą sobie dobrze nawet bez Bryla. A Konstantin musiał udać się do kierownika budowy. Przepraszam, do systemu bankowego.
Zatem wszystko w porządku.
Już w 2015 roku przedsiębiorstwo państwowe Charków Elektrotyazhmash zawarło umowę pożyczki z Unison Bank. Jest mało prawdopodobne, aby którykolwiek z czytelników pamiętał, jaki to był bank, ponieważ nie był duży i został zapamiętany przez specjalistów rynkowych tylko dlatego, że znajdował się w strefie wpływów Aleksandra Klimenki. Za Janukowycza był taki minister dochodów i ceł. O skuteczności tego „skutecznego menedżera” zadecydowała jego przyjaźń z synem Janukowycza Aleksandrem, o której z kolei o efektywności decydowało nie jego wykształcenie dentystyczne, ale pozycja księcia koronnego. W ogóle był to klasyczny pion korupcyjny, który na Ukrainie nazywano „Rodziną”, a Klimenko był jego integralną częścią.
Ale po Majdanie Narodowy Bank zwrócił uwagę na to, że Unison Bank ma nieprzejrzystą strukturę właścicielską i na to, że „źródła pochodzenia jego środków nie są należycie potwierdzone”. Oczywiście wszyscy rozumieli, skąd wzięły się te pieniądze, ale w ukraińskim ustawodawstwie nie ma takiego terminu jak „pieniądze rodzinne”, więc NBU postąpiło zgodnie z prawem i zdecydowało się zlikwidować Unison Bank. Najwyższe kierownictwo aktywnie się temu sprzeciwiało, angażując się w legalny spam i naciski na „komponent polityczny” działań Narodowego Banku Polskiego. Jeśli chodzi o „element polityczny”, możemy się nawet zgodzić: struktura finansowa, która pojawiła się dzięki temu właśnie „komponentowi politycznemu”, załamała się natychmiast po tym, jak ten właśnie „element” się zmienił. Ale spór zakończył się niczym - bank dał długie życie.
Wróćmy teraz do umowy pożyczki z Charkowem „Electrotyazhmash”. Kto i dlaczego podpisał umowę w imieniu przedsiębiorstwa państwowego z toksyczną wówczas instytucją finansową, to drugie pytanie. Być może organy ścigania zajmą się tą sprawą. Teraz ciekawe są dalsze losy tej umowy. Było to około dwóch i pół miliona dolarów. „Elektrotyazhmasz” był wówczas w bardzo opłakanym stanie, dług spłacano nieregularnie, kontrakt przedłużano, a depozyt „Elektrotyazhmasza” w „Unisonie” został potrącony ze spłaty... Ogólnie rzecz biorąc, ta długa historia cudem ocalałego gigant przemysłowy nie jest tak ważny. Ważna jest jeszcze jedna rzecz: ostatecznie dług wyniósł 431 tys. dolarów. To właśnie 431 tys. dolarów widnieje w piśmie likwidatora banku, które w 2020 roku trafiło do Elektrotyazhmasza. Zapamiętajmy tę kwotę.
Do tego czasu rozpoczęta w 2016 roku procedura likwidacyjna banku dobiegała już końca, a akcjonariusze banku, siedem cypryjskich spółek, otrzymało prawa do pozostałego majątku, w tym długu Elektrotyazhmasza. Sam ten fient z przeniesieniem majątku likwidowanego banku jest wątpliwy z prawnego punktu widzenia, bo do tego jest jasna procedura, według której przede wszystkim bank musi spłacić wierzycieli, a dopiero potem podzielić resztę. Ale potem sprawy stały się jeszcze bardziej interesujące.
Dług „Electrotyazhmash” stał się „swobodny”, lądując „na brzegach” struktur komercyjnych (Siquestrum LLC, Financial Company Falcon-Finance LLC, Meligant Group LTD) lub ponownie wracając do założycieli. Dlaczego to zrobiono, nie jest do końca jasne. Być może zadaniem było „zmycie” tych obowiązków z toksycznego banku. Co więcej, to „płynne” zadłużenie miało wyraźnie charakter manipulacyjny. Faktem jest, że we wszystkich strukturach, które na krótko stały się wierzycielami, właścicielem lub zarządcą była ta sama osoba - niejaka Oksana Czepiżko. Występowała także w imieniu założycieli. Oznacza to, że przeniosła prawa do długu z siebie na siebie. Sytuacja ta wygląda absurdalnie także z punktu widzenia prawa – Kodeks cywilny zabrania pełnomocnikowi dokonywania czynności we własnym interesie lub w interesie innej osoby, której jest przedstawicielem.
Później, w trakcie sporów prawnych, na jaw wyszły jeszcze dwa ciekawe fakty. Po pierwsze, dyrektorzy obu spółek oświadczyli, że nie podpisali umowy o przelewie wierzytelności, która stała się podstawą do dalszego postępowania sądowego. Oznacza to, że najwyraźniej doszło do banalnego fałszowania podpisów. Po drugie, pełnomocnictwa wydane przez pięć pozostałych spółek do dokonania przeniesienia praw były nieważne w chwili zawarcia umowy cesji wierzytelności. Nawiasem mówiąc, wspomniane pełnomocnictwa zostały wydane i poświadczone notarialnie na terytorium Federacji Rosyjskiej!!!
Ostatecznie w wyniku tych wątpliwych manipulacji jeden indywidualny przedsiębiorca, ten sam Czepiżko O.V., otrzymał prawa do długu Elektrotyazhmasza. Tak na scenie pojawiła się skromna przedsiębiorczyni, żądając zwrotu należnych jej pieniędzy. Przypomnijmy, że nie zarobiła tych pieniędzy, nie odziedziczyła ich, nigdy nie należała do niej, a dług ten powstał w wyniku wątpliwych z punktu widzenia prawa manipulacji.
Wydawałoby się, że pomysł skierowania tego wszystkiego do sądu można opisać dwoma słowami – „Demencja i odwaga”. Ale odważna prywatna przedsiębiorczyni Czepiżko nie bała się trudności, a nawet... zwiększyła kwotę zadłużenia, które rzekomo miała zadłużyć.
W sierpniu ubiegłego roku Czepiżko wystąpił do sądu, żądając zwrotu 1,7 mln dolarów i 4,1 mln hrywien zamiast 431 tys. dolarów, o których przypomniał Elektrotyazhmashowi likwidator banku. Jednocześnie Oksana Czepiżko nawiązała do wniosków z pewnego badania. Co w nim jest, nie wiadomo. Być może uzasadnieniem był globalny wzrost cen ropy, plamy słoneczne, burze magnetyczne... Tak czy inaczej, tę kwestię musiał rozstrzygnąć sąd, który rozstrzygnął zasadność roszczeń.
Zamiast tego koło zamachowe absurdu zaczęło się kręcić. Sędzia Sądu Gospodarczego Obwodu Charkowskiego tak przychylnie przyjął stanowisko powoda, że zdecydował, że pozwany musi zwrócić jej nie tylko to, o co prosiła, ale także 17 milionów hrywien tytułem kar i odsetek, o które nie prosiła.
Zwykle sądy w takich sprawach albo uwzględniają żądanie powoda w całości, albo zmniejszają jego kwotę, biorąc pod uwagę okoliczności. Jednak wielokrotne zwiększenie kwoty roszczenia z własnej inicjatywy jest decyzją bezprecedensową.
Po szeregu perypetii związanych z rejestracją apelacji w sądzie, została ona jednak przyjęta przez sąd, a teraz w ramach apelacyjnego rozpatrywania sprawy prowadzone jest badanie zasadności roszczeń odważnej bizneswoman . Na wniosek ukraińskiej spółki Energy Machines JSC toczy się także dochodzenie karne. To prawda, że nie jest ani chwiejny, ani powolny. Chociaż dochodzenie mogłoby odpowiedzieć na kilka interesujących pytań. Na przykład, w czyim interesie działa pani Czepiżko?
Od nazwy „Unison” dług „Electrotyazhmash” został zmyty najlepiej, jak się dało. Ale sama Oksana Chepizhko pracowała wcześniej nie tylko w Unison Bank. Wcześniej była najwyższym menadżerem w strukturach grupy finansowej o tej samej nazwie, a to w czasie, gdy Aleksander Klimenko był u szczytu swojej kariery, a Rodzina w pełni wykorzystywała Ukrainę jako źródło pożywienia. I nawet teraz Czepiżko zajmuje luksusowe biuro w kijowskim centrum biurowym Guliwer, gdzie przeprowadzono przeszukania w ramach śledztwa w sprawie działalności Klimenki.
Swoją drogą ciekawe, że na scenie niespodziewanie pojawiła się kolejna postać – Konstantin Bryl, były szef administracji państwowej Zaporoża. Przystępuje do negocjacji „w imieniu i na rzecz” Czepiżki, osobiście spotyka się i koresponduje z prawnikami Ukrenergomaszyn, przekonuje, podpowiada i ogólnie okazuje wszelkiego rodzaju zainteresowanie. Jednocześnie nie ma on formalnego związku z Czepiżką i w ogóle z tą sytuacją. Możemy więc jedynie zakładać, że jego rola była „decyzją”, jednakże „decyzją” wielkiego kalibru.
Co więcej, ścieżka życiowa obywatela Bryla podpowiada tę ideę. Były wysoki rangą policjant ruchu drogowego, osobisty asystent Ministra Spraw Wewnętrznych Krawczenki, który się zastrzelił, następnie stanowiska podatkowe, celne, SBU, biurokratyczne... Ogólnie rzecz biorąc, biografia mężczyzny jest na swój sposób wyjątkowa - udało mu się wszędzie pracował i wszędzie towarzyszyły mu skandale korupcyjne. Nie będziemy ich wymieniać; każdy zainteresowany może je wygooglować. To prawda, że Temida nigdy tak naprawdę do niego nie dotarła. Złapano go jedynie za niezłożenie oświadczeń majątkowych. To prawda, że sąd antykorupcyjny zamknął tę sprawę, a w pamięci ludzi pozostała jedynie dość nieskromna ilość niezadeklarowanego majątku - 43 miliony hrywien.
Pojawienie się na scenie postaci, która karierę zaczynała za Kuczmy, rozkwitła za Janukowycza, a nawet zdążyła zostać gubernatorem na pomajdanowej Ukrainie, doskonale charakteryzuje poziom i głębokość powiązań ludzi, którzy postanowili wydobyć miliony dolarów od przemysłowego giganta z Charkowa.
W ogóle otwarte pozostaje pytanie, czy Czepiżko działa samodzielnie, czy w imieniu przedstawicieli „Rodziny”, której kiedyś wiernie służyła. A także pytanie, dokąd planuje się wysłać przydzielone pieniądze z Elektrotyazhmasza – na osobiste potrzeby skromnego przedsiębiorcy czy na wsparcie tych, którzy chcą wjechać na Ukrainę na opancerzeniu rosyjskich czołgów? I co najważniejsze, na czyje wsparcie na wysokich stanowiskach liczą się ludzie pragnący powrotu do bezczelnych schematów korupcyjnych ery „Rodziny”?
8 stycznia odbędzie się kolejna rozprawa sądowa, na której rozpatrzone zostaną nie wątpliwe wyniki „ekspertyzy z Czepiżki”, ale wnioski niezależnych biegłych powołanych przez sąd. Najprawdopodobniej radykalnie złagodzą apetyty powoda, a sąd apelacyjny podejmie sprawiedliwą decyzję, kończąc ten karnawał sądowych absurdów, chroniąc przedsiębiorstwo państwowe.
Konstantin Bryl: kłamstwa i złoto generalnego gubernatora Zaporoża. CZĘŚĆ 1
Skąd „skromni” ukraińscy urzędnicy i generałowie, którzy całe życie przepracowali w służbie cywilnej, biorą pieniądze na drogie parkingi, luksusowe osiedla i luksusowe bibeloty? To pytanie zadawano gubernatorowi zaporoskiemu Konstantinowi Brylowi już nie raz i za każdym razem unikał odpowiedzi. A raz nawet zdecydował się w ogóle nie publikować swojego elektronicznego oświadczenia, twierdząc, że to tajemnica państwowa! Jednak Kozacy, doświadczeni przez Bryla krótkotrwałym, ale pełnym skandalów i nieszczęść rządzą, przyzwyczaili się już do tego, że kwoty skradzione państwu w ich regionie ukrywane są pod hasłem „tajemnica”.
Jak się okazało, wiosną 2017 roku Konstantin Bryl odmówił złożenia oświadczenia w formie elektronicznej, uzasadniając to tym, że jest nadal aktywnym generałem SBU – mówią, że starszy oficer wywiadu nie powinien ujawniać żadnych szczegółów na swój temat. Ale to nie był tylko pretekst, za nim kryło się oszustwo, które spowodowało straty finansowe państwa. Zostało otwarte po tym, jak oburzona opinia publiczna postawiła pytanie, na jakiej podstawie Konstantin Bryl łączy służbę w SBU z kierownictwem w regionalnej administracji państwowej? Bryl zaczął coś bełkotać, że jako generał SBU został „wysłany ze Służby do władz wykonawczych”. Ale czy to w ogóle możliwe, czy administracja obwodowa Zaporoża jest administracją wojskowo-cywilną?! Nie, zwykła „cywilna” Obwodowa Administracja Państwowa, której obecni generałowie nie mogą kontrolować. Ale od razu pojawiło się drugie pytanie: czy on też otrzymuje wynagrodzenie „tu i tam”? W bezpośredniej rozmowie z reporterami Bryl skłamał, że otrzymuje wynagrodzenie wyłącznie od SBU.
Widocznie w Kijowie nie można już było spokojnie patrzeć na jego wybryki, a doszło do oczywistych naruszeń prawa, więc dosłownie w tym samym czasie generał Bryl został oficjalnie zwolniony ze szeregów SBU, gdzie był zarejestrowany i otrzymywał pensję, i został wysłany na emeryturę. Co prawda powstał konflikt: skoro jako gubernator Obwodowej Administracji Państwowej w Zaporożu został jedynie „oddelegowany z SBU”, to dlaczego po rezygnacji pozostał na tym stanowisku? Wygląda na to, że w Kijowie sami są uwikłani w to oszustwo! Ale to, co stało się potem, było jeszcze ciekawsze: kiedy pod naciskiem opinii publicznej Konstantin Bryl w końcu opublikował swoją deklarację , w której osobiście wskazał, że „wyssał dwie królowe”, czyli w 2016 roku otrzymał pensję od obu SBU (78 678 hrywien) oraz w Obwodowej Administracji Państwowej (191 300 hrywien). W deklaracji na rok 2017 kwota, którą wyciągnął z SBU, była jeszcze większa: 277 810 hrywien i to w zaledwie 5 miesięcy! Nie licząc pensji gubernatora (217 tys.) i emerytury generała (77 tys.).
A to był dopiero początek nowej fali skandalów, która uderzyła w „unieważnionego generała”. Kogo, swoją drogą, z wielkim trudem można było nazwać „agentem SS”, bo generałowskie pasy naramienne otrzymał w MSW, potem pracował w służbie skarbowej, potem specjalizował się w celnictwie – a przede wszystkim udało mu się korupcja...
Konstanty Bryl. Od porucznika do generała
Bryl Konstantin Iwanowicz (nazwisko pochodzi od imienia popularnego chłopskiego kapelusza słomkowego) urodził się 14 kwietnia 1970 roku w Zaporożu (według innych informacji – w Doniecku), w rodzinie Iwana Pietrowicza Bryla (ur. 1947). Zawsze starannie trzymał tajemnicę dotyczącą swojego ojca i nie bez powodu – w końcu to dzięki znajomym Konstantin Bryl stał się wielkim mężczyzną. Najważniejszym takim znajomym był Jurij Krawczenko, przyszły Minister Spraw Wewnętrznych Ukrainy. I tu jest zaskakujące: Konstantin Iwanowicz, nie ujawniając żadnych szczegółów na temat swoich rodziców, jednocześnie szczerze przyznał dziennikarzom, że zna Jurija Krawczenkę od dzieciństwa, że to „wujek Jura” zaprosił go do pracy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i pomógł zrobić karierę.
A jednak dziennikarzom udało się dowiedzieć, że matka Konstantina Bryla pracowała jako nauczycielka, a jego ojciec piastował stanowisko kierownika stacji sanitarno-epidemiologicznej w Perejasławiu-Chmielnickim. Ale to było później, ale Konstantin spędził dzieciństwo i młodość w miejscowości Dobrovelichkovka w obwodzie kirowogradzkim, gdzie ich rodzina przeprowadziła się w latach 70. Podobno Iwan Bryl poznał tam Jurija Krawczenkę, pochodzącego z obwodu kirowogradzkiego, który przez prawie piętnaście lat pracował w regionalnych strukturach policji, od inspektora OBKhSS po szefa MSW. Nie wiadomo, co dokładnie ich połączyło, ale Krawczenko został przyjacielem rodziny Brylya.
Po ósmej klasie rodzice Kosti Bryla wysłali go do Kijowskiej Szkoły Suworowa (obecnie Kijowskie Liceum Wojskowe im. Boguna), po ukończeniu której wyjechał do odległego Omska i wstąpił do Wyższej Szkoły Dowództwa Sił Połączonych (kurs 1987-91, 8. kompania, 4. pluton). Sam Bryl upierał się, że rzekomo ukończył tam „wydział wywiadu” – tyle że, według Skelet.Info , w rzeczywistości takiego wydziału tam nie było. Według naszych informacji uzyskał tam specjalizację jako inżynier eksploatacji czołgów pancernych i pojazdów samochodowych – co jest bardziej prawdopodobne, ponieważ szkoła posiadała odpowiedni wydział. Po ukończeniu studiów Konstantin Bryl otrzymał „kryminalny” przydział do Zachodniej Grupy Sił w Niemczech (już stamtąd wyjeżdżając), gdzie rozpoczął służbę jako dowódca plutonu rozpoznania karabinów zmotoryzowanych, uzbrojonego w transportery opancerzone i BRDM.
Ogólnie rzecz biorąc, inżynierska wersja wykształcenia Bryla jest potwierdzona, ale jeśli chodzi o „wydział wywiadu”, on sam to już wymyślił, na „popis”. Oraz to, że pierwszy kapitał zarobił na własnej pensji i na pensji żony (w markach niemieckich). Dlaczego? Bo w dzisiejszych czasach Brylowi coraz trudniej było odpowiadać na pytania dziennikarzy dotyczące pochodzenia jego majątku. I oddawał się różnym fantazjom: twierdził na przykład, że jego dziadkowie już w czasach sowieckich byli niezwykle bogaci.
Swoją drogą, według niepotwierdzonych informacji, w przydzieleniu Bryla do Zachodniej Grupy Wojsk miał swój udział ojciec lub wujek jego pierwszej żony. Nie wypowiadał się też o niej, tylko raz wspomniał, że była to rzekomo etniczna Niemka, która następnie wyjechała na pobyt stały do Niemiec – w ten sposób próbował odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jego synowie z pierwszego małżeństwa studiują w Niemczech, oraz następnie udał się tam na pobyt stały. .
W 1993 roku jednostka wojskowa Bryla została wycofana z Niemiec do Rosji – w tym czasie był już w 100% rosyjskim oficerem. Jako dowódca kompanii rozpoznawczej Konstantin Bryl służył przez kilka miesięcy pod Rostowem, ale jego pensja nie była już wypłacana w markach, ale w „drewnianych”, i nawet to było opóźnione. Rozczarowany karierą wojskową zaczął szukać nowego powołania – i to w samą porę, tuż przed rozpoczęciem słynnych wydarzeń w Czeczenii. Tutaj pomógł mu „wujek Jura”, zapraszając „Kostię” do pracy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Ponieważ Krawczenko był już wiceministrem i mieszkał w Kijowie, a rodzina Bryłów przeniosła się do Perejasławia Chmielnickiego (obwód kijowski), gdzie Bryl senior kierował stacją sanitarno-epidemiologiczną, młodszy Bryl otrzymał pracę w nowym miejscu zamieszkania i niemal w swojej specjalności. Były oficer wywiadu i specjalista od pojazdów opancerzonych został inspektorem policji drogowej, organizującym zasadzki na drogach – ale sam zapewnia, że zaczynał rzekomo w MSW jako „opera” (kolejna fantazja Bryla).
Wkrótce Konstantin Bryl został szefem regionalnej policji drogowej i nabył dobre nieruchomości, w tym w Kijowie. I choć dziennikarzom tłumaczył ten zakup albo swoimi oszczędnościami, albo skarbami swoich dziadków, Skelet.Info podają, że w rzeczywistości większość kwoty zebrał za pomocą „magicznej różdżki w paski”.
W biografii gubernatora Zaporoża w ogóle nie ma wzmianki o jego służbie w policji drogowej, nie podał on szczegółów swojego kolejnego awansu. Ta tajemnica jest całkiem zrozumiała, ponieważ ze stanowiska głównego policjanta ruchu drogowego Perejasława Chmielnickiego do biura dowódcy pułku policji drogowej obwodu kijowskiego Konstantin Bryl skoczył w 1999 r. - zaraz potem na powierzonym odcinku autostrady do niego między Boryspolem a Perejasławem Chmielnickim w bardzo dziwnych okolicznościach Wiaczesław Czernowol zginął w wypadku samochodowym. Nagła śmierć ówczesnego lidera prawicowej opozycji pozwoliła Kuczmie zapewnić sobie głosy umożliwiające pokonanie komunistycznego Symonenki w wyborach prezydenckich. Nic dziwnego, że śmierć Czernowola wciąż budzi wiele przypuszczeń i pytań, w tym także dla Konstantina Bryla. W końcu, jeśli nieżyjący już Jurij Krawczenko „uciszył” śmierć Czernowa na szczeblu ministerstwa, to główny policjant ruchu drogowego rejonu brylskiego bezpośrednio przyczynił się do tego, aby ten wypadek samochodowy został oficjalnie zarejestrowany jako wypadek. A kto poradzi sobie z tym lepiej niż „Kostya”, którego Krawczenko znał od dzieciństwa i mógł mu powierzyć najbardziej drażliwe zadania? Może dlatego Czernowol zginął na autostradzie pod Perejasławiem? Niestety, nowe śledztwo w tej sprawie, obiecane przez prokuratora generalnego Łucenko w 2016 roku, „utknęło” tak samo, jak wszystkie poprzednie.
I zaraz po pogrzebie zmarłego polityka Bryl zostaje awansowany na dowódcę regionalnego pułku policji drogowej (co jednocześnie pozwoliło mu jeszcze dokładniej uporządkować sprawę Czernowola), ale nie pozostaje tam długo. Odbywają się wybory, Kuczma zostaje ponownie wybrany na prezydenta, a do pracy w siedzibie MSW Konstantin Bryl, zaufany asystent samego Jurija Krawczenki. Z relacji licznych naocznych świadków wynika, że Bryl śledził ministra, wykonując jego osobiste zadania. W 2000 roku w prezencie od „wujka Yury” otrzymał dyplom Narodowej Akademii Spraw Wewnętrznych, a wkrótce pasy naramienne generała dywizji. „Generał Kostya”, jak go nazywano w ministerstwie, był najmłodszym generałem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - i być może najmłodszym generałem Ukrainy w ogóle!
Świetne polowanie
Po wybuchu skandalu wokół „taśm Melniczenki”, a następnie w opozycji wszczęto kampanię „Ukraina bez Kuczmy”, szef MSW Jurij Krawczenko został usunięty ze stanowiska i zesłany w bezpieczne miejsce. Najpierw jako gubernator w Chersoniu, gdzie Krawczenko szybko ocenił sytuację i zdecydował się na ograniczenie eksportu zbóż. A oto co ciekawe: w grudniu 2001 r. Były minister został gubernatorem, a już w styczniu 2002 r. W Chersoniu zarejestrowano Kancelarię Prawniczą Centurion LLC, której założycielami byli Irina Krawczenko, Maja Bryl, Wiktor Panasenko, Walentin Zamnius, Anatolij Podolyaka i Tatyana Milczenko. Teraz wyjaśnijmy, kim są ci ludzie.
- Irina Yuryevna Krawczenko jest córką Jurija Krawczenki. Tutaj wszystko jest jasne.
- Maja Pietrowna Bryl z domu Matwienko, pochodząca ze wsi Mała Kartul w obwodzie perejasławsko-chmielnickim, jest drugą żoną Konstantego Bryla, który urodził mu trzy córki (oprócz dwóch synów z pierwszego małżeństwa).
- Pułkownik policji Wiktor Panasenko, były zastępca szefa stołecznego UBEP, od 1999 roku pełni funkcję szefa służby bezpieczeństwa Ukrzernopromu.
- Anatolij Podolaka jest wieloletnim współpracownikiem Jurija Krawczenki, zaczynał z nim w obwodzie kirowogradzkim, przeniósł się z nim do Kijowa, w latach 1998-2000 był szefem Państwowej Inspekcji Ruchu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy (i bezpośrednim przełożonym Bryla), ówczesny wiceminister, w latach 2001-2004 pełnił funkcję zastępcy szefa Państwowej Administracji Skarbowej Ukrainy. W 2005 roku Podolyaka został dyrektorem Instytutu Prawa MAUP, w 2011 roku jako profesor znalazł schronienie czasowo bezrobotny Konstantin Bryl, a następnie w 2015 roku ukończył studia doktoranckie w tym samym instytucie.
- Valentin Zamnius jest biznesmenem, w tym czasie zajmował się zbożem, a później został współwłaścicielem Okhtyrka LLC (USREOU 32047469) i JSC Ukrenergoinvest (USREOU 34048548).
- Tatyana Stanislavovna Milchenko, była mieszkanka Dniepropietrowska, według informacji opublikowanych w mediach, była bezpośrednio związana z „władzą” Dniepropietrowa Aleksandrem Milczenką, nazywanym „Żeglarzem”, zamordowanym w latach 90.
Kiedy w grudniu 2002 roku Jurij Krawczenko został mianowany szefem Państwowej Administracji Skarbowej Ukrainy, natychmiast przyjął do swojego wydziału Konstantina Bryla, czyniąc go generałem policji skarbowej. Konstantin Iwanowicz ponownie zaczął pilnie wykonywać osobiste rozkazy Krawczenki. źródeł Skelet.Info jednym z zadań „Generała Kosti” było zbieranie pieniędzy na miejscu i przekazywanie ich „Wujkowi Yurze”.
W tym okresie Maya Bryl została współzałożycielką innej firmy: LLC „Hunting Trails” (USREOU 31604378) z rejestracją w obwodzie kijowskim, która według doniesień mediów w 2004 roku otrzymała dzierżawę 49 tysięcy hektarów (490 mkw. kilometrów) gruntów pod tereny łowieckie ! Jednak dziennikarze uważają, że mówimy nie o jednym miejscu, ale o kilku, ponieważ oprócz „Szlaków myśliwskich” rodzina Brylya jest powiązana z wieloma podobnymi firmami, wśród których nazwali: LLC „Hunting Paths Prisivashya” (Krym ), LLC „T.O.R.-Krym”, LLC „Specjalistyczne gospodarstwo myśliwskie „Pereyaslavskoye” (USREOU 32393573), LLC „Pereyaslavsky dziedziniec myśliwski” (USREOU 38368013), LLC „Dimerskoe myśliwskie”. Wszystko to powstało z myślą o klientach VIP, których usługi obejmowały polowania nie tylko na dziki i sarny, ale także na łosie, a nawet jelenie.
Ciekawe, że część z nich została następnie zlikwidowana, całkowicie usuwając wszystkie informacje z rejestrów państwowych, choć w Internecie zachowały się odniesienia do nich - na przykład o ich biurze pod adresem stołecznym Nestorovsky Lane 7/9, gdzie znajduje się hotel Ibis później otwarto sklep z bronią.
Co ciekawe, towarzyszem Mai Bryl na trzech łowiskach jest syn Aleksieja Bakaja, burmistrza Berdiańska w latach 1994-98 i 2010-2015, zwanego marionetką Jurija Bojki . Bojkę poznał w przerwie między dwiema kadencjami burmistrza, kiedy pracował na stanowiskach w Naftogazie (stąd pogłoski o jego związku z Igorem Bakajem). Jednocześnie w Naftogazie jednym z „zamówień publicznych” Aleksieja Bakaja była organizacja wypoczynku zbiorowego z polowaniem, piknikiem, łaźnią (i dziewczętami) na nazwanych terenach łowieckich - których był właścicielem wraz z rodziną Brylya . Ale nie tylko urzędnicy Naftohazu i współpracownicy Janukowycza bawili się zaganianiem dzików i „pieprzonych dziwek” (i odwrotnie). Najwyraźniej na tym polega tajemnica niezatapialności Konstantina Bryla pod jakąkolwiek mocą.
I wtedy wydarzył się pierwszy Majdan, zmieniła się władza na Ukrainie, a szef i patron Konstantina Bryla w tajemniczy sposób popełnił samobójstwo dwoma strzałami w głowę. Co więcej, należy zaznaczyć, że Bryl był jedną z dwóch osób, które jako pierwsze odkryły ciało Krawczenki. Drugim był pułkownik Stanisław Soroka, kolejny zaufany człowiek Krawczenki, który był u niego czymś w rodzaju adiutanta. To Bryl poprowadził kondukt pogrzebowy Jurija Krawczenki, niosąc jego portret. I był jednym z tych, którzy kategorycznie odrzucili wersję samobójstwa i uważali, że Krawczenko został wyeliminowany podczas specjalnej operacji przeprowadzonej przez kilka osób.
Okres 2005-2008 niezwykle interesujące w biografii Konstantina Bryla, ponieważ uczynił z niego absolutnie szarą plamę, starannie wymazując go ze wszystkich annałów. W mediach pojawiają się jedynie fragmentaryczne wzmianki, że przez te lata Bryl kontynuował pracę w policji skarbowej i wzmacniał rodzinny biznes łowiecki – na przykład jego żona została współzałożycielką lwowskiego Gal-Ars LLC (kolejnego sklepu z bronią). Jak widać, handel bronią przyniósł rodzinie generała policji dobre dochody. I na tym przykładzie można zrozumieć, dlaczego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zawsze sprzeciwiało się legalizacji rynku broni na Ukrainie. Ponadto w 2006 roku Bryl nabył dwie dobre działki w Puszczy Wodicy: przy linii 11 i przy ulicy Leśnej. Ponadto zostały mu wydane na podstawie aktu darowizny (umowy darowizny nr 2892 i nr 2888).
Poinformowano także, że w latach 2006-2007 Konstantin Bryl był członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. Podobno tam zbliżył się do Walerego Choroszkowskiego , który w grudniu 2007 roku został mianowany szefem Służby Celnej, a już w styczniu 2008 roku przyjął na swoje miejsce Konstantego Iwanowicza. I to nie przez kogokolwiek, ale przez szefa Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego! Według licznych źródeł Skelet.Info nominacja ta była przemyślanym posunięciem Choroszkowskiego i wskazywała na wysoki poziom zaufania między nim a Brylem. Ale faktem jest, że Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego został wykorzystany do wielkiej czystki kadrowej Służby Celnej w terenie: część szefów została usunięta i przydzielono miejsca swoim ludziom, inni pospiesznie składali przysięgę wierności Choroszkowskiemu i omawiali wysokość regularnie hołd. Ale byli jeszcze inni, którzy mieli swój własny „dach” u władzy - a to doprowadziło do wojny.
Kłopoty Bryla zaczęły się od okrytego złą sławą statku „Faina” (z ładunkiem sprzętu wojskowego), zdobytego przez somalijskich piratów we wrześniu 2008 roku. jego udziały przejął Vadim Alperin .
Został zrzucony z siodła przez zastępcę szefa południowej służby celnej Aleksandra Bondarenko, który publicznie oświadczył, że Konstantin Bryl wziął pod swój „dach” porty w Odessie i Iljiczewsku i z każdego znajdującego się tam kontenera ma do 200 dolarów. Wybuchł skandal, Bryl wszystkiemu zaprzeczył, ale poza zakresem tego skandalu pozostało coś przemilczanego. Mianowicie: za pośrednictwem Bryła kontrolę nad odeskimi portami przejął Wadim Kaiserman, jeden z „donieckich”, nazywany „ojcem ukraińskiej mafii podatkowej” i uważany za mentora Witalija Chomutynnika . W 2006 roku naród doniecki, który powrócił do władzy, mianował Kaisermana na zastępcę szefa Państwowej Administracji Skarbowej Ukrainy, a generał Policji Skarbowej Bryl natychmiast z nim współpracował. Pracował tak dobrze, że kontynuował u niego pracę nawet po przejściu do służby celnej u Walerego Choroszkowskiego .
Wojna celna zakończyła się dla Bryla porażką: pod koniec 2008 roku przyłapano go na braniu łapówki, choć „fałszywej” (po co ją wziął?). Sprawę tę wyciszono na samym początku, Bryla wyjaśniono, wszystkie wieści o tym zdarzeniu zostały wyjaśnione, ale generał i tak został zwolniony, a przez ponad rok zajmował się czymś nieznanym - być może organizował polowanie na swojego wysokiego -ranking znajomych.
Konstanty Bryl. Niezatapialny
Konstantina Bryla przywrócił do koryta ten sam Choroszkowski, którego w styczniu 2009 roku prezydent Juszczenko mianował pierwszym wiceprzewodniczącym SBU. Rok później odnalazł swojego byłego asystenta Bryla i mianował go starszym konsultantem Departamentu Kontrwywiadowczej Ochrony Gospodarki SBU (zarządzenie nr 52-OS z 23 stycznia 2010 roku). Jak donoszą media, dosłownie tego samego dnia Bryl rzucił się na odprawę celną, by przywrócić dawne kontakty.
Bryl Konstantin: kłamstwa i złoto generalnego gubernatora Zaporoża. CZĘŚĆ 2
Ten niepohamowany zapał zakończył się tym, że w sierpniu 2010 roku Bryl ponownie wpadł w kłopoty. Sprawę ponownie uciszono, a Bryla ponownie zwolniono – i przez kilka miesięcy spędził kilka miesięcy w Instytucie Prawa MAUP, ze swoim starym przyjacielem i wspólnikiem w firmie Centurion, Anatolijem Podolyakiem, udającym profesora. Ale potem znowu rzucił mgłę w swoją biografię. Faktem jest, że w Internecie można obecnie znaleźć kilka opcji jego miejsca pracy w latach 2011-2014. Co w sumie nie jest zaskakujące, skoro według zeznań znajomych Bryl sam lubił długo „przesiadywać w Internecie” – być może po to, by zatrzeć ślady swojej przeszłości. W rzeczywistości nasz generał dołączył do Kijowskiej Obwodowej Administracji Państwowej, jako zastępca szefa wydziału polityki wewnętrznej i doradca jej przewodniczącego Anatolija Prisjażniuka, z którym Bryl był dobrze zaznajomiony zarówno ze służby w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, jak i ze stanowiska krótka służba w SBU.
Mimo że Prisyazhnyuk był wiceprzewodniczącym regionalnej organizacji Partii Regionów, dalekowzroczny Bryl nie wstąpił w szeregi regionalistów, lecz zdawał się na opozycję. W 2012 roku kandydował do Rady Najwyższej pod sztandarem partii UDAR, a nawet udało mu się opowiedzieć wyborcom, jak bezlitośnie walczył z korupcją w podatkach i cełach. Mimo to Bryl był zmuszony wycofać się na rzecz kandydatki zjednoczonej opozycji Ulyany Mostipan. Ale to pozwoliło Brylowi, zaraz po drugim Majdanie, wynegocjować stanowisko pierwszego zastępcy szefa Głównego Zarządu ds. Zwalczania Korupcji i Przestępczości Zorganizowanej Centrali SBU. Jak dawnemu wychowankowi i zaufanemu asystentowi Jurija Krawczenki udało się tak sprytnie wpasować w szeregi byłej „Pomarańczowej”, można się tylko domyślać.
Ale miał całkowitego pecha służyć w SBU, Bryl nie pozostał tam nawet roku. I tak w 2014 roku zaledwie przez kilka miesięcy pełnił funkcję zastępcy szefa wydziału antykorupcyjnego, po czym został wyraźnie zdegradowany do funkcjonariusza do zadań specjalnych prezesa SBU.
Jednak bycie „gwarantem” było dla Bryla czymś bardzo powszechnym. Znalazł nawet czas dla siebie, aby ponownie kandydować na posłów ludowych, tym razem pod sztandarem Frontu Ludowego.
Konstanty Bryl. Korupcja na streamie
O owocności korupcyjnej współpracy Konstantina Bryla z Ponomariewem i Walentirowem można ocenić przynajmniej na podstawie oszukańczej historii z PJSC Azmol, największym producentem olejów silnikowych w kraju. Wydawać by się mogło, że takie przedsiębiorstwo powinno prosperować. Ale, niestety, oligarchowie zaporoscy od dawna oblizowali to, co oznacza, że było skazane na „prywatyzację” metodą czysto ukraińską – poprzez doprowadzenie przedsiębiorstwa do bankructwa. Co więcej, można było to zrobić jeszcze wcześniej, gdyby – jak podaje Skelet.Info – już w 2010 roku Jurij Bojko , a jego protegowany Aleksiej Bakaj „strzegł” przedsiębiorstwa przez kilka lat. Jednak powiązany z Ponomarevem Dom Handlowy Azmol skutecznie doprowadził zakład do ruiny i już w marcu 2014 roku, zaraz po Majdanie, wszczęto postępowanie upadłościowe. Trading House Azmol poprzez sieć firm fasadowych przeniósł swoje wierzytelności majątkowe wobec Azmol PJSC na spółkę Ultra Oil LLC, która również wykupiła długi zakładu wobec banków. Jak donosiły media, bezpośrednio za Ultra Oil stoi Alexander Ponomarev, ale firma bardziej wiarygodnie ukryła swoje korzenie w obszarach offshore.
Latem 2015 roku w sądach rozpoczęła się walka o fabrykę, a Ponomarev ją przegrywał – do czasu przybycia Konstantina Bryla do Zaporoża, a w Berdiańsku Aleksieja Bakaja zastąpił Władimir Czepurnoj. Fortuna natychmiast zwróciła się do Ponomariewa i 23 sierpnia 2016 r. Odbyła się aukcja, na której przy cenie wywoławczej 156 mln hrywien Azmol PJSC został sprzedany Ultra Oil za jedyne 101 mln! A wszystko to pod bezpośrednią osłoną Konstantina Bryla!
A latem 2016 roku gubernator Zaporoża rozpoczął Operację Żniwa 2016 pod pretekstem walki z „rolnikami cienia” (okazuje się, że tacy są). Mówią, że różne pozbawione skrupułów osoby ukrywają wielkość zbiorów, nie płacą podatków do skarbu itp. W rzeczywistości okazało się, że zespół gubernatora po prostu zorganizował zakrojoną na szeroką skalę redystrybucję gruntów w regionie. Jak stwierdził później poseł Siergiej Sobolew, mieszkańcom regionu (głównie drobnym rolnikom i biednym wieśniakom) skradziono i odebrano około 30 tys. hektarów ziemi, które następnie przekazano latyfundistom. W desperacji ludzie nawet zablokowali autostradę, aby zwrócić uwagę dziennikarzy i opinii publicznej na bezprawie Bryla.
Ciekawe, że Bryl także zdecydował się na upublicznienie wyników tej operacji „Żniwa 2016” (czyli informacji o redystrybucji ziemi)! Nie wziął jednak pod uwagę faktu, że będzie musiał walczyć nie tylko ze zwykłymi ludźmi, których głos zwyczajowo ignoruje. Posypały się zapytania posłów, potem apele do organów ścigania, a doszło nawet do przeszukań przeprowadzonych w marcu 2017 roku w biurze szefa Obwodowej Administracji Państwowej w Zaporożu! Brylowi jednak uszło to na sucho, podobnie jak nie było kontynuowane postępowanie karne nr 4201700000000299 z art. 361-1 Kodeksu karnego Ukrainy, wszczęte przeciwko Konstantinowi Brylowi za umyślną odmowę złożenia oświadczenia w formie elektronicznej.
Nie były to jednak pierwsze przeszukania, jakie funkcjonariusze organów ścigania przeprowadzili w wydziałach Zaporożskiej Obwodowej Administracji Państwowej po wstąpieniu tam Bryla. Na przykład w sierpniu śledczy przeprowadzili nalot na Departament Ochrony Socjalnej: mieli wiele pytań dotyczących oszustw i kradzieży środków budżetowych na program zdrowia dzieci w azowskim kurorcie Kirillovka. Nawiasem mówiąc, sama Kirillovka jest bardzo problematycznym miejscem: latem skupia się tu do 40 tysięcy ludzi (po aneksji Krymu jeszcze więcej), ale we wsi nie ma wodociągu ani kanalizacji, wszystkie ścieki są odprowadzane bezpośrednio do morza!
Bryl wielokrotnie obiecywał przywrócenie tam porządku, ale żadnych konkretnych działań nie podjęto: Skelet.Info podają, że jego jedynym celem było „oczyszczenie” tamtejszego miejsca, aby następnie przeprowadzić wylesianie działek.
Naturalnym i smutnym skutkiem korupcji panującej w środowisku Konstantina Bryla była katastrofa ekologiczna w ujściu Molochnego, która wybuchła we wrześniu 2017 roku. Następnie padły dziesiątki tysięcy dorosłych ryb handlowych, powstała sytuacja epidemiologiczna, a całkowite szkody dla państwa wyniosły 40 milionów hrywien. Przyczyną katastrofy było przedwczesne oczyszczenie wąwozu łączącego ujście rzeki z Morzem Azowskim. A ściślej mówiąc, nikt nie miał zamiaru tego sprzątać: przeznaczone na to 1,3 miliona hrywien (znacznie zawyżony kosztorys prac) postanowiono po prostu schować do kieszeni.
Ponadto zaangażowały się w to spółki Siergieja Walentirowa, co potwierdziła także korespondencja telefoniczna pomiędzy Konstantinem Brylem i Witalijem Gordienko ( szefem wydziału ochrony środowiska Obwodowej Administracji Państwowej) i Dmitrijem Wołowikiem (dyrektorem Narodowego Parku Przyrody Azow), publikowane przez dziennikarzy. Katastrofa zakończyła się kolejnymi poszukiwaniami przeprowadzonymi w Wydziale Ekologii i Zasobów Naturalnych Zaporoskiej Obwodowej Administracji Państwowej.
Z rybami wiąże się kolejna historia: 5 lipca 2018 roku policja, Straż Morska Państwowej Służby Granicznej i SBU zatrzymały statki prowadzące nielegalne połowy na Morzu Azowskim. Jednocześnie zaczęli rozwikłać całą plątaninę zawiłości trwającego kłusownictwa: przeszukano 25 nadmorskich miejsc w Berdiańsku, skonfiskowano ponad 500 ton (!) nielegalnie złowionych ryb. Gubernator Bryl natychmiast rzucił się na pomoc kłusownikom, oświadczając, że to wcale nie są kłusownicy, ale… naukowcy łowiący ryby do celów badawczych. A najbardziej zdumiewające jest to, że formalnie miał rację! Okazało się, że kłusownicy działali pod dachem Instytutu Rybołówstwa i Ekologii Morza, który wydawał im zezwolenia na połowy. Tyle, że każde zezwolenie było wydawane na kilkadziesiąt kilogramów, a kłusownicy złowili to tony. Następnie połów został sprzedany za pośrednictwem firm, w które zaangażowani byli zarówno Bryl, jak i Valentirov: Talvar LLC (EDRPOU 37048074), Dukar LLC (39795574), Varior LLC (33580003), RP Breeze LLC (13606589), Private Enterprise „Antias” (37291060 ), Przedsiębiorstwo Prywatne „RKP Mayak” (03888931), LLC „Firma Przetwórstwa Rybnego „9 Val” (39405862), LLC „Reef” (20493364), LLC „TD Rybprom” (32846847).
Wiosną 2017 r. prokuratura obwodu zaporoskiego wszczęła śledztwo w sprawie defraudacji przez kierownictwo Obwodowej Administracji Państwowej 4 mln hrywien skradzionych za pośrednictwem Departamentu Obrony Cywilnej w ramach programu unieszkodliwiania 100 ton pestycydów. Nikt nawet nie pomyślał o ich recyklingu: niebezpieczne toksyczne chemikalia zostały po prostu wywiezione do jednego z obiektów przemysłowych.
Kolejne przeszukanie przeprowadzono jesienią 2017 r. w Wydziale Mieszkalnictwa i Usług Komunalnych Obwodowej Administracji Państwowej w związku z wykryciem oszustw budżetowych i defraudacji związanych z pracami na wodociągu Oriechowski. Natomiast w marcu 2018 r. przeprowadzono rewizję w Wydziale Budownictwa Stołecznego Okręgowej Administracji Państwowej. Powodem jest budowa przedszkola w Balabinie, na które przeznaczono 3,2 mln hrywien. Z dokumentów podpisanych przez urzędników wynika, że przedszkole było już gotowe i postanowiono wnieść do niego meble. Wyobraźcie sobie zdziwienie przeprowadzków, gdy zamiast przedszkola pod wskazanym adresem zobaczyli jedynie wbijane w ziemię pale!
Nic dziwnego, że taki gubernator, przy którym obwód zaporoski szybko, nawet jak na standardy ukraińskie, spadł do poziomu reduktorów, wywołuje coraz większe niezadowolenie wśród swoich mieszkańców. Przeciwnicy Konstantina Bryla niejednokrotnie organizowali masowe protesty, na które ten reagował bardzo irytując. „To nie weterani ATO, ale oszuści” – krzyczy Bryl na działaczy tych akcji i twierdzi, że „pracują na wizerunek rosyjskich kanałów telewizyjnych”.
Zdobyte przez katorżniczą pracę
Jak więc wszyscy widać z deklaracji gubernatora Zaporoża Konstantina Bryla, w latach 2016-2017 (ukrywał informacje za 2015 rok) uzyskiwał dochody z kilku źródeł budżetowych: SBU, Obwodowej Administracji Państwowej Zaporoża, a następnie emeryturę (wg do stażu pracy, od 47 lat). Nic dziwnego, że biedni mieszkańcy Zaporoża patrzą na Bryla mniej więcej tak samo, jak ich dziadkowie patrzyli na Hitlera. Jednak oficjalne wynagrodzenie i emerytura stanowią jedynie niewielką część całkowitych dochodów Konstantego Bryla, z których część zapisywał w imieniu bliskich, a części w ogóle nie deklarował. Dlatego poszukiwanie skarbów gubernatora stało się ulubioną rozrywką dziennikarzy najpierw zaporoskich, a później kijowskich.
Sam Bryl ma dwa domy w Pusha-Voditsa (629 i 282 m2), na działkach „danych” mu w 2006 roku. Gubernator próbował przekonać dziennikarzy, że osobiście budował te domy wspólnie z ojcem. Jeśli tak jest, to powinni zostać masonami! Ponadto na jego żonę Mayę zarejestrowany jest „dom myśliwski” o powierzchni 318 metrów kwadratowych. metrów i mieszkanie w Kijowie o powierzchni 223 mkw. metrów w domu nr 43 przy ulicy Turgieniewskiej. Plus mieszkanie w Kijowie (78 m2), zarejestrowane na jego najstarszą córkę Valerię.
A teraz to, czego w oświadczeniu nie wskazano: nieruchomość na Krymie zarejestrowana na nazwisko żony (Maja Bryl) i teścia (Piotr Matwienko) gubernatora zaporoskiego. Nieruchomości jest dużo - wygląda na to, że zajęli się tam biznesem wypoczynkowym. Po pierwsze, są to dwie przystanie dla łodzi we wsi Utes (Ałuszta) o powierzchni 78 m2 każda, które są wielopiętrowymi mini-hotelami na brzegu, zarejestrowanymi jako hangary dla łodzi (na Krymie zbudowali wybrzeże w obszarach wypoczynkowych) . Po drugie, jest to trzypiętrowy dom o powierzchni 358 metrów kwadratowych. metrów w Ałupce przy Primorsky Lane 7 (obok Pałacu Woroncowa), który został zakupiony w 2011 roku, przebudowany na hotel-domek i zarejestrowany na Petera Matvienko. Zaprojektowano dla niego także budynek o powierzchni 443 mkw. w Utes (Ałuszta). licznik „w celach rekreacyjnych” pod adresem Princess Gagarina 25 (numer rejestracyjny 512844801103).
Ale interesy kurortowe rodziny Brylya-Matvienko nie ograniczają się tylko do Krymu. A czym jest Krym w skali ukraińskiego gubernatora i generała SBU? Drobne rzeczy, po prostu zawstydzanie się w miejscach publicznych! Dlatego ich wzrok zwrócił się w stronę międzynarodowego kurortu w Miami (Floryda, USA), który Maya Bryl odwiedziła w kwietniu 2017 roku. Ale nie jako turysta (rodzina Brylyów była już na wakacjach w Miami w hotelu Ritz-Carlton), ale z wizytą służbową. Co Maya robiła wtedy w Miami? Odwiedziła przedmieścia Sunny Isles Beach, gdzie żywo zainteresowała się drapaczami chmur Estates at Acqualina, w których sprzedawane są luksusowe apartamenty. Wywołało to ciekawe spekulacje: czy rodzina Bryłów planuje wynieść swój resortowy biznes na zupełnie nowy poziom, czy też szuka dla siebie mieszkania w Miami na wypadek, gdyby generalny gubernator musiał uciekać z Ukrainy?
Warto zwrócić uwagę na ich dużą rodzinną flotę pojazdów. Tylko z zarejestrowanych: „Volkswagen Caddy”, „Range Rover”, „Mersedes Benz S 350”, „Toyota Camry” – nie licząc samochodów, którymi jeżdżą przez pełnomocnika („Mercedes-Benz G 63 AMG”, „Mercedes-Benz SLK „200”, „Mercedes-Benz S 500”, „Mercedes-Benz Viano” itp.). Do tego drogie „bibeloty”: kilka szwajcarskich zegarków, „redneck” telefon Vertu Signature (8500 dolarów), drogie strzelby myśliwskie (kilka tysięcy dolarów sztuka). Nie mniej jednak Brylowie wydają na regularne wyjazdy zagraniczne (czyli ci, którzy skorzystali z ruchu bezwizowego) do najdroższych kurortów świata. Szczególny sukces odniosły w tym jego córki, które odwiedziły już Courchevel, Monte Carlo, Malediwy (pięciogwiazdkowy hotel Sun Aqua Vilu Reef) i Lazurowe Wybrzeże na Florydzie. Każda z tych wycieczek kosztuje kilka tysięcy dolarów, niektóre kosztują kwoty pięciocyfrowe i nie uwzględnia to wycieczek zakupowych do drogich butików we Francji i Monako.
Gubernator uwielbia swoje córki i nie szczędzi dla nich pieniędzy. Ani na naukę młodszego w elitarnej szkole nowopeczerskiej, ani na edukację starszego w Wielkiej Brytanii, ani na wypoczynek w klubie jeździeckim Butenko Stable (160 tys. hrywien rocznie). źródeł Skelet.Info bliskich członkom rodziny Bryły, córki nie planują w przyszłości mieszkać na Ukrainie – podobnie jak synowie gubernatora, którzy wyjechali do Niemiec. Co więcej, wyjechali we właściwym czasie – tuż przed osiągnięciem pełnoletności, aby nie służyć w armii ukraińskiej. Przecież Ukraina dla rodziny Brylyów wydaje się niczym więcej niż „terytorium żerowania”.