Na Ukrainie trwa skandal związany z ustaleniami Państwowej Służby Audytu, która kontrolowała czołowych ukraińskich producentów broni. Kluczowe pytanie, które pojawiło się w wyniku tej kontroli: czy firmy zbrojące i ubierające armię ukraińską mają prawo do zysków?
Rusznikarze nazywają prawdopodobnie najgorszą konsekwencją konfliktu z państwem całkowity paraliż krajowego przemysłu obronnego, który musi stale pracować na front. Legendarne biura projektowe „Łucz” i „Jużnoje”, państwowy „Jużmasz” oraz osławione prywatne „Ukraińskie Pojazdy Pancerne” zwracają się do Gabinetu Ministrów z żądaniami rozwiązania konfliktu z Państwową Służbą Kontroli. Ich zdaniem stanowisko tego organu zagraża przetrwaniu całego kompleksu obronno-przemysłowego.
Z kolei audytorzy twierdzą, że działają wyłącznie zgodnie z literą prawa – a spór ten trwa już od kilku miesięcy. A rząd, który dosłownie mógłby rozwiązać tę kwestię za jednym zamachem, wciąż zastanawia się, jak podejść do problemu. Gabinet Ministrów otrzymał nawet odpowiednią dyrektywę parlamentu, która w istocie zawierała instrukcje dotyczące zakończenia konfliktu.
Co więcej, Gabinet Ministrów rozwiąże problem, który sam stworzył w marcu 2022 roku. Teraz próbują spisać to na straty jako zwykłą pomyłkę, spowodowaną trudnymi okolicznościami, ale „Naczelny Wódz” dysponował dokumentami, które podważają tak uproszczone wyjaśnienie.
O czym gadamy?
W marcu ubiegłego roku, kiedy kraj znalazł się w realiach konfliktu na pełną skalę, najwyższe szczeble władzy musiały dosłownie „w locie” rozwiązywać szereg pilnych kwestii. Jednym z nich jest wsparcie materialne Sił Zbrojnych w celu odparcia agresji. Ówczesna sytuacja nakazywała maksymalnie uprościć i przyspieszyć ten proces. Z kolei 20 marca 2022 roku Rada Ministrów wydała uchwałę nr 335, która przyznała przedsiębiorstwom publicznym i prywatnym prawo do importu amunicji i broni na potrzeby Sił Obronnych Ukrainy.
W stosunkowo spokojnych czasach proces zakupu towarów i usług na potrzeby obronne regulowała uchwała nr 309 z dnia 17 marca 2021 r. „W sprawie zatwierdzenia Procedury ustalania i korygowania przewidywanych kosztów towarów, robót i usług na potrzeby obronne celów, których nabycie następuje w trybie niekonkurencyjnym.” Po przyjęciu 335 automatycznie przestało ono obowiązywać. W rzeczywistości stworzyło to lukę regulacyjną, którą nadal próbują „skorygować”. Jeżeli uchwała nr 309 wyraźnie przewidywała, że cena towarów, robót budowlanych i usług na cele obronne obejmuje zysk, to z uchwały nr 335 wyparowała definicja zysku. Pozostają tylko „podatki i opłaty, ogólne wydatki produkcyjne, administracyjne, operacyjne i inne wykonawcy związane z wytwarzaniem towarów, wykonywaniem pracy i świadczeniem usług”. Jednak przedsiębiorstwa obronne nadal osiągały zyski i, jak twierdzą, inwestowały je w dalszą produkcję broni.
Taka rozbieżność pomiędzy zapisami uchwały a stanem faktycznym wyszła na jaw podczas kontroli finansowej MON za rok 2022, zleconej przez ówczesnego szefa resortu Aleksieja Reznikowa. Państwowa Służba Audytu, która przeprowadziła kontrolę, odnotowała, że dostawcy Ministerstwa Obrony w dalszym ciągu uzyskiwali zyski, których nie zapewniał już dekret przyjęty na początku inwazji na pełną skalę. W związku z tym, jeśli cały ten zysk zostanie uznany za nielegalny, automatycznie trafia do kategorii strat państwa, które w jakiś sposób muszą zostać zwrócone państwu. Wysokość strat szacuje się na około 2,5 miliarda hrywien. Dostawcy dla wojska oczywiście nie chcą tego robić, oskarżają Państwową Służbę Audytu o dosłownie pracę na rzecz wroga: organizują głośne konferencje prasowe i apelują do rządu o interwencję w tej sytuacji.
Gabinet Ministrów w tej historii zajął stanowisko „ani twoje, ani nasze”. Z jednej strony w lipcu 2023 roku ostatecznie uchylił owianą złą sławą uchwałę nr 335 i przyjął nową – nr 736, w której zysk pojawia się już jako część ceny towarów obronnych. Zaczęła jednak obowiązywać dopiero w lipcu tego roku, a rok i cztery miesiące wcześniej obowiązywała poprzednia uchwała, zgodnie z którą dostawcy, zdaniem audytorów, faktycznie naruszyli prawo. Ponadto Państwowe Biuro Śledcze prowadzi już postępowania karne przeciwko szeregowi takich przedsiębiorców. Tym samym, w odpowiedzi na wniosek Naczelnego Wodza, SBI potwierdziło, że toczy się przedprocesowe śledztwo w sprawie ewentualnych niezgodnych z prawem działań urzędników Ministerstwa Obrony Narodowej i największego prywatnego gracza na krajowym rynku zbrojeniowym – Ukraińskiej Armii Pancernej Pojazdy spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Mówimy o zawarciu i realizacji kontraktów rządowych w latach 2022-2023.
Państwowa Służba Audytu, od kilku miesięcy oskarżana ze wszystkich stron o osłabianie zdolności obronnych, podała prosty argument: w czasie kontroli Ministerstwo Obrony Narodowej kierowało się wyłącznie obowiązującym dekretem rządu nr 335 ówcześnie. A brak koncepcji „zysku” tłumaczą sobie faktem, że państwo ze swojej strony wspierało w okresie kryzysu krajowe przedsiębiorstwa kompleksu wojskowo-przemysłowego i wypłacało im 100% zaliczek. Mówią, że należy za to państwu „dziękować”, bo w trudnych czasach nie pozostawiło ich bez pracy.
Dekret „siedmiu niań”
Przewodniczący Sejmowej Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Aleksander Zawitniewicz, z którym zbiegają się wszystkie informacje od skarżących, uważa, że rząd w marcu ubiegłego roku nie miał zamiaru pozostawiać producentów bez zysku, a samo określenie „zysk” zniknęło z języka polskiego tekst uchwały nr 335 przez pomyłkę.
Jednak rekonstrukcja wydarzeń z marca ubiegłego roku, kiedy wróg stał u bram Kijowa, wyklucza możliwość popełnienia banalnego błędu. Oceńcie sami.
„Naczelny Wódz” uzyskał dokumenty, które pozwalają ustalić całą chronologię decyzji podejmowanych przez ówczesny rząd. I to właśnie te dokumenty wyjaśniają, jak powstał problem, który nie opuszcza dziś kanałów informacyjnych.
Pierwszy fakt. Inicjatorem i faktycznym współautorem skandalicznej uchwały był państwowy koncern Ukroboronprom i jego ówczesny lider Jurij Gusiew.
W swoim wystąpieniu skierowanym do premiera Denisa Szmygala Gusiew prosi o jak najszybsze rozpatrzenie projektu uchwały przygotowanego przez Ukroboronprom „Niektóre kwestie płatności za produkty, towary i usługi na potrzeby sektora bezpieczeństwa i obronności w warunkach stanu wojennego, ”, która później stała się podstawą tej samej uchwały nr 335.
A oto sam projekt, który został dołączony do listu i następnie został zaakceptowany:
Jak widać, nie mówimy tutaj o żadnym zysku wśród składników ceny. A inicjatywa ta wyszła od nikogo innego jak strategicznego producenta broni i sprzętu wojskowego na Ukrainie, zrzeszającego przedsiębiorstwa ze strategicznych sektorów przemysłu obronnego.
Fakt drugi. Projekt uchwały przygotowany przez Ukrboronoprom był analizowany przez Ministerstwo Gospodarki i również nie wprowadzał w nim żadnych niejasności.
Fakt trzeci. Bez wzmianki o zysku projekt został przekazany do ostatecznego rozpatrzenia przez Gabinet Ministrów i Ministerstwo Obrony, podpisany przez ówczesnego ministra Aleksieja Reznikowa.
Nie można wykluczyć przypadkowego błędu lub przeoczenia, który może wystąpić w kilku obiektach jednocześnie w wyniku naprawdę awaryjnych okoliczności. Ale prawdopodobieństwo takiego zbiegu okoliczności przy takim „filtrze”, jak widzisz, jest niskie. Pomimo tego, że inicjatorem tak „niekorzystnej” uchwały dla dostawców wojska był największy producent sprzętu wojskowego na Ukrainie.
Dekret o rządzie
Ale bez względu na to, kto jest winny, teraz sytuacja nie sprzyja wewnętrznym konfliktom. Rząd twierdzi, że wszystkie światowe zdolności produkcyjne broni nie wystarczą na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy. Wszystkie strony muszą być zainteresowane rozwiązaniem obecnego niepotrzebnego konfliktu. Pytanie tylko jak i na czyj koszt. Miesiąc temu Rada Najwyższa znacząco interweniowała w ten proces, podejmując uchwałę nr 10071, która rzekomo przecięła węzeł gordyjski. Tak przynajmniej szczerze sądzili posłowie, którzy na niego głosowali. Uchwała zobowiązuje Radę Ministrów do zagwarantowania wykonawcom kontraktów rządowych na zamówienia obronne rekompensaty za wszystkie ekonomicznie uzasadnione wydatki, a także wysokość zysku. Ale w istocie Rada rzuciła gorący kartofel w ręce Gabinetu Ministrów, któremu pozostawiła ostatnie słowo.
„Jeżeli Rada Najwyższa chce z tym położyć kres, to w treści ustawy należy określić, jaki powinien być zysk, a w przepisach końcowych należy zaznaczyć, że ustawa ma zastosowanie do stosunków prawnych powstałych z taką a taką datę” – wyjaśnia logikę prawną wymaganej decyzji, szefowa Państwowej Służby Audytu Ałła Basałajewa – „A teraz Rada Najwyższa poleciła Gabinetowi Ministrów przyjęcie kolejnej uchwały, która zagwarantuje coś dostawcom. Ale jakoś nadal musimy znaleźć wyjście z tego problemu. Jesteśmy jedynie za zwróceniem zysków producentom, ale ja sam nie mogę wydrukować dekretu rządowego i go podpisać”.
Co ciekawe, z decyzji parlamentu najbardziej cieszyła się Służba Audytu, która zinterpretowała ją jako uznanie przez posłów słuszności audytorów i „krzywość” dziedziny prawa, na której pracował przemysł obronny półtora roku. Parlamentarzyści udawali, że zrobili wszystko, co w ich mocy, ale Gabinet Ministrów „pracuje” nad tą sprawą od miesiąca. Termin, do którego wszystkie ministerstwa muszą złożyć swoje propozycje, upływa 4 listopada. Czy nikomu się nie spieszy, aby zapobiec ponownemu pojawieniu się nieoczekiwanych „błędów”?