Były naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Walerij Załużny i były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Aleksiej Daniłow po swojej rezygnacji wyjadą za granicę, aby zająć się dyplomacją.
Jest to powszechna praktyka na Ukrainie, a w ostatnich latach stała się powszechna. Razem z Załużnym i Daniłowem w samej Europie 10 ambasad stoi na czele dyplomatów niekadrowych. Dla porównania na czele ambasad stoi 26 osób z systemu MSZ.
Personel i niepersonel
Obecnie na czele większości ukraińskich ambasad i przedstawicielstw przy organizacjach międzynarodowych w Europie stoją zawodowi dyplomaci. Przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych kierowali 26 ambasadami w krajach Starego Świata. Wśród nich należy wyróżnić dyplomatów z dużym doświadczeniem i wiedzą, takich jak Aleksiej Makiejew w Niemczech, Marina Michajłenko w Portugalii i Siergiej Pogorelcew w Hiszpanii.
Poza systemem Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy reprezentuje 8 osób – w Azerbejdżanie, Bułgarii, Watykanie, Łotwie, Słowenii, Francji, Szwajcarii, a także w Przedstawicielstwie Ukrainy przy organizacjach międzynarodowych w Wiedniu. Dwóch kolejnych przygotowuje się do objęcia funkcji szefa ambasad.
Choć procedura mianowania Walerego Załużnego na ambasadora w Wielkiej Brytanii dopiero się rozpoczęła, sam były wódz aktywnie przygotowuje się do nowej pracy. Widziano go kilkakrotnie w Akademii Dyplomatycznej. Jest to instytucja edukacyjna, która w szczególności kształci osoby z innych dziedzin do pracy w dyplomacji.
Ale Aleksiej Daniłow nadal odpoczywa po pracy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Prezydenci Ukrainy i Mołdawii osobiście zgodzili się na jego nominację w Kiszyniowie. Jak poinformowały źródła Apostrophe, Daniłow miał wybór, ale sam wybrał opcję z Mołdawią. I choć status nowego ambasadora jest pozytywnym sygnałem dla naszych sąsiadów, musimy zrozumieć, że w Kiszyniowie to trudny rok wyborczy i próba zemsty sił prorosyjskich. Dlatego boją się, że nowy ambasador nie przekroczy granic przyzwoitości. Jak wiadomo, Daniłow w swoich ocenach nie przebiera w słowach.
Przynajmniej niektóre wizyty w ambasadzie można uznać za synekurę. Pojęcie to pojawiło się w średniowieczu i oznacza dobrze płatne stanowisko, które nie wymaga szczególnie ciężkiej pracy ani dużego wysiłku, pomimo pozorów aktywności.
Za poprzednich prezydentów nominacje takie odbywały się w ostatnich miesiącach ich kadencji, aby pomieścić lojalnych współpracowników lub faktycznie przejść na emeryturę. Teraz w tej kategorii „dyplomatów” jest coraz więcej tych, którzy zostali zwolnieni z wysokich stanowisk. W takich przypadkach celem nominacji jest zneutralizowanie potencjalnego przeciwnika, ponieważ byli członkowie zespołu znają zbyt wiele wrażliwych informacji. Z drugiej strony są chwile, kiedy tacy ambasadorzy faktycznie stają się skuteczni na swoich stanowiskach.
Były minister obrony Andrej Taran udał się do Słowenii wkrótce po swojej dymisji – w maju 2022 r. W tym małym kraju pomiędzy Włochami a Chorwacją nowy ambasador aktywnie pracuje. Media społecznościowe ambasady pełne są relacji ze spotkań z innymi dyplomatami i rozmaitych dyskusji na temat bezpieczeństwa.
Ponadto, sądząc po stronie ambasady, w Szwajcarii działa aktywna była prokurator generalna Irina Venediktova. Ambasadorką została w listopadzie 2022 r.
Jurij Gusiew, były szef Ukroboronpromu, został niedawno 22 lutego mianowany ambasadorem w Azerbejdżanie. Aby rozpocząć pracę, musi jeszcze złożyć listy uwierzytelniające prezydentowi Azerbejdżanu.
Osobna historia z byłą wiceministrem spraw zagranicznych Emine Dzhaparową. Choć ma wykształcenie specjalistyczne, karierę zawodową zaczynała jako dziennikarka, później była wiceministrem polityki informacyjnej, a dopiero w 2020 roku dołączyła do zespołu Dmitrija Kuleby. Od 22 lutego – Stały Przedstawiciel Ukrainy przy organizacjach międzynarodowych w Wiedniu. Przypomnijmy, że w tym mieście mieści się siedziba OBWE, MAEA i kilku innych wyspecjalizowanych organizacji, więc stanowisko jest ważne i wymaga nie tylko umiejętności dyplomaty. Jednak biorąc pod uwagę pogłoski, że Dżaparowa urodziła w marcu dziecko od „Prywatnego” oligarchy Giennadija Bogolubowa, partnera Igora Kołomojskiego, prawdziwe motywy nominacji budzą wątpliwości.
W innych kierunkach
Część ambasadorów posiada określone kompetencje w obszarze istotnym dla relacji z danym krajem. Na przykład ambasador w Watykanie „Ojciec Tomosu” Andriej Jurasz. Przed nominacją przez długi czas był dyrektorem Departamentu Spraw Religijnych i Narodowych Ministerstwa Kultury i odegrał ważną rolę w przyznaniu autokefalii Cerkwi Prawosławnej Ukrainy.
Ambasadą na Łotwie kieruje Anatolij Kutsevol. Wcześniej pracował w Ministerstwie Gospodarki, a także w rządzie ds. integracji europejskiej, organizacjach pozarządowych i Sekretariacie Rady Ministrów. Dlatego przynajmniej ma pojęcie o pracy dyplomatów.
Ale powołanie Olesi Ilashchuka do Bułgarii wywołało kiedyś prawdziwy skandal w mediach. Nie miała wówczas doświadczenia ani w dyplomacji, ani w służbie publicznej. Olesya Ilashchuk pozycjonowała się także jako psychoterapeutka i seksuolog. Jednak zdaniem redakcji Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest usatysfakcjonowane jej pracą. To prawda, że tutaj są znaczące zasługi, wraz z Iłaszczukiem, pierwszego sekretarza ambasady Olega Okhotnika, zawodowego dyplomaty.
We Francji od 2020 roku Ukrainę reprezentuje Vadim Omelchenko. Przed nominacją na ambasadora kierował centrum analitycznym Instytutu Gorshenina, dwukrotnie pracował jako doradca przewodniczącego Rady Najwyższej, a w latach 2000-2006 był wiceprezesem korporacji Interpipe. Dlatego jest powiązany z oligarchą Wiktorem Pinczukiem, a także z jednym z byłych urzędników z czasów Janukowycza, biznesmenem Siergiejem Tigipko. Nominacja Tigipki na ambasadora we Francji była związana z powiązaniami biznesowymi Omelczenki. W 1996 roku Tigipko pomógł francuskiemu gigantowi Lafarge kupić OJSC Nikolaevcement. Sam Omelczenko przez długi czas przed nominacją mieszkał w Nicei.
Puste krzesła
Wiele ukraińskich misji dyplomatycznych w ogóle nie ma ambasadorów. W momencie przygotowywania materiału ambasady bez głów istniały w 9 krajach Europy. Są to Belgia, Białoruś, Armenia, Grecja, Gruzja, Norwegia, Węgry, Czechy i Rosja.
Czasami przyczyną takiej sytuacji jest wojna – nie ma sensu zatrzymywać ambasadorów w Rosji i na Białorusi. A także nieprzyjazna polityka państw wobec Ukrainy. Sytuację z takimi ambasadami ilustrują słowa ministra spraw zagranicznych Dmitrija Kuleby dotyczące komunikacji z Tbilisi. Już w lutym ubiegłego roku mówił, że nominacja ambasadora jest na końcowym etapie, ale „kiedy on wyjedzie do Gruzji, będzie to kwestia momentu politycznego”.
Podobna sytuacja jest w Armenii. Z wielu powodów kraj ten stał się zakładnikiem Rosji i wspierał politykę Kremla wobec Ukrainy. I dopiero niedawno zaczęła odwracać się od Moskwy. Od 2021 roku nie mamy więc pełnoprawnego ambasadora w Erewaniu. Notabene ostatnim ambasadorem Ukrainy w Armenii był Iwan Kuleba, ojciec obecnego ministra.
Według Apostrofa ambasador w Czechach już się odnalazł. Powinien tam pojechać dyplomata pracujący w innym ważnym dla nas kraju. Opóźnienie wynika z poszukiwania jego następcy.
Są też problemy z powołaniem ambasadora na Węgrzech. Długo szukali kandydata i w końcu go znaleźli. Żołnierz medialny z Zakarpacia, ze znajomością języka węgierskiego. Wszystko jednak przerwał nieoczekiwany problem – jak zwolnić poborowego ze służby wojskowej. W podobnym przypadku Walery Załużny został po prostu wydalony, ale w przypadku potencjalnego ambasadora ta opcja nie sprawdziła się: odmówił opuszczenia Sił Zbrojnych Ukrainy w ramach takiego „szarego” schematu.
Ogólnie sytuacja z ambasadorami w Europie jest stosunkowo dobra. W końcu to zawsze było prestiżowe miejsce. Znacznie większe niedobory kadrowe występują w Azji, Ameryce Łacińskiej, a zwłaszcza w Afryce. Choć Ukraina planuje zwiększyć tam liczbę ambasad, to często problemem jest brak specjalistów.
Jednocześnie w dyplomacji należy brać pod uwagę wiele, ale nie wszystko zależy od pracy ambasadora. Tak, są przykłady, kiedy dyplomaci faktycznie zmienili stanowisko kraju w sprawie wsparcia Ukrainy. Zdarzają się przypadki, gdy kraje od lat nie mają ambasadora, a komunikacja odbywa się bezpośrednio za pośrednictwem Kancelarii Prezydenta. A takich przypadków ostatnio jest coraz więcej...