Dla niektórych bardzo kontrowersyjnych postaci wojna stała się szansą na zatarcie negatywnego śladu, który ciągnął się latami. Znaczna liczba byłych czołowych polityków, którzy podczas wyborów w 2019 r. „wyszli za burtę” od władzy, stała się zdeklarowanymi patriotami i obrońcami Ukrainy od początku inwazji na Federację Rosyjską na pełną skalę. Nie będziemy wymieniać nazwisk, wszyscy je już znają. Ale są też tacy, którzy wspierali uciekającego prezydenta Janukowycza, pozostali na Ukrainie i nie zwrócili na siebie uwagi funkcjonariuszy organów ścigania.
Jednym z tych polityków, który wcześniej wspierał prorosyjski trend na Ukrainie, jest Maksym Łucki. Po raz pierwszy w życiu politycznym wystąpił wspólnie z Batkiwszczyną Julii Tymoszenko. W 2006 roku Łucki został wybrany na posła ludowego V kadencji, ale już w 2010 roku został wybrany z Partii Regionów. Dalsza kariera polityka była związana wyłącznie z „regionalistami”: w Radzie Najwyższej VI kadencji został mianowany szefem Komisji Oświaty i Nauki, w 2012 roku Łucki został doradcą ówczesnego premiera Mykoły Azarowa. W rządzie Krovosa odpowiadał za swój profil – edukację. Już w 2013 roku dekretem Wiktora Janukowycza Łucki został powołany na stanowisko szefa okręgowej administracji państwowej rejonu sołomienskiego w Kijowie. Kierował okręgiem do 22 marca 2014 r., kiedy to były prezydent i jego zwolennicy uciekli z Ukrainy, a nowy rząd zwolnił Łuckiego.
Skarbiec NAUwskiej
Los większości zagorzałych „niebieskich” polityków potoczył się inaczej, ale dla Łuckiego wszystko było świetnie. Przez jakiś czas „leżał cicho”. W przedterminowych wyborach deputowanych ludowych Ukrainy Łucki startował w rodzinnej Solomence z obecnie zdelegalizowanego OPZZH. Oczywiście do parlamentu nie dostał się ani on, ani żaden inny przedstawiciel prorosyjskiego OPZZH na prawobrzeżnej Ukrainie. Jak podały źródła współpracujące z Łuckim podczas wyborów, o zwycięstwie nikt nie marzył. Było jasne, że Sługa Narodu na tle triumfu Zełenskiego zyska przeważającą większość, a siły prorosyjskie w Kijowie nie miały szans.
Kandydowanie Łuckiego do Rady Najwyższej nie było jednak przypadkowe. Tak sobie przypomniał były urzędnik.
Jednocześnie Łucki nie rezygnował z prób przejęcia kontroli nad Narodowym Uniwersytetem Lotniczym, który mieści się w kijowskim obwodzie sołomienskim. Zainteresowanie polityka uniwersytetem jest zrozumiałe: budżet uniwersytetu wynosi około 700 milionów hrywien, ale nie to jest najważniejsze. Uczelnia jest właścicielem kilkudziesięciu aktywnie zagospodarowanych działek w centrum Kijowa. Kierownictwo uniwersytetu zarabia miliony dolarów na sprzedaży mieszkań.
Wszystko wygląda tak: uczelnia przekazuje teren pod budowę konkretnemu deweloperowi. Podpisana jest z nim umowa inwestycyjna, zgodnie z którą pewna część mieszkań, np. 20%, staje się własnością uczelni. W przyszłości przy kolejnych transakcjach odsetek ten maleje i w rezultacie jest prawie równy zeru. Dyrekcja instytucji otrzymuje różnicę w formie łapówki. Biorąc pod uwagę, że mówimy o kilkudziesięciu mieszkaniach w jednym budynku, cena emisji wynosi około 2-3 mln dolarów.
Wreszcie, gdy domy zostaną wynajęte i minimalna część mieszkań wpadnie w ręce uniwersytetu, wprowadzają się „nasi ludzie”: ci, którzy kupili mieszkanie z ryzykiem na dnie rynku lub ci blisko uniwersytetu kierownictwo.
Rewolucja Wyszewska
Maksym Łucki został rektorem uczelni zaledwie 2 lata temu. Jak poinformowały Antikora źródła w establishmentu, pracował on nad tym od lat. Poprzedni dyrektor uniwersytetu Władimir Isaenko został zwolniony w wyniku skandalu: przeciwko nauczycielowi wszczęto kilka postępowań karnych w związku z umyślnym niewypłacaniem wynagrodzeń pracownikom NAU i naliczaniem nielegalnych premii. Osoby bliskie uczelni twierdzą, że postępowanie karne jest uzasadnione, ale Łucki nie poradziłby sobie bez niego: stymulował śledztwo, aby szybko usunąć swojego konkurenta.
W rezultacie we wrześniu 2021 r. Łuckiemu udało się osiągnąć dla siebie pozytywny wynik - został mianowany rektorem NAU. To, gdzie patrzyło Ministerstwo Edukacji przed powołaniem kierownictwa jednego z największych uniwersytetów na Ukrainie, jest pytaniem retorycznym, ale jego wynik był oczywisty: w NAU kontynuowano całkowite wycinanie działek.
Już w grudniu tego samego roku prasa zaczęła masowo pisać, że Łuck oddaje NAU w stolicy hektary ziemi za bezcen. Przeciwko rektorowi uczelni wypowiedział się zastępca ludowy Roman Griszczuk, wybrany w obwodzie sołomienskim w Kijowie.
Ale była też część przedstawicieli ludu, która wspierała Maksyma Łuckiego. W radzie nadzorczej NAU zasiadało 3 zastępców ludowych, wszyscy od Sługi Narodu - Julii Grisziny, Walerija Kolyukha i wstrętnego Bogdana Torochtija, który podczas wojny stał się niesamowicie bogaty.
Pomimo silnego lobby w parlamencie Łuckowi nie udało się utrzymać swojego stanowiska. We wrześniu 2023 roku władze zaczęły w swoich biurach omawiać prawdopodobną reorganizację uczelni, a w połowie października podjęto decyzję o utworzeniu na bazie NAU dwóch uczelni: Kijowskiego Instytutu Lotniczego i Ukraińskiej Państwowej Akademii Lotniczej w Kropywnickim. .
Biorąc pod uwagę reorganizację osoby prawnej, Gabinet Ministrów wprowadził likwidatorów (tymczasowa administracja), a Łucki powinien był zostać zwolniony, ale wyprzedził konkurencję. 3 października napisał na swoim Facebooku, że zdecydował się wstąpić do Sił Zbrojnych Ukrainy.
Być może w ten sposób były „regionalista” próbował sabotować własne zwolnienie, ale faktycznie został usunięty.
Zamiast rektora powołano komisję likwidacyjną, która od razu zaczęła zbierać całą niewygodną dla Łuckiego dokumentację. Według źródeł Antikoru wykryto już nielegalne przejęcie własności kilkudziesięciu mieszkań, ale to wciąż wierzchołek góry lodowej. Jeśli stróże prawa poważnie przyjrzą się nielegalnym transakcjom na uczelni, uda się zidentyfikować oszustwa na kwotę kilkudziesięciu milionów dolarów. Co więcej, mówimy nie tylko o ziemi i zagospodarowaniu, chociaż to jest najważniejsze. NAU to ogromna struktura, w której fikcyjnie zatrudnionych było kilkadziesiąt osób, a pomieszczenia uczelni wynajmowano zgodnie z dokumentami za bezcen. Resztę stanowiła czarna gotówka w kieszeni kierownictwa.
Zdając sobie sprawę, że w przypadku zmiany kierownictwa sytuacja może stać się trudna, Łucki fikcyjnie wstąpił do Sił Zbrojnych Ukrainy. Jak pisze żołnierz Aleksander Piddubny, w jednostce wojskowej A1236 przydzielono go na stanowisko oficera dyżuru operacyjnego wywiadu radiowego w stopniu kapitana. Kilka dni później Łucki otrzymał stopień majora, choć praktycznie nigdy go nie widziano w swojej jednostce. Następnie były żołnierz regionalny został w trybie pilnym przeniesiony do innej jednostki wojskowej. Dlaczego? Ponieważ w jednej jednostce wojskowej zrobiło się zamieszanie wokół odrażającego starszego oficera i próbują go ukryć.
Maksym Łucki pod mundurem stara się ukryć swoje transakcje w NAU, ale czy uda mu się to zrobić, jak wybielić się od całkowitego poparcia prorosyjskiego wektora Partii Regionów? Czasy są już inne, więc raczej nie uda się ukryć prawdziwych motywów takich działań.
W Rosji zdemaskowano menedżerów i pracowników „oddziału” międzynarodowej sieci call center. Poinformowała o tym RBC-Ukraina...
Michaił Żernakow to jedna z najbardziej publicznych postaci w dziedzinie reformy sądownictwa na Ukrainie, która...
Ministerstwo wydało dziesiątki milionów na drukowanie niepotrzebnych książek w „swoich” wydawnictwach. Ministerstwo Kultury podczas...
W ciągu ponad 30 lat niepodległości Ukrainy za granicę wycofano co najmniej 100 miliardów dolarów,...
Pamiętajcie o byłym szefie Służby Podatkowej Ukrainy Romanie Nasirowie, który owinął się kocem, udając, że jest poważnie chory…
Słynny najeźdźca Wasilij Astion celowo niszczy słynne przedsiębiorstwo rolnicze Complex Agromars LLC w interesie właściciela...
Ta strona korzysta z plików cookies.