W przestrzeni politycznej Ukrainy coraz częściej słychać słowo „negocjacje”. 30 sierpnia doradca Szefa Kancelarii Prezydenta Michaił Podolak powiedział, że Ukraina jest gotowa do negocjacji z Federacją Rosyjską. Rosyjscy opozycjoniści, wychodząc właśnie z więzień Putina, również zaczęli mówić o negocjacjach i zniesieniu sankcji
Prezydent Władimir Zełenski obiecuje przygotować plan pokojowy do końca listopada 2024 roku, zapewniając, że nie będzie on obejmował ustępstw terytorialnych wobec Rosji. Rosyjski dyktator Władimir Putin ustala jednak własne warunki zawieszenia broni. Wśród nich znajduje się nie tylko wysłużona „demilitaryzacja” i „denazyfikacja”, ale także terytoria.
Nalega, aby trzy regiony – Ługańsk, Donieck, Zaporoże, Chersoń – i Autonomiczna Republika Krymu zostały oddane Rosji.
Według ostatnich badań socjologicznych 44% Ukraińców popiera ideę negocjacji pokojowych z Federacją Rosyjską, ale ponad 80% nie zgadza się z warunkami Putina.
Jednak według wyników innego badania prawie jedna trzecia Ukraińców – 32% – przyznaje, że w celu osiągnięcia pokoju i utrzymania niepodległości Ukraina może oddać część terytoriów.
Czy to oznacza, że obwód ługański i doniecki można „poświęcić” Putinowi w imię „pokoju”? Czy to poświęcenie pójdzie na marne i jakie mogą być konsekwencje takiej decyzji dla mieszkańców terytoriów okupowanych i osób wewnętrznie przesiedlonych?
Na te pytania „Realnej Gazety” odpowiadają byli mieszkańcy obwodów ługańskiego i donieckiego, którzy z powodu wojny i okupacji zmuszeni zostali do opuszczenia swoich obwodów.
Roman Własenko, przewodniczący Administracji Państwowej Obwodu Siewierodonieckiego Obwodu Ługańskiego: „Tylko przywrócenie granic z 1991 r. może zapewnić Ukrainie trwały i sprawiedliwy pokój”
„Myślę, że do tego nie dojdzie i taka umowa nie zostanie podpisana”. Uważam za niewłaściwe handlowanie terytoriami w zamian za porozumienie pokojowe i nie może to być częścią negocjacji.
Jest na to kilka aspektów. Pierwsze to stanowisko władz, które deklarują, że nie będą handlować terytoriami i dopiero przywrócenie granic z 1991 r. może zapewnić Ukrainie trwały i sprawiedliwy pokój. Drugim aspektem jest opinia publiczna. Nie skupiałbym się zbytnio na badaniach socjologicznych, ponieważ w skali globalnej większość Ukraińców pragnie pokoju i zwycięstwa, ale nie jest gotowa do oddania terytorium, a to się nie stanie. Trzeci aspekt to stanowisko wojska, które broni Ukrainy na wschodzie i południu i nie zrozumie takich decyzji.
Negocjacje powinny dotyczyć całkowitego wycofania wojsk rosyjskich z terytorium Ukrainy, w szczególności z obwodu ługańskiego, obwodu donieckiego i Krymu. Rozumiem jednak tymczasowe zawieszenie broni i wstrzymanie działań wojennych na stanowiskach, na których jesteśmy dzisiaj, aby rozpocząć proces negocjacji. Ale tylko jako środek tymczasowy.
Zagadnienie to ma także kontekst międzynarodowy. Doświadczenia historyczne, zwłaszcza II wojna światowa i konflikty we współczesnym świecie, wskazują, że uspokojenie agresora może być okrutnym żartem. Jeśli w tej wojnie będą ustępstwa, reżimy autorytarne odbiorą to jako słabą pozycję świata demokratycznego.
Społeczność międzynarodowa musi poważniej podejść do konfliktów, które prowokują państwa tzw. „osi zła”: Rosję, Iran, Chiny, Koreę Północną i tym podobne. Te autorytarne kraje wprowadzają na świat nieporządek i chaos, próbując przeciwstawić się światu demokratycznemu. Dziś mamy tezy z UE i USA, że nie pozwolą Ukrainie przegrać, ale nie pozwolą nam wygrać.
Wojna Rosji z Ukrainą musi zakończyć się zwycięstwem Ukrainy i tylko to zagwarantuje bezpieczeństwo demokratycznemu światu. Strata Rosji jest także korzystna dla samej Rosji, jej obywateli, ponieważ reżim Putina musi upaść. Tylko taki rozwój może przyczynić się do stworzenia zrównoważonego i sprawiedliwego świata.
Jeśli chodzi o tych, którzy mieszkają na terytoriach okupowanych, odmowa Ukrainy z regionu będzie kontynuacją niezrozumiałej sytuacji, w której obecnie znajdują się ci ludzie. Na terenach okupowanych nie ma jeszcze rozwoju. Federacja Rosyjska wydaje dużo pieniędzy na wojnę, ale nie ma wystarczających środków na rozwój okupowanych terytoriów. Tereny te w dalszym ciągu będą zasiedlane przez mieszkańców Federacji Rosyjskiej, którzy będą asymilować się z miejscową ludnością. Jest tam już wielu przedstawicieli Kaukazu, Syberii, tzw. małych narodów Federacji Rosyjskiej, a w przyszłości będzie ich jeszcze więcej. Jeśli chodzi o osoby wewnętrznie przesiedlone, a ja sam pochodzę z Popasnej, zostajemy bez majątku i domów, a to jest nowe wyzwanie dla państwa – zapewnienie przesiedleńcom mieszkania i pomocy socjalnej.
Nie biorę jednak pod uwagę scenariusza, w którym stracimy terytoria lub państwowość. Myślę, że jest powód, aby mieć nadzieję na zwycięstwo i zwiększone wsparcie międzynarodowe. Będziemy w stanie przetrwać.
Konstantin Reutsky, działacz na rzecz praw człowieka, wojskowy: „Po prostu dajemy Rosji szansę na przywrócenie jej sił, przegrupowanie się i pieprzenie nas silniejszych niż teraz”
— Jestem pewien, że nasz region na pewno stanie się przedmiotem negocjacji w negocjacjach z Federacją Rosyjską. Oczywiście będą domagać się, że tak powiem, utrwalenia swoich osiągnięć terytorialnych. Nie widzę, aby ktokolwiek – ani my, ani nasi partnerzy – był gotowy uznać de iure okupowane terytoria za część Rosji.
W każdym razie, jeśli zdecydujemy się na tymczasowe zamrożenie konfliktu, sytuacja ta będzie działać przeciwko nam. Jeśli teraz się zatrzymamy i nie zrobimy nic, aby zniszczyć Rosję od wewnątrz, za kilka lat staniemy przed jeszcze większym zagrożeniem. Po prostu dajemy Rosji szansę na odzyskanie sił, przegrupowanie się i pieprzenie nas mocniej niż teraz. Następny etap tej wojny będzie jeszcze bardziej bolesny.
Czuję się trochę nieswojo, że nasi zachodni partnerzy nie rozumieją skali zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej. Gdyby istniała adekwatna wizja tych zagrożeń, to myślę, że konflikt ten zakończyłby się w ciągu 2 lat. Ponieważ wróg nie miałby już z kim i czym walczyć. Oczywiście, gdyby Zachód działał konsekwentnie, rosyjski reżim i gospodarka zostałyby obalone. Jednak jeszcze tak nie jest. Widzę, że wielu zachodnich interesariuszy po prostu panicznie boi się upadku Rosji i robi wiele, aby do tego nie dopuścić. I to jest dla nas naprawdę tragiczne. Dlatego zbliżamy się do etapu, w którym najprawdopodobniej będziemy musieli negocjować z Rosjanami. I najprawdopodobniej nie będzie to dla nas korzystne, bo mówimy o naszych terytoriach i ludziach, których stracimy przynajmniej na jakiś czas, najprawdopodobniej na długi czas.
Jesteśmy teraz wyczerpani i jest to dla nas naprawdę trudne, ale opowiadam się za tym, abyśmy się nie zatrzymywali i nie przekonywali naszych partnerów, aby się nie zatrzymywali i bez względu na wszystko dodali kraj agresora. Szanse na to, że tak się stanie, są dość duże. Wróg też jest wyczerpany, dlatego Rosja wszelkimi sposobami prowadzi nas i naszych partnerów do rozpoczęcia negocjacji.
Dziennikarka Walentyna Trojan: „Nie wykluczam, że okoliczności rozwiną się w taki sposób, że Ukraina opuści obwód ługański”
„Nie wykluczam, że okoliczności rozwiną się w taki sposób, że Ukraina opuści obwód ługański, a najwyższe kierownictwo kraju będzie to tłumaczyć warunkiem pokoju. Tym, dla których jest to oburzające i niemożliwe, przypomnę, że wojna na Ukrainie trwa już ponad 10 lat.
Pierwszy krok w kierunku odrzucenia, zwłaszcza obwodu ługańskiego, wykonano, gdy poprzednie kierownictwo zdecydowało się zamrozić wojnę i odmówiło uznania faktu okupacji obwodów ługańskiego i donieckiego. Okazało się to zaraźliwe, bo nawet od prezydenta Władimira Zełenskiego można było usłyszeć historie o „drugiej stronie”.
Kto został ukarany za dyskryminację migrantów? Nikt. To jest znaczące. Obwód ługański niemal zniknął z przestrzeni informacyjnej. Jedynym sposobem, aby dowiedzieć się, co się tam dzieje, jest przeniesienie mediów z Ługańska lub włączenie przedstawicieli administracji wojskowej. Niedawno na antenie mój rozmówca zapewnił mnie, że obwód ługański jest całkowicie zajęty. Dobrze, że mam tego świadomość i poprawiłem. Myślę, że trzeba to powiedzieć i przypomnieć: tak, większość regionu jest okupowana, ale są wyzwolone osady i mieszkają w nich ludzie.
Co zmieni się w moim życiu, jeśli Ukraina oficjalnie opuści obwód ługański? Na krótką metę nic. Na dłuższą metę nie będę w stanie zabrać bliskich mi osób w ostatnią podróż. Do czego mogłoby doprowadzić takie ustępstwo terytorialne w skali globalnej? Do innych koncesji terytorialnych.
Nikołaj Chanatow, szef administracji wojskowej miasta Popasnaja: „Być może mieszkańców Tarnopola nie obchodzi, czy Popasnaja istnieje, czy nie”
— Ukraina jest państwem unitarnym i wszelkie ustępstwa terytorialne są przede wszystkim rażącym naruszeniem Konstytucji, której w stanie wojennym nie można zmienić. Oznacza to, że władze po prostu nie mają prawa zrzec się terytoriów.
Rozumiem jednak, w jak trudnej sytuacji jest dziś prezydent, bo niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie, i tak będzie nieszczęśliwy.
Sensem mojego życia jest okupacja obwodu ługańskiego, a zwłaszcza Popasnej. Z drugiej strony łatwo jest pomyśleć i powiedzieć coś, leżąc na kanapie, podczas gdy ludzie giną na wojnie. Tak, chcę uwolnienia Popasnej, ale rozumiem, że wojna trwa już bardzo długo i być może mieszkańców Tarnopola nie obchodzi, czy Popasnaja istnieje, czy nie.
Paradoks naszej sytuacji polega na tym, że wszyscy chcemy żyć w demokratycznym kraju, ale nie jesteśmy gotowi, aby go bronić. Chcemy zwycięstwa, ale nie własnymi rękami i nie rękami naszych bliskich. Jak to mówią, jesteśmy za kołchozem, ale nie za naszą wsią.
Aleksiej Beda, wojskowy: „Tylko hipokryta lub wrogi agent może nazwać stan permanentnej wojny „pokojem””
— Obwód ługański może stać się przedmiotem negocjacji. Konsekwencje są proste: każde zawieszenie działań wojennych z okupantem to tylko czas na przywrócenie jego siły militarnej poprzez nową eskalację i nowe okupowane terytoria.
Oznacza to, że nie tylko ja, ale także moje dzieci będę musiały iść na wojnę. A to jest niedopuszczalne. Tylko hipokryta lub wrogi agent może nazwać stan permanentnej wojny „pokojem”.
Marina Kuraptseva, dziennikarka: „Wymiana Donbasu na pokój to plan nierealny, nie może zadowolić kanibali”
„Nie sądzę, że taki plan jest w ogóle realistyczny”. W wyobraźni Putina i znacznej części Rosjan Donbas i południowy wschód od bardzo dawna są częścią Rosji. A dla nas, kraju broniącego swojej suwerenności, handel terytoriami nie jest dobrym pomysłem.
Nie chodzi tu nawet o obwód ługański czy doniecki, ale o to, że Putin potrzebuje czegoś innego. Jak powiedzieli podczas Wielkiego Głodu „rozwiążcie wreszcie kwestię ukraińską”, czyli zniszczcie nas wszystkich.
Dlatego wymiana Donbasu na pokój jest planem nierealistycznym i nie może zadowolić kanibali. Nie wierzę, że Rosja jest zdolna do pokoju, nawet jeśli porozumienie zostało podpisane w obecności całego świata. Mamy porozumienia pokojowe w sprawie Donbasu od 2014 roku i ani razu Rosjanie nie przystąpili do pokoju.
Moim zdaniem nie należy prowadzić negocjacji z terrorystami, którzy dopuszczają się aktów ludobójstwa. Kiedy przeczytałem komentarze Rosjan na temat ostrzału Ochmatdyt, włosy stanęły mi dęba.
Dwa razy straciłem wszystko. Po raz pierwszy w 2014 r. w Jenakiewie, następnie w 2022 r. – w Borodyance. Nie tracę jednak nadziei na zjednoczenie Ukrainy, choć przez 11 lat zapomniałem, co to znaczy być w domu.
Nie rozumiem, jak można oddawać terytorium żywym ludziom. Boję się nawet pomyśleć, że ktoś mógłby przenieść moją ziemię do obcego państwa. Jak to jest możliwe?
Moim zdaniem Rosja musi przegrać, trzeba zrobić to, co zrobiono z Niemiecką Republiką Demokratyczną – przejąć kontrolę, wprowadzić filtrację, taką samą, jaką Rosja obecnie przeprowadza, ale oczywiście bez tortur i z zachowaniem norm międzynarodowe prawo humanitarne.
Obecnie mieszkam we wschodnich Niemczech. Niemcy z byłej NRD uczyli się języka rosyjskiego w szkołach, osoby powyżej 55. roku życia nadal go znają i myślą, że barszcz to ta zupa z koncentratem pomidorowym, którą sprzedaje się w rosyjskich sklepach. Niestety w Europie nadal uważają wizerunek rosyjskiej vanki za zabawny i zabawny.
Tak naprawdę pokój nie jest możliwy, jeśli przeciwnicy Rosji nie zjednoczą się, tak jak podczas II wojny światowej. Nie wiem, co musi się wydarzyć, żeby świat interweniował. Wrzucili Ukrainę na arenę z tygrysami i okryli się nią jak tarczą. Wygląda dość obrzydliwie.