poniedziałek, 23 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

„Niezbyt dobre mieszkanie”. Jaki los czeka Muzeum Bułhakowa?

Czy społeczeństwo i władze Kijowa zgodzą się na kompromis zaproponowany przez muzeum?

35 lat temu Rada Miejska Kijowa podjęła decyzję o utworzeniu Muzeum Bułhakowa w domu przy ulicy Andriejewskiego Spuska 13; otwarcie odbyło się 15 maja 1991 r. Czy muzeum przetrwa wir dekomunizacji i dekolonizacji do kolejnej rocznicy?

„Tak, oczywiście” – zapewnia „Naczelny Wódz” szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UINR) Anton Drobowicz. „Samo muzeum, czyli zbiory muzealne, nie są zagrożone. Chyba, że ​​zmieni nazwę. Co więcej, pracuje tam profesjonalna ekipa, która bez spekulacji może powiedzieć prawdę o Bułhakowie”.

„Przepisy ustawy dekomunizacyjnej dotyczą przestrzeni publicznej, czyli nazw ulic, pomników i nazw osób prawnych” – Drobowicz wyjaśnia stanowisko Instytutu Pamięci w związku z niedawnym rozstrzygnięciem komisji eksperckiej, która rozpoznała tablice pamiątkowe i pomniki Bułhakow jako symbole rosyjskiej polityki imperialnej. Drobovich uważa, że ​​uznanie za symbole wrogiego imperium nie oznacza automatycznego zakazu wszystkiego, co wiąże się z pisarzem. Ale pomnik Bułhakowa znajdujący się obok osiedla pod domem nr 13 najprawdopodobniej zostanie rozebrany.

„Nie czekamy tu na „rosyjski świat”, śpiewający codziennie „Pachnące kępy białej akacji”, historyczka i czołowa badaczka muzeum Anna Putova reaguje emocjonalnie, co oznacza: muzealnicy pracują, zastanawiają się, a ta praca jest dla dobra Ukrainy.

W ubiegłym roku rozpoczęto prace nad aktualizacją wystawy, a zwiedzającym udostępniono ją w lutym 2024 roku. I to już nie jest opowieść o Michaiłu Bułhakowie i Białej Gwardii, romantyzowana przez sowiecką inteligencję lat 70. i 90. XX wieku. Oto historia Ukraińców i Kijów w dwóch powiązanych ze sobą wojnach – początku XX wieku. i obecny, początek XXI w.

Co zmieniło się w muzeum? „Naczelny Wódz” wybrał się na wycieczkę.

Dwa światy, dwie wojny

Anna Putova prowadzi „Gławkoma” na drugie piętro, gdzie mieszkali Bułhakowowie i gdzie niedawno otwarto nową wystawę, zatytułowaną cytatem z eseju pisarza „Kijów-Gorod”: „...I nagle i groźnie nadeszła historia .”

Rok temu pisaliśmy, że spodziewano się nowej koncepcji, nad którą pracuje muzeum. Obecnie muzeum pracuje w trybie wystawienniczym, monitorując zapotrzebowanie społeczne, aż do ostatecznego ustalenia, jaka będzie nowa ekspozycja stała.

„Kiedy wchodzimy po schodach, na ścianach widzimy wizerunki tych, którzy brali udział w pierwszych zawodach wyzwoleńczych: oto Niemcy i żołnierze armii UPR, i hetman Skoropadski. Czerwoni praktycznie włamują się do mieszkania i niszczą znajomy świat. Kwiaty wyrastają z krwi ofiar i wylewają się na korytarz mieszkania” – wyjaśnia zdjęcia Putowa.

Na „starej” wystawie znalazły się autentyczne przedmioty wyposażenia wnętrz, zwłaszcza te należące do Bułhakowa (były w oryginalnym kolorze) oraz specjalnie stworzone białe meble, które jednocześnie symbolizowały ideę czystego łupka, zimowego Kijowa, a także kwitnące na biało wiosenne ogrody. Obecny projekt również składa się z dwóch części, ale to nie kolor je oddziela. Zachodzi szczególna organizacja przestrzeni, gdy połowa pokoju to świat domu i domowego komfortu, a druga połowa to świat ulicy, gdzie nie ma kremowych zasłon, bo zostały zniszczone, a bohater będzie nie móc się za nimi schować.

Część symbolizująca ulicę obita jest spunbondem, w muzeum tkane są z niej siatki maskujące na przód. Spunbond powstaje w oparciu o fotografie zieleni, w tym przypadku wykorzystano fotografie słynnych kasztanów kijowskich. Tym samym ukraińska wojna o niepodległość w 1918 roku splata się z obecną.

Na ścianach pokoi wiszą dokumenty i fotografie. Większość z nich dostarczyli kolekcjonerzy i historycy: Oleg Wojtowicz, Michaił Kalnicki, spadkobiercy kijowskiego odkrywcy Wiktora Kirkiewicza.

„Oto hasła związane z wyborami do Zgromadzenia Ustawodawczego z 1917 r., których Rada Centralna nigdy nie przeprowadziła. Następnie rok 1918 – atak na Kijów Armii Czerwonej pod dowództwem Michaiła Murawjowa. Dzikie hordy, które ruszyły ze wschodu, zniszczyły w Kijowie pięć tysięcy ludzi i to zaledwie w ciągu trzech tygodni ich pobytu. A oto wystawa podarowana przez Kalnickiego: gazeta „Nasze dni” publikuje zdjęcie domu, w którym znajdowała się pracownia artysty Wasilija Krichevsky'ego i mieszkanie Michaiła Gruszewskiego. Dom ten został zniszczony przez celowany ostrzał artyleryjski bolszewików, z czego Muravyov był bardzo dumny” – mówi Anna Putova.

Pokój sióstr Bułhakowa jest również podzielony na świat zewnętrzny i wewnętrzny. Zewnętrzny opisuje życie kobiet tamtych czasów.

„Siostry były zwolenniczką emancypacji kobiet, bardzo niezależne. Mama pisze do swoich córek Nadieżdy i Wiery: „Oboje macie wyjątkowo sprzyjające warunki pracy. Nawet sobie nie wyobrażam, że byłeś na tyle ślepy, że nie dostrzegałeś tego, co się wokół Ciebie dzieje... i jak dobrze trzeba uzbroić się w wiedzę, przygotować do pracy, aby wejść na arenę życia, jeśli nie chcę wieść nędznej egzystencji gdzieś na uboczu, w szeregu bezsilnych i nieudolnych”... W tych słowach odbija się ogólna postawa tamtych czasów. Oto portrety trzech kobiet, które uosabiały mainstream tamtych czasów: Sofii Rusowej, Nadieżdy Surowcewej i Ludmiły Staritskiej-Czerniachowskiej” – mówi Putova.

Nauczycielka i pisarka Rusova jest najbardziej znana z założenia pierwszego ukraińskiego przedszkola w Kijowie i nauczania w Instytucie Frebela, gdzie studiowała Vera Bułhakowa. Surowcewa, osoba publiczna, minister spraw zagranicznych UPR, była pierwszą Ukrainką, która uzyskała stopień doktora, za co spotkała się z represjami za swoją działalność. Po odbyciu kary w obozach sowieckich przebywała na komunistycznej Ukrainie, mieszkała w Humaniu i zajmowała się ochroną zabytków. Córka Starickiej-Czerniachowskiej, Weronika, została zastrzelona przez bolszewików, a sama pisarka i osoba publiczna zginęła w bydlęcym wagonie w drodze na wygnanie.

Wszystkie te kobiety zajmowały stanowiska w ukraińskich rządach.

„W UPR kobiety miały prawo zarówno głosować, jak i być wybierane, w przeciwieństwie do ówczesnych państw europejskich” – zauważa przewodnik.

Przejście ze świata „kobiecego” do „męskiego” następuje poprzez szafę, na drzwiach której napis „50” jest aluzją do „złego” mieszkania z powieści „Mistrz i Małgorzata”. W szafie znajduje się kurtka współczesnego ukraińskiego żołnierza walczącego w obwodzie donieckim. Artefakty militarne na wystawie - jak akcent współczesności, szelki i szewrony, obecne i ówczesne, nowoczesne łuski nabojowe i figuratywna walizka mężczyzny jadącego na front.

Przenosimy się zatem do siódmej sali muzeum – świata męskiego wyboru, miejsca, w którym po raz ostatni spotyka się kobiecość i męskość.

„Stół przykryty siatką maskującą, na nim leży foremka do wielkanocnego ciasta twarogowego zwanego „Golgotą” oraz jajko jako symbol Zmartwychwstania. Kartki wielkanocne ukraińskich emigrantów zawierały gratulacje: „Chrystus zmartwychwstał, Ukraina też zmartwychwstanie”. To dla nas dzisiaj niezwykle ważna wiadomość” – podkreśla Anna Putova.

Pracownicy muzeum podkreślają, że obecna wystawa poświęcona jest walce wyzwoleńczej lat 1917-1921. Mieszkająca wówczas w Kijowie rodzina Bułhakowów w naturalny sposób znalazła się w wirze wydarzeń. Muzeum opowiada historię kijowskiej rodziny, nierozerwalnie związaną ze wszystkimi perypetiami politycznymi, których była świadkiem. Kontekst czasu jest tu szczególnie ważny i na nim skupia się uwaga narratora i turysty.

„Jeśli jest ta nowa wystawa, to jestem zaskoczony pozycją muzeum, które w dalszym ciągu stara się pozostać muzeum Bułhakowa. Trzeba się ze wszystkim zapoznać, żeby zrozumieć, jak można połączyć Bułhakowa z walką wyzwoleńczą” – mówi były szef Instytutu Pamięci Narodowej, zastępca ludowy Władimir Wiatrowicz, do którego krótko „Naczelny Wódz” opowiada, co widział i słyszał podczas wycieczki.

Co jest nie tak z muzeum?

Władimirowi Wiatrowiczowi, a także znacznej części Ukraińców, Bułhakow wydaje się dziś uosobieniem „rosyjskiego świata”. Z takim podejściem zdecydowanie nie zgadzają się muzealnicy opowiadający się za pisarzem.

Poglądy formułowane przez Wiatrowicza są zbieżne z niedawnymi ustaleniami komisji eksperckiej działającej na zlecenie IPN, która w rezultacie uznała tablice pamiątkowe i pomniki pisarza za symbole rosyjskiej polityki imperialnej.

Kiedy po zwiedzaniu pijemy herbatę na werandzie osiedla domu nr 13, dyrektor Muzeum Bułhakowa Ludmiła Gubianuri wyjaśnia stanowisko pracowników muzeum w sprawie wniosków komisji eksperckiej.

Po pierwsze, jej zdaniem, nieznana jest metodologia, jaką kierowała się komisja ekspertów, która wydała jedynie wnioski, nie wyjaśniając samego procesu.

Po drugie, zdaniem dyrektora, IPN powinien był włączyć do dyskusji pracowników muzeów.

„Ale z góry zdecydowali, że są sędziami, a Muzeum Bułhakowa – zbrodniarzem zbiorowym. I to jest duży problem w komunikacji między instytucjami” – zauważa Gubianuri.

Po trzecie, komisja ekspercka w dalszym ciągu pełni rolę organu doradczego, który przedstawia swoje stanowisko Instytutowi, a następnie przedstawia rekomendacje Administracji Państwowej Miasta Kijowa.

„Drobovich zwrócił się do komisji o ponowne rozpatrzenie ustaleń i uwzględnienie naszej odpowiedzi. Teraz nad tym pracują” – informuje Ludmiła.

W każdym razie znajdujący się obok osiedla pomnik Bułhakowa można usunąć, ale dekolonizacja nie wpływa na zbiory muzealne – mówi Anton Drobowicz.

„Muzeum nie jest zagrożone (likwidacja – „Glavkom”) – zapewnia urzędnik.

IPN faktycznie zwrócił się do komisji ekspertów o doprecyzowanie jej wniosków i uwzględnienie stanowiska muzeum. Na pytanie „Naczelnego Wodza”, kiedy te wyjaśnienia zostaną przygotowane, Drobowicz odpowiada, że ​​komisja, złożona z dziewięciu znanych historyków, doktorów nauk z różnych uczelni w kraju, ma dużo pracy, a wiąże się to nie tylko z Bułhakowem.

„Z czasem, gdy komisja się tym zajmie, opublikuje nowe wnioski i metodologię swoich badań, na czym muzeum kładzie nacisk” – zapewnia dyrektor Instytutu.

Czy możliwe jest „przekształcenie” Muzeum Bułhakowa?

Drobowicz sugeruje jednak, że muzeum będzie musiało zmienić nazwę.

Ludmiła Gubianuri nie zgadza się z tym pomysłem: „Po prostu nie rozumiem, czy mamy zejść do podziemia? To znaczy pojawi się inny znak, a w środku porozmawiamy o Bułhakowie?”

Instytucję można nazwać „Muzeum Bułhakowa” lub „Muzeum Bułhakowa i Głagolewa” – sugeruje Drobowicz. (Uwaga: kijowska rodzina Głagolewów-Egorichewów, wpisana na listę Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, nie ma żadnego związku z majątkiem na Andriejewskim Spusku, 13).

Chociaż członkowie tej rodziny znali Bułhakowów, a ksiądz Aleksander Głagolew poślubił Michaiła z jego pierwszą żoną Tatianą Lappą i stał się pierwowzorem jednego z bohaterów powieści „Biała Gwardia”, a muzeum posiada kolekcję rodzina Głagolewów, przekazana przez potomków ojca Aleksandra.

Inna postać jest błędnie powiązana z adresem Andreevsky Spusk, 13 – kompozytor Alexander Koshits. Teraz w Muzeum Bułhakowa znajduje się tablica, na której wskazano, że w tym domu mieszkali Koszyci. Ale to nie odpowiada prawdzie historycznej.

Tablicę Koszycy na budynku zainstalowały w 2021 roku dwa związki zawodowe – Batalion Muzyczny i Ludowe Muzeum Ukrainy – mówi Anna Putova. Muzeum Historyczne Kijowa, którego oddziałem jest Muzeum Bułhakowa, zostało po prostu postawione przed faktem dokonanym, bez pytania o opinię historyków.

Tymczasem badaczki Olga Musiyachenko i Daria Kucherezhenko odtworzyły kijowskie adresy Koshitów, korzystając z różnych źródeł, w szczególności wspomnień samego kompozytora.

Osiadł na Andriejewskim Spusku w majątku składającym się z trzech domów - nr 22, 22-A i 22-B. Według wspomnień właściciela majątku, Iwana Szatrowa, kupił go od handlarza Serkowa, prawdziwego pierwowzoru komedii Starickiego „W pogoni za dwoma zającami”. Nawiasem mówiąc, we wspomnieniach samego Koshitsa adres Andreevsky Descent, 13 nie jest wspomniany ani słowem.

Władimir Wiatrowicz proponuje, aby zaktualizowane muzeum skupiło się na właścicielu domu, w którym Bułhakow wynajmował drugie piętro. Mówimy o Wasiliju Listovnichach.

Wasilij Pawłowicz Listovnichy nie jest pozbawiony uwagi muzeum – pierwsze piętro budynku zachowało jego pamięć.

„Oto kącik poświęcony Liściaściemu. Oto zdjęcie jego warsztatu. Oto obraz namalowany przez jego córkę Innę. Notatki skopiowane ręką jego żony Jadwigi Wiktorowny. Wasilij Listowicze kupił ten dom w 1909 r., kiedy Bułhakow mieszkał w nim przez trzy lata, a pierwsze piętro zachował dla siebie – na prośbę Barbary Michajłowej, matki Michaiła Bułhakowa – mówi Anna Putowa. Według niej opinia publiczna poznała osobowość Listovnichy dzięki wystawom i publikacjom Muzeum Bułhakowa, które od wielu lat rozwija ten temat.

W 2021 roku, w 80. rocznicę tragedii w Babim Jarze, w muzeum zorganizowano wystawę „Dom, który ratuje”, która opowiadała o dwóch rodzinach żydowskich ratowników związanych z Bułhakowami. Pierwszym z nich jest wspomniany już Glagolevs-Egorichevs. Druga to rodzina Listovnichi-Konchakovsky, właściciele domu. Otrzymali honorowy tytuł ustanowiony przez Radę Żydowską Ukrainy: sprawiedliwi Babińskiego Jaru

Opinie i emocje społeczeństwa i naukowców radykalnie się rozeszły, co niewątpliwie wpływa na niezdecydowanie instytucji rządowych w ustalaniu przyszłych losów Muzeum Bułhakowa. Muzealnicy mają jednak nadzieję, że w tej kwestii prawdy historycznej nie zastąpi ani koniunktura dzisiejsza, ani koniunktura wczorajsza.

spot_img
Źródło Glavkom
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap