poniedziałek, 30 września 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Nikołaj Martynenko i Najwyższy Sąd Antykorupcyjny. Cztery niezapomniane lata razem

W tej sprawie VAKS 13 (!) razy wyznaczał oskarżonym bezpłatnych prawników

Pod koniec października 2019 r. Wysoki Trybunał Antykorupcyjny (HACC) połączył dwie sprawy przeciwko odrażającemu byłemu deputowanemu ludowemu Nikołajowi Martynence i jego poplecznikom. Sama produkcja została przekazana do Sądu Antykorupcyjnego wczesną jesienią tego samego roku.

Od tego czasu do 2022 r. VAKS rozpatrywał prawdopodobne przestępstwa Martynenki w jednym postępowaniu. Dopóki ich nie rozdzielił ze względu na systematyczne i prawdopodobnie skoordynowane nadużywanie praw i zwlekanie ze strony przedstawicieli obrony.

Doprowadziło to do opóźnienia rozpoznania w Sądzie Najwyższym aż o cztery lata, a wcześniej przez prawie rok rozpoznawany był także w Sądzie Rejonowym Szewczenkowskim.

Dlaczego Martynenko jest sądzony, jak zmieniło się zachowanie obrony od rozpoczęcia procesu przed Sądem Najwyższym i dlaczego sąd nie wydał jeszcze wyroku – przyjrzyjmy się materiałowi.

Co złego zrobił Martynenko?

Po raz pierwszy w 2015 roku na Ukrainie aktywnie dyskutowano o prawdopodobnych zbrodniach Martynenki. Następnie „Kyiv Post” opublikował ekskluzywny artykuł: ustawodawcy twierdzą, że ukraińskie władze chronią wpływowego Martynenkę, ówczesnego wiceprzewodniczącego frakcji Frontu Ludowego, przed szwajcarskimi funkcjonariuszami organów ścigania.

Szwajcarska prokuratura podejrzewa Martynenkę o przyjęcie 30 mln dolarów łapówek, w szczególności od przedstawicieli spółki Skoda JS, za zawarcie w 2013 roku kontraktu na konserwację reaktorów jądrowych na Ukrainie. Jest to czeska firma zajmująca się inżynierią nuklearną, będąca częścią kontrolowanej przez Kreml rosyjskiej grupy inżynieryjnej OMZ. Sam Martynenko stanął wówczas na czele komisji Rady ds. paliw i energii.

Szwajcarscy funkcjonariusze organów ścigania prowadzą śledztwo od 2013 roku, kiedy to zwrócili się o pomoc do Ukrainy. Jednak wówczas prokurator generalny Shokin powiedział, że nie otrzymano żadnych oświadczeń. A Martynenko oczywiście zaprzeczył wszystkim oskarżeniom.

Ukraińskie śledztwo w sprawie działań Martynenki i innych wspólników rozpoczęło się w grudniu 2015 roku. Była to jedna z pierwszych naprawdę głośnych spraw NABU od początku jej działalności.

W trakcie śledztwa detektywi zebrali ogromną ilość materiału dowodowego, obejmującą setki tomów sprawy. Materiał dowodowy dotyczy przestępczego planu, który Martynenko organizował prawdopodobnie w dwóch etapach: sprzeniewierzenia środków przedsiębiorstwa państwowego NAEK Energoatom i przedsiębiorstwa państwowego WostGOK.

W pierwszym Martynenko w latach 2009-2012 prawdopodobnie mógł przejąć ponad 6,4 mln euro, podnosząc ceny ofert przetargowych na zakup wyposażenia dla ukraińskich elektrowni jądrowych od spółki Skoda JS. W rezultacie Energoatom nadpłacił tej spółce 6,4 mln dolarów, które następnie zostały przelane na konta kontrolowanej przez Martynenkę panamskiej spółki Bradcrest Investment SA i wyprane pod pozorem opłat za usługi.

W toku śledztwa ustalono także, że w latach 2013-2016 Przedsiębiorstwo Państwowe WostGOK nabywało koncentrat tlenku uranu w Kazachstanie za pośrednictwem austriackiej spółki Steuermann, kontrolowanej przez Nikołaja Martynenkę i Rusłana Żuriło (ówczesnego zastępcę dyrektora WostGOK). Zmarnowano w ten sposób ponad 17 mln dolarów, a zakupu dokonano pomimo tego, że państwowe przedsiębiorstwo miało zapewnić wydobycie tego surowca na Ukrainie.

Według wyników śledztwa w tej sprawie, oprócz samego Martynenki, w sądzie stanęło jeszcze siedmiu oskarżonych: dyrektor Wostok GOK Aleksander Sorokin i jego zastępcy Rusłan Żuriło i Władimir Bogdanec, dyrektor Energoatom Walerij Wasilkow i dyrektor odrębnego wydziału dywizji Władimir Swiatnenko, zastępca szefa „Naftohazu” Siergiej Pereloma i przedstawiciel fikcyjnej firmy Paweł Skalenko.

Historia przesłuchania VACC

Śledztwo przedprocesowe trwało trzy lata, a akt oskarżenia przeciwko Martynence trafił do sądu w Szewczence dopiero 22 maja 2018 roku. Tam głośna sprawa toczyła się przez ponad rok i działo się to skokowo.

W ciągu pierwszych sześciu miesięcy sędziowie przejrzeli połowę z ponad 200 tomów, a prokuratorzy SAP sami przywieźli materiały na rozprawy w skrzynkach. Sąd wyznaczał rozprawy niemal co tydzień, dodając je jedna po drugiej, a obrona z kolei zaskakująco szybko je komentowała. Jednak tak szybkie prace nie mogły świadczyć o chęci obu stron szybkiego osiągnięcia sprawiedliwego werdyktu.

Według jednej wersji włączono „tryb turbo”, bo na horyzoncie widać było początek prac utworzonego w lutym 2019 roku Wysokiego Trybunału Antykorupcyjnego. Wiążono z nim wysokie oczekiwania co do jakości postępowań sądowych i to właśnie w tej kwestii sprawa Martynenko powinna była zostać przekazana do jurysdykcji.

Jednak pomimo szaleńczego tempa sprawa nadal trafiła do HACS 2 października 2019 r. Następnego dnia przekazano materiały sprawy i ustalono skład sędziów, a 24 października połączyli je materiały dotyczące oskarżonych Skalenki i Swiatnienki. W chwili zatrzymania obaj byli poszukiwani.

Zgodnie z normami kodeksu postępowania karnego przekazanie sprawy innemu sądowi niewątpliwie oznacza rozpoczęcie rozpraw od nowa, a zatem cały „postęp”, jaki przez ponad rok osiągnął sąd im. Szewczenki, został stracony.

I nie jest zaskakujące, że po rozpoczęciu rozpatrywania sprawy w Sądzie Najwyższym obrona radykalnie zmieniła swoje zachowanie i wszelkimi możliwymi sposobami starała się opóźnić proces. Doszło do tego, że sędziowie Fiodorak, Strogij i Masłow, rozpatrując sprawę sprzeniewierzenia środków przedsiębiorstwa państwowego NAEK Energoatom i przedsiębiorstwa państwowego WostGOK, byli dwukrotnie zmuszeni, w latach 2020 i 2021, do złożenia zawiadomień o interwencji do Prokuratora Generalnego i Najwyższej Rady Sądownictwa w czynnościach sędziowskich, prowadzonych przez obrońców.

W szczególności najnowszy raport mówił o systematycznych absencjach obrońców bez uzasadnionej przyczyny, zakłócaniu porządku na sali sądowej, bezpodstawnych wezwaniach do sądu, składaniu protokołów o popełnieniu przez sędziów przestępstw, a nawet groźbie skierowania pozwu przeciwko sędziom w celu ochrony honoru i godność.

Dla Państwa informacji, w tej sprawie VAKS 13 (!) razy wyznaczał oskarżonym bezpłatnych prawników - często wynikało to z ciągłych i prawdopodobnie zgodnych odmów oskarżonego ze strony poprzednich prawników.

Co ciekawe, jeden z oskarżonych, zastępca dyrektora Wostok GOK Rusłan Żuriło, już w marcu tego roku zmobilizował się w szeregi Sił Zbrojnych Ukrainy. Dlatego sąd rozdzielił i umorzył przeciwko niemu postępowanie. Nawiasem mówiąc, to samo miało miejsce w odrębnej sprawie nadużyć w Przedsiębiorstwie Państwowym „OGKhK”, gdzie Żuriło wraz ze swoim zastępcą Jurijem Percewem zostali oskarżeni o spowodowanie 300 mln UAH strat dla przedsiębiorstwa państwowego poprzez sprzedaż rudy zawierające tytan po obniżonych cenach poprzez pośredników.

Działania obrony spowodowały nieodwracalne opóźnienie w wydaniu ostatecznego rozstrzygnięcia aż o cztery lata, a wciąż trwające badanie ponad 300 tomów łącznej sprawy i przesłuchanie licznych świadków nasuwa pytanie, kiedy sprawa zostanie rozpatrzona wreszcie dotrzeć do mety.

HACS stara się obecnie przyspieszyć proces przeglądu, aby dotrzymać rozsądnych terminów próbnych. Z tego powodu w zeszłym roku w sprawie wydzielono dwa epizody – kradzież w Przedsiębiorstwie Państwowym Energoatom i Przedsiębiorstwie Państwowym VostGOK.

Ale niezależnie od tempa, w jakim panel sędziowski stara się narzucić sprawę, sprawy przeciwko Martynence i jego poplecznikom są wciąż na etapie rozpatrywania dowodów. Do wyroku jeszcze daleka droga, gdyż poprzedzają go narady stron i ostatnie słowo oskarżonego, a prawo wprost zabrania przerywania lub przyspieszania uczestników procesu na tych etapach.

Transparency International Ukraina oczekuje konstruktywnego rozpatrzenia sprawy przy właściwym postępowaniu jej stron. Mamy nadzieję, że firma nie będzie już obchodzić piątej rocznicy istnienia.

Proces ten będzie można obserwować i dalej go oceniać na kolejnym posiedzeniu w listopadzie – po wydaniu przez panel sędziowski werdyktu w sprawie byłego deputowanego ludowego Aleksandra Oniszczenki i jego „dyrektora finansowego” Eleny Pawlenki w słynnej „sprawie gazowej” .

spot_img
Źródło Glavkom
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap