Problem nie polega tylko na tym, że przez 9 lat wojny nie udało nam się zmienić sowieckiego dziedzictwa. Problem w tym, że przez 9 lat wojny nie udało nam się zmienić ludzi, którzy mieli zmienić sowieckie dziedzictwo.
Wczoraj Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Walerij Załużny w swoim artykule dla CNN wymienił trzy główne obszary, na których Ukraina i jej sojusznicy powinni skoncentrować swoje główne wysiłki w 2024 roku. To stworzenie systemu zaopatrzenia naszych sił zbrojnych w najnowocześniejszy sprzęt. Wprowadzenie nowej filozofii szkolenia i prowadzenia działań wojennych, która uwzględnia ograniczenia zasobów i sposób ich wykorzystania. I możliwie najszybszy rozwój nowych zdolności bojowych.
W swoim artykule uznaje „znaczną przewagę wroga w mobilizacji zasobów ludzkich”, a jednocześnie wskazuje na „niezdolność instytucji państwowych na Ukrainie do zwiększania liczebności sił zbrojnych bez uciekania się do niepopularnych środków”. Załużny zauważa także, że niedoskonałość ram regulacyjnych na Ukrainie i „częściowa monopolizacja kompleksu wojskowo-przemysłowego” zwiększa zależność od sojuszników w zakresie dostaw broni.
Jeszcze bardziej podstawowe problemy, z którymi borykają się Siły Zbrojne Ukrainy, opisał Gleb Bityukow, nauczyciel Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, działacz społeczny, a obecnie starszy sanitariusz kompanii 242. oddzielnego batalionu Teroboronu, który dwukrotnie walczył pod Bachmuta i tam został ranny. Jego wiadomość na Facebooku stanowi organiczne uzupełnienie artykułu Walerego Załużnego.
Gleb Bitiukow: Nowe reguły gry i system wartości
Wszyscy jesteśmy w tym samym bałaganie. Wszyscy bez wyjątku w tym kraju. I nie będziemy mieli normalnego snu, żadnej przyszłości, żadnej teraźniejszości, dopóki wojna się nie skończy i nie wydostaniemy się z tej dupy.
Za dziesięć lat Siły Zbrojne Ukrainy powinny znaleźć się w centrum reform, ponieważ przyszłość wszystkich bez wyjątku w tym kraju zależy tylko od rozwoju wydarzeń na linii frontu. Powinni byli, ale nigdy tego nie zrobili.
Bakterie nie mogą zostać pokonane przez inne bakterie. Aby pokonać armię uzbrojonych bakterii, nie wystarczy stać się bardziej uzbrojonymi bakteriami. Musimy stać się antybiotykami. Stań się mądrzejszy, lepiej zorganizowany, wyszkolony i szybki.
Dopóki nie zmienimy najważniejszych rzeczy, pozostaniemy tą samą małą armią radziecką.
Rozwój zawodowy
W armii ukraińskiej obowiązuje sowiecki system dwóch równoległych pionów – stopni i stanowisk. Często określone stanowisko zakłada obecność określonego tytułu lub jego przypisanie. Oznacza to, że zajmując stanowisko, osoba spodziewa się otrzymać tytuł „powiązany” z tym stanowiskiem lub otrzyma go za czas spędzony w służbie.
Wypaczony system zdobywania stopni prowadzi do tego, że ludzie skaczą z pozycji na pozycję tylko po to, by otrzymać awans. Ta sama osoba może przez rok odpowiadać za logistykę, szkolenie bojowe, naprawę sprzętu, rozliczanie paliwa, chociaż tak naprawdę nie umie żadnej z tych rzeczy.
W ten sposób armia stawia się na mat, bo ludzie z mniejszą wiedzą i umiejętnościami przewodzą tym, którzy mają więcej obu.
Gwiazdki na pagonach rosną jak grzyby po deszczu, niezależnie od tego, czy osoba je otrzymująca ma zasługi.
Praktyka światowa jest inna. I tak np. w armii amerykańskiej oficer wysłany do strefy działań wojennych awansuje na stopień, ale kiedy wraca, stopień zostaje mu odebrany, bo na tyłach nie dopełnia obowiązków, które pełnił na przód.
W naszej rzeczywistości wszystko dzieje się na odwrót. Na tyłach zostają oficerami, oficerowie otrzymują coraz to nowe awanse, często nie mając do tego ani doświadczenia, ani umiejętności. To nie jest motywacja, to jest jej przeciwieństwo. Motywacja musi pochodzić z wnętrza. Od „Dlaczego tu jestem!”, „Co chcę robić”, a nie „Daj mi najwyższą rangę, a wtedy przeskoczę na inne stanowisko”.
Sztywny szlak tradycji niszczy chęć inicjatywy i słabą zdolność do zmiany i wykorzystania nowych praktyk. W wojsku na szczyt trafiają nie ci, którzy podejmują inicjatywę i dążą do rozwoju, ale ci, którzy piszą, nie piją więcej niż inni i chociaż czasem się myją. Chęć redagowania od wewnątrz wymaga niezwykłego wysiłku i oporu niemal zewsząd.
Aby pojedyncze przykłady inicjatyw przekształcić w ustaloną praktykę, potrzebny jest nowy paradygmat myślenia w armii. W którym bycie wojownikiem jest najwyższym zaszczytem, a nie przymusem. Bycie częścią Sił Zbrojnych Ukrainy powinno być powodem do dumy i podstawą prestiżu, a nie karą. Najlepsi z najlepszych muszą służyć. Personel wojskowy wszystkich szczebli musi być szkolony i rozwijany.
Ludzki potencjał
Dziś armia dysponuje potężnym narzędziem selekcji kandydatów. Pomimo ryzyka i złożoności armia może teraz bardziej niż kiedykolwiek oferować zachęty finansowe, których nigdy wcześniej nie widziano ani w sektorze publicznym, ani w armii. Większość tych, którzy obecnie służą, nigdy w życiu nie otrzymała takiego wynagrodzenia. Państwo może zaoferować świadczenia, sławę, rozwój kariery. Jednak to narzędzie nie jest używane. Państwo nie przeprowadza selekcji, armia nie stawia obecnie prawie żadnych wymagań co do profilu osób pełniących te obowiązki. Nie ma selekcji personelu, w rezultacie przypadkowi ludzie trafiają na losowe stanowiska.
Należy dokonać wstępnej oceny zdolności kandydatów do służby i doboru obowiązków funkcjonalnych z uwzględnieniem mocnych stron każdego kandydata. W przyszłości będzie prowadzony ciągły rozwój zawodowy w tej specjalności i jak najefektywniejsze wykorzystanie zawodników, z uwzględnieniem ich profesjonalizmu.
Na stanowiska kierownicze dostają się nie ci, którzy są lepsi, mądrzejsi, bardziej aktywni, ale ci, którzy więcej czasu spędzili w wojsku. Otrzymanie kolejnego tytułu „za staż pracy” to deprofesjonalizacja. Osoby, które nie brały udziału w działaniach wojennych, nie mają osiągnięć wojskowych, ale po prostu istniały w kwaterze głównej i wspinały się po drabinie stopni i stanowisk. Byli otoczeni przez innych, podobnych do nich, część papierowego środowiska. Następuje selekcja negatywna – najlepsi odchodzą z działów, inni pozostają i zajmują stanowiska kierownicze.
Stanowiska w armii nie powinny być powiązane ze stopniem, ale ze stażem, jaki wojskowy spędził w wojsku. Większość dowódców armii to oficerowie przeszkoleni według standardów sowieckich. To jest wojna pomiędzy dwiema armiami sowieckimi. Mała armia radziecka walczy z dużą armią radziecką.
Kiedy mówimy o kontrofensywie, która nie spełniła oczekiwań, narzekamy przede wszystkim na brak wsparcia sprzętowego i amunicyjnego ze strony naszych partnerów. Ale w każdej operacji wojskowej chodzi przede wszystkim o ludzi.
Ludzie, którzy to planują. Profesjonalni, wyszkoleni dowódcy. Najwyższe stanowiska w armii ukraińskiej zajmują osoby utworzone we wczesnym okresie poradzieckim. Następnie ukraińską broń sprzedawano na światowych ciemnych rynkach, a nasze magazyny „wysadzano”, aby ukryć konsekwencje tej sprzedaży. Nie należy oczekiwać przełomowych pomysłów od ludzi, którzy dorastali w tym środowisku. To dobrzy specjaliści, ale w zupełnie innym obszarze - obszarze zarabiania pieniędzy i zdobywania stanowisk.
Jesteśmy zdumieni „mięsnymi” atakami wojsk rosyjskich, ale jeśli przyjrzymy się bliżej, widać tam wyraźną hierarchię personelu. Ataków tych dokonują ci, którym nie jest im przykro. Praktycznie nie są przeszkoleni, potrafią jedynie wykonywać podstawowe komendy typu „do przodu” i „do tyłu”, nie mają do dyspozycji praktycznie niczego. Nie warto wydawać pieniędzy na jednostkę wojskową, której koszty utrzymania są bliskie zeru.
Za nimi stoją lepiej wyszkoleni i przygotowani, ale też niezbyt kosztowni żołnierze. A gdzieś w głębi pozostają dobrze uzbrojeni, wyszkoleni i profesjonalni. Są chronieni i ukrywając się za tanimi materiałami eksploatacyjnymi, wyrządzają nam największą krzywdę. Przez ostatnie prawie dwa lata doskonalili i udoskonalali tę strategię. Kiedy widzimy statystyki strat wroga, odbieramy to jako osiągnięcie, nie zdając sobie sprawy, że tak naprawdę jest to ich przemyślana strategia i zadaliśmy niewielkie szkody, które nie mają wpływu na przebieg wojny. Walczą nie liczebnością ludzi, ale terytoriami.
Nikt nie liczy ludzi. Sześć miesięcy i setki tysięcy ludzi dla dobra jednego miasta, to są zaplanowane efekty i udało się je osiągnąć. W naszej przestrzeni informacyjnej pełno jest narracji o głupocie Rosjan, która zniekształca postrzeganie rzeczywistości. Śmiejemy się z twierdzeń, że wróg osiągnął swoje cele. W rzeczywistości jest to prawdą. Krok po kroku osiągają to, co zaplanowali. Po prostu nie jesteśmy realistami, jeśli chodzi o ich osiągnięcia.
Nasza armia, zamiast tworzyć skuteczniejszą strategię, kopiuje rosyjską, nie mając takiej samej liczby ludzi, wysyła każdego, od lekarzy po operatorów dronów, na pozycje tylko po to, aby utrzymać linię obrony wytyczoną przez kogoś na mapie. W przeciwnym razie będziesz musiał zgłosić „na górę”, że stanowiska zostały oddane. I nikt nie chce tego słyszeć.
Pozycje należy za wszelką cenę utrzymać. Z reguły tą ceną jest życie najbardziej zmotywowanych i wyszkolonych żołnierzy, którzy udają się do nasadzeń i wiosek, zdając sobie sprawę, że jest to droga jednokierunkowa, ale nie mogą powstrzymać się od tego, ponieważ wartości, dla których jesteśmy wszyscy przyszli do wojska, są obroną Ojczyzny w każdych warunkach. Do czego to doprowadziło?
Kopiowanie cudzej strategii „mięsnej”, czyli innymi słowy brak własnej, skutecznej dla człowieka strategii doprowadziło do tego, że tych ludzi już zabrakło. Najlepszych i najbardziej zmotywowanych ludzi już nie ma. Albo zmarli, albo w taki czy inny sposób opuścili armię. Nie odniesiemy zwycięstwa kopiując.
Potrzebujemy zmiany paradygmatu w świadomości. Dowódcami powinni być przywódcy, a nie ci, którzy dłużej służą w Siłach Zbrojnych Ukrainy. Najlepsi docierają do najlepszych, więc liderzy będą gromadzić wokół siebie zespoły. Liderzy, którzy potrafią wziąć na siebie odpowiedzialność, wymagają pewnego podejścia do siebie. Jasne reguły gry, władza decyzyjna, jasne cele i umiejętność skompletowania zespołu. Bez tego minimum nie będą w stanie wziąć odpowiedzialności za wyniki. Dlatego też mandat do podejmowania niezależnych decyzji jest obowiązkową częścią łańcucha odpowiedzialności i wyniku.
Nie każdy może być przywódcą, nawet jeśli jest na to gotowy, więc nie każdy może zostać dowódcą.
Wydajność ekonomiczna
Warto w końcu zacząć oceniać, jaki efekt niosą wydatki na armię. Koszt decyzji każdego dowódcy, każdej jednostki. Od oddziału lub plutonu do batalionu lub brygady. Trzeba nauczyć się liczyć koszty tych wszystkich bezsensownych decyzji dowódców poradzieckich.
Celem nie powinna być oszczędność pieniędzy i utrzymanie kosztów na jak najniższym poziomie, ale efektywność ekonomiczna, czyli uzyskanie maksymalnego efektu za wydane pieniądze. Decyzję każdego dowódcy lub jego bierność należy oceniać pod kątem efektywności, w tym efektywności ekonomicznej. Jaki będzie maksymalny efekt tych decyzji?
Kiedy wycofywaliśmy się z pozycji w już zrujnowanym Bachmucie, przenosiliśmy się z piwnicy do piwnicy, w której znaleźliśmy ogromną ilość zapasów. Z biegiem czasu zdałem sobie sprawę, że w tych piwnicach można znaleźć wszystko, od nabojów AK po żywność, RPG i granaty. Nie trzeba było się martwić, że będzie głodny i nie będzie miał czym oddać strzału. A głównym powodem nie jest to, że trudno było to wszystko usunąć, ale to, że nikt nie planował, ile zapasów będzie potrzebnych. Nie było skoordynowanej logistyki i poczucia odpowiedzialności za koszt każdej decyzji.
Innym przykładem jest rozwiązanie jednej z moich poprzednich jednostek. Żołnierze zamarli w oczekiwaniu na dalsze instrukcje dowództwa, otrzymujące pensje. Dowództwo nie spieszyło się z podejmowaniem jakichkolwiek decyzji. Wszystko działo się jak w filmie w zwolnionym tempie. W końcu przyszło zamówienie i setki ludzi nie były potrzebne. W szczytowym okresie wojny setki ludzi okazało się niepotrzebnych.
Zmuszeni byli szukać miejsca służby. Cały proces trwał około czterech miesięcy. Decyzja dowództwa brygady kosztowała państwo setki tysięcy hrywien, bo nikt nie oceniał jej działań pod kątem efektywności. Ponadto cały sprzęt, który otrzymali bojownicy, pozostał w bilansie jednostki, a sami myśliwce po prostu wyrzucono za burtę. Państwo reprezentowane przez armię po raz kolejny straciło pewność siebie, zabierając sobie wszystko, co żołnierze tak długo i starannie gromadzili dzięki wsparciu ochotników.
Osobna rozmowa na temat przemieszczania jednostek donikąd bez określonego celu. Jest to uzasadnione podczas ofensywy, ale często ma miejsce, gdy jednostki wycofują się w celu regeneracji, uzupełnienia zapasów lub szkolenia. Ruch odbywa się chaotycznie do nieprzygotowanych lokalizacji. W rezultacie duża część sprzętu ginie, ulega zniszczeniu i staje się bezużyteczna, ponieważ nie ma z czym go transportować ani gdzie go przechowywać. Ludzie nie mają gdzie mieszkać.
Musimy od podstaw zorganizować życie setek bojowników, zakupić środki na gotowanie, ogrzewanie i zaopatrzenie logistyki. Ale każdy oddział musi mieć własne centrum z magazynami do przechowywania sprzętu, łańcuchami logistycznymi i warunkami zakwaterowania personelu. Wtedy nie byłoby potrzeby każdorazowego transportu absolutnie całego mienia, lecz przechowywanie go w centrum jednostki, wykorzystując tylko to, co jest w danym momencie potrzebne.
Gdyby firmy z sektora prywatnego działały według takich parametrów, dawno by zbankrutowały.
Dziś w Siłach Zbrojnych Ukrainy chodzi o nieefektywne wykorzystanie zasobów – ludzkich, materialnych, finansowych, czasowych.
Kluczem do maksymalnej wydajności jest planowanie. Efektywna praca wymaga istnienia mechanizmu sprzężenia zwrotnego, którego jeszcze w ogóle nie ma. Zasada – ja tu jestem dowódcą, ja decyduję, a wszyscy inni po prostu wykonują – nie jest skuteczna.
W krytycznych sytuacjach bojowych konieczne jest ścisłe wykonywanie rozkazów. Ale osoba wydająca to polecenie musi być profesjonalistą. Kluczem do udanej misji wojskowej jest planowanie. Zamówienie musi być poparte strategią opracowaną przez zespół, a plany strategiczne muszą być poparte konkretnymi zadaniami operacyjnymi z terminami i zakresami odpowiedzialności. Zdobywasz sławę, honor i uznanie. Jeśli nie dotrzymasz kroku, zostaniesz zdegradowany.
Przestań naśladować
Nie należy oczekiwać, że coś zacznie działać, jeśli nie zostanie najpierw prawnie udokumentowane na papierze. Jeśli osoby odpowiedzialne za zgodność z ramami regulacyjnymi nie będą w stanie lub nie będą chciały sformalizować tego prawnie, tak aby działało, w rzeczywistości nie będzie to działać. To, co wydaje się drobnymi rzeczami, grami słownymi, w rzeczywistości ma fundamentalne znaczenie. Umorzenie majątku, obowiązków służbowych, formalności to kamienie normatywne, na których potknie się każda inicjatywa.
Zarządzenie Wojskowej Komisji Wojskowej zawiera ogromną liczbę błędów prawnych, z powodu których bojownicy nie mogą otrzymać wysokiej jakości pomocy i uznania obrażeń przez państwo. Nie musisz nawet nurkować tak głęboko. Karta Służby Wewnętrznej Sił Zbrojnych Ukrainy jest dziedzictwem sowieckim, zawierającym normy prawnicze niepiśmienne. Czyli np. jest napisane, że żołnierz ma obowiązek zgłosić swoją chorobę dowódcy. Kaszel nie jest chorobą.
Bóle głowy, wysokie ciśnienie krwi, nudności nie są chorobą. Są to oznaki lub symptomy. Ale nie choroba. Choroba to diagnoza. Może go zamontować lekarz. Czyli z prawnego punktu widzenia serwisant nie ma nic do zgłoszenia, bo nikt go nie zdiagnozował, a z prawnego punktu widzenia są podstawy do odmowy udzielenia mu pomocy.
Te na pierwszy rzut oka drobnostki zamieniają się w ścianę, przed którą stoi personel wojskowy w szpitalach. I to tylko w dziedzinie medycyny. To samo dzieje się w innych. Karta zawiera wiele na temat łóżek i stolików nocnych, a nawet okładów na stopy, ale prawie nic na temat rozwoju zawodowego, wyznaczania celów i analiz.
Współczesna armia ukraińska składa się z licznych raportów papierowych, które nie mają żadnej wartości praktycznej. A dzieje się to w kraju, w którym istnieje „Diya”, a pieniądze można przesyłać między sobą z karty na kartę, potrząsając telefonami. Rozliczenie i spisanie mienia podlegającego ciągłemu niszczeniu wymaga ogromnego wysiłku. Wszystko jest naśladowane. W rezultacie otrzymujemy fałszywe statystyki i zniekształcone dane.
Ci, którzy prowadzą zapisy na froncie domowym, trzymają się dzienników jak liny ratunkowej, bo w tym widzą sens swojej egzystencji. System tworzy dla siebie pracę, której nie da się uniknąć. Ci, którzy wracają z misji bojowych zmotywowani, ale zmęczeni, słusznie nie akceptują starego podejścia. Pogłębia się przepaść pomiędzy tymi, którzy ciężko walczą, a tymi, którzy osiągają wyniki w usługach wsparcia logistycznego. Niektórzy nie rozumieją innych.
Cyfryzacja wszystkiego musi nastąpić – od księgowości i automatycznych obliczeń po dane i wskazówki medyczne.
Naśladownictwo i dekoracja okien tworzą fałszywy, zniekształcony obraz, który nie odpowiada rzeczywistości. W opowieść o „Twierdzy Bachmut” uwierzyli wszyscy, którzy ją słyszeli, z wyjątkiem tych, którzy tam byli. Miasto nie było twierdzą. Nie zrobiono nic, aby przekształcić go w fortecę. Żadnych fortyfikacji, żadnych pól minowych. Nawet gdy linia frontu znajdowała się 20 km od miasta, wiosną 2022 roku było wiadomo, że przy takiej taktyce miasto nie przetrwa. Byli tam ludzie, którzy bronili go kosztem życia.
Jednak społeczeństwo słyszało słodką historię „twierdzy”. Była to imitacja, którą łatwo było wyartykułować i uspokoić społeczeństwo. Straciliśmy Bachmuta wiosną 2023 roku. Cicho, żadnych wiadomości. Władze milczą. Legenda Bachmuta została dodana do legend o DAP, Saur-Mogila, lotnisku w Ługańsku (które w pewnym momencie wojny było także nasze) i innych. Ile „kotłów” stworzyła armia ukraińska w ciągu 10 lat wojny? Ile osób otrzymało stopnie oficerskie i dodatkowo generałskie? Naśladownictwo to coś, co robi wiele poleceń. Szkolono ich do tego w armii sowieckiej.
Nowe reguły gry i system wartości
Armia to przekrój społeczeństwa. Podczas wojny armia staje się liderem w wielu obszarach, od informacji po zatrudnienie. Tworzy środowisko, w którym ludzie pozostają przez długi czas. System zasad i wartości pozwala organizować nawet różnych ludzi. Wartości, na których będzie budowana armia, zadecydują o tym, jak dawny personel wojskowy powróci do powojennego życia.
Przejrzystość w podejmowaniu decyzji i opracowywaniu strategii, orientacja na wyniki, gra zespołowa, planowanie – za każdym z tych słów kryją się znaczenia, które potrafią kontrolować i koordynować zachowania znacznie lepiej niż narzędzia represji i strachu. Kultura zarządzania jest niska, a niejednoznaczność strategiczna jest powszechna. Do tego dochodzi brak oceny wyników.
Jasne zasady gry to jeden z głównych warunków, jaki stawiają najlepsi przywódcy, gdy postrzegają armię jako przestrzeń osiągnięć. Powinny być przejrzyste i niezmienne, wyryte w granicie. Wtedy możesz spodziewać się rezultatów. Orientacja na wynik wypala prokrastynację i pobudza inicjatywę, a uczciwość eliminuje zakulisowe spotkania z przeciętnością.
Problem nie polega tylko na tym, że przez 9 lat wojny nie udało nam się zmienić sowieckiego dziedzictwa. Problem w tym, że przez 9 lat wojny nie udało nam się zmienić ludzi, którzy mieli zmienić sowieckie dziedzictwo.