Podczas wojny Ukraina stała się państwem o największym zaminowaniu na świecie, nawet w porównaniu z takimi krajami jak Afganistan i Syria, których terytoria są skażone minami, bombami i pociskami. „Uporządkowanie” tego obszaru będzie kosztować ponad 37 miliardów dolarów.
Pisze o tym „Washington Post” Zaminowany obszar Ukrainy jest tak duży, że eksperci szacują, że jego całkowite oczyszczenie zajmie 500 zespołom rozminowującym 757 lat.
Doświadczeni saperzy podczas wojny są na wagę złota. Biorąc pod uwagę ogromny rozmiar terytoriów zaminowanych przez wroga, ich praca z każdym dniem staje się coraz bardziej pożądana. W rozminowywaniu zaangażowani są saperzy ze wszystkich organów ścigania, w szczególności Policji. Połączony oddział policyjnych ekspertów ds. materiałów wybuchowych pracuje na terenach okupowanych i składa się ze specjalistów z różnych regionów kraju.
O tym, jak przebiega rozminowywanie, opowiadał Walentin Kondratyuk, inspektor służby techniki wybuchowej Głównej Dyrekcji Obrony Cywilnej obwodu żytomierskiego.
Dlaczego saperom nie wolno pracować w pojedynkę?
— Dla sapera każdy krok może być ostatnim. Valentin, jak radzisz sobie ze strachem, który nieuchronnie pojawia się w trakcie Twojej pracy?
„Najważniejsze jest to, aby móc opanować swój strach.” Użyj go jako broni. Strach powinien mobilizować człowieka: zaczyna szybciej myśleć i podejmować odpowiednie decyzje. Najgorzej jest, gdy człowiek traci poczucie strachu, przestaje się bać lub ulega podekscytowaniu i jest gotowy przenosić góry na adrenalinie. Jest to jednak bardzo niebezpieczne, gdyż w takiej sytuacji saper traci ostrożność i uwagę. Jego partner musi to zauważyć i powstrzymać go. Dlatego saperom nie wolno pracować w pojedynkę. Partnerzy stale monitorują się nawzajem, pomagają i chronią. Głównym celem pracy sapera jest ochrona życia ludzkiego, a ochrona mienia jest na drugim miejscu.
— Jakie jest główne zadanie Pańskiej jednostki na terenach okupowanych kraju?
„Identyfikujemy ładunki wybuchowe pozostawione po działaniach bojowych. Na przykład w obwodzie kijowskim ogromne obszary były po prostu zaśmiecone zepsutym sprzętem wroga i rozrzuconą amunicją, ponieważ weszli kolumnami i dostali się pod ostrzał naszej artylerii. Wróg nie miał zbyt wiele czasu, aby całkowicie zaminować rejon Kijowa, dlatego naszym zadaniem było zidentyfikowanie niewybuchów, głównie pocisków. Ale w obwodzie charkowskim, a zwłaszcza w obwodzie chersońskim, występuje bardzo duże zagęszczenie górnictwa. Często w trzech warstwach: pod ziemią, na ziemi i nad ziemią (miny wycieczkowe). Zdarzyło się, że podczas wyciągania jednej miny przeciwpancernej zdetonowano kilka pobliskich. Wiele min posiadało pułapki: pod miną umieszczono kolejną specjalną pułapkę, która eksploduje przy niewłaściwym obchodzeniu się z nią. Wszystko może się zdarzyć, bo ludzie się męczą i tracą uwagę.
— Czy podczas wykonywania zadań straciłeś innych saperów?
— W naszej jednostce, dzięki Bogu, nie było strat, ale w innych jednostkach połączonego oddziału były straty. Zmarł mój towarzysz Igor Melnik z obwodu czerkaskiego. Spotkaliśmy się przed wojną w ośrodku szkoleniowym Akademii Policyjnej, gdzie wspólnie studiowaliśmy i zdobywaliśmy dyplomy usuwania min. Dosłownie dwa tygodnie przed wojną wzięliśmy udział w kursie dotyczącym materiałów wybuchowych. A w zeszłym roku pracowaliśmy razem w Chersoniu w ramach połączonego oddziału. Igor zginął podczas rozminowywania... To paradoks, ale najlepsi i najbardziej doświadczeni odchodzą od nas. Ale nie jest tak łatwo i szybko wyszkolić nowego specjalistę, ponieważ ta praca jest nie tylko specyficzna, ale jest na granicy możliwości fizycznych i psychicznych. Saper musi mieć zdrowy układ nerwowy, opanowanie, być uważny, nie panikować i umieć komunikować się z ludźmi. Nie każdy ma takie cechy. Wszyscy saperzy przed rozpoczęciem szkolenia przechodzą psychodiagnostykę.
Wszystko, czego wrogowie nie mogli usunąć, zostało zniszczone i zamieniło się w gruzy
— W którym regionie było najtrudniej?
— W Chersoniu, gdzie przybyliśmy piątego dnia po okupacji. Oczyściliśmy tereny, gdzie wcześniej mieszkali rosyjscy żołnierze. Pozostał prawdziwy Armagedon: wszystko, czego nie udało się usunąć, zostało zniszczone i powstały ogromne gruzy. Aby okoliczni mieszkańcy mogli wejść na teren obiektu i wszystko posprzątać, musieliśmy sprawdzić je pod kątem obecności ładunków wybuchowych. W szczególności znaleźli nietonowane granaty, z których część została ukryta przez wroga. Inspekcja pomieszczeń to dość długa i żmudna praca. Wyobraź sobie, że musimy ponownie przemyśleć każdą szufladę we wszystkich meblach, a w biurach są ich setki! Trudność polega na tym, że pudełka nie można po prostu otworzyć, ponieważ może tam znajdować się wyzwalacz, który natychmiast się uruchomi. Dlatego przywiązuje się do niego linę, saper bierze ją w dłonie, odsuwa się na kilka metrów i zaczyna powoli ciągnąć. Następnie czeka i ponownie pociąga, aby jeszcze bardziej otworzyć szufladę. Jeśli wszystko będzie w porządku, może przyjechać i to zbadać. A jeśli stół z szufladami stał blisko ściany, zawiązaliśmy linę i wykonaliśmy specjalne dźwignie i inne urządzenia, aby bezpiecznie lekko otworzyć każdą szufladę. Trwa to przez kilka godzin, ale nie ma innego wyjścia.
— Czy zidentyfikowano jakieś śmiertelne „niespodzianki”?
- Tak. O takim przypadku opowiadali mi saperzy z naszego regionu, którzy również pracowali w połączonym oddziale. Przeszukali teren GUNP w Chersoniu. Zaczęliśmy prace w piwnicy. Niedaleko wejścia, tuż na środku pomieszczenia, zobaczyli dużą skrzynię, która wydała im się podejrzana. To było tak, jakby pytał: „Weź mnie”. Saperzy przywiązali linę do piersi, a jej drugi koniec zaczepili do samochodu, który stał w dużej odległości. Gdy tylko samochód ruszył i pociągnął za sobą skrzynię, rozległa się eksplozja. Uderzenie było tak silne, że zawaliły się jednocześnie trzy piętra domu. Jak się okazało, skrzynia została zaminowana w taki sposób, że nie dało się jej oczyścić. Dzięki doświadczeniu i intuicji naszych saperów nikt nie odniósł obrażeń.
Pracował pod ciągłym ostrzałem
— Czy były jakieś przeszkody, które utrudniały pracę?
— W Chersoniu ogień nieprzyjacielski z lewego brzegu Dniepru był tak duży, że przyloty były zjawiskiem ciągłym. Kiedyś przejechaliśmy przez centrum Chersonia i pocisk z Gradu MLRS dotarł w miejsce, w którym byliśmy zaledwie kilka sekund temu. Mamy dużo szczęścia. Te masowe ataki utrudniły pracę. Nie tylko podejmujesz ryzyko podczas usuwania min, ale także myślisz o tym, jak coś może przelecieć z góry. Ale człowiek się do wszystkiego przyzwyczaja, a kiedy wróciliśmy do domu, nie mieliśmy już nawet dość tych emocji…
— Jak traktowali Cię mieszkańcy Chersoniu?
„Przyjechaliśmy kilka dni po okupacji i zobaczyliśmy, że miejscowi byli szczęśliwi, przytulili nas, a dzieci nawet przybiegły po autograf.
— W jaki sposób zachodnia technologia może ułatwić proces rozminowywania?
„Widziałem różne maszyny do usuwania min, które naprawdę ułatwiają tę pracę. A jeśli gęstość wydobycia jest wysoka, duży sprzęt może po prostu nie wytrzymać siły eksplozji podczas pracy, a renowacja lub naprawa może zająć dużo czasu. Chociaż w ogóle takie maszyny są bardzo potrzebne, ponieważ przyspieszają proces i ratują życie saperom. Jednak technologia nie jest w stanie poradzić sobie ze wszystkimi metodami wydobycia, dlatego jest mało prawdopodobne, że kiedykolwiek całkowicie zastąpi wykwalifikowanych specjalistów.
— Jak saper musi pracować, żeby przeżyć?
— Myśl kilka kroków do przodu. Może to zabrzmi banalnie, ale zanim gdzieś staniesz, musisz sprawdzić glebę sondą saperską. Wiele zależy od pogody i samej gleby. Gęsta droga gruntowa i luźne grunty orne wymagają różnych metod pracy. W jednym miejscu możesz użyć wykrywacza metalu, a w innym tylko sondy. Pracujesz w kamizelce kuloodpornej, hełmie i broni – sprzęt waży do 30 kilogramów. Całkowite oczyszczenie odcinka pola o wymiarach pięć na pięć metrów, na którym znajdują się miny przeciwpancerne i przeciwpiechotne, zajmuje cały dzień. A jeśli są tam miny-pułapki, to nawet dłużej. Najważniejsze to się nie spieszyć i odpocząć.
Saperzy mają w czasie wojny mnóstwo pracy, a po jej zakończeniu będzie jeszcze więcej. Dziś ponad 30% terytorium Ukrainy jest skażone obiektami wybuchowymi. Według wskaźników międzynarodowych jest to najwyższy poziom od czasów II wojny światowej.