Niedziela, 22 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Broń za wszelką cenę: czego NYT nie powiedział o dostawcy broni Moralesa

Zakup broni dla Ukrainy staje się coraz częściej tematem zainteresowania mediów. I choć żadne ze śledztw nie wywołało choćby w przybliżeniu takiego skandalu, jak te wokół jajek i kurtek, to ten temat jest wart więcej niż jeden serial thrillerowy na Netfliksie i HBO.

W weekend dziennik „The New York Times” opublikował kolejny artykuł na temat dostaw broni na Ukrainę. Tym razem jego głównym bohaterem jest niejaki Mark Morales, właściciel firmy Global Ordnance.

Pół tuzina mężczyzn zebrało się w zeszłym miesiącu po obiedzie w barze na najwyższym piętrze jednego z najbardziej luksusowych hoteli w Kijowie, aby omówić lukratywny biznes polegający na uzbrojeniu ukraińskich żołnierzy. W grupie tej znajdowali się ukraińscy urzędnicy wojskowi i rządowi, którzy zawsze szukają pocisków wybuchowych, które mogliby zrzucić na rosyjskich żołnierzy. W centrum uwagi był ich współgospodarz, handlarz bronią z Florydy, Mark Morales, który raczył ich opowieściami o swoim nowym jachcie o wartości 10 milionów dolarów, Trigger Happy, i poszukiwaniach osoby, która zarządzałaby dziewięciocyfrowym portfolio jego firmy. Właściwie dlaczego nie pierwsze ujęcia z serii?

Jak wynika z publikacji, Morales jest jednym z najważniejszych dostawców broni na Ukrainę.

„Pentagon przyznał jego firmie kontrakty o wartości około 1 miliarda dolarów, głównie na amunicję. Z danych wynika, że ​​dorobił się dodatkowego biznesu o wartości około 200 milionów dolarów, sprzedając broń bezpośrednio Ukraińcom.

Przypomina, że ​​administracja Bidena wysłała Ukrainie ponad 40 miliardów dolarów pomocy w zakresie bezpieczeństwa, w tym zaawansowaną broń, HIMARS i Patriot. Ale rolą ludzi takich jak Morales jest dostarczanie przeważnie amunicji gorszej jakości lub amunicji kalibru radzieckiego, którą ściągają z całego świata.

Na czym skupia się publikacja? Że Morales swoje kontakty na Ukrainie buduje dzięki dwóm osobom – Vladimirowi Koifmanowi i Denisowi Vanashowi.

Koyfman, Amerykanin ukraińskiego pochodzenia z wieloletnim doświadczeniem jako doradca Ukraińskiej Gwardii Narodowej, zaciągnął się podczas rosyjskiej inwazji. Jego dokładne obowiązki wojskowe nie są znane. W rozmowie z publikacją przedstawił się jako starszy sierżant Sił Obrony Terytorialnej Ukrainy, gdzie rzekomo szkoli żołnierzy.

Oprócz Koyfmana, jak zauważono w publikacji, Morales zatrudnił Denisa Vanasha, wieloletniego doradcę Ministra Obrony Narodowej. Autorzy piszą, że Vanash opuścił swoje stanowisko na początku wojny, aby komunikować się z Ministerstwem Obrony w imieniu Global Ordnance.

Jeśli wpiszesz w Google, możesz dodatkowo dowiedzieć się, że Vanash jest absolwentem Akademii Kijowsko-Mohylaskiej i jest założycielem kancelarii prawnej Vanash Urban Lawyers. Był zastępcą przewodniczącego Obwodowej Administracji Państwowej w Odessie Maxim Kutsy. Został zwolniony w 2020 roku. Również na niektórych stronach Vanash był powiązany z Andriejem Wawryszem.

„Porozumienia z Moralesem przypominają przeszłość Ukrainy, kiedy handlarze bronią nawiązali przyjazne stosunki z wojskiem, kontrakty podpisano w tajemnicy, a handlarze bronią często byli przedmiotem dochodzeń” – pisze gazeta.

Choć niemal każda teza krytyczna zawarta w artykule budzi zastrzeżenia drugiej strony. Czego na przykład nie można powiedzieć o poprzednim tekście o Siergieju Paszyńskim i „ukraińskich pojazdach opancerzonych”. W tekście znajdują się zatem zapewnienia doradcy spółki, że działa ona zgodnie z prawem.

Pomimo tego, że „The NYT” nazywa Moralesa dostawcą odnoszącym sukcesy, w publikacji wciąż przywołuje się przypadek, gdy wszczęto śledztwo w amerykańskiej firmie.

Na początku wojny państwowy Ukrinmash wynegocjował umowę z egipskim sprzedawcą na kwotę około 65 milionów dolarów na zakup prawie 200 pojazdów. Potem transakcja utknęła w martwym punkcie. Wkrótce potem Morales zawarł kontrakt na dostawę podobnych pojazdów po podobnych cenach. Różnica polegała na tym, że Global Ordnance, a nie spółka państwowa, osiągała zysk. A ukraiński budżet na zakupy też nie miał nic.

To nie jedyna historia, kiedy zawarta umowa z jakiegoś powodu przestaje być realizowana, a wtedy na arenę wkracza kolejna firma. To prawda, czasami z podobną lub wyższą ofertą cenową. Tutaj zawsze trzeba zrozumieć, czy poprzedni kontrakt został opłacony, aby zrozumieć, czy jest to tylko walka konkurencyjna między dwiema firmami, czy też jest to również gra ze strony urzędników.

Jednakże pojawił się kolejny problem z dostawą Global Ordnance, ponieważ według wiceministra obrony Władimira Gawrilowa sprzęt przybył w złym stanie, co stało się powodem wszczęcia dochodzenia przez władze antykorupcyjne.

Doradca firmy Van Brunt powiedział NYT, że ukraiński rząd regularnie bada transakcje wojskowe. „To jest «dochodzenie» i mylenie go z tym, co opinia publiczna może uznać za dochodzenie, byłoby niewłaściwe” – napisał w e-mailu. Odmówił komentarza na temat samej transakcji.

Być może van Bruntowi byłoby to znacznie trudniejsze, gdyby dziennikarz pokazał mu ten fragment ustawy SASU, który mówi o tym kontrakcie. I z tego jasno wynika, że ​​podczas pierwszych dostaw jednostki wojskowe miały poważne skargi na samochody firmy.

Oto ten fragment: „niedociągnięcia nie zostały do ​​końca usunięte (w zależności od samochodu: brak korka wlewu paliwa z tyłu, nie działa kamera cofania, woda dostaje się do wnętrza samochodu podczas opadów deszczu po stronie kierowcy, szew włazu strzelca maszynowego nie jest całkowicie zespawana (widoczna) szczelina pomiędzy włazem wieży a nadwoziem pojazdu); na desce rozdzielczej kierowcy nie ma mechanizmu ręcznego sterowania przepustnicą; uszkodzony jest zamek drzwi przedziału wojskowego (drzwi). nie zamyka się szczelnie); dźwignia zmiany biegów i skrzynia biegów nie są zabezpieczone we wnętrzu pojazdu, nie ma blokady pokrywy pasażera w pozycji otwartej.”

Niestety, nie jest to jedyna taka historia dotycząca Global Ordnance.

Zatem, jak wynika z materiałów audytu, GASU w ramach jednego z kontraktów miało dostarczyć 152 naboje.

Firma przystąpiła do realizacji kontraktu, jednak w kwietniu Ministerstwo Obrony poinformowało pismem Global Ordnance, że zgodnie z paszportem produktu i dokumentacją techniczną nabój 152 mm VOG 27 powinien składać się z ładunku, łuski i bezpiecznikiem, ale według końcowego użytkownika strzały te zostały dostarczone bez bezpiecznika.

W związku z tym Ministerstwo Obrony Narodowej zwraca się do firmy z prośbą o jak najszybszą dostawę bezpieczników.

W ramach innego kontraktu firma Morales miała dostarczyć do MT-12 kumulacyjne płyty odłamkowe kal. 100 mm, a mianowicie: 100 mm NEAT UBK2/8.

W rezultacie okazało się, że połowa partii „posiada wady i według cech zewnętrznych odpowiada kategorii II (częściowo brakuje kompletnych oznaczeń, niektóre wymagają drobnych napraw w celu usunięcia wad, pomalowano bez wstępnego usuwania korozji, wżerów i drobnej korozji). powierzchni pocisku, zacieki farby na wiodącym zgrubieniu pocisku, częściowy brak danych produkcyjnych itp.).”

Ministerstwo uzyskało od spółki rewizję ceny za wadliwą partię i obniżkę o 50%, jednak zgodnie z ustawą o Państwowej Administracji Lotnictwa Cywilnego nie skorzystało z prawa do nałożenia kar. Szacunkowa kwota kar i odsetek wynikających z umowy na luty 2023 roku wyniosła 692,4 tys. dolarów.

To nie jedyny przypadek, w którym firma nie zapłaciła kar. W jednym z przypadków, jak wynika z raportu SASU, przyczyną było nieuważne spisanie warunków umowy w wersji angielskiej.

Zapytani o komentarz do artykułu, rozmówcy w Ministerstwie Obrony Narodowej odpowiedzieli Cenzorowi, że pchły można złapać wszędzie. I że firma naprawdę bardzo pomogła na początku wojny.

Autor nie może jednak zgodzić się z logiką MON „broń za wszelką cenę”, gdyż często po prostu uzasadnia ona fakt, że firmy mogą ustalać wyższą cenę i nie są karane karami finansowymi. Dopóki te historie nie zaczną zyskiwać społecznego oddźwięku.

spot_img
źródło CENSOR
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap