Prezydent miał okazję przemyśleć na nowo cele wojny i kurs polityczny kraju.
Kiedy 8 lutego Zełenski ostatecznie zastąpił Walerego Załużnego Aleksandrem Syrskim na stanowisku dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy, stało się oczywiste, że właśnie wydarzyło się coś ważnego. Częściowo wynika to z decydującej roli, jaką generał odegrał w dzielnym odpieraniu sił rosyjskich wbrew wszelkim przeciwnościom w pierwszych dniach inwazji, a także z jego popularności w armii i wśród ludności cywilnej. Dymisja generała jest jednak krytykowana z innego, ważniejszego powodu. Oznacza to nowy, decydujący etap wojny, w którym Zełenski ryzykuje popełnieniem błędów.
Różnice między aktorem, który stał się politykiem, a jego zaprawionym w bojach dowódcą wynikały po części z kultury i osobowości. Po inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. różnice te nie miały znaczenia – a nawet mogły stanowić siłę broniącego się kraju. W inspirującym przykładzie sieciowej kultury Ukrainy każdy kluczowy członek ruchu oporu skupił się na własnym zadaniu. Zamiast sprawować scentralizowaną kontrolę, Zełenski nadal był głównym patriotą, demonstrując buntowniczą odmowę ustąpienia kraju w obliczu rosyjskiej agresji. Generał Załużny, który tak naprawdę od wielu lat walczy z Rosją, skupił się na operacjach wojskowych. Dopiero gdy armie rosyjska i ukraińska zostały okopane i linia frontu utknęła w martwym punkcie, napięcia te zaczęły przynosić szkody.
Nie jest tajemnicą, że wraz z pogorszeniem się ich relacji obaj mężczyźni zaczęli się także kłócić co do tego, co robić na polu bitwy. Zełenski i jego administracja za nieudaną zeszłoroczną kontrofensywę obwinili Załużnego. Chcieli, aby armia ukraińska przygotowała się do dalszej ofensywy, żądając od niej opracowania planów bojowych i wzięcia na siebie niepopularnego ciężaru mobilizacji dodatkowych wojsk.
Generał odrzucił ich argumenty. Zauważył, że jego ostrożność po niepowodzeniu pierwszego ataku na pozycje rosyjskie uratowała niezbędne wojska i sprzęt. Przekonywał, że nie byłby w stanie zaplanować kolejnej kontrofensywy, gdyby nie wiedział, jakimi środkami dysponuje. Powiedział, że obowiązkiem polityków jest mobilizacja społeczeństwa i miał rację.
Na wojnie nierzadko zdarza się, że politycy i żołnierze mają o sobie złe zdanie. Tym, co naprawdę przesądziło o porażce stosunków Zełenskiego i Załużnego, były zmieniające się poglądy prezydenta na temat tego, w jaki sposób wojna określi, jakim krajem powinna stać się Ukraina.
Kiedy „The Economist” po raz pierwszy przeprowadził wywiad z Zełenskim w Kijowie, zaledwie kilka tygodni po inwazji, wymownie opowiedział o tym, jak jego kraj walczy o swój los: jako demokracja skupiona na Europie Ukraina – stwierdził – ceni życie bardziej niż terytoria. Jednak ostatnio Zełenski postawił sobie za cel zwrot całego okupowanego terytorium Ukrainy. Gdy stało się jasne, że ten cel militarny nie zostanie osiągnięty, irytacja Zełenskiego na generała narastała. On i jego urzędnicy poczuli zagrożenie dla popularności pana Załużnego. Był to jeden z powodów, dla których dążył do scentralizowania władzy na Bankovej.
Być może było nieuniknione, że w miarę przeciągania się wojny zacznie się wyłaniać rutyna tradycyjnej polityki. Niestety polityka na Ukrainie nie jest taka sama jak polityka w Waszyngtonie czy Paryżu. To otwarta walka o zasoby i władzę, finansowana przez oligarchów i frakcje, a obecnie także przez darczyńców zagranicznych. W procesie politycznym na Zachodzie idee często schodzą na dalszy plan; na Ukrainie często są one całkowicie nieobecne.
W takich okolicznościach odejście generała było słuszne. W demokracji siły zbrojne muszą być posłuszne politykom. Autorytet generała Załużnego jako naczelnego wodza został już fatalnie podważony przez pogłoski o jego rezygnacji. Im dłużej Zełenski wydawał się zbyt słaby, aby go zwolnić, tym bardziej ucierpiała jego wiarygodność. Pytanie, co pozostanie z prezydentem i nowym najwyższym oficerem wojskowym Ukrainy, generałem Syrskim, który awansował ze stanowiska dowódcy sił lądowych kraju.
Jednym z zagrożeń dla Zełenskiego będzie niezadowolenie w armii spowodowane dymisją ukochanego dowódcy. Generał Syrsky ma reputację osoby skłonnej do walki z wrogiem, nawet jeśli koszty w ludziach i sprzęcie są wysokie. Powoduje podziały i wywołuje ostre reakcje funkcjonariuszy pełniących służbę. Jedni chwalą jego profesjonalizm, inni twierdzą, że strachem przeraża swoich podwładnych i rządzi. Jest mało prawdopodobne, aby kwestionował priorytety swojego prezydenta. Kiedy obejmie najwyższe stanowisko, będzie musiał złagodzić swój styl dowodzenia i nauczyć się mówić władzy prawdę.
Reorganizacja spowoduje również zakłócenia w związku z przechodzeniem funkcjonariuszy na nowe stanowiska w strukturze dowodzenia. Ważne jest, aby zmiany te nie zmniejszyły zdolności bojowej Ukrainy. Wkrótce kraj będzie potrzebował nowej mobilizacji, nawet jeśli generał Syrski wykorzysta swoje wojska głównie do obrony – tak jak powinien to zrobić teraz.
Ponieważ generał Załużny był bohaterem na Ukrainie, jego dymisja będzie miała także konsekwencje polityczne. Ogłoszenie Zełenskiego o swoim odejściu nie było jasne, co będzie dalej robił. Ci, którzy znają generała, nie postrzegają go jako urodzonego polityka, ale nie będzie pierwszym starym żołnierzem, którego zmieniły obietnice władzy. W kraju takim jak Ukraina ten czy inny oligarcha niewątpliwie uzna to za sposób na realizację własnych ambicji. Powinien zachować poczucie pokory. Zełenski musi być na tyle oświecony, aby zrozumieć, że jeśli on i jego administracja będą próbowali zapanować nad niezadowoleniem, zaszkodzi to kulturze politycznej, którą starają się ratować.
Najważniejszym pytaniem jest, czy Zełenski może wykorzystać dymisję generała Załużnego do zmiany swojej wizji wojny. Dziś nadal publicznie podtrzymuje swoją obietnicę, że Ukraina odbierze każdy centymetr ziemi zajęty przez siły rosyjskie, nawet jeśli prywatnie wie, że nie stanie się to prędko, jeśli w ogóle. Byłoby cudownie, gdyby siły ukraińskie mogły wypędzić rosyjskich okupantów. Jednakże, jeśli nie nastąpi jakaś zupełnie nieoczekiwana zmiana, wojna terytorialna jest wojną, której Ukraina nie może wygrać.
Dlatego Zełenski musi postrzegać tę reorganizację jako szansę na ponowne przemyślenie swojej wizji wojny. Aby przetrwać nadchodzącą długą walkę, Ukraina musi zwiększyć swoją odporność. Z wojskowego punktu widzenia oznacza to lepszą obronę powietrzną i artylerię, a także możliwość przeprowadzania bieżących przeglądów. Biorąc pod uwagę odmowę Republikanów w Kongresie wyrażenia zgody na duży pakiet broni i pieniędzy, Ukraina potrzebuje jeszcze większych krajowych zdolności do produkcji broni, zwłaszcza dronów. Z gospodarczego punktu widzenia Ukraina musi przyciągnąć inwestycje i pomoc oraz dodawać wartość do tego, co eksportuje. Z politycznego punktu widzenia oznacza to, że Zełenski musi publicznie ponownie zaangażować się w wojnę wartości.
Ukraina wyjdzie zwycięsko z tego krwawego konfliktu, o ile pozostanie zamożnym, demokratycznym i zorientowanym na Zachód krajem. Jego rząd musi się skupić na tym, aby tak się stało. Pod tym względem nie powinno być żadnej różnicy pomiędzy Prezydentem a jego dowódcami.