W ukraińskiej polityce spodziewana jest druga fala zmian personalnych. Pierwsza dotyczyła głównie tych stanowisk władzy, na które nie wymagana była zgoda parlamentu: urzędników Kancelarii Prezydenta, Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oraz bloku bezpieczeństwa. Teraz mówimy o Radzie Ministrów. W związku z tym posłowie muszą wyrazić zgodę na odwołanie, a następnie powołanie nowych ministrów. I tutaj jest kilka ciekawych zwrotów akcji. Dlaczego decyzja została przełożona
Na ten tydzień przygotowywano dymisję kilku ministrów. Jak napisał w szczególności Apostrof, zachwiały się mandaty Ministra Polityki Agrarnej i Żywności Nikołaja Solskiego oraz wicepremiera odpowiedzialnego za odbudowę Ukrainy Aleksandra Kubrakowa. Obydwa ministerstwa mają wystarczające „zasoby”, więc interesują się różnymi grupami na Bankowej. Ale konteksty są nieco inne.
Jednak w ostatniej chwili zmiany kadrowe przesunięto na maj. Rada odwołał jedynie siedmiu członków Izby Obrachunkowej. Jednocześnie Gabinet Ministrów zwolnił wiceministra obrony Witalija Połowenkę, który odpowiadał za wsparcie logistyczne armii.
Jednocześnie NABU z podejrzeniami zwróciła się do Nikołaja Solskiego, jego zastępcy Markijana Dmitrasewicza i byłego przewodniczącego Państwowego GeoKadastru Aleksandra Kolotilina. W sprawie podejrzanych jest łącznie 12 osób. NABU podejrzewa ministra i jego otoczenie o nielegalne zajęcie gruntów państwowych o wartości 291 mln hrywien i próbę zajęcia gruntów o wartości kolejnych 190 mln hrywien.
Według NABU uczestnicy programu zniszczyli dokumenty, które dawały dwóm przedsiębiorstwom państwowym w obwodzie sumskim prawo do stałego użytkowania gruntów. Tym samym, wobec braku tych dokumentów, regionalny państwowy geokadaster sporządził ustawę o bezprawnym zajęciu tych działek.
Następnie, przy pomocy wpływowych urzędników regionalnego Państwowego GeoKadastru, działki przeszły na własność wcześniej wybranej grupy obywateli pod pozorem korzystania z prawa do wolnej ziemi. Jednym z warunków przejścia gruntów na własność było zawarcie umowy o ich dzierżawę prywatnemu gospodarstwu rolnemu jeszcze przed uzyskaniem przez nie statusu własności.
Sam Nikołaj Solski „gwarantował maksymalną otwartość w ustalaniu prawdy”. Ministerstwo upubliczniło jego wypowiedź.
„Okoliczności sprzed siedmiu lat dotyczą sporu pomiędzy przedsiębiorstwami państwowymi a osobami fizycznymi, w szczególności wojskowym ATO, o grunty przekazane mu w posiadanie zgodnie z prawem. Spory rozstrzygają sądy, w tym Sąd Najwyższy i jak wiem, dziś w wielu orzeczeniach stwierdza się brak prawa przedsiębiorstw państwowych do gruntów, co prawdopodobnie oznacza NABU” – powiedział minister.
Sprawa Solskiego
Warto zauważyć, że Nikołaj Solski cieszy się niezwykle kontrowersyjną reputacją, w szczególności jest wieloletnim partnerem biznesowym byłego szefa Kancelarii Prezydenta Andrieja Bogdana. Ministrem został jednak powołany po odejściu Bogdana z władzy – w trybie awaryjnym, na początku inwazji na pełną skalę.
Był marzec 2022 roku. Poprzedni minister Roman Leszczenko „zniknął” na początku inwazji na pełną skalę. Później poinformował, że „ciężka choroba dziedziczna” zmusiła go do rezygnacji. Następnie na nowego ministra powołano szefa komisji profilowej Rady Najwyższej, nie zwracając szczególnej uwagi na jego powiązania biznesowe.
Teraz wśród powodów zwolnienia wymieniono powiązania z Andriejem Bogdanem. Rozmówcy Apostrofa w Radzie Najwyższej twierdzą jednak, że głównym zarzutem stawianym ministrowi jest jego zbytnia niezależność. A w korytarzach władzy od dawna pielęgnują ideę połączenia Ministerstwa Polityki Agrarnej z Ministerstwem Gospodarki. Po raz kolejny takie zjednoczone ministerstwo istniało już w latach 2019–2020.
Nie wszystkim w Radzie Najwyższej podoba się pomysł połączenia obu departamentów.
„Każdy, kto zna machinę biurokratyczną, wie, że kiedy zaczyna się zjednoczenie lub rozbicie jakichkolwiek struktur, prowadzi to do paraliżu na około sześć miesięcy” – wyjaśnia Apostrofowi Taras Zagorodny, partner zarządzający Narodowej Grupy Antykryzysowej. „Kiedy zjednoczenie ministerstw się zaczyna, coś się gubi, a potem, gdy zatwierdza się struktury kadrowe, jednego zwalnia się, drugiego nie, decyzje nie są podejmowane i tak dalej”.
„Wyciągnięcie starego szkieletu z szafy” w formie etui można wiązać właśnie z gromadzeniem głosów do głosowania, nie wyklucza, że politolog Witalij Kulik.
„Sprawa jest wyraźnie przestarzała, pochodzi sprzed 5-6 lat. Jak już mówią eksperci, nie warto. Wyciągnęli go najprawdopodobniej po to, aby zapewnić niezbędne głosowanie w Radzie Najwyższej. Ale nie tyle o rezygnację samego Solskiego, ile o połączenie Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa Gospodarki. Nie wykluczam, że cała ta historia z tą podejrzliwością wpisuje się także w te ramy, aby dokończyć to zjednoczenie w interesie pewnych grup wokół Zełenskiego” – zauważa politolog, dyrektor Centrum Badań nad Problemami Społeczeństwa Obywatelskiego Witalij Kulik.
Pytanie do Kubrakowa
Jest więcej pytań dotyczących pracy wicepremiera ds. renowacji Aleksandra Kubrakowa. W związku z tym są głosy za jego rezygnacją.
Od najnowszego: po ataku na Elektrociepłownię Trypola deputowani ludowi wezwali Aleksandra Kubrakowa i przewodniczącego Państwowej Agencji Odbudowy i Rozwoju Infrastruktury Mustafę Najema do złożenia raportu przed Radą Najwyższą. Jednak nigdy nie przyszli.
„Było pod jego adresem wiele skarg, zarówno dotyczących organizacji procesów infrastrukturalnych, jak i interakcji z grupami parlamentarnymi i grupami interesu w parlamencie. Od dłuższego czasu nie ma tam żadnej komunikacji. Nie spełnił życzeń posłów Sług Narodu. A jeśli to zrobił, to nie tak, jak chcieli. A skuteczność jego zarządzania była raczej warunkowa” – wspomina Witalij Kulik.
Jednocześnie źródła Apostrofa w Kancelarii Prezydenta podają, że twierdzenia te są raczej pretekstem, a obecny zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Aleksiej Kuleba, odpowiedzialny za politykę regionalną i rzekomo chcący osobiście „pokierować” tematem przywrócenia rozważa się zastąpienie Kubrakowa.
Publicznie
Według dyrektora serwisu socjologicznego Ukraińskiego Barometru Wiktora Nebożenko w logice zmian kadrowych ważny jest komponent medialny.
„Tak naprawdę wszyscy wciąż przygotowują się do wyborów. I nic dziwnego, że władze próbują podjąć pewne kroki. To, co robi NABU, czy to, co obecnie upada Gabinet Ministrów, to próba pokazania, że prezydent nie tylko panuje nad sytuacją, ale jest też w stanie w ogóle odświeżyć ukraińską władzę wykonawczą” – podkreśla Wiktor Niebożenko.
Jednak według niego pojawienie się nowych osób na stanowiskach może niewiele zmienić w obecnym układzie współrzędnych władzy.
„Każdy, kto teraz stanie na czele tego czy tamtego ministerstwa, bez poważnego programu radykalnej restrukturyzacji Ukrainy na gruncie wojskowym, nie zrobi nic poza „funkcjonowaniem” lub kradzieżą. No cóż, co zrobić, jeśli ludzie przychodzą tylko po to, by objąć stanowisko, bez żadnych planów na przyszłość, oczywiście z wyjątkiem osobistych” – zauważa Wiktor Niebożenko.
Innym możliwym aspektem tej sytuacji jest charakter międzynarodowy.
„Najprawdopodobniej te 60 miliardów, które obiecują nam Stany Zjednoczone, wiążą się z pewnymi obowiązkami zarządczymi. Fakt jest taki, że jeśli nie zauważyłeś, to nie chodzi o pomoc, a o pożyczkę, czyli kredyt. A każdy bank, powiedzmy każdy kraj udzielający pożyczki, jest bardzo zainteresowany, aby krajem (dłużnikiem – „Apostrofem”) kierowali ludzie, którzy byliby w stanie spłacić pożyczkę” – nie wyklucza Wiktor Niebożenko.