Ponieważ Stany Zjednoczone są coraz bardziej rozproszone wojną na Bliskim Wschodzie, UE musi wykazać wolę utrzymania wysokiego tempa pomocy Ukrainie w jej konfrontacji z Rosją.
W grudniu Unia Europejska ma podjąć decyzję o rewizji budżetu na lata 2021-2027 o wartości 1,1 biliona euro, z czego 50 miliardów euro ma trafić na Ukrainę. Jednak premier Węgier Viktor Orban i jego nowo wybrany słowacki odpowiednik Robert Fico wypowiedzieli się przeciwko kontynuacji pomocy wojskowej i finansowej, co wymaga jednomyślności.
O ile wcześniej UE miała problem jedynie ze stanowiskiem Budapesztu, który aktywnie korzystał z prawa weta w sprawie pomocy ukraińskiej, to teraz do tego procesu włączyła się także Bratysława. Przedstawiciele UE przyznają, że tak destrukcyjne stanowisko obu krajów to duży problem, którego rozwiązania nie będzie tak łatwo.
Jednocześnie musimy działać szybko, bo decyzja o aktualizacji budżetu UE musi zostać podjęta przed końcem roku, aby zapewnić Ukrainie dalsze wsparcie.
Dlaczego Słowacja i Węgry grożą zakłóceniem jedności UE w sprawie alokacji pomocy i jak temu zapobiec
Nieufność wynikająca z kontaktów z Rosją
17 października Orbán jako pierwszy przywódca UE spotkał się z Władimirem Putinem po wydaniu przez Międzynarodowy Trybunał Karny nakazu aresztowania prezydenta Rosji, a ZPRE przyjęła uchwałę uznającą go za dyktatora, a sam kraj agresora za dyktaturę.
Taki rozwój wydarzeń specjalnie nie przeszkadza węgierskiemu przywódcy, który stwierdził, że jest dumny z kontaktów swojego kraju z Rosją, a Węgry prowadzą „jasną i przejrzystą politykę” interakcji z Kremlem.
„Chcielibyśmy, aby wszystkie linie komunikacji z Rosjanami były otwarte, w przeciwnym razie nie byłoby szans na pokój” – powiedział.
Po ostatnich działaniach i oświadczeniach Orbána przedstawiciele Unii Europejskiej stają się coraz mniej tolerancyjni wobec tego stanowiska i nie brakuje im już słów, aby scharakteryzować to zachowanie. Tym samym szef europejskiej dyplomacji Josep Borrell po niedawnej wypowiedzi premiera Węgier, że UE jest „nieudaną nowoczesną parodią” ZSRR, ogólnie stwierdził, że nikt nie trzyma Węgier w Unii. Europejscy dyplomaci stwierdzili, że zachowanie przywódców kraju „rodzi pytanie, czy nadal możemy ufać mu jako sojusznikowi i partnerowi”.
Przywódcy krajów bałtyckich wyrazili zaniepokojenie perspektywą osłabienia wsparcia UE dla Ukrainy. Prezydent Litwy Gitanas Nausėda nazwał komunikację Orbana z Putinem „smutnym faktem”.
„Żywność” dla „maszyny wojennej” Kremla
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że Unia Europejska przygotowuje nowy, 12. pakiet sankcji wobec Rosji. Jednocześnie Węgry zadeklarowały już, że nie poprą tej decyzji wobec Federacji Rosyjskiej, jeśli ograniczenia będą dotyczyć gazu, ropy lub energii jądrowej, jak stwierdził minister spraw zagranicznych tego kraju Peter Szijjártó. Dodał też, że nie widzi sensu kontynuowania sankcji wobec Rosji, ponieważ rzekomo wyrządzają one większą krzywdę tym, którzy je nakładają.
Ze względu na takie stanowisko bułgarski premier Nikołaj Denkow nie mógł się oprzeć i bezpośrednio oskarżył Węgry o pomoc w nakarmieniu „maszyny wojennej” Kremla i nieposzukiwanie alternatywnych źródeł energii. Denkow ze swojej strony powiedział, że jego rząd nie planuje zniesienia podatku od rosyjskiego gazu przesyłanego tranzytem przez Bułgarię. Podatek, jego zdaniem, jest potrzebny, aby pozbawić Gazprom zysków przeznaczanych na finansowanie wojny z Ukrainą.
Negocjacje będą prowadzone, ale dużym pytaniem jest, czy przyniosą one rezultaty
Na szczycie krajowych przywódców Unii Europejskiej Viktor Orban wypowiedział się przeciwko przyznaniu Ukrainie transzy pomocy w wysokości 50 miliardów euro i oświadczył, że Budapeszt nie poprze tej decyzji w przyszłości, jeśli nie zobaczy „bardzo dobrze- uzasadniona propozycja.”
Orban dawał do zrozumienia, że od dłuższego czasu zabiega o wielomiliardową pomoc dla Węgier przewidzianą w budżecie UE, ale jest ona blokowana przez organ wykonawczy Komisji Europejskiej.
Ze swojej strony Ukraińcy mogą przedstawić swoją propozycję także podczas zaplanowanych już negocjacji.
Według Orbana Budapeszt jest gotowy na negocjacje z Kijowem w sprawie 500 mln euro z UE, których przekazanie Węgry wcześniej blokowały, i czeka na przyjazd ukraińskiej delegacji.
„Czekamy, aż ukraińska delegacja przyjedzie do Budapesztu, aby prowadzić negocjacje w tej sprawie. Jesteśmy otwarci i gotowi na zawarcie porozumienia” – powiedział węgierski premier.
Jak wiadomo Węgry blokują przyznanie Ukrainie transzy UE w wysokości 500 mln euro od maja 2023 roku. Władze kraju stwierdziły, że mogą zmienić zdanie, jeśli Ukraina wykluczy węgierski bank OTP z listy międzynarodowych sponsorów wojny. NAPC zgodziła się na te warunki, ale Węgry stwierdziły, że jest to „krok niewystarczający”.
Wcześniej prezydent Ukrainy Władimir Zełenski wielokrotnie zapraszał Wiktora Orbana do przyjazdu do Kijowa, aby zasiąść przy stole i porozmawiać o wszystkich aspektach, także tych, które dotyczą Węgier. Ostatni raz miał miejsce 9 lutego podczas spotkania na marginesie szczytu przywódców Unii Europejskiej w Brukseli. Wcześniej Zełenski odbył kilka rozmów telefonicznych z premierem Węgier zarówno przed wojną, jak i w jej trakcie. Ale oczywiście podczas pełnoprawnej wizyty możliwości i szans na przeprowadzenie merytorycznych i produktywnych negocjacji jest znacznie więcej. Premier Węgier nie przybył jeszcze na Ukrainę.
W „kieszeni” Putina
„Niestety, dziś prorosyjski kurs Orbána jest absolutny” – mówi ukraiński dyplomata, ambasador Ukrainy w Chorwacji oraz Bośni i Hercegowinie w latach 2010–2017 Aleksander Lewczenko. „W pewnym momencie tylko Budapeszt nie wydalił rosyjskich dyplomatów z kraju, w odróżnieniu od innych państw europejskich. Wszyscy wiedzą, że są to przedstawiciele rosyjskiego wywiadu, którzy pod przykrywką dyplomatyczną pracują na Węgrzech. Orbán od samego początku wypowiadał rosyjskie narracje o zakończeniu wojny na Ukrainie i de facto reprezentuje interesy Kremla w Unii Europejskiej i NATO. Osobiście wydał polecenie zablokowania niektórych unijnych sankcji. Moim zdaniem aktywnie i blisko współpracowały z nim i jego najbliższym otoczeniem rosyjskie służby specjalne i wywiad. W końcu wcześniej tak nie wyglądał.
Zdaniem Aleksandra Lewczenki to prorosyjskie nastawienie zaczęło się nasilać po tym, jak Moskwa zaczęła intensywnie inwestować w węgierską gospodarkę. Tym samym Rosja wyraziła chęć budowy elektrowni jądrowej w Paks – kwota inwestycji to prawie 10 miliardów dolarów. Projekt ten przedstawiano jako wielką korzyść dla narodu węgierskiego i faktycznie Rosja zaczęła zajmować bardzo poważne stanowisko w węgierskiej polityce. Ponadto Kreml ustalił dla Węgier stosunkowo niskie ceny ropy i gazu w porównaniu do innych krajów.
Groźby wyborcze się spełniają
W wyniku przedterminowych wyborów parlamentarnych, które odbyły się na Słowacji 30 września, na czele rządu kraju stanął lider partii Smer-SD (Kurs – Słowacka Socjaldemokracja) Robert Fico, znany ze swoich antyukraińskich i retoryka prorosyjska. W swojej ostatniej kampanii wypowiadał się przeciwko wejściu Ukrainy do UE i NATO i stwierdził, że aby osiągnąć pokój, Ukraina musi uznać wszystkie okupowane terytoria kraju za rosyjskie.
Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę na pełną skalę Słowacja jest jednym z głównych partnerów Ukrainy w zakresie pomocy wojskowej, dostarczając ciężki sprzęt, myśliwce MiG i systemy obrony powietrznej. Przez jego terytorium przechodziła pomoc wojskowa z innych krajów.
W trakcie kampanii wyborczej nowy premier Słowacji obiecał całkowite zablokowanie dostaw pomocy wojskowej dla Ukrainy i sankcji wobec Rosji i na razie trzyma się prokremlowskiego kursu.
Tym samym Robert Fico na posiedzeniu sejmowej komisji do spraw europejskich przed szczytem UE w Brukseli oświadczył, że będzie przeciwny udzielaniu Ukrainie pomocy wojskowej i nie będzie popierał wprowadzenia sankcji wobec Rosji, gdyż byłoby to trudne aby wyjaśnił tę pomoc swoim obywatelom.
„Jako szef rządu będę wspierał politykę zerowej pomocy wojskowej. Niech negocjują pokój przez 10 lat, zamiast bezsensownie zabijać się nawzajem przez 10 lat” – powiedział. Fico argumentuje też, że sankcje nałożone na Moskwę są złe dla gospodarki Słowacji i niektórych innych krajów europejskich.
Przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony parlamentu Łotwy Laurynas Kasciunas powiedział, że decyzja ta „zatruwa jedność krajów zachodnich”, a ewentualny zakaz tranzytu broni przez terytorium Słowacji grozi „poważnymi konsekwencjami dla samej Słowacji w ramach NATO i Unii Europejskiej.”
Jednocześnie nie wszyscy w nowym rządzie Słowacji w pełni podzielają prorosyjskie podejście do kwestii współpracy wojskowej z Ukrainą.
Tym samym przewodniczący parlamentu, którego partia jest w koalicji z Robertem Fico, Peter Pellegrini, oświadczył, że jest zwolennikiem kontynuowania realizacji zamówień dla Ukrainy na zasadach komercyjnych: „Jeśli ktoś zamówi i zapłaci za te systemów, to jest to wsparcie dla słowackiego przemysłu.”
W obecnych warunkach jest to dość pozytywny moment dla Ukrainy, gdyż Niemcy, Dania i Norwegia ogłosiły rok temu, że zakupią dla Ukraińskich Sił Zbrojnych słowackiej haubic Zuzana-2.
Trzeba rozmawiać i pokazywać korzyści ze współpracy z Ukrainą
„Nie ma się co dziwić nastrojom, jakie panują obecnie na Słowacji i Węgrzech” – kontynuuje Aleksander Lewczenko. „Niestety przestrzeń informacyjna tych krajów dotycząca wojny na Ukrainie jest niemal w całości zajęta przez narracje rosyjskie. Kreml od dawna aktywnie współpracuje z lokalnymi mediami i różnymi organizacjami obywatelskimi. Obecnie Ukraina nie może zrobić prawie nic, aby przeciwstawić się takiej polityce, a to już drugi rok wojny. Pod tym względem przegrywamy z Rosją.
Dlatego należy natychmiast rozpocząć aktywną pracę w globalnej przestrzeni informacyjnej, a zwłaszcza w krajach europejskich. Konieczne jest zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony w sprawie prowadzenia przez Ukrainę wojny informacyjnej, ponieważ na froncie nie wygramy, jeśli przegramy w przestrzeni medialnej. Musimy jasno przekazać nasze stanowisko obywatelom poszczególnych państw, którzy następnie pójdą do urn i których stanowisko muszą uwzględnić ich politycy. Dobrze byłoby zaprosić tego samego Fico i Orbana nie tylko do Kijowa, ale także do Buczy i Gostomela, aby mogli osobiście zobaczyć okrucieństwa Rosjan. Wszystko trzeba zrobić jak najszybciej, bo to ma ogromny wpływ na wynik wojny z Rosją” – stwierdził Aleksander Lewczenko.
Zdaniem Aleksandra Lewczenki należy aktywniej współpracować z lokalnymi politykami we wszystkich kierunkach, a także starać się zacieśniać kontakty gospodarcze z tymi krajami. Aby Słowacja i Węgry zrozumiały, że dla nich Ukraina jest także ważnym partnerem handlowym.
Drugim ważnym problemem dzisiaj jest przezwyciężenie prawa weta w podejmowaniu decyzji przez kraje UE. Umożliwia to prorosyjskim rządom Fico i Orbana blokowanie na długi czas procesu pomocowego dla Ukrainy. Zdaniem Aleksandra Lewczenki taki rozwój wydarzeń będzie kontynuowany w przyszłości, jeśli utrzymana zostanie zasada jednomyślności przy podejmowaniu decyzji przez Unię Europejską.
„Już jest jasne, że zadaniem obecnych Węgier i Słowacji jest gra na zwłokę i spowolnienie uwalniania pomocy dla Ukrainy. Bruksela już to czuje i dlatego pracuje nad zmianą procedury głosowania. Jeśli nie stanie się to w najbliższej przyszłości, Kreml nie będzie miał problemów ze znalezieniem sojuszników w ramach UE czy NATO, aby zablokować tę czy inną interesującą ich decyzję” – podkreśla Aleksander Lewczenko.