Dlaczego rolnicy z Polski i innych krajów Europy Wschodniej boją się konkurencji ze strony Ukrainy?

Gdyby Ukraina weszła dziś do UE, rolnictwo otrzymałoby z ogólnej puli 96,5 mld euro, a wsparcie dla rolników w pozostałych krajach UE musiałoby zostać obniżone o 20%.

Od jesieni 2023 roku przez całą Polskę przetoczyła się fala protestów. Rolnicy wyrażają swój sprzeciw wobec polityki Unii Europejskiej – zarówno w sprawie Europejskiego Zielonego Porozumienia, jak i dostaw żywności z Ukrainy. Część protestujących zwraca uwagę, że przez wschodnią granicę do Polski wjeżdżają samochody ze zbożem i innymi produktami spożywczymi. Sytuacja się pogarsza, jednak zdaniem wielu ekspertów problemem dla rolników jest raczej inflacja i Rosja, która zalewa świat tanim zbożem, niż Ukraina.

Wojciech Kononczuk, dyrektor Polskiego Centrum Studiów Wschodnich, twierdzi, że napływ wielu produktów z Ukrainy jest ograniczony, a od końca kwietnia 2023 roku ukraińska pszenica, kukurydza, rzepak i słonecznik nie są importowane do Polski. Napisał o tym na swojej stronie w sieci społecznościowej.

Ekspert podkreśla także, że wymiana handlowa między Polską a Ukrainą jest bardzo korzystna dla jego kraju. „W 2023 roku polski eksport na Ukrainę wyniósł 11,4 mld euro, import z Ukrainy – 4,4 mld euro. Czyli Polska ma nadwyżkę w handlu z Ukrainą na poziomie 7 miliardów euro – zauważa dyrektor OSW.

Stowarzyszenie Climate Warming Association zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt. Zauważa, że ​​spadek cen zbóż w Polsce to efekt sytuacji na rynkach światowych, a nie import ukraińskiego zboża. „Powód problemów rolników w Brukseli. To absurdalna polityka klimatyczna, która ogranicza produkcję, zwiększając jednocześnie koszty” – argumentują.

Inflacja to największy problem rolników

Polski ekonomista Ignacy Morawski na łamach Pulsu Biznesu zwraca uwagę na rozbieżność cen produktów rolnych z ich kosztem. Frustracja rolników wynika po części z faktu, że Polacy płacą coraz mniej za produkty rolne, a mimo to wydają dużo na paliwo czy nawozy.

Źródła problemów producentów rolnych leżą gdzie indziej, w znacznie szerszych procesach gospodarczych, a Ukraina i UE są tu jedynie ofiarami. Często zdarza się, że w warunkach dużych zmian cen szukają konkretnych winowajców, bo proces inflacyjno-deflacyjny jest anonimowy – zauważa ekonomista.

Według obliczeń Morawskiego w ciągu roku ceny sprzedaży spadły o około 40%, a koszty produkcji o 8%.

Ekspert zwrócił także uwagę, ile zboża trafia do UE z Ukrainy. Jest to 6 milionów ton rocznie, czyli około 6% zużycia. I nawet jeśli mówimy o całym wspólnym rynku, a nie tylko o polskim, to nawet taka ilość zboża może wywołać emocje wśród polskich producentów.

Monika Przeworska, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnej, który wspiera protest rolników, przyznała w rozmowie z money.pl, że jeśli mówimy o handlu z Ukrainą, to on naprawdę się rozwinął.

Jednak nie wszyscy rolnicy na tym skorzystają. Problem w tym, że zboże nie może oficjalnie dotrzeć do Polski. Ale to uderza. Trafia na teren Niemiec czy Litwy, co nie jest brane pod uwagę w bilansie, ale z tych terenów trafia na nasz rynek – wyjaśnia.

To, co powoduje protesty rolników, jest bardziej złożone. Rolnicy stoją na granicy Ukrainy i Polski, bo handel powinien być cywilizowany. Dopóki Polska i Ukraina nie zaczną wywierać presji na UE, nikt tego nie zrobi. Rolnicy domagają się od UE ustalenia kwot lub ceł dla branż najbardziej dotkniętych – dodaje.

Monika Przeworska zgadza się również, że na inflacji najbardziej cierpi polski sektor rolniczy.

„Prawda jest taka, że ​​polscy rolnicy nie mogą sprzedawać zboża, bo magazyny są przepełnione zbożem pochodzącym z Ukrainy. Rolnicy nie mają pieniędzy na zakup nawozów i spłatę kredytów, zostają z drogim zbożem – uważa dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnej” – zauważył ekspert.

Wyjaśnia również, że ceny produktów rolnych wzrosły ze względu na inflację. Jednak problemy stały się jeszcze większe.

„Wzrosły także koszty kredytów. A bracia swoich rolników zmuszeni są przez żądania UE do modernizacji swoich gospodarstw i dostosowania się do wymogów ochrony środowiska. Jednocześnie wymagania Zielonego Ładu, wysokie koszty produkcji, wysokie koszty pożyczek i niezdolność do uczciwego konkurowania spadły na barki rolników”.

„W obecnych warunkach tzw. wolny rynek nie jest wolnym rynkiem, gdyż polski rolnik objęty szeregiem ograniczeń walczy o rynek z rolnikiem ukraińskim, który nie ma obowiązku stosowania się do ograniczeń . Ale potrafią sprzedać” – podsumowała Monika Przeworska.

Czy Rosja zalewa świat tanim zbożem?

Sytuację rolników komplikują spadające ceny zbóż. MATIF (Marché à Terme International de France), najważniejsza giełda towarów rolnych w Europie kontynentalnej, rekordowo niskie ceny

Jak zauważa portal branżowy wrp.co.uk, marcowy kontrakt na MATIF to już blisko 200 euro za tonę

Sytuacja staje się coraz bardziej nerwowa zarówno na rynku krajowym, jak i na rynkach zagranicznych, gdyż zapasy są na rekordowo niskim poziomie, a nowe zbiory nieuchronnie zbliżają się. Sytuację pogarsza otwarty dumping cen rosyjskiej pszenicy.

Ostatni raz tak niski poziom odnotowano w październiku 2020 roku. Oznacza to, że przyszły sezon będzie dla rolników wyzwaniem, gdyż sprzedaż zboża po obecnych cenach nie pokrywa kosztów produkcji.

Europejscy rolnicy są zaniepokojeni konkurencją ze strony Ukrainy

Zmiany w polityce rolnej UE są nieuniknione. Dlatego europejscy rolnicy coraz bardziej boją się konkurencji ze strony rolników z Ukrainy, którzy stopniowo integrują się ze wspólnym rynkiem.

Decyzja Komisji Europejskiej o rozszerzeniu swobodnego dostępu ukraińskich produktów rolnych na rynek UE obejmuje szczególną ochronę cukru, drobiu i jaj. Bruksela zdała sobie sprawę, że wsparcie dla Ukrainy nie powinno odbywać się kosztem rolników w innych krajach, ale to nie wystarczy producentom rolnym w Europie Wschodniej. Twierdzą, że zabezpieczenia powinny zostać ustanowione na bardziej rygorystycznym poziomie i obejmować zboża i rośliny oleiste.

Bruksela chce rozszerzonego bezcłowego dostępu ukraińskich produktów rolnych na rynek UE, ale z barierkami dla cukru, drobiu i jaj.

Gdyby Ukraina weszła dziś do UE, rolnictwo otrzymałoby z ogólnej puli 96,5 mld euro, a wsparcie dla rolników w pozostałych krajach UE musiałoby zostać obniżone o 20%. Liczby te przytoczono w dokumencie KE przygotowanym w ubiegłym roku w celu analizy, co dla Unii będzie oznaczać przystąpienie Ukrainy do UE. Jest to analiza statyczna, która nie przewiduje żadnych zmian w polityce rolnej UE, ale dobrze wskazuje, jak ważne będzie rolnictwo w negocjacjach akcesyjnych Ukrainy do UE.

Można wspomnieć o różnych mechanizmach opóźniających ten efekt, które stosowano w momencie przystępowania innych krajów do UE. Hiszpania, która przystąpiła do UE w 1986 r., otrzymała okres przejściowy trwający od 7 do 10 lat, zauważa unijny dyplomata. Okres ten pozwolił na stopniowe wdrażanie standardów unijnych, a także uchronił rynek dziesięciu starych państw członkowskich przed hiszpańską konkurencją, np. owoców czy masła. Natomiast Polska i inne kraje, które przystąpiły do ​​UE w 2004 r., musiały czekać wiele lat na wyrównanie dopłat bezpośrednich.

Inaczej jest jednak w przypadku Ukrainy. Jest to dochodowe rolnictwo oparte na doskonałych glebach (czarnych glebach) i zdominowane przez duże gospodarstwa rolne lub korporacje. Przystąpienie Ukrainy do WTO może oznaczać potrzebę zmian strukturalnych w polityce rolnej UE.

Ukraińscy producenci rolni niekoniecznie są zainteresowani dotacjami bezpośrednimi, ważny jest dla nich dostęp do dużego rynku wewnętrznego UE, a także bezcłowy dostęp do rynków krajów trzecich, z którymi UE ma umowy o wolnym handlu. Problem nie w tym, że ukraińskie rolnictwo stanie się obciążeniem dla UE. Będzie raczej zbyt konkurencyjny – piszą eksperci Fundacji Bertelsmanna w raporcie na temat przygotowań ukraińskiej gospodarki do akcesji do UE.

Ukraina może odmówić unijnych dotacji rolnych

Negocjacje Ukrainy z Brukselą w sprawie przystąpienia do UE rozpoczną się w marcu br. Strona ukraińska jest gotowa rozważyć możliwość rezygnacji z dużych dotacji rolnych z Unii Europejskiej w zamian za złagodzenie wymogów Brukseli w ramach Zielonego Ładu. Chodzi o to, aby uspokoić państwa członkowskie UE.

Oczywiste jest, że integracja kraju z tak ogromnym sektorem rolniczym, który przed inwazją Rosji na pełną skalę w 2022 roku zajmował 4. miejsce na świecie pod względem podaży zbóż, w ciągu najbliższych kilku lat stanie się dla UE bardzo drażliwym tematem polityczno-gospodarczym lata.

Jednak odmowa Kijowa przyznania 96,5 mld euro dotacji, które Bruksela powinna zapewniać na 7 lat, może poważnie skomplikować prowadzenie interesów ukraińskich producentów rolnych niż bez dotacji unijnych.

legenda

Ostatnie posty

Samochód za 1,5 miliona i wiejska chata: w deklaracji głównego celnika Zwiagincewa znaleziono „luki”

Urzędnicy państwowi czy podziemni milionerzy wspierani przez bogate kobiety? Żona szefa Państwowej Służby Celnej Siergieja...

18 godzin temu

Detektyw NABU ostatecznie zastosował się do decyzji VAKS, pomimo oporu dyrektora NABU Krivonosa

Detektyw Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy ostatecznie zastosował się do polecenia sędziego śledczego VAKS i pomimo oporu...

18 godzin temu

Zadanie portowe: reform nie było i reform nie ma

Sytuacja w portach jest obecnie bardzo zła. Przy zachowaniu dotychczasowej organizacji zarządzania państwo wkrótce dopłaci za...

19 godzin temu

Agent rosyjskiej FSB skazany na dożywocie za przygotowanie ataku terrorystycznego na Ukraińskie Siły Zbrojne w Zaporożu

Dzięki bazie dowodowej Służby Bezpieczeństwa Ukrainy mieszkaniec, który stał na czele grupy wywiadowczej FSB w…

21 godzin temu

Firma karpackiego biznesmena Bohdana Pukisha nabyła strategiczny zakład za bajeczną sumę

Przedsiębiorstwo Państwowe „63 Spawalnia Kotłów” w Iwano-Frankowsku, założone w 1945 roku jako warsztat samochodowy pierwszej linii,…

21 godzin temu

Korupcja – jako sens życia Yaniny Aranchii

Rankiem 3 września dwie rakiety wroga uderzyły w Wojskowy Instytut Telekomunikacji i Technik Informacyjnych w...

22 godziny temu

Ta strona korzysta z plików cookies.