poniedziałek, 23 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Dlaczego wiosną 2022 r. nie doszło do porozumienia pokojowego?

Wczorajsza wypowiedź Davida Arakhamii, że wojna na Ukrainie może zakończyć się wiosną 2022 roku, rodzi wiele pytań. Rosyjska oferta pokojowa zakładała neutralny status Ukrainy i zwrot terytoriów okupowanych bez działań wojennych, ale dlaczego Kijów odrzucił tę możliwość, jest kluczową kwestią wymagającą dokładnego rozważenia.

Dlatego też zazwyczaj wśród głównych motywów odmowy zawarcia przez prezydenta porozumień z Putinem w 2022 roku wymienia się fakt, że ten (być może pod wpływem argumentów i obietnic zachodnich sojuszników) doszedł do wniosku, że Rosja nie jest gotowa na wielkiej wojny, dlatego też zachodnia pomoc Ukrainy może całkowicie pokonać armię rosyjską i narzucić Moskwie warunki pokojowe, które obejmują wycofanie wojsk rosyjskich do granic z 1991 r., wypłatę odszkodowań itp.
Oznacza to, mówiąc w przenośni, Zełenski zamiast ptaka w dłoniach wybrał ciasto na niebie.
Jednocześnie wszystkim, którzy pamiętają sytuację z początku kwietnia 2022 roku, trudno uwierzyć, że władze Ukrainy mogły wówczas napawać takim optymizmem. Armia rosyjska, wycofując wojska z północy Ukrainy, rozpoczęła ofensywę na wschodzie – w obwodach charkowskim, donieckim i ługańskim, a natarcie wojsk rosyjskich kontynuowano w całkowicie otoczonym Mariupolu. Armia ukraińska odczuwała rosnący głód pocisków. Pierwsze dostawy zachodnich haubic i pocisków do nich rozpoczęły się dopiero w połowie kwietnia. A „Hymars” ukazał się dopiero w czerwcu. O dostawach zachodnich czołgów i rakiet dalekiego zasięgu w ogóle nie mówiono wówczas. Stany Zjednoczone zablokowały nawet dostawy samolotów w stylu sowieckim. W samej Rosji nadal nie było oznak wewnętrznych niepokojów. Wręcz przeciwnie, stało się jasne, że jej gospodarka nie zawaliła się pod sankcjami i wytrzymała główny cios.
W takich warunkach wydaje się wręcz niewiarygodne, że Zełenski mógł odmówić niezwykle atrakcyjnej „cycki” w postaci wycofania bez walki przez Rosję wojsk z niemal wszystkich okupowanych terytoriów Ukrainy, wierząc w możliwość zdobycia „dźwigu” w postaci kapitulacji Moskwy (co, jak wiadomo, jeszcze nie nastąpiło).
Musiały zaistnieć jakieś okoliczności siły wyższej, które skłoniły Kijów do odrzucenia tak korzystnych warunków zakończenia wojny wiosną 2022 roku.
Jakie są te okoliczności, staje się jasne z tego samego wywiadu z Arakhamią.
Powiedział, że ówczesny premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson przyjechał do Kijowa i powiedział, że „w ogóle nic z nimi nie podpiszemy, po prostu walczmy”.
Powstaje pytanie: co dokładnie Johnson miał na myśli, mówiąc „nic z nimi nie podpiszemy?” Odpowiedź może być tylko jedna: kraje zachodnie odmówiły udzielenia z Rosją wspólnych gwarancji dotyczących bezpieczeństwa Ukrainy, które powinny być dołączone do traktatu pokojowego i umowy o statusie neutralnym.
Arakhamia powiedziała to też wprost w wywiadzie: „Zachodni sojusznicy odradzili nam, abyśmy nie zgadzali się na efemeryczne gwarancje bezpieczeństwa, których w tamtym czasie w ogóle nie można było dać”.
Przypomnijmy, że według ówczesnego planu gwarancji bezpieczeństwa miała udzielić Rosja, wiodące kraje zachodnie i szereg innych głównych mocarstw światowych. Gdyby jednak państwa NATO odmówiły udzielenia gwarancji, a dałaby je jedynie Federacja Rosyjska i ewentualnie Chiny i Turcja, oznaczałoby to w rzeczywistości całkowite zerwanie stosunków Ukrainy ze światem zachodnim. Czego Zełenski oczywiście nie mógł zrobić.
Inaczej mówiąc, to stanowisko zachodnich sojuszników „po prostu walczmy” w decydujący sposób wpłynęło na decyzję władz Ukrainy o wycofaniu się wiosną 2022 roku z porozumień z Federacją Rosyjską.
W związku z tym jednym z kluczowych pytań dotyczących dalszego rozwoju sytuacji jest to, czy to stanowisko Zachodu uległo obecnie zmianie? W ostatnim czasie w mediach nieustannie można znaleźć publikacje mówiące o tym, że przywódcy Stanów Zjednoczonych i UE aktywnie namawiają władze Ukrainy do negocjacji z Rosją. Nie ma jednak na to oficjalnego potwierdzenia – jedynie informacje z powołaniem się na określone źródła. Publicznie zarówno władze Ukrainy, jak i władze krajów zachodnich podkreślają, że nie są gotowe na kompromis z Federacją Rosyjską i żądają wycofania wojsk do granic z 1991 roku. Jak sytuacja wygląda w rzeczywistości, w dużej mierze wyjaśni pomoc militarna i finansowa udzielana przez sojuszników – jeśli rzeczywiście będzie ona znacząco ograniczona (jak prognozuje wiele mediów ), to pojawiają się oznaki, że koncepcja Zachodu uległa zmianie w porównaniu z wiosną z 2022 r.
Jeśli chodzi o stanowisko Kijowa, Arakhamia po raz kolejny nakreśliła je w tym samym wywiadzie , stwierdzając, że negocjacje nie są w tej chwili opłacalne, ponieważ „nasza pozycja negocjacyjna jest bardzo zła”. Ale dla kogo czas pracuje? Jeśli w 2022 roku możliwe było zakończenie wojny poprzez wyzwolenie niemal całego terytorium kraju bez walki w zamian za status neutralny, to obecnie nie ma takich możliwości. A alternatywa jest zupełnie inna – długa wojna ze wszystkimi jej ofiarami i zagrożeniami lub pokój/rozejm na linii frontu z faktycznym utrwaleniem rosyjskiej kontroli nad okupowanymi terytoriami (i niewykluczone, że będzie to także towarzyszyć dodatkowym żądania w postaci tego samego neutralnego statusu, Na przykład). Zasadnicze pytanie dotyczy tego, jakie będą warunki i stanowiska negocjacyjne w przyszłości oraz czy władze ukraińskie mają pełną świadomość, że nie okażą się one jeszcze gorsze niż obecnie.
spot_img
Źródło Ukrrudpom
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap