Plan prywatyzacji na Ukrainie na rok 2023 został zrealizowany w niemal 50% – jak się okazało, inwestorzy kupują w naszym kraju nieruchomości państwowe, mimo ryzyka militarnego. Dziennikarze redakcji sprawdzali, kto i co kupuje obecnie na aukcjach prywatyzacyjnych, czy rząd postępuje słusznie, wystawiając na sprzedaż majątek państwowy w czasie wojny, a także na jakich warunkach ostatecznie na Ukrainę przybędą inwestorzy strategiczni.
Wojna nie jest przeszkodą
Według Funduszu Mienia Państwowego Ukrainy (SPFU) w 2023 roku odbyło się już 335 udanych aukcji na prywatyzację majątku państwowego. W aukcjach tych wzięło udział 1725 oferentów (co oznacza, że o każdą nieruchomość rywalizowało średnio ponad pięciu potencjalnych nabywców). Za wystawione na sprzedaż aktywa otrzymano około 2,7 miliarda hrywien.
Ponadto, jak podaje Fundusz Majątku Państwowego, do końca roku planuje się przeprowadzenie kolejnych 188 aukcji, więc stawki prywatyzacyjne powinny jeszcze wzrosnąć.
Wynik ten okazał się nieco paradoksalny, gdyż obecne tempo prywatyzacji jest rekordowe od dziesięciu lat, z czego osiem przypadało na czas pokoju.
W ogóle na Ukrainie proces prywatyzacji, przede wszystkim tzw. dużej, tradycyjnie przebiegał dość powolnie. Rząd corocznie przeznaczał w budżecie pewną kwotę ze sprzedaży majątku państwowego (zwykle w przedziale 15-20 miliardów hrywien), ale co roku spektakularnie nie realizował własnych planów.
Przykładowo w latach 2015 i 2016 z prywatyzacji udało się pozyskać zaledwie 200 mln hrywien, co stanowiło ok. 1,1% z planowanych 17 mld. Nieco lepiej było w 2017 roku, kiedy plan udało się zrealizować w niemal 20% – 3,4 miliarda z planowanych 17,1, ale trudno to nazwać sukcesem.
Najwyższy wskaźnik realizacji programów prywatyzacyjnych w ciągu ostatniej dekady wykazał rok 2021. Wtedy przy planie na 12 miliardów hrywien dochody wyniosły 5,1 miliarda (42,5% planu).
W tym roku rząd nie stawiał sobie wygórowanych celów – wpływy budżetowe z prywatyzacji mają wynieść zaledwie 6 miliardów hrywien. A 45% tego planu zostało już zrealizowanych, co jest rekordem (oczywiście nie w liczbach bezwzględnych). A do końca roku liczba ta ma szansę jeszcze wzrosnąć.
Tym samym wojna na pełną skalę nie stała się przeszkodą w prywatyzacji majątku państwowego, mimo że ryzyko dla biznesu i inwestorów wzrosło wielokrotnie. Raczej wygląda na to, że wręcz przeciwnie, stał się zachętą do procesów prywatyzacyjnych.
Zapotrzebowanie na relokację
Jedną z głównych przyczyn przyspieszenia prywatyzacji w czasie wojny jest usprawnienie procesu sprzedaży majątku rządowego.
„W latach 2022-2023 wprowadzono zmiany w ramach regulacyjnych, które ułatwiły przeprowadzanie aukcji i odblokowanie prywatyzacji” – powiedział publikacji Oleg Getman, koordynator grup eksperckich Platformy Ekspertów Ekonomicznych. — Dla powodzenia prywatyzacji ważne było także zniesienie monopolu państwa na produkcję alkoholu i zezwolenie na prywatyzację gorzelni. To właśnie te przedsiębiorstwa zapewniły znaczną część wpływów z prywatyzacji, budzą bowiem duże zainteresowanie inwestorów” (prywatyzacja gorzelni rozpoczęła się jeszcze przed wojną, ale trwa nadal – „Apostrof”).
Ponadto na prywatyzację bezpośrednio wpłynęły działania militarne, które radykalnie zmieniły sytuację w kraju.
„Po inwazji na pełną skalę znaczna liczba przedsiębiorstw z regionów pierwszej linii przeprowadziła relokację” – wyjaśnił w komentarzu do „Apostrofu” Ilja Neschodowski, szef działu analitycznego sieci ANTS. „A żeby się osiedlić w nowej lokalizacji, potrzebowali lokalu. Znacząco zwiększyło to zapotrzebowanie na zakłady produkcyjne w regionach zachodnich. A przedsiębiorcy chętnie je kupują na aukcjach prywatyzacyjnych.”
Ponadto w wielu tylnych regionach wzrosła liczba ludności, co stworzyło dodatkowy popyt na dobra codziennego użytku. „Stąd intensyfikacja działalności przedsiębiorstw produkujących produkty spożywcze i świadczących usługi. A przedsiębiorcy chętnie kupują nieruchomości, które można wykorzystać na sklepy, piekarnie, kawiarnie, restauracje itp.” – mówi Ilja Neschodowski.
Oprócz sytuacji demograficznej wojna radykalnie złamała logistykę Ukrainy: „Zajęcie części portów i zamknięcie szlaków morskich spowodowało, że strumienie transportowe skierowały się w stronę zachodniej granicy. W związku z tym gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na transport drogowy. Wiele firm, które je dziś realizują, rozwija swoją działalność i dokupuje dodatkowe samochody. Tworzą także dodatkowy popyt na obiekty, które można wykorzystać jako garaże i magazyny.”
„Gdyby w budżecie uwzględniono zwykłe 17 miliardów dochodów z prywatyzacji, wówczas wpływy w wysokości 2,7 miliarda dałyby znacznie niższy procent planu” – Boris Kushniruk, szef rady ekspercko-analitycznej Ukraińskiego Centrum Analitycznego – napisano w komentarzu do „Apostrofu”. „I od tego czasu rząd bardziej realistycznie ocenił swoje możliwości, realizacja planu stała się skuteczniejsza”.
Prywatyzacja w pełnym tego słowa znaczeniu
Oczywiście sukcesy prywatyzacyjne wywołują w społeczeństwie dyskusje na temat tego, czy w czasie wojny warto sprzedawać majątek państwowy. Niektórzy uważają, że w środowisku wysokiego i niepewnego ryzyka trudno jest uzyskać wysoką cenę za przedmioty.
Większość ekspertów jest jednak zgodna, że prywatyzacja jest pożytecznym procesem.
„Większość przedsiębiorstw państwowych jest nierentowna” – mówi Oleg Getman. „A ponieważ państwo nie jest w stanie zapewnić skutecznego zarządzania, ich upadek pogłębia się. Opóźnianie prywatyzacji doprowadzi zatem jedynie do zwiększenia strat państwa i spadku wartości majątku. Ukraina od dawna potrzebowała przeprowadzenia prywatyzacji na dużą skalę i pozbycia się przez państwo większości majątku, z wyjątkiem 20–30 naprawdę strategicznych przedsiębiorstw”.
W tym roku Ukraina ogranicza się do prywatyzacji na małą skalę, oferując na aukcjach niewielkie obiekty, o które konkurują krajowi inwestorzy. Rząd planuje jednak wznowienie prywatyzacji na dużą skalę w przyszłym roku. A to pociągnie za sobą dodatkowe ryzyko.
„W przypadku wznowienia dużej prywatyzacji społeczeństwo będzie musiało uważnie monitorować przebieg odpowiednich konkursów” – podkreśla Boris Kushniruk. „Mamy duże doświadczenie w ustalaniu warunków konkursów dla konkretnych nabywców w taki sposób, aby tylko „właściwi ludzie” mogli zakupić przedmioty. Potrzebny jest nacisk na władze, aby zapewnić wszystkim inwestorom równe warunki”.
Jak przyciągnąć obcokrajowców
W przypadku dużych obiektów ryzyko militarne bezpośrednio wzrasta. Przecież w przypadku dużego przedsiębiorstwa prawdopodobieństwo, że stanie się celem rosyjskiej rakiety lub bomby samobójczej, jest znacznie wyższe.
Jednocześnie potencjalnych nabywców wielomiliardowych przedsiębiorstw jest znacznie mniej niż chętnych na drobne przedmioty. A jeśli w obawie przed wojną międzynarodowi inwestorzy nie zgłoszą się na konkursy, jedynymi nabywcami zakrojonych na szeroką skalę projektów prywatyzacyjnych mogą być ukraińscy oligarchowie. A to na pewno nie przyczyni się do deoligarchizacji.
Dlatego też przed wystawieniem na aukcję dużych przedsiębiorstw rząd będzie musiał rozwiązać problem wyrównywania ryzyka militarnego, aby przyciągnąć do konkursów jak największą liczbę potencjalnych nabywców.
„Ten problem można rozwiązać” – mówi Oleg Getman. – Aby to zrobić, państwo musi zaoferować potencjalnym inwestorom ubezpieczenie od ryzyka wojny. Co więcej, fundusze powinny być gwarantowane nie przez samo państwo, ale przez renomowane międzynarodowe grupy ubezpieczeniowe, a rząd miałby płacić jedynie odpowiednie składki. Wtedy, w przypadku zaangażowania przedsiębiorstwa, inwestorzy otrzymają pełną rekompensatę strat, co pozwoli im uznać ryzyko za minimalne i będą bardziej skłonni do przejmowania ukraińskich przedsiębiorstw”.
W imieniu rządu Fundusz Majątku Państwowego przygotował już 15 przedsiębiorstw do prywatyzacji na dużą skalę. Wśród nich w szczególności Odeskie Zakłady Portowe (producent amoniaku i innych produktów chemicznych), Centerenergo (spółka będąca właścicielem trzech dużych elektrociepłowni), Zjednoczone Przedsiębiorstwo Górniczo-Chemiczne (producent surowców tytanowych), Zaporoże Tytanowe -Zakład Magnezu, Indar” (producent insuliny), Destylarnia Uman.
Część z tych obiektów była już wcześniej proponowana do prywatyzacji, ale za każdym razem sprawa kończyła się fiaskiem, m.in. z powodu głośnych afer korupcyjnych. Dlatego rząd będzie musiał podjąć wysiłki, aby nie tylko zabezpieczyć potencjalnych inwestorów przed ryzykiem, ale także przekonać ich, że tym razem konkursy będą miały charakter otwarty i na takich samych warunkach dla wszystkich.
Notabene, w przyszłym roku realizacja planu prywatyzacyjnego może być jeszcze skuteczniejsza niż w tym roku, gdyż w budżecie na 2024 rok przewidziano wpływy ze sprzedaży mienia państwowego w wysokości zaledwie 4 miliardów hrywien.