Niedziela, 22 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Dlaczego Słudzy Narodu żądają dymisji Załużnego i co się za tym kryje?

Zagadkowe jest to, co dzieje się teraz wokół osoby Załużnego. Zjadliwe wypowiedzi Maryany Bezugla i Davida Arachamii pod adresem Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy każą zadać sobie pytanie, czy szykują się nowe zmiany polityczne?

W przeciwieństwie do Zełenskiego

Szef frakcji parlamentarnej „Sługi Narodu” David Arakhamia udzielił Natalii Moseychuk (Raevskaya) informacyjnego wywiadu, który został wyemitowany wieczorem 24 listopada w programie „1+1”. Arakhamia jest członkiem Komisji Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Wywiadu Rady Najwyższej. A widzowie telewizyjni usłyszeli od Arakhamii, że – jak się okazuje – komisja ma pytania do kierownictwa Sił Zbrojnych Ukrainy.

Lider rządzącej większości w Radzie powiedział, że Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy ma obowiązek przedstawić parlamentowi plan wojny, który będzie określał, ile ludzi i pieniędzy potrzeba na walkę w przyszłym roku. „ Nikt nie ma takiego planu w kraju ” – podkreśliła Arakhamia.

W niedzielę 26 listopada członkini frakcji „sług ludu” Maryana Bezuglaya, która zasiada w tej samej komisji co Arakhamia, wydała jeszcze ostrzejsze oświadczenie na ten sam temat. Bezuglaya jest zastępcą przewodniczącego tej komisji, a od 1 listopada także szefem podkomisji ds. demokratycznego nadzoru cywilnego i kontroli nad sektorem bezpieczeństwa narodowego i obronności. Oznacza to, że „słudzy ludu” utworzyli podkomisję specjalnie dla Bezuglayi i upoważnili ją do publicznego wydawania ocen dowództwu Sił Zbrojnych Ukrainy pod pozorem „cywilnego nadzoru i kontroli”.

Takiej oceny dokonała po oświadczeniu Arakhamii. „Tak, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy nie był w stanie przedstawić planu na 2024 rok. Ani duży, ani mały, ani asymetryczny, ani symetryczny. Wojsko stwierdziło po prostu, że miesięcznie musi wywozić co najmniej 20 tysięcy obywateli. Problem ten narósł latem, zarówno w Centrali, jak i w parlamencie przy planowaniu budżetu na 2024 rok” – poinformowała na swoim Facebooku. — Dyskusja ta była niepubliczna, ale napięcie rosło i obecnie sytuacja jest taka, że ​​skoro dowództwo wojskowe nie jest w stanie przedstawić żadnego planu na rok 2024, a wszystkie ich propozycje mobilizacji sprowadzają się do tego, że potrzeba więcej ludzi bez jedną propozycję zmian w Siłach Zbrojnych Ukrainy, wówczas takie kierownictwo musi odejść .”

Najbardziej zaskakujące w wypowiedziach Arakhamii i Bezugli jest to, że uważają Ukraińców za całkowicie nieprzytomnych. Niecałe trzy tygodnie temu, 8 listopada, Władimir Zełenski podczas internetowego udziału w konferencji Reuters NEXT powiedział: „ Mamy bardzo konkretny plan na przyszły rok ”. „Nie mogę udostępniać szczegółów. Tak, mamy plan. Mamy bardzo konkretne miasta i bardzo konkretne kierunki, w których zmierzamy w kontrofensywie” – powiedział Zełenski na swojej oficjalnej stronie internetowej. – Mamy plan na przyszły rok. Bardzo konkretny plan na przyszły rok. Ale nie podzielę się tym.”

Kto powinien znać plan wojenny

Było wiele emocjonalnych reakcji na atak Bezugli na dowództwo wojskowe. Najbardziej pouczającej odpowiedzi udzielił wolontariusz Roman Donik. „Maryana Bezuglaya, naprawdę chcesz o tym porozmawiać? Czy jesteś pewien? OK, porozmawiajmy o tym. Problem w tym, że Sztab Generalny ma plan działania. Nawet kilka. Zadanie to powierzono Sztabowi Generalnemu Dowództwa i Ministerstwu Obrony Narodowej. I przez długi czas. I nie jest to żadna tajemnica. I te plany zostały zrealizowane. I tam wszystko jest liczone. Ilu ludzi trzeba zmobilizować, ile i jakiego rodzaju broni potrzeba, ile amunicji. Ile brygad rozmieścić? Z jakim sprzętem? A co najważniejsze, ile pieniędzy. W dolarach amerykańskich. Ponadto istnieje kilka opcji planów. Na przykład [z wynikiem] na granicy 91 w 24. A w 25. A na granicy w momencie pełnej skali. Przyszły rok. A w 25. To wszystko jest brane pod uwagę. Wiedzą, jak planować.”

Jest jasne, dlaczego Zełenski odmawia ujawnienia opinii publicznej szczegółów planu wojny. Ale dlaczego Arakhamia i Bezuglaya twierdzą, że takiego planu nie ma i żądają, aby kierownictwo Sił Zbrojnych Ukrainy przedstawiło ten plan parlamentowi – to bardzo interesujące pytanie.

Wysuwając swoje roszczenia do Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy i Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Walerija Załużnego, Arakhamia i Bezuglaya nie popierają ich żadnymi odniesieniami do ustawodawstwa. I nie chodzi tu o to, że byli leniwi, ale o to, że nie ma norm prawnych, które zobowiązywałyby kierownictwo wojskowe do dzielenia się swoimi planami z zastępcami. Plan wojny w ogóle nie jest przeznaczony dla oczu i uszu parlamentarnych.

„Jeśli przeanalizuje się nowy prowokacyjny przekaz Maryany Bezugla, widać, że stara się ona grać na emocjach ludzi, którzy nie wiedzą, że żaden z dowódców Sił Zbrojnych Ukrainy, w tym także Naczelny Wódz, powinna raportować Maryanie Bezugla o planach strategicznych, bo ona jest tylko wiceprzewodniczącą komisji i nie uczestniczy w Komendzie Naczelnego Wodza. Co więcej, nie ma odpowiedniego wykształcenia wojskowego ani odpowiedniego poziomu dostępu do tajemnic państwowych” – podkreślają analitycy międzynarodowego wywiadu InformNapalm. Nawiasem mówiąc, dotyczy to w pełni Arakhamii, która również nie jest członkiem Kwatery Głównej.

Kluczowe w ocenie InformNapalmu jest to, że Bezuglaya „próbuje grać na ludzkich emocjach”. Jest mało prawdopodobne, aby Arakhamia i Bezuglaya poważnie spodziewały się, że swoimi wypowiedziami zmuszą dowództwo wojskowe do podzielenia się z posłami tajemnicą wojskową. Mają inne zadanie – wzbudzić wśród Ukraińców negatywne emocje wobec kierownictwa wojskowego, które rzekomo nie ma planu wojennego.

Zmiana planu politycznego

Sugeruje to oczywiście, że wszystkie te oskarżenia były potrzebne po prostu po to, aby doprowadzić do rezygnacji Walerego Załużnego i uzasadnić tę rezygnację w oczach społeczeństwa.

Rzeczywiście Bezuglaya mówi bezpośrednio o tym swoim celu. Stanowisko szefowej podkomisji ds. „nadzoru i kontroli obywatelskiej” nad Załużnym otrzymała tego samego dnia, w którym „The Economist” opublikował artykuł Załużnego, co wywołało odmienne oceny Białego Domu i Bankowej. A Bezuglaya natychmiast wypowiedział się przeciwko Załużnemu: „Brak uzgodnienia takiego artykułu z Naczelnym Wodzem jest dowodem kryzysu wojskowo-politycznego ”. A teraz otwarcie domaga się dymisji Załużnego, bo – jej zdaniem – „nie przedstawił planu na 2024 rok”.

Jednak rezygnacja Załużnego nie jest głównym celem. Głównym celem jest raczej bezkrytyczna dyskredytacja całego kierownictwa wojskowego. A rezygnacja Załużnego będzie tylko konsekwencją.

W poniedziałek 27 listopada Bezuglaya rzucił nowe oskarżenia pod adresem Załużnego i całego dowództwa wojskowego. „Nie ma niezależnego systemu oceny skuteczności działania Sił Zbrojnych Ukrainy, moje próby jego wprowadzenia napotkały opór wewnętrzny. Żaden generał nie został ukarany ” – jest oburzona.

Dlaczego to wszystko jest potrzebne? Odpowiedź można znaleźć w wywiadzie Arakhamii dla „1+1”. Mówił tam o perspektywie konieczności osiągnięcia porozumienia z wrogiem. A wszelkie porozumienia inne niż całkowite zwycięstwo Ukrainy muszą zdaniem Arakhamii przejść przez referendum.

„Jeśli ktoś coś podpisze i trzeba to ratyfikować w parlamencie, to w parlamencie po prostu się pozabijają . Będą bardzo polarne widoki. Uważam, że takich rzeczy można dokonać wyłącznie w drodze referendum. Jeśli naród powie, że tak powinno być, zrobię to bez patrzenia, po prostu odrzucę swoją opinię i zrobię, co ludzie mówią” – powiedział lider „sług Narodu” w Radzie Najwyższej.

Oznacza to, że Arakhamia zaczęła już przygotowywać opinię publiczną do takich porozumień z wrogiem, za które „będą się pozabijać w parlamencie”. To oczywiście rodzi pytanie, czy Bankova usankcjonowała te rewelacje.

Istnieją dwie wersje w tej sprawie. Jedna sugeruje, że po 24 lutego 2022 r. przez cały czas na Bankowej rywalizowały „strona wojenna” i „strona negocjacyjna”. Arakhamia, jak pamiętamy, stoi na czele „ ukraińskiej delegacji do udziału w negocjacjach z Federacją Rosyjską w sprawie przygotowania i koordynacji projektu porozumienia o gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy”, utworzonej dekretem Zełenskiego z 4 kwietnia 2022 r. Początkowo „partia negocjacji”, następnie władzę przejęła „partia wojny”.

Nawiasem mówiąc, w wywiadzie dla „1+1” Arakhamia jasno nakreśliła tę kwestię: stało się to po przybyciu brytyjskiego premiera Borisa Johnsona do Kijowa 9 kwietnia 2022 r. „Kiedy wróciliśmy ze Stambułu, Boris Johnson przyjechał do Kijowa i powiedział, że my [delegacja ukraińska] w ogóle nic z nimi [delegacja rosyjska] nie podpiszemy – i po prostu walczmy” – powiedział.

Teraz wydaje się, że „strona negocjująca” próbuje odzyskać inicjatywę. Występ Arakhamii w telewizji jest tego wyraźnym znakiem.

Ale to tylko jedna wersja. Inna wersja mówi, że w rzeczywistości nie ma „stron wojennych” i „stron negocjacji”. Tyle, że ekipa Zełenskiego zawsze miała dwa plany polityczne: „plan A” – walka, „plan B” – negocjacje. A teraz wydaje się, że szala zaczyna przechylać się w stronę „planu B”.

Niezależnie od tego, która wersja jest bliższa prawdy, jeśli Bankova wpadnie na pomysł negocjacji, będzie musiała to jakoś wytłumaczyć społeczeństwu. A najwygodniejszym wyjaśnieniem jest uznanie wojska za winnego. Wmówi się ludziom, że parlament i rząd zrobiły dla wojska wszystko, co możliwe i niemożliwe, ale kierownictwo wojskowe popełniło wiele błędnych obliczeń i nie zapewniło zwycięskiego wyniku.

spot_img
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap