Dziennikarze odkryli powiązanie między współwłaścicielem firmy, która latem otrzymała ogromny kontrakt na odbudowę kompleksu mieszkalnego Irpieńskie Lipki zniszczonego w wyniku rosyjskiego ostrzału, a tzw. „obserwatorem Kijowa” Denisem Komarnickim . Stwierdzono to w śledztwie Natalii Łazarowicz
Przetarg na renowację Irpen Lipki ogłosił latem Kijowska Obwodowa Administracja Państwowa. Zgłosiły się do niego tylko dwie firmy: kijowski Nidcom, który zaoferował wykonanie prac za ponad 400 mln hrywien, oraz charkowski Navitechservice, który zaoferował znacznie wyższy koszt, bo ponad 600 mln hrywien.
Pomimo tego, że aukcję wygrywa ten, kto zaproponuje najniższą cenę, w tym przypadku ze względów formalnych zwyciężył Navitechservice.
Dziennikarze portalu Our Money stwierdzili w jej szacunkach zawyżone ceny niektórych artykułów, a także brak szczegółowych informacji o większości pozostałych pozycji. I tak np. w dokumentach jest napisane, że firma zamierza kupić „jednostki okienne”, ale nie ma informacji jakie i jakiego producenta, więc nie ma możliwości porównania wskazanych cen z cenami rynkowymi. Zdaniem redaktora „Naszych pieniędzy” Jurija Nikołowa wygląda to na swoistą „reakcję korupcyjną”.
Sam Navitechservice nie jest zbyt znany, podobnie jak jego dyrektor i główny współwłaściciel, Marina Tkachenko. W związku z tym dziennikarze zainteresowali się ustaleniem, kto jest właścicielem firmy, która otrzymała tak duże zamówienie rządowe.
Okazało się, że ten biznes nie jest dla Tkaczenki kluczowy. Kobieta od dawna zajmuje się organizacją wydarzeń, obecnie nadal przyjmuje zamówienia. Dlatego w rozmowie telefonicznej Tkachenko zgodził się na propozycję dziennikarzy zorganizowania przyjęcia dla dzieci dla jubilata. Fakt ten sugeruje, że Tkaczenko może być w spółce figurantem, reprezentującym inne niż własne interesy.
Dalsze badania powiązań Tkaczenki wykazały, że jej siostra Polina jest żoną byłego zastępcy Witalija Kliczki i byłego szefa Państwowej Służby Kontroli Giennadija Plisa. Matka Tkaczenki prowadzi przedsiębiorstwo rolne, którego współwłaścicielem jest teść tzw. „nadzorcy Kijowa z Kancelarii Prezydenta” Denisa Komarnickiego.
Denis Komarnicki to były poseł Rady Miejskiej Kijowa i sojusznik Leonida Czernowieckiego. Od dawna interesował się rynkiem budowlanym i użyteczności publicznej Kijowa. W 2020 roku dziennikarze Bihus.Info otrzymali archiwum z dokumentami szczegółowo opisującymi schemat pracy kilkudziesięciu firm i osób związanych z Komarnickim. Kijowskie przedsiębiorstwa użyteczności publicznej przekazały im miliardy hrywien na prace remontowo-budowlane, których najczęściej same nie wykonywały, pełniąc rolę zwykłych „uszczelek” i „gromadząc” fundusze. Najsłynniejszym obiektem kojarzonym z Komarnickim jest Most Podolsko-Woskresenski – wieloletnia konstrukcja, która „wyciągnęła” już miliardy hrywien z budżetu Kijowa, ale nadal nie została otwarta.
Po zwycięstwie Władimira Zełenskiego w wyborach prezydenckich wpływy Komarnickiego w Kijowie znacząco wzrosły. Bihus.Info mówił już wcześniej o powiązaniach Komarnickiego z zastępcą ludowym Nikołajem Tiszczenką, co w 2020 roku doprowadziło do tego, że osoby bliskie Komarnitskiemu znalazły się na liście „Sługi Narodu” w wyborach samorządowych w Kijowie. Wywołało to konflikt wewnątrz samej siły politycznej i zaczęto nazywać Komarnickiego „osobą nadzorującą miasto z Kancelarii Prezydenta”.
Co ciekawe, wspomniane Plis ma także pewną wspólną historię z Komarnickim. Wspólnie przykuli uwagę mediów w 2020 roku, kiedy odbyli dość dziwne spotkanie w centrum miasta i rzekomo odwiedzili razem budynek Służby Bezpieczeństwa. Spotkanie to odbyło się właśnie w okresie największego rozkwitu działalności Komarnickiego.
Tkachenko nie chciała komentować swojej działalności w firmie budowlanej. Sama firma rozpoczęła renowację domu już w sierpniu tego roku, obecnie trwa demontaż uszkodzonych konstrukcji.
Przypominamy, że Bihus.Info już wcześniej informowało o problemach z odbudową zniszczonych domów w obwodzie kijowskim. Tym samym dziennikarze znaleźli w tym procesie zarówno manekiny, jak i fikcyjnych pracowników, oraz znacznie zawyżone koszty pracy i powiązania firm, które wygrały przetargi, z władzami – zarówno lokalnymi, jak i centralnymi.