Niedziela, 22 grudnia 2024 r
spot_imgspot_imgspot_imgspot_img

W centrum uwagi

Czy Kijów zamieni się w Wenecję, czy rytualne tańce na kanałach burzowych

W Kijowie jest 2230 ulic o długości 1665,71 km i łącznej powierzchni ponad 27 milionów metrów kwadratowych. m. Mniej więcej co druga ulica posiada kanalizację deszczową, której łączna długość wynosi 832,5 km – to tyle samo, co od Kijowa do granicy z Polską.

Żarty, memy, anegdoty i przerobione w Photoshopie obrazy w sieciach społecznościowych dotyczące różnych (zabawnych i mniej zabawnych) wydarzeń z naszego życia są przekonującym dowodem optymistycznego światopoglądu Ukraińców. Jednym z ostatnich powodów twórczości ludowej były długie deszcze w Kijowie – rekord pod względem opadów od 133 lat. W centrum uwagi, jak to często bywa, był burmistrz miasta Witalij Kliczko (na jednym z przerobionych w Photoshopie zdjęć siedział na desce surfingowej na środku ulicy). Jednak jak zwykle nie zabrakło „pesymistów”, którzy, jak można się było spodziewać, zarzucali władzom miasta i osobiście burmistrzowi bierność, nieprofesjonalizm i tak dalej. Co jest prawdą, a co tylko polityką?

Nie lubię Kijowawtodora

Jeszcze kilka lat temu taką naklejkę na tylną szybę samochodu można było widywać na drogach Kijowa, teraz jednak wyglądałaby nie na miejscu na większości ulic Kijowa, gdzie przeprowadzono gruntowną przebudowę. Jednak o „Kiewawtorze” wspomina się tu nie ze względu na drogi, ale dlatego, że odpowiada za stan miejskich kanałów burzowych, którymi należy odprowadzać opady deszczu. Co to za gospodarstwo?

W Kijowie jest 2230 ulic o długości 1665,71 km i łącznej powierzchni ponad 27 milionów metrów kwadratowych. m. Mniej więcej co druga ulica posiada kanalizację deszczową, której łączna długość wynosi 832,5 km – to tyle samo, co od Kijowa do granicy z Polską. Należy wyraźnie rozróżnić kanalizację deszczową od kanalizacji bytowej, która posiada odrębną sieć. Kanalizacja burzowa to system rur odprowadzających deszcz i topiącą wodę do otwartych lub ukrytych kanałów ściekowych w rzekach miasta. Ostatecznie cały deszcz i śnieg z Kijowa trafia do Dniepru i otaczających go jezior. Z reguły system działa grawitacyjnie, to znaczy woda jest odprowadzana wzdłuż istniejącego terenu miejskiego z góry na nizinę. W niektórych miejscach konieczne jest zainstalowanie przepompowni do awaryjnego pompowania podczas ulew. Na przykład taki jest na ulicy Eleny Teligi pod wiaduktem w pobliżu stacji metra Dorogozhichi, ale czasami nie daje sobie rady, to znaczy pompuje stopniowo i nie tak bardzo, jak byśmy tego chcieli.

Aby odbierać i usuwać opady, na drogach instaluje się studnie recepcyjne, na których instalowane są kraty burzowe, które muszą wytrzymać ciężar nawet ciężarówek. A ta przyjemność nie jest tania, jedna taka kratka kosztuje prawie 5 tysięcy hrywien. W sumie w Kijowie jest prawie 30 tysięcy takich studni i krat, a jeśli położymy je wzdłuż brzegów Dniepru (czyli 20 km), to rozciągną się jeszcze przez kolejne 10 km!

Cztery czynniki prowadzące do Wenecji

Pierwsza jest świnka lub, mówiąc naukowo, antropogenicznie. Wszyscy mieszkańcy Kijowa i goście stolicy, którzy wyrzucają na ulice niedopałki papierosów, bilety, paragony, torby i inne śmieci, czyli zachowują się jak młode… prosięta, stwarzają warunki do późniejszego rozlania wody na ulicę ulice. Wszystko, co nie ląduje w śmietnikach zgodnie z przeznaczeniem, prędzej czy później ląduje w studniach burzowych i zatyka kanalizację deszczową. Należy do tego dodać piasek, którym zimą posypuje się ulice i chodniki stolicy, a jest to 70 tysięcy ton rocznie. Może ktoś, widząc to w studni odbiorczej, uzna, że ​​pracownicy zakładu celowo go tam umieścili? Przynajmniej to założenie rozbłysło w sieci. Ale to nieprawda.

Drugim czynnikiem jest urbanistyka. Jeśli na otwartych przestrzeniach, gdzie kiedyś rosły drzewa i trawa, pojawią się domy, drogi i asfalt, to woda, która wcześniej spadła z nieba i została wchłonięta przez ziemię, nie ma już dokąd odpłynąć i wpływa do kanalizacji burzowej. Oznacza to, że ciągły lub „zagęszczający” rozwój prowadzi do wzrostu obciążenia „płaszcza przeciwdeszczowego”, zwłaszcza że został on zaprojektowany, gdy taki rozwój nie był planowany w przyszłości. Taka sytuacja ma miejsce na przykład w pobliżu stacji metra Levoberezhnaya, gdzie system wyraźnie nie jest przystosowany do takich przepływów z otaczającej go gęstej zabudowy.

Trzeci czynnik ma charakter mentalny. Czasem zdarza się, że po wybudowaniu nowych odcinków dróg kanały burzowe, które wcześniej działały, okazują się albo zabetonowane, albo tak zatkane gruzem budowlanym, że nie mogą już spełniać swoich funkcji. Miało to miejsce na przykład po budowie jezdni na skrzyżowaniu ulic Kulżenki i Polarnej czy węzła komunikacyjnego na skrzyżowaniu Polarnej i Bogatyrskiej.

Czwarty czynnik, można powiedzieć, jest boski! Nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile wody Wszechmogący wyśle ​​z nieba na ziemię. Jeżeli maksymalnie zaprojektujemy odprowadzanie wody deszczowej, będzie to po prostu nieracjonalne wykorzystanie środków, dlatego „płaszcz przeciwdeszczowy” projektowany jest na podstawie średnich opadów. A nawet najbogatsze miasta świata nie pozwalają sobie na maksimum. Przykładowo w Dubaju w ogóle nie ma kanalizacji deszczowej, a kiedy pada bardzo, bardzo sporadycznie, jest to katastrofa na skalę światową dla usług miejskich.

W 2017 r. Berlin zalały ulewne deszcze. W ciągu zaledwie kilku godzin spadły trzymiesięczne opady, zalanych zostało kilka stacji metra, centrum zostało sparaliżowane, a w mieście ogłoszono nawet stan wyjątkowy. Zastanawiam się, czy za tę sytuację obwiniano burmistrza Berlina?

Wojna jako czynnik piąty

Jeśli byłeś uważnym obserwatorem, zauważyłeś w ostatnich latach na drogach małe ekipy w pomarańczowych kamizelkach, które usuwały kraty ze studni deszczowych i za pomocą trywialnych łopatek wykopywały wszystko, co się w nich znajdowało. Zabiegi te nasiliły się szczególnie wiosną, po stopnieniu śniegu (wraz z nagromadzonym pod nim gruzem), ale w zasadzie trwały przez cały rok, z wyjątkiem okresów silnych mrozów. Jest oczywiste, że praca ta została obecnie znacznie ograniczona ze względu na fakt, że znaczna liczba pracowników Kijowawtodoru poszła na wojnę.

Jednak nawet wojna nie powstrzymuje pojedynczych postaci z Urzędu Miasta Kijowa i okolic ulicy Bankowej, które znudziły już telewidzów, ale przy każdej okazji organizują rytualne tańce ze śpiewami adresowanymi do władz Kijowa. A nawet wykorzystują kaprysy natury (w postaci 68% miesięcznej normy opadów) jako „argument”, aby obwiniać za to znienawidzonego i nieosiągalnego burmistrza.

spot_img
Źródło UKRRUDPROM
spot_img

W centrum uwagi

spot_imgspot_img

Nie przegap